Alternatywny świat po II wojnie światowej, w którym odkrywamy tajemnice. Zwiedzamy bunkier, poznajemy historię naszego głównego bohatera i staramy się z nim utożsamić. Przed Wami recenzja gry Paradise Lost, która na PS4 jest dostępna od 24 marca 2021.
Paradise Lost to wyjątkowa pierwszoosobowa przygodówka, która przedstawia graczom alternatywne losy świata po II wojnie światowej. Rozgrywka skupia się wokół chłopca zmagającego się z wielką stratą. Oprócz tego będziemy razem z nim odkrywać tajemnice nazistowskiego bunkra. Poznamy również decyzje mogące zmienić losy całej ludzkości. Gdyby tego było mało, to właśnie tam zaawansowana technologia miesza się ze światem pogańskich mitów i rytuałów. Tytuł ten został stworzony przez polskie studio PolyAmorous, a za jego wydanie odpowiada All in! Games.
Rozpoczynamy przygodę
Akcja naszej tytułowej gry toczy się w alternatywnej rzeczywistości, w Polsce. Wygląda na to, że II wojna światowa nigdy się nie skończyła. Mało tego, po 20 latach walk naziści zniszczyli całą Europę, detonując ładunki nuklearne. Brzmi jak jeden z najgorszych scenariuszy, jakie mogłyby się wtedy wydarzyć. Rozpoczynamy grę po wejściu do ciemnego bunkra, w którym co jakiś czas pojawiają się wspomnienia naszego bohatera. Wewnątrz jest bardzo ciemno. Do tego stopnia, że odnosiłam wrażenie, jakbym grała w jakiś horror survival. Tylko czekałam, aż z ciemności wyłoni się coś strasznego. Atmosfera była na tyle gęsta i ciężka, że z pełnym skupieniem patrzyłam w ekran, zwiedzając bunkier. Po włączeniu zasilania było już nieco lepiej, ale i tak muszę przyznać, że klimat i historia wciągnęły mnie bez reszty.
Fantastyczna fabuła
Nie sądziłam, że kiedykolwiek tak bardzo wciągnie mnie fabuła w grze, jakby nie było, dotyczącej II wojny światowej. Po wyłonieniu się na powierzchnię bunkra ukazał się post apokaliptyczny widok, który może się podobać. W życiu bym nie pomyślała, żeby to właśnie tak mógłby się prezentować jakiś kawałek jednego z naszych pięknych miast. Podczas rozgrywki w wielu miejscach porozrzucane są pojedyncze kartki z informacjami, listami itp. Zaabsorbowało mnie to do tego stopnia, że sprawdzałam dosłownie każdy milimetr w każdej lokalizacji i każdym pomieszczeniu, byleby odnaleźć kolejną. Jest jedna rzecz, która nieco mnie irytowała. We wspomnieniach, jak i w urządzeniach znajdujących się w bunkrze z zapisanymi rozmowami, język polski został przepleciony z językiem angielskim. Na dłuższą metę nieco mnie to męczyło, jednak wiele czynników sprawiło, że szybko o tym zapominałam. No i to nucenie kołysanki „Na Wojtusia z popielnika” – aż mnie przeszły ciarki.
Miły „przerywnik”
Podczas zwiedzania poszczególnych pięter w bunkrze, pojawia się pewne ułatwienie w postaci białej kropeczki, wskazującej, w którym kierunku mamy się teraz udać. Dzięki niej udało mi się znaleźć kilka przedmiotów, które znakomicie nawiązują do naszej kultury. Wśród nich znalazła się m.in. porcelanowa zastawa stołowa. Na pierwszy rzut oka przypomina mi ona zastawę z Bolesławca, jednak zobaczcie sami na screenie i dajcie znać, czy się pomyliłam, czy też nie. Oprócz tego jest naprawdę wiele charakterystycznych symboli, orłów i znaków, rozproszonych po całym wirtualnym świecie. Jeden bardzo duży minus (moim zdaniem) – nasza postać nie odbija się w lustrach. Widzimy jej cień, ręce, nogi, tors, ale dosłownie przechodząc obok luster, jest niewidoczna. No i jeżeli ktoś, tak jak ja, niezbyt się zaprzyjaźnił w latach szkolnych z językiem niemieckim, będzie musiał jakoś go przetrawić. Wszelkie napisy, podpowiedzi na dźwigniach i przy guzikach funkcyjnych są właśnie w tym języku. A może przy okazji ktoś podszlifuje sobie wymowę…?
