Let’s Sing dostało nową odsłonę – tym razem możemy śpiewać hity szwedzkiego zespołu. Czy warto zainteresować się tą grą?
Let’s Sing to seria, która jest z nami od wielu lat. Na pewno kojarzy on każdy miłośnik śpiewania do mikrofonu w domowym zaciszu. Przyznaję, że nie jestem wielkim fanem karaoke. Lubię jednak raz na jakiś czas powygłupiać się przed konsolą. W związku z tym mogliście już czytać moją recenzję odsłony poświęconej twórczości zespołu Queen. Czy tegoroczna część, dedykowana szwedzkiej formacji ABBA, jest równie udana? Cóż, niestety nie. Nie jest to też całkowicie chybiony tytuł. Dla kogo tak naprawdę jest on skierowany? Tego dowiecie się z niniejszej recenzji. Nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko zaprosić Was do lektury.
Dostępne nagrania
Na sukces każdej gry muzycznej niemały wpływ mają oczywiście utwory, które będziemy mogli próbować wykonać. Nie inaczej jest naturalnie w przypadku Let’s Sing presents ABBA. Możemy tu zaśpiewać 31 utworów – 30 to klasyczne kawałki, których sporą część z pewnością kojarzy niejeden nasz czytelnik. Trzydziesty pierwszy utwór pochodzi natomiast z ubiegłorocznej płyty Szwedów. Niżej możecie zapoznać się z pełną listą piosenek.
Tryby rozgrywki
Chciałbym móc napisać tu coś odkrywczego, ale niestety nie jestem w stanie. Każdy, kto grał kiedyś w Let’s Sing od razu poczuje się jak w domu. Mamy tu bowiem do czynienia z dokładnie tymi samymi trybami, co chociażby w Let’s Sing presents Queen. Jest więc – nomen omen – klasyczny. Wybieramy w nim dowolne nagranie z wyżej wymienionej puli i staramy się odpowiednio je zaśpiewać. Mamy tu pełne utwory, od początku do końca.
Drugim trybem jest feat. Tutaj punkty dostajemy głównie za jak najlepsze zaśpiewanie określonych partii wspólnie z innym członkiem zespołu ABBA. Nie zabrakło również Mixtape, w którym to tworzymy swoje listy odtwarzania składające się maksymalnie z 5 utworów. Na początku mamy dostęp do tylko jednej takiej listy, ale w miarę postępów – a więc po prostu jak najlepszego śpiewania – odblokujemy jeszcze 3 kasety symbolizujące listy odtwarzania.
Twórcy, studio Ravenscourt, przygotowało też sieciowy tryb rywalizacyjny. Działa on bez zarzutu, a gracze – nawet teraz, przed premierą gry – są wyszukiwani sprawnie. Nie zauważyłem też opóźnień, a byłem podłączony z siecią przez Wi-Fi.
Kolejnym trybem jest oczywiście Jukebox. Możemy zagrać w nim odblokowane wcześniej do niego utwory. Dokonujemy tego, po prostu śpiewając je w innym trybie. W trybie Jukebox mamy dostęp do 6 gotowych list odtwarzania, dzielących się na disco, rock, czy chociażby mieszane. Dla największych miłośników ABBY z pewnością jest to tryb godny rozważenia.
Znajdziemy też Legendy. Spróbujemy tu wykonać kilkadziesiąt serii wyzwań, kończących się swojego rodzaju walką z bossem. Pierwsze 3 wyzwania polegają na ogół na zaśpiewaniu krótkich, kilkudziesięciosekundowych fragmentów piosenek, zdobywając jednocześnie odpowiedni mnożnik lub czas ciągłości kombinacji. Natomiast podczas walki z bossem śpiewamy pełną wersję innego utworu, rywalizując z członkiem ABBY. I nie byłoby to złe, gdyby nie coś, na czym skupię się w kolejnym nagłówku.
