Elden Ring ukazał się na konsolach poprzedniej i nowej generacji pod koniec lutego. Czy warto sprawdzić najnowszą grę od FromSoftware?
Elden Ring to z całkowitą pewnością jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie gier ostatnich lat. Pisałem o niej dość często na portalu, o czym możecie sobie przypomnieć, czytając moje poprzednie newsy. Znajdziecie je oczywiście pod tym odnośnikiem. Miałem również ogromną przyjemność wzięcia udziału w dwóch zamkniętych okresach sprawdzania tej produkcji. Moje wrażenia możecie przeczytać po udaniu się na tę stronę oraz w to miejsce. Nie ukrywam więc, że zniecierpliwiony oczekiwałem na 25 lutego – wtedy to gra ukazała się na konsolach poprzedniej i nowej generacji. Nie sposób odmówić jej rozmachu i rozgrywki na dziesiątki godzin. Dlatego też czytacie tę recenzję taki czas po premierze. Nie pozostaje mi więc nic innego jak zaprosić Was do lektury i zająć się analizą poszczególnych elementów. Na pierwszy ogień idzie, jak to bywa u mnie w standardzie, fabuła.
Wydarzenia w Elden Ring

Każdy, kto czyta moje recenzje doskonale zdaje sobie sprawę, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem spoilerów. Nie widzę przyjemności w zdradzaniu przedstawianych w grach wątków. Bynajmniej nie zamierzam zmieniać tego przy okazji dzisiejszego artykułu. Niemniej jednak pozwolę sobie oczywiście na skorzystanie z oficjalnego opisu opowieści w Elden Ring. Możecie się z nim zapoznać niżej.
ELDEN RING to gra RPG akcji w konwencji fantasy stworzona przez FromSoftware Inc. i wyprodukowana przez BANDAI NAMCO. Fabuła tego największego jak do tej pory tytułu FromSoftware została osadzona w świecie pełnym tajemnic i niebezpieczeństw.
Na Ziemiach Pomiędzy, rządzonych przez królową Marikę Wieczną, doszło do rozbicia Eldeńskiego Kręgu – źródła życia Złotego Drzewa.
Oficjalny opis gry
Będące w połowie bogami dzieci Mariki zapragnęły odłamków zniszczonego Kręgu, zwanych Wielkimi Runami. Nowo pozyskana moc sprowadziła na nich jednak szaleństwo, doprowadzając do wojny – Roztrzaskania. Wojny oznaczającej porzucenie przez Wyższą Wolę.
Przewodnictwa łaski doświadczą teraz zmatowieńcy, którzy wcześniej zostali pozbawieni dobrodziejstw złota i wygnani z Ziem Pomiędzy.
Ty, co żyjesz mimo śmierci! Choć dawno temu opuściła cię łaska, ruszaj ku Ziemiom Pomiędzy przez spowite mgłą morze, aby stanąć przed Eldeńskim Kręgiem.
Nie sposób nie przyznać, ze powyższy opis jest dość enigmatyczny i nie wyjaśnia wiele. Warto mieć to na uwadze, sięgając po recenzowany tytuł. FromSoftware oszczędnie serwuje nam szczątki informacji o świecie. To od naszego samozaparcia i wytrwałości w poszukiwaniu zapisków będzie zależało zrozumienie zawiłości świata. Prywatnie wolałbym inne podejście, ale i to obecne w Elden Ring bez wątpienia będzie miało swoich zwolenników. Przygotowując się do przemierzania Ziem Pomiędzy warto obejrzeć poniższy oficjalny film. Dzięki niemu chociaż trochę ułatwimy sobie zrozumienie tła fabularnego.
Wybór klasy i wyglądu postaci




