Tak złej gry o off-roadzie dawno nie było. Zapraszamy na recenzję MX vs. ATV Legends.
Ciężko jest z pewnością zrobić grę wyścigową, która zaoferuje nam kilka różnych dyscyplin. Takiego wyzwania podjęło się Rainbow Studio w swojej kolejnej off-roadowej grze – MX vs. ATV Legends. Gracz w trybie kariery może uczestniczyć w wyścigach motocykli crossowych, quadów oraz pojazdów UTV. Na papierze brzmi to świetnie, ponieważ taka różnorodność niewątpliwie może urozmaicać rozgrywkę. Czy w rzeczywistości tak było? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.
Złe złego początki
Niestety MX vs. ATV Legends na PS5 straszy już od pierwszego uruchomienia. Gra jest co prawda w polskiej wersji językowej, ale niestety zabrakło tu polskiej czcionki. Stąd też wszystkie słowa zawierające polskie znaki – jak „ą”, „ć”, „ś” – prezentują się bardzo nienaturalnie. To nie koniec problemów z polską wersją, ponieważ kilka kwiatków wyłapałem także w tłumaczeniu. Największy to na pewno przetłumaczenie w samouczku słowa „bike” jako… rower. Tak, w grze o motocyklach. Nawet w samym menu tuż pod napisem kariera znajdziemy ogromnego wielbłąda, gdzie „exhibition” (szybka gra i próby czasowe) przetłumaczono na… prezentację. Do tego nie wszystko zostało spolszczone. Przykładowo, kończąc wyścig zobaczycie napis” You finished 1st place. Koniec wyścigu za 4, 3, 2, 1″.


Trening w MX vs. ATV Legends
Przechodząc do samouczka, mogę uznać, że jest fatalny i zbyt długi. Trafiamy na jakąś dziwną farmę, na której musimy jeździć od postaci do postaci, która „wrzuci” nas na konkretną część lokacji. Tam będziemy się czegoś uczyć. Co prawda przydadzą nam się takie informacje jak odpowiednie kombinacja przycisków do lepszego wybicia czy odpowiedniego lądowania. Aczkolwiek nauka trików to już zupełne marnowanie czasu, a musimy przez to przebrnąć. Tym bardziej, że to gra czysto wyścigowa – nie ma tu żadnego trybu, w którym będziemy oceniani za same sztuczki. Mało tego, wykonywanie trików w wyścigu nic nam absolutnie nie daje.


Kariera
Z podstawową wiedzą o wybijaniu i lądowaniu na motocyklu możemy przystąpić do trybu kariery. Wspomniałem, ze mamy tam trzy rodzaje zawodów: motocykle, quady i pojazdy UTV. Niestety, pierwsze trzy wyścigi musimy wykonać wyłącznie na motocyklu, a jego prowadzenie jest najgorsze ze wszystkich trzech pojazdów. Największy problem to zbyt czułe sterownie. W związku z tym nawet najmniejsze wychylenie lewego analoga powoduje gwałtowny skręt, który może skończyć się wywrotką lub lotem poza tor. Czasami w zakrętach możemy pomóc sobie, balansując ciałem kierowcy za pomocą prawego analoga. Sama SI także nie grzeszy inteligencją; boty lecą na złamanie karku, często taranując siebie nawzajem, co nie raz może doprowadzić do kraksy.


