Logitech podesłał nam jakiś czas temu swój kolejny sprzęt do przetestowania. Jak sprawowały się słuchawki Astro A10?
Logitech z pewnością jest jednym z bardziej znanych producentów akcesoriów dla graczy. W jego portfolio znajdziemy między innymi myszki, klawiatury, pady, kierownice oraz właśnie słuchawki. Pewien czas temu otrzymałem do testu model reprezentujący tę ostatnią grupę sprzętów. Spędziłem z nim niemało czasu i jestem już w stanie opisać zalety i wady A10. Zapraszam więc do lektury tekstu. Oto moja opinia o testowanych słuchawkach.
Opakowanie



Logitech Astro A10 są dostarczane w dość standardowym opakowaniu. Na froncie widzimy oczywiście wizualizację głównego bohatera, przewodowych słuchawek. Z tyłu natomiast znajdziemy informacje techniczne, z którymi możecie zapoznać się również niżej.
Typ podłączenia | Przewodowe |
Przetworniki | 40 mm |
Pasmo przenoszenia | 20 – 20,000 Hz |
Impendancja | 32 ohmy |
Mikrofon | 6 mm, jednokierunkowy, regulowany |
Waga (bez kabla) | 346 gramów |
Wymiary kartonu wynoszą 22,5 cm x 19 cm x 9 cm, natomiast wewnątrz umieszczono materiałową osłonę. Zabezpiecza ona oczywiście słuchawki przed ewentualnymi uszkodzeniami podczas transportu. Oprócz dokumentacji technicznej oraz słuchawek wraz z kablem znajdziemy jeszcze naklejkę Astro. Nie jest to może coś, co wybija się ponad standard, ale też nie ma się wrażenia obcowania z produktem budżetowym. Jest po prostu dobrze – tylko tyle i aż tyle. Jak na słuchawki, które można spokojnie znaleźć nawet za 120 złotych na pewno nie jest źle.
Łączność Logitech Astro A10

Testowane słuchawki są zdecydowanie przeznaczone dla graczy – i to dla takich, którzy preferują sieciowe zmagania. Jednym z powodów jest sposób podłączenia ich do urządzeń. Służy do tego jedynie kabel, na szczęście dość długi – ma nieco ponad 2 metry. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób może być negatywnie nastawionych do konieczności podłączenia słuchawek do portu mini-jack, ale w przypadku sieciowych rozgrywek jest to najlepsze rozwiązanie. W największym stopniu minimalizuje ono bowiem ewentualne opóźnienia – tak samo zresztą jak pady przewodowe. Wróćmy jednak do Astro A10. Przewód możemy odczepić i dzięki temu łatwiej przechowywać cały zestaw. Alternatywnie możemy oczywiście skorzystać z innego kabla mini-jack – mini-jack, jeżeli taki posiadamy.

W Astro A10 znajdziemy jeszcze suwak głośności na wspomnianym kablu. Szkoda jednak, że nie posiada on żadnych wyraźnie wyczuwalnych poziomów. Przez to nie możemy ustawić jego głośności raz na stałe i będziemy się musieli przyzwyczaić do ręcznego dostosowania natężenia dźwięku po założeniu słuchawek. Bardzo zaskoczył mnie też brak jakichkolwiek przycisków na, dość sporym, pilocie z pokrętłem głośności. Nie odrzucimy wobec tego przychodzącego połączenia telefonicznego bez wyjmowania podłączonego telefonu ani nie zatrzymamy odtwarzanego na konsoli nagrania z poziomu samych słuchawek. Szkoda.
Jakość dźwięku i tłumienie odgłosów