Nasz start – tak samo jak w poprzednich grach od japońskiego studia – skieruje nas do edytora postaci. Po wybraniu początkowej klasy, możemy zadecydować o wyglądzie oraz głosie naszej bohaterki lub bohatera. Jeśli zależy Wam na dokładnym wyborze długości nosa, rozstawieniu oczu, rozmiarze rąk czy karnacji, to z pewnością spędzicie z tym edytorem długie godziny. Takie bogactwo opcji aparycji jest oczywiście zaletą, nie ma sensu się z tym kłócić. Ja jednak zadecydowałem jedynie o podstawowych aspektach fizis mojego Zmatowieńca. Wybrałem więc jego płeć, wiek (mający wpływ wyłącznie na wygląd), głos oraz typ budowy ciała i fryzurę wraz z rodzajem zarostu. Gdy byłem zadowolony z efektu (ostatecznie i tak nie będę długo grał w początkowym ubiorze, a na głowie będę nosił hełm), zatwierdziłem swoją postać i przeszedłem dalej. Warto zaznaczyć, że można zapisać swój wariant wyglądu w ulubionych, dzięki czemu ewentualne drobne modyfikacje przy rozpoczynaniu nowej gry będą łatwiejsze do wykonania. Należy też pamiętać, że gra pozwala na zmianę wyglądu po rozpoczęciu swojej przygody. Wymagany jest jednak pewien postęp fabularny.
Najtrudniejszy pierwszy krok




FromSoftware nigdy nie słynęło z tworzenia łatwych gier i Elden Ring z pewnością nie zmienia tego podejścia Japończyków. Wystarczy bowiem, że zrobimy kilka kroków, a natkniemy się na pierwszego poważniejszego przeciwnika (mini bossa). Możemy go oczywiście spróbować pokonać, ale gwarantuję, że zdecydowana większość osób polegnie. Nie ma w tym niczego dziwnego – nie jesteśmy jeszcze odpowiednio rozwinięci i nie możemy się pochwalić imponującym wyposażeniem. Jeśli uda się Wam pokonać bestię, to znajdziecie dość słaby łup, wobec czego lepiej po prostu dać się zabić. Jest to wręcz wymagane, by móc popchnąć fabułę dalej. Dzięki temu znajdziemy się we właściwym obszarze gry, na którego przemierzaniu spędzimy dziesiątki, jak nie setki godzin. Już tym starciem FromSoftware wyraźnie dało znać – „często zginiesz, przyzwyczaj się”. Cóż, gra jest soulslikiem, więc siłą rzeczy musi być wymagająca. Jednocześnie jest to najbardziej przystępna produkcja w portfolio Japończyków, co bynajmniej nie oznacza, że to łatwy tytuł.
Przystępny symulator umierania




Po przekroczeniu głównej bramy od razu możemy spróbować udać się do pierwszego wielkiego zamczyska. Warto jednak się z tym wstrzymać na co najmniej kilka godzin – czeka na nas tam oczywiście boss, którego pokonanie może stanowić niemałe wyzwanie. Zamiast tego lepiej dotknąć miejsca łaski, przy którym możemy się zregenerować (i nie tylko, choć o tym więcej w dalszej części recenzji). Następnie dobrze byłoby udać się do ruin kościoła, gdzie spotkamy kupca i stół do ulepszania oręża (o tym również więcej później). Następnie powinniśmy skierować się ku głównej bramie, gdzie spotkamy znaną ze zwiastunów kobietę. Dzięki niej nie tylko będziemy mogli się ulepszyć, ale otrzymamy też wierzchowca – Strugę. Oczywiście po drodze będziemy musieli ominąć lub załatwić przeciwników. Bez wątpienia najlepiej dać na razie spokój Strażnikowi Drzewa, który może nas póki co zdjąć nawet na jeden, dwa silne ciosy.
Ulepszanie postaci w Elden Ring