Dbałość o każdy detal
I tak sobie chodziłam po tym bunkrze, odwiedzałam piętra, otwierałam liczne drzwi, skakałam do rur kanalizacyjnych i podziwiałam. Czasami nawet zatrzymywałam się na chwilę tylko po to, by zrobić screena i mieć Wam co zaprezentować. Twórcy postarali się o każdy szczegół podczas tworzenia wszystkich lokalizacji. Wnętrza wypełnione mapami, planami budowy rakiet. W wielu miejscach znajduje się już wcześniej wspomniana zastawa, buteleczki ze spirytusem i papierosy. Nie brakuje obrazów, plakatów, herbu Niemiec w różnych miejscach i doskonale urządzonych wnętrz, w których w sumie mogłabym zamieszkać. Niezbyt przyjemnym widokiem było wnętrze laboratorium, w którym wykonywano… pewne zabiegi. Przyznaję, że gdybym to ja miała się znaleźć w takim bunkrze, to zapewne zgubiłabym się w drodze do łazienki i już nigdy nie odnalazła drogi. Bo jest co zwiedzać!
Pełne skupienie
W Paradise Lost nie można się spodziewać zombie, duchów i upiorów wyłaniających się z ciemności. Przez pełne skupienie i zafascynowanie fabułą, wystraszyłam się nawet momentu, w którym drzwi windy same się otworzyły. Odniosłam również wrażenie, że w każdym pomieszczeniu muzyka w tle jest zupełnie inna. Dla przykładu – pojawiając się w ekskluzywnej części bunkra, leciała muzyka klasyczna, natomiast przemierzając ciemne korytarze, dodawała ona grozy bądź nie było jej wcale – słychać było tylko oddech naszego bohatera. Jak dla mnie jest to wyjątkowo dobrze przemyślane rozwiązanie. Podejrzewam, że zwróciłam na to uwagę właśnie dlatego, że tak bardzo skupiłam się na grze. Dodatkowym atutem do fabuły i całego klimatu są również nagrania, które od czasu do czasu możemy odsłuchać, przeszukując bunkier i znajdując urządzenia. To jedna, wielka, ciekawa fabuła, którą w Paradise Lost każdy powinien poznać.
No i jakbym mogła zapomnieć o tym, że podczas wszelakich rozmów oraz kilku wspomnień, to my decydujemy o tym, co nasz bohater powie. Innymi słowy, mamy wpływ na to, jak potoczy się rozmowa, a co za tym idzie – jaką część historii uda nam się poznać.
Nie jest sam
Nasz 12-letni Szymon, którym poruszamy się po bunkrze, nie jest sam. Podczas poszukiwań udało mu się skontaktować przez radio z Ewą. Ta postanawia mu pomóc, jednak prosi go, by ten ją znalazł. Nie będę dokładnie opisywać co i jak, bo zniszczyłabym potencjalną zabawę wszystkim chętnym na ten tytuł. Jednak możliwość poznania losów dwójki bohaterów jest jeszcze ciekawszą opcją. Powiem tylko, że dziewczyna pomogła się nam uwolnić z pewnej lokalizacji i dzięki niej dalej możemy eksplorować bogate w szczegóły piętra bunkra. A to, jak dalej rozwinie się ta współpraca jest jeszcze bardziej interesujące. No i z każdą chwilą dowiadujemy się więcej o tym, co spotkało wszystkich mieszkańców bunkra. Musicie to sprawdzić!
Na zakończenie
Nie wiem nawet kiedy mijają mi godziny, podczas zwiedzania poniemieckiego bunkra w Paradise Lost. Przemierzając pustkowia postnuklearnej Polski razem z Szymonem, możemy naprawdę mocno wkręcić się w ten klimat. Chyba jeszcze żaden bunkier nie krył w sobie tyle tajemnic. Jeśli chcecie się dowiedzieć jak doszło do tego, że Polska stała się jałowym, nieprzyjaznym pustkowiem, powinniście koniecznie sięgnąć po ten tytuł. Bo przed Wami wyjątkowa historia z ciekawym zakończeniem.
Kod recenzencki dostarczyło All in! Games.
<3 Cieszymy się niezmiernie, że gra przypadła Ci do gustu.
❤️❤️❤️