Zbieranie dźwięku w Let’s Sing presents ABBA
Muszę szczerze przyznać, że moje początki z Let’s Sing presents ABBA bynajmniej nie były przyjemnym doświadczeniem. Mikrofon z moich słuchawek – Logitech G733 (których test znajdziecie tutaj) – nie chciał rejestrować mojego głosu. Konsola poprawnie zbierała dźwięk, co sprawdziłem oczywiście w ustawieniach systemu. Z jakiegoś dziwnego powodu nowa produkcja od Ravenscourt miała z tym jednak problem. Sprawdziłem też inne słuchawki – SteelSeries Nova Pro, jak również mikrofon HyperX DuoCast. Problem nadal występował, aczkolwiek nie zawsze – gra losowo rozpoznawała mój głos albo nie. Jeśli nie macie słuchawek lub mikrofonu, to na smartfony można pobrać aplikację Let’s Sing Mic. Zamienia ona nasz telefon w mikrofon – przynajmniej w teorii. Praktycznie gra nie wykrywała bowiem mojego wokalu po tym jak śpiewałem do smartfona – mimo że sama aplikacja rozpoznała mój głos.
W akcie desperacji sprawdziłem też mikrofon kontrolera DualSense. Sprawował się on lepiej niż słuchawkowe mikrofony, ale gorzej od HyperX-a. Nie omieszkałem przetestować rejestrowania dźwięku w innej grze z serii Let’s Sing. Okazało się, że Queen perfekcyjnie wykrywał mój głos oraz jego różne wysokości. Powróciłem więc do Let’s Sing presents ABBA i sprawdziłem ponownie mój ulubiony mikrofon HyperX-a. Tym razem działał dobrze, przez dwa nagrania. Po nich znów zaczął wariować. Niestety, rozpoznawanie głosu przez tę grę działa fatalnie. Kiedy działa, to można się świetnie bawić. Problem jednak w tym, że częściej nie funkcjonuje poprawnie.
Grafika i udźwiękowienie
Udźwiękowienie jest oczywiście na wysokim poziomie i nie mogę się do tego przyczepić. Nie powinno to bynajmniej dziwić w grze karaoke, ale wszystkie głosy zespołu – oraz instrumenty – brzmią świetnie. Grafika jest natomiast dość trudna w jednoznacznej ocenie. O ile bowiem sam interfejs jest klarowny i przejrzysty dla oka, o tyle same teledyski, które oglądamy podczas śpiewania są nierzadko nagrane w małej rozdzielczości. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mają one kilka dekad na karku. Uważam jednak, że wypadałoby je trochę poprawić, decydując się na wydanie recenzowanej gry. Do wad muszę też zaliczyć identyczne animacje awatarów – zarówno my, jak i nasz przeciwnik poruszamy się dokładnie tak samo, co wygląda dziwacznie. Nie mogę niestety podzielić się własnymi zrzutami ekranu – Let’s Sing presents ABBA nie pozwala na robienie swoich zrzutów. Należy jednak zaznaczyć, że gra jest dostępna w polskiej wersji językowej.
Podsumowanie
Let’s Sing presents ABBA to niestety produkcja, której nie mogę polecić. Nie sądziłem, że gra karaoke wywali się na tak podstawowym elemencie jak zbieranie dźwięku. Często nie można przez to ukończyć nagrania i zaczynamy je od nowa, licząc, że tym razem rozpozna nasz głos. Gra nie jest droga – wersja pudełkowa z parą mikrofonów kosztuje tylko 230 złotych. Jeśli jesteście zagorzałymi fanami szwedzkiej formacji, to możecie rozważyć zakup recenzowanej gry. Pamiętajcie jednak o ogromnych problemach z mikrofonami. Mam nadzieję, że poprawi się to w jakiejś aktualizacji. Jeśli tak istotnie będzie, to wrócę do tego tekstu i zaktualizuję informacje oraz notę. Póki co nie mogę jednak wystawić wyższej oceny niż ta, którą widzicie niżej.
Grę do recenzji dostarczył polski wydawca – Plaion.
Dodaj komentarz