Jak wspomniałem wyżej, po wizycie u kobiety będziemy mogli ulepszać swoje zdolności i statystyki w tak zwanych miejscach łaski. Jest to nic innego jak odpowiednik ognisk z serii Dark Souls (występowały one nawet w grze karcianej, którą tutaj zrecenzowałem). Do ulepszenia swoich parametrów wymagane są runy – waluta, którą znajdujemy podczas zwiedzania świata, ale i która wypada z pokonanych przeciwników. Musimy więc decydować, na co lepiej ją przeznaczyć – na zakup nowego uzbrojenia i pancerza, inkantacji i schematów? A może jednak bardziej obiecujące byłoby zwiększenie naszej siły, zręczności lub witalności? Należy jednocześnie zaznaczyć, że różne klasy zaczynają przygodę z innym poziomem ogólnym oraz poziomami parametrów. Warto mieć to na uwadze, decydując się na swoją postać. Nie oznacza to bynajmniej, że wybór klasy jest wiążący. Nie ma żadnego problemu ze stworzeniem potężnego wojownika z maga, a zwinny złodziej może stać się ostatecznie połączeniem maga z żołnierzem. Klasa, na jaką się decydujemy sugeruje nam jedynie styl rozgrywki na początku przemierzania Ziem Pomiędzy.
Dobry sprzęt = połowa sukcesu


Elden Ring, jak na grę RPG przystało, nie może się obyć bez mnóstwa sprzętu, w który możemy wyposażyć naszą postać. Podstawą jest oczywiście broń. Trzeba przyznać, że FromSoftware oddało do dyspozycji tyle oręża, że każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy więc chociażby katany, podwójne ostrza (szczególnie przydatne na początku gry, zwłaszcza mając postać o odpowiednio rozwiniętej zręczności). Są też sztylety, kusze, łuki, różnego rodzaju bełty, włócznie, buławy, czy kukri. Oprócz tego należy wspomnieć o wielu tarczach, różniących się nie tylko efektywnością w blokowaniu i zadawaniu obrażeń, ale i o odmiennych kolorach i kształtach. Nie może naturalnie zabraknąć pancerza. Pokonując przeciwników oraz przeszukując skrzynie, możemy natknąć się na hełmy, zbroje, nagolenniki czy osłony rąk. Eksploracja zdecydowanie popłaca. Tym bardziej, że mając odpowiednią ilość niezbędnych surowców, możemy ulepszyć swoje bronie.
Warto też wiedzieć, że naszą postać charakteryzuje maksymalny udźwig. Po jego przekroczeniu możemy zapomnieć o wykonywaniu uników i bieganiu. Nie bez znaczenie dla naszego powodzenia w starciach jest jeszcze jedna kwestia. Mianowicie wyposażenie posiada zalecane poziomy rozwinięcia określonych parametrów. Możemy co prawda korzystać z broni czy zbroi nawet pomimo niespełniania tych warunków. Nie osiągniemy jednak wtedy pełnego potencjału tego sprzętu, a to ma oczywiście kluczowe znaczenie w zmaganiach z silnymi przeciwnikami. Nie znaczy to bynajmniej, że jesteśmy bez szans, nie mając właściwie przygotowanego wyposażenia.
Skradanie w Elden Ring – ostrożne zwiedzenie popłaca



Elden Ring to tytuł, w którym znajdziemy również mechanikę skradania się. Nie jest to oczywiście taki poziom jak w czołowych skradankach, takich jak Splinter Cell czy Thief. Należy jednak przyznać, że skryte działanie nie raz i nie dwa może nas uratować. Aby wejść w tryb przekradania się, należy nacisnąć lewą gałkę analogową. Odtąd będziemy poruszać się, kucając. Przyda się nam to przede wszystkim, chodząc wśród zarośli. Będziemy w nich nierzadko niewidzialni dla oponentów. To z kolei umożliwi nam chociażby unikanie ich uwagi, a tym samym znacząco ułatwi przetrwanie na Ziemiach Pomiędzy. Nie ma naturalnie przeciwskazań, by zdobyć widoczny łup, nie wdając się w konflikt.
Nierzadko będziemy jednakże musieli dobitnie wyperswadować przeciwnikom ich racje. Przekradając się za ich plecami, będziemy mogli zadać druzgocący cios naszą bronią po naciśnięciu przycisku R1. Słabszych wrogów zabijemy w ten sposób momentalnie, aczkolwiek silniejszych będziemy musieli jeszcze dobijać. Trzeba zaznaczyć, że nawet silniejszy przeciwnik po takim ataku będzie leżał, a tym samym zwiększy nasze szanse na zadanie mu istotnych obrażeń. Nie oznacza to bynajmniej, że FromSoftware postawiło tym razem na skradankę – skrytobójstwa nie są tak efektywne jak w Sekiro: Shadows Die Twice. Nadal są one jednak taktyką, którą zdecydowanie warto wykorzystywać.
Zbieractwo i ulepszenie wyposażenia