Co do jakości odtwarzanego przez testowane słuchawki dźwięku, to jest tu różnie. Sprawdziłem Logitech Astro A10 z następującymi sprzętami:
- PlayStation VR
- PlayStation 5
- Xbox Series S
- Steam Deck
- Smartfon Samsung M51
- Laptop
- Monitor Samsung Odyssey G5
Na każdym z nich zweryfikowałem brzmienie następujących kawałków i zespołów:
- Metallica – Orion
- Nickelback – Fight For All The Wrong Reasons
- Sabaton – Dreadnought
Nagrania te sprawdzałem z wykorzystaniem aplikacji Spotify. W większości przypadków jakość dźwięku była bardzo zbliżona. O ile w przypadku rocka czy metalu nie było słychać wielkiej dynamiki, czy podbicia basów, o tyle sytuacja diametralnie zmieniła się po przełączeniu się na pop. Takie piosenki brzmiały bardzo dobrze i z przyjemnością można było oddać się słuchaniu swoich ulubionych nagrań. Przynajmniej do czasu, kiedy żona popukała mnie w ramię. Okazało się bowiem, że Astro A10 charakteryzują się niestety sporą przepuszczalnością dźwięku i nasi domownicy bez problemu słyszą to, co i my.
Nie mogłem sobie również odmówić sprawdzenia A10 w grach. Niektórymi z tych, które posłużyły mi do czytanego przez Was właśnie testu były:
- Rainbow Six: Extraction
- Ghostwire: Tokyo
- Elden Ring
- NHL 22
- Max Payne 3
Logitech Astro A10 sprawdzało się bardzo dobrze w każdym z tych tytułów. W moim ukochanym NHL 22 mogłem poczuć się tak, jakbym był na miejscu, na kanadyjskim meczu. Komentatorzy mówili wyraźnie, a krążek dźwięcznie odbijał się od kijów i band. Sprawdziłem to oczywiście również podczas trwającego aktualnie sezonu hokeja i obejrzałem na żywo jeden z meczów. Wrażenie z gry utrzymało się. Nie mam żadnych zastrzeżeń również do Rainbow Six: Extraction – bez problemu mogłem zlokalizować Archaików i odpowiednio podejść do zagrożenia. Elden Ring ponownie zachwycił mnie swoim motywem muzycznym w menu głównym, a Ghostwire: Tokyo wciąż dowodziło, że polski dubbing jest na najwyższym poziomie. Również odgłosy wystrzałów i wybuchy w Max Payne 3 były ucztą dla uszu. Z pewnością gracze będą zachwyceni testowanym modelem słuchawek.
Mikrofon w Logitech Astro A10


Tym, co jest bezapelacyjnie najlepsze w Logitech Astro A10 jest mikrofon. Aktywujemy go bardzo prosto – wystarczy go opuścić do wysokości ust. Analogicznie wyłączamy mikrofon – przesuwamy go na górę, równając go z pałąkiem. W parze z wygodą włączania i wyłączania idzie na szczęście jakość zbieranego dźwięku. Muszę z ogromną przyjemnością przyznać, że testowany model fenomenalnie zbiera to, co mówimy. Nasi rozmówcy nie mają żadnego problemu ze zrozumieniem przekazywanego przez nas komunikatu. Jest to niezależne od odgłosów otoczenia. Sprawdzałem bowiem mikrofon zarówno będąc samotnie w domu, jak i z żoną oglądającą coś w telewizji w drugim pokoju, ale i z głośnikiem Bluetooth grającym około metru ode mnie. Za każdym razem mój głos bezproblemowo docierał do mikrofonu. Zdecydowanie warto kupić Logitech Astro A10 jeśli szukacie słuchawek z wybitnym mikrofonem.
Komfort użytkowania


Chciałbym móc pisać o Logitech Astro A10 w samych superlatywach, ale niestety nie mogę. Pomijając nawet nieco odstającą od mikrofonu jakość odtwarzanego dźwięku, nie jestem w stanie przejść obojętnie obok uwag co do komfortu użytkowania słuchawek. Nie ważą one najmniej (około 454 gramów), aczkolwiek nie to jest ich największym problemem. Pierwszym mankamentem z pewnością jest spora podatność na spadanie z głowy. O ile nie ma to na pewno znaczenia w przypadku stacjonarnego grania, o tyle już nawet podczas grania na PS VR musiałem co jakiś czas poprawić słuchawki. Jeśli więc szukacie jakichś słuchawek, z których korzystalibyście podczas uprawiania sportu, to zdecydowanie musicie szukać dalej.
Niemałym problemem jest dla mnie też dość spory ucisk, jaki wywołują Astro A10 na górną część głowy. Wielogodzinne sesje z tym akcesorium są wobec tego w moim przekonaniu niemożliwe. Należy też zaznaczyć, że nauszniki skrywają całkowicie uszy. Może być to poważny dyskomfort latem. Zwłaszcza że mimo tego muszle nie wyciszają otoczenia.
Podsumowanie – czy warto kupić Logitech Astro A10?


Logitech Astro A10 to słuchawki, które bardzo trudno jest mi ocenić. Z jednej strony mamy bowiem porządną plastikową konstrukcję, która sprawia wrażenie wytrzymałej. Z drugiej mamy natomiast spadanie z głowy przy bardziej dynamicznych ruchach. Pilot posiada zaledwie pokrętło, aczkolwiek mikrofon jest bardzo wygodnie aktywowany i wyłączany. Poziom odtwarzanego dźwięku mógłby być lepszy, aczkolwiek jakość zbieranego dźwięku jest fenomenalna. Ostatecznie uważam, że to perfekcyjne słuchawki dla streamerów i profesjonalnych zawodników rozgrywek e-sportowych. Pozostali z Was nie docenią z pewnością jakości mikrofonu i przeważą pewne istotne wady. Ostateczna decyzja należy oczywiście do Was – ja myślę, że kupiłbym te słuchawki jako zapasowe dla moich Corsair HS70 (tutaj mój test). A jakie jest Wasze zdanie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.


Sprzęt do testu dostarczyła firma Logitech.
Dodaj komentarz