Model fizyki w MX vs. ATV Legends
Model fizyki również jest dużym minusem MX vs. ATV Legends. Dosłownie najmniejsza kolizja z elementami otoczenia jest w stanie wybić nas w powietrze. Szczególnie komicznie to się prezentuje, gdy prowadzimy ciężki pojazd UTV. I tu mamy kolejny problem – fatalnie zaprojektowano bowiem system powrotu na trasę. Gra sama po odtworzonej długiej animacji upadku naszej postaci przywróci nas na trasę. Możemy jednak to zrobić też sami, przytrzymując kółko. Trwa to jednakże tak samo długo, co automatyczny powrót. Wobec tego jaki w ogóle był sens w dodawaniu takiej funkcji? Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, ze boty po krasie wracają momentalnie do wyścigu.
Quady
Uporawszy się z trzema wyścigami crossowymi, możemy przystąpić do pierwszych wyścigów na quadach. Jest to z pewnością najprzyjemniejsza część całej rozgrywki w MX vs. ATV Legends. Innym małym plusem jest możliwość grania na kanapie ze znajomym na podzielonym ekranie. Quady potrafią dać już trochę radości i adrenaliny – szczególnie, gdy przełączymy się na widok z pierwszej osoby, widząc ręce na kierownicy i przednią oś naszego pojazdu. Podobnie mogłoby być z pojazdami UTV. Jednak jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu z kamery FPP widzimy, jak bardzo jest to niedopracowana gra. Otóż kierownica naszego pojazdu przenika przez nogi kierowcy. To naprawdę niesamowite. Tworzysz grę o quadach, czy buggy i nie potrafisz przygotować odpowiedniej pozycji dla kierowcy. I jakby tego było mało, to lenistwo lub brak chęci deweloperów było na tyle duże, że nawet nie mamy animowanego wyświetlacza w pojazdach UTV. Już nawet gry mobilne od dawna mają w pełni działające wyświetlacze.




Kamera pierwszoosobowa
To nadal nie koniec problemów z pojazdami UTV, gdyż sporą przyjemność z rozgrywki zaburza też fatalnie ustawiona kamera FPP. Znajduje się ona zbyt nisko, przez co w czasie wyścigu na ekranie widzimy 3/4 wnętrza pojazdu i tylko 1/4 trasy. Zbyt często nie widziałem na czas zakrętu lub po prostu nie wiedziałem gdzie jechać. Kończyło się to oczywiście efektowną kraksą. Niestety, pojazdy UTV zachowują się tak samo jak quady i wcale nie czuć ich ciężkości. Odbijają się bowiem od toru niczym piłeczka ping-pongowa. Co prawa producent umożliwia w ustawieniach gry dostosowanie sterowania kamerą, aczkolwiek ograniczają się one do ruchów głowy. Oznacza to, że możemy obraz oddalać, przybliżać, spojrzeć w górę lub w dół, ale nie mamy wpływu na uniesienie lub obniżenie kamery, aby mieć idealny widok na drogę.



Szał zakupów?
Pewnie zastanawiacie się, na co możemy wydać zarobioną w trakcie wyścigów gotówkę? Oczywiście na nowe motocykle, quady, czy pojazdy UTV – tak jak w każdej normalnej grze wyścigowej. Tylko że MX vs. ATV Legends taką nie jest i nie ma tu żadnego progresu. Wystarczy wydać trochę kredytów na ulepszenia podstawowych pojazdów, aby osiągnąć w nich maksymalną moc, najlepsze hamulce, przyczepność czy zawieszenie. A to wystarczy nam do końca kariery.




Podsumowanie
Co tu jeszcze na koniec można popsuć w MX vs. ATV Legends? Przerywniki filmowe – te są tak fatalnej jakości, że nie skłamię, gdy napiszę, że nagrano je w 720p przy 15 klatkach na sekundę. Od czasów PS3 nie widziałem tak niskiej jakości filmiku w grze. Że też nikomu nie wstyd było go umieścić w produkcji za 169 zł! Owszem, cena na pierwszy rzut oka wydaje się interesująca jak na grę na konsole PS5. Tylko tyle, że ten tytuł w żadnym stopniu nie wykorzystuje mocy drzemiącej w tej konsoli, a nawet funkcji kontrolera DualSense. Zdecydowanie nie polecam wam sięgać po MX vs. ATV Legends, nawet gdyby za chwilę trafiło do PS Plus lub Xbox Game Pass. Lepiej zagrać już w jakieś mobilne wyścigi na smartfonie.
Dodatkowe uwagi
PS. W trakcie recenzenckiego okienka pojawiły się dwie aktualizacje do gry. Jedna liczyła prawie 7,5 GB (przed weekendem), a wczorajsza (27 czerwca) 4,5 GB. W samej rozgrywce nic one moim zdaniem nie zmieniły. Natomiast po wczorajszej łacie nie mogę brać udziału w wyścigach pojazdów UTV, czy modyfikować ich w garażu. Gra za każdym razem wysypuje się do menu konsoli.




Grę do recenzji dostarczyło Koch Media Poland.

Dodaj komentarz