Wspomniałem wcześniej, że w grze możemy ulepszać swoje wyposażenie i warto rozwinąć to zagadnienie. Nasze bronie i tarcze można rozwinąć do wyższego poziomu, przeznaczając na to odpowiednie ilości właściwych kamieni kowalskich oraz płacąc nieco run. Ulepszeń możemy dokonać aż do poziomu +25, co oczywiście wpływa na obrażenia zadawane przez naszą broń. Należy też zaznaczyć, że nasz oręż jest opisany wieloma statystykami. Bardzo istotne jest skalowanie, określane nazwą cechy postaci oraz angielską oceną szkolną (na przykład D, C, B i tak dalej). Oznacza to, że wraz ze wzrostem tej cechy naszej postaci, wzrosną obrażenia zadawane przez tę broń. Oczywiście im lepsza ocena skalowania, tym przyrost obrażeń będzie większy. To bynajmniej nie jedyne, co możemy ulepszać (zakładając, że kowal, którego odwiedzamy ma odpowiednią wiedzę).
Elden Ring – mam tę moc
Usprawniać możemy też przywoływane duchy. Po odblokowaniu tego wsparcia, możemy udać się do Roderiki w specjalnej twierdzy. Jeśli będziemy mieć odpowiednią liczbę nagrobnych konwalii, rozwiniemy u niej efektywność takiego duchowego pomagiera. Tym samym poprawi się oczywiście jego żywotność i zadawane obrażenia. Zdecydowanie warto poświęcić trochę czasu na przeszukiwanie cmentarzy, jaskiń i katakumb – nagrobna konwalia bardzo się przydaje, jeśli często korzystamy z duchów. Należy jednocześnie zaznaczyć, że możemy z nich skorzystać wyłącznie w miejscach, po wejściu do których w lewym dolnym rogu zobaczymy symbol białego nagrobka. Możecie go zobaczyć na poniższym zrzucie. Naturalnie musimy również posiadać pewien zapas energii magicznej, aby skorzystać z duchów.

Mikstury w Elden Ring
Naturalnie gra RPG nie może obejść się bez różnego rodzaju przedmiotów użytkowych. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego dzieła FromSoftware. Ziemie Pomiędzy oferują mnóstwo nagród za eksplorację. I tak zbierając nasiona ze złotych drzew (oraz łzy pamięci), możemy zwiększyć swoje ładunki mikstur, czy też ich moc. Eliksiry dzielą się na 3 rodzaje. Podstawowe to eliksir szkarłatnych łez oraz eliksir modrych łez. Można to w wolnym tłumaczeniu zamienić na napój leczniczy (czy też estusa – fani Dark Souls wiedzą, o co chodzi) oraz na uzupełnienie energii magicznej – znanej też jako mana. Jak już wspomniałem, możemy też zwiększać ilość ładunków. Oznacza to po prostu zwiększoną maksymalną sumę butelek obu rodzajów na naszym wyposażeniem. Istotną mechaniką jest samodzielne rozdzielenie ilości mikstur zdrowia i many przy punkcie łaski.

Dzięki temu, grając na przykład głównie jako wojownik, nie ma przeciwwskazań, by ustawić sobie maksymalnie 6 mikstur zdrowia i 4 eliksiry many. Oczywiście możemy również wszystkie 10 ładunków (a nawet więcej, jeśli odpowiednio rozwiniemy butelki) przypisać do tylko jednego rodzaju eliksiru. Ja grałem wojownikiem, a więc zdecydowałem się na same mikstury lecznicze, bez uzupełniających manę. Są też niezwykłe mikstury. Te tworzymy z dwóch specjalnych komponentów (niewystępujących często na Ziemiach Pomiędzy), po czym otrzymujemy bardzo interesujące mieszanki. Moim faworytem jest mikstura przywracająca połowę maksymalnych punktów zdrowia oraz zapewniająca czasowe zwiększenie siły.
Wytwarzanie przedmiotów




Wspomniałem wcześniej, że eksploracja popłaca i warto jeszcze bardziej rozwinąć ten temat. Mianowicie, przemierzając Ziemie Pomiędzy często natkniemy się na niezliczoną ilość surowców. Wykorzystamy je naturalnie do wytwarzania przedmiotów. Aby jednak było to możliwe, należy spełnić kilka warunków. Pierwszym z nich jest oczywiście wykupienie zestawu umożliwiającego wytwarzanie przedmiotów. Nie jest on kosztowny i możemy go kupić od jednego z pierwszych sprzedawców, na których się natkniemy. Drugim warunkiem jest posiadanie receptur, które pozwolą nam wyprodukować jakiś przedmiot. Na przepisy te możemy natknąć się w świecie gry, w skrzyniach, ale i kupić od handlarzy. Ostatnim wymogiem jest oczywiście posiadanie odpowiedniej ilości komponentów. Gdy już wszystko mamy, wchodzimy do meny Tworzenia i po prostu wybieramy produkt, który chcemy zrobić. Dobrze Wam radze zbierać wszystko, co tylko się da.
Nawet jeśli nie zamierzacie korzystać z mechaniki wytwarzania rzeczy, to i tak odniesiecie pewne korzyści. Możemy bowiem sprzedać wszystkie surowce handlarzom, zyskując w ten sposób runy. Jest to waluta, za którą kupujemy przedmioty u handlarzy, ale wykorzystujemy ją również do rozwijania swojej postaci i wskakiwania na kolejne poziomy. Oczywiście, zgodnie z duchem serii od FromSoftware, jeśli zginiemy, tracimy posiadane przy nas punkty doświadczenia. Jeśli dotrzemy do miejsca, w którym polegliśmy i wejdziemy w interakcję z symbolem naszej śmierci, odzyskamy wszystkie zgromadzone runy. Jeżeli nie… cóż, licznik zgromadzonych i niewydanych run zeruje się. O śmierć nie jest trudno – jak przystało na soulslike’a, wszystko chce nas zabić i nierzadko się to udaje.




Bardziej Dark Souls czy Sekiro: Shadows Die Twice?
Elden Ring jest oczywiście niełatwą grą, wymagającą od nas opanowania mechanik starć i co do tego nie ma wątpliwości. To przecież soulslike, a więc wysoki poziom trudności jest normą. To jednak również najbardziej przystępna gra w portfolio FromSoftware. Ogromna w tym zasługa nowości w dorobku tego studia w przypadku tytułów utrzymanych w duchu Dark Souls. Mianowicie, recenzowany tytuł oferuje nam ogromny otwarty świat. Oczywiście część osób może się spierać, przedstawiając kontrargument, wedle którego Sekiro: Shadows Die Twice też oddawało otwarty świat. Jest w tym nieco prawdy, nie przeczę. Sekiro było jednak zgoła odmienną produkcją niż Soulsy.
Rozgrywka była nastawiona na ofensywę, choć nie przeczę – niekiedy skryty atak wymierzony w niespodziewającego się niczego przeciwnika pozwalał skutecznie wyłączyć go z walki. Elden Ring natomiast wraca do poziomu, który znamy z serii Dark Souls. Nadal mamy więc mnóstwo oponentów i wciąż jeśli nie będziemy uważali, najzwyklejszy truposz czy gwardzista są w stanie nas zabić. Musimy więc sprawnie unikać ciosów, jednocześnie wyprowadzając oczywiście swoje. Naturalnie możemy też korzystać z magii, aczkolwiek ja piszę tę recenzję z perspektywy klasy wojownika. Uznałem, że magowie będą zbyt potężną klasą, niepotrzebnie ułatwiającą rozgrywkę.
Ogromny, nieznany świat
Wróćmy jednak do świata. Ziemie Pomiędzy to kraina niesamowicie zróżnicowana i każdy znajdzie tu coś dla siebie. Naturalnie nie będę opisywał wszystkich lokacji, aby nie psuć nikomu zabawy z samodzielnego odkrywania tych miejsc. Wspomnę tylko, że będziemy zwiedzać katakumby i zapomniane świątynie. Postawimy stopę w wielkich twierdzach i małych wioskach. Odwiedzimy lasy oraz góry. Na naszym wiernym wierzchowcu, Strudze, pojedziemy na plażę i będziemy pokonywać dachy. Świat jest ogromny i zachęca do zwiedzania go wzdłuż i wszerz, a nawet dalej. Możemy też się bowiem natknąć na zniszczalne ściany i podłoże, wynagradzające podróżników za ich dociekliwość. Mógłbym jeszcze długo pisać o swobodzie odwiedzania krain i czyhających zagrożeniach, a i tak zostałoby jeszcze sporo do dopisania. To rozgrywka na dziesiątki, jak nie setki godzin.


Należy też zaznaczyć, że w Elden Ring nie znajdziemy dziennika zadań. Wszystkie cele musimy odkryć sami. Do głównych miejsc możemy się dostać, podróżując za złotą poświatą unoszącą się od miejsca łaski, ale zapomnijcie o jakichkolwiek znacznikach interesujących miejsc na mapie. Mało tego, jej fragmenty też musimy odnaleźć, by mapa stała się bardzo szczegółowa. Na szczęście po przybliżeniu nawet nieodkrytego fragmentu obszaru, na którym jesteśmy możemy zlokalizować symbol filara. Jeśli się tam udamy, znajdziemy fragment mapy, który znacząco ułatwi odnajdywanie drogi do celu. Zapomnijcie jednak o automatycznym nanoszeniu lokalizacji kupców, czy lochów. Sami musimy je oznaczyć, naciskając kwadrat w odpowiednim miejscu i wybierając interesujący nas symbol. Brak dziennika zadań i niemal czysta mapa zachęca do prowadzenia notatek. To również element, który istotnie wpływa na immersję. Ta gra bynajmniej nie prowadzi nas za rękę i widać to na każdym kroku.
Nowa czy stara generacja?




Elden Ring oferuje opcję darmowego ulepszenia do wersji na nową generację, kupując i uruchamiając wydanie dedykowane poprzedniej generacji na nowych konsolach. Grałem więc w edycję dedykowaną konsoli PlayStation 5. Co do pada DualSense, to odczułem jedynie zaimplementowanie obsługi efektów dotykowych. Wibracje są najbardziej wyraźne podczas wykonywania dobić na osłabionych przeciwnikach, czy załatwiania ich po cichu od tyłu, wbijając im naszą broń w plecy lub głowę. Oprócz tego warto zaznaczyć, że tytuł oferuje dwa tryby wyświetlania obrazu – preferujące jakość lub wydajność. Nie ma między nimi sporych różnic wizualnych i zauważyłem jedynie zmianę w odległości rysowania niektórych elementów. Nie jest to jednak dysproporcja na tyle istotna, by jasno wskazywała na którykolwiek z trybów. Postawiłem więc na preferowaną wydajność, chcąc uzyskać jak najwięcej klatek na sekundę, tak potrzebnych w przypadku dynamicznych starć w Elden Ring.
Udźwiękowienie w Elden Ring




Udźwiękowienie to zdecydowanie jeden z najsilniejszych punktów recenzowanej produkcji. Już w moim tekście o pierwszych wrażeniach z gry, kilka miesięcy przed premierą, pisałem, że jestem pod wrażeniem głównego tematu muzycznego. Nie zmieniło się to nawet teraz, taki czas od momentu, kiedy go usłyszałem. Motyw przewodni jest rewelacyjny i z ogromną przyjemnością go odsłuchuję. Niżej możecie sami usłyszeć, co mam na myśli.
Oczywiście to nie jedyna dobra strona udźwiękowienia gry. W trakcie starć z potężnymi bossami (a tych jest aż ponad 80) będziemy słyszeli wspaniałe, podniosłe utwory, dodające tylko patosu zmaganiom. Wiele osób lubi określać Elden Ring jako Dark Souls 4. Nie dziwi mnie to – menu jest bardzo podobne, z tą jedynie różnicą, że zamiast układu poziomego mamy teraz układ pionowy. Natomiast same dźwięki potwierdzania wyboru opcji pozostały bez zmian. Jasno widać, w czym ten tytuł ma swój początek. O udźwiękowieniu mogę pisać w samych superlatywach. Zmianą na plus jest też ciekawostka dla fanów serii – nierzadko bossowie będą do nas mówili podczas walk. FromSoftware nie przewraca tym gatunku do góry nogami, ale jednak dobrze, że nie stara się stać w miejscu.
Elden Ring i Nowa Gra Plus
Kiedy po przeszło miesiącu grania w Elden Ring dotarłem do napisów końcowych, nie mogłem sobie odmówić powrotu do tego fantastycznego świata. Nawet mocno irytujące ostatnie dwa starcia (na których to straciłem mnóstwo czasu i nerwów) nie zniechęciły mnie do odkrywania Ziem Pomiędzy. Kiedy więc zobaczyłem informację o odblokowaniu Nowej Gry Plus, musiałem sprawdzić ten tryb. Przenosi się do niego oczywiście nasza postać oraz jej sprzęt, natomiast Miejsca Łaski musimy odblokować od nowa. Nie jest to dla mnie wielkim problemem, aczkolwiek warto sobie zdawać z tego sprawę. Byłem bardzo ciekaw, jak będzie wyglądało skalowanie przeciwników. Zacząłem przecież przygodę od nowa na 140 poziomie, więc oponenci powinni być odpowiednio podbici, prawda? Cóż, nieprawda.



Okazuje się bowiem, że skalowania nie ma, wobec czego przeciwnicy, którzy wcześniej sprawiali nam problemy teraz są zaledwie małą przeszkodą, z którą uporamy się bardzo szybko. Dość napisać, że sam Margit, Upadły Omen, od którego z pewnością nieraz odbijecie się na początku rozgrywki padł u mnie… w minutę! Niżej możecie zobaczyć mój film z tej walki. Celowo nie starałem się bardzo blokować uderzeń, pokazując, że mimo wszystko postać na Nowej Grze Plus diametralnie różni się możliwościami od tego, z czym mamy do czynienia na starcie. Dla niektórych osób brak skalowania może być problemem, ja jednak po zmaganiach z dwoma ostatnimi przeciwnikami, powitałem to z radością. Nowa Gra Plus paradoksalnie jest zdecydowanie łatwiejszym trybem niż podstawowy.
Podsumowanie




Elden Ring to bez cienia wątpliwości najlepsza pozycja w portfolio FromSoftware. Można mieć pewne zastrzeżenia – grafika nie jest najładniejsza, a obsługa funkcji pada DualSense mogłaby być odważniejsza. Nie zmienia to jednak tego, że sam styl świata i projekt przeciwników zachwycają, a rozgrywka wciąga. Przez ponad 70 godzin nie mogłem oderwać się od Ziem Pomiędzy i gra jeszcze długo nie zniknie z dysku mojej konsoli. Na pewno kiedyś kupię Elden Ring na Steama, aby móc grać w tę produkcję również na Steam Decku. To chyba najlepsza rekomendacja, prawda? Jeśli nie mieliście jeszcze styczności z gatunkiem soulslike, to Elden Ring jest najlepszym tytułem, aby to zmienić. Jeśli natomiast jesteście fanami cyklu Dark Souls, to chyba nie muszę Was przekonywać?
Należy zaznaczyć, że gra jest dostępna z polskimi napisami. Nie dopatrzyłem się żadnych błędów językowych. Dzięki temu grono odbiorców produkcji może się znacząco powiększyć. Mam na to ogromną nadzieję. Elden Ring jest fenomenalną, niemal idealną produkcję, która z pewnością będzie walczyła o miano gry roku.
Kod recenzencki zapewnił polski wydawca, Cenega.
Dodaj komentarz