NHL, amerykańska liga hokeja na lodzie, otrzymała kolejną grę – tym razem oznaczoną numerem 22. Czy warto ją sprawdzić? A może lepiej zostać przy 21-ce? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji.
NHL to niestety dość mało popularna liga w Polsce. Sam hokej też bynajmniej nie jest sportem, który śledziłoby najwięcej Polaków. Oczywiście mamy pewne sukcesy na tym polu, aczkolwiek nie można ich stawiać obok największych światowych dokonań. Niemniej jednak amerykański hokej ma pewnych zwolenników w naszym kraju. Z pewnością kojarzą oni serię gier od EA Sports. Rok temu miałem przyjemność recenzowania części z numerkiem „21” w tytule. Byłem nią zachwycony, choć oczywiście nie obyło się bez kilku mankamentów. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłem doniesienia o kolejnej odsłonie. Nie tylko ze względu na sport, który jest jej tematyką.
Spore znaczenie miało bowiem dla mnie tworzenie tegorocznego tytułu osobno na nowe generacje. Spodziewałem się więc oszałamiającej oprawy graficznej oraz dobrej obsługi funkcji pada DualSense. Udało się spełnić te nadzieje częściowo. Co zagrało? Co można by poprawić. Nie pozostaje mi nic innego niż kończyć ten dość przydługi wstęp. Przejdźmy do tego, co uderza nas od razu po uruchomieniu dowolnego trybu rozgrywki. Chodzi oczywiście o…
Grafikę
Jeśli czytaliście moją recenzję NHL 21 (do której możecie przejść za pomocą tego odnośnika), to możecie pamiętać moje zdanie o grafice. Nie byłem nią zachwycony – za mało zmieniło się względem poprzedniej odsłony, NHL 20. Na szczęście w przypadku najnowszej gry nie ma takiej samej sytuacji. Tegoroczny hokej od EA Sports otrzymał bowiem, co zaznaczyłem wcześniej, wersję dedykowaną nowej generacji. Oznacza to nie tylko wsparcie dla odbić widocznych na elementach otoczenia i wyposażeniu zawodników, ale i wyraźnie lepszej jakości modele postaci czy strojów. Korzyści technicznych z większej mocy obliczeniowej jest jeszcze trochę, aczkolwiek opiszę je w osobnym akapicie. Na razie skupmy się na tym, jak gra się prezentuje.
Nie ma co owijać w bawełnę, NHL 22 to bez wątpienia najładniejsza gra o hokeju dostępna na konsolach. Kaski naszych zawodników bardzo ładnie odbijają światło reflektorów, dzięki czemu nawet samo tworzenie swojego hokeisty to niemała przyjemność dla oka. Nie inaczej jest podczas właściwej rozgrywki. Pleksiglas nierzadko odbija naszych zawodników (na co oczywiście zwracamy uwagę głównie podczas powtórek), a na lodowisko co chwilę przybywa nowych rys. Silnik Frostbite w hokeju to strzał w dziesiątkę – na pewno przypadnie Wam do gustu wzbijający się w powietrze lód przy szybkich hamowaniach i błyskawicznych skrętach. Jedynym zastrzeżeniem, jaki mam do wizualnej strony tytułu jest ponownie odstający wygląd publiczności. Tłumy fanów zgromadzone wokół tafli oraz trener są zauważalnie niższej jakości niż reszta gry. Szkoda – wybija nas to z bardzo pozytywnego wrażenia.
Udźwiękowienie
Wydawać by się mogło, że gry sportowe nie muszą być dobrze udźwiękowione. Jeśli tak uważaliście, to byliście w sporym błędzie. Udźwiękowienie stanowi o klimacie, atmosferze takiej produkcji. Dobre odgłosy publiki to jeden z kluczowych elementów strony audio. Muszę stwierdzić, że publiczność brzmi poprawnie, ale bez wątpienia nie będziecie grali w tę produkcję dla hałasu tworzonego przez zgromadzonych na trybunach fanów. Mam wrażenie, że bardzo pomogłoby zaimplementowanie dźwięku przestrzennego dla oddania atmosfery na trybunach. Niestety, nie znajdziemy jego obsługi.
Jednak mimo tego dźwięki, jakie wydają sunące po lodzie łyżwy i uderzenia krążka o bandę, czy bramkę brzmią bardzo satysfakcjonująco oraz wiarygodnie. Co do utworów muzycznych, które nam przygrywają podczas meczów, to na szczęście mamy do czynienia z poprawą. W tym roku moim zdaniem jest o niebo lepiej niż ostatnio. Teraz naprawdę podobały mi się niektóre utwory w połączeniu z rozgrywką. Niżej możecie zapoznać się z pełną listą kawałków, które słychać w NHL 22.
Komentatorzy
Nie mogę też nie pochwalić komentatorów. Jednym z nich jest weteran lodowisk oraz gier z serii NHL – Ray Ferraro. To właśnie dzięki niemu możemy poczuć się jakbyśmy byli w samym środku rozgrywki. Jego emocje udzielają się i nam. Bardzo dobrze, że również w tym roku towarzyszy mu James Cybulski. Ten duet zawsze dobrze ze sobą współgrał i nie inaczej jest w NHL 22. Warto też zaznaczyć, że w tym roku po raz pierwszy (oczywiście w przypadku gier) nasze poczynania może komentować kobieta. To bardzo dobre urozmaicenie, które uważam naturalnie za plus tegorocznej produkcji. Bardzo spodobało mi się również bogactwo określeń, jakimi może nas opisywać komentator podczas meczu. Ku mojemu wielkiemu, acz pozytywnemu, zaskoczeniu podczas kreowania zawodnika mogłem mu nadać określenie „Bartek”. Usłyszeć swoje imię podczas grania ze światowymi drużynami hokeja – bezcenne.
Efekty dotykowe pada DualSense
O ile co do spustów mam dość mieszane odczucia, o tyle efekty dotykowe stanowią bardzo miły dodatek. Pozwalają one poczuć pod naszymi palcami zachowanie lodu w zależności od prędkości i kierunku poruszania się zawodnika. Z pewnością nie jest to coś, co zmienia nasze postrzeganie rozgrywki, ale jednak jest to na tyle immersyjna nowinka, że warto rozważyć zakupienie wersji dedykowanej właśnie PlayStation 5. Gra wspiera też adaptacyjne spusty. Generują one różny poziom oporu w zależności od wytrzymałości naszego zawodnika, co w teorii może odzwierciedlić siłę uderzenia. Ja jednak preferowałem styl sterowania, w którym za strzelanie krążkiem odpowiada prawa gałka analogowa. W związku z tym z mojego punktu widzenia adaptacyjne spusty są zbędne, grając w NHL 22.
Techniczne nowości i możliwości w NHL 22
Wspomniane wcześniej odbicia nie są oczywiście jedyną nowością techniczną, z której korzysta NHL 22. Jak Wam na pewno doskonale wiadomo, konsola PS5 posiada wbudowany ultraszybki dysk SSD. W przypadku poprzedniej odsłony gry – dostępnej między innymi na PS4 (konsoli wyposażonej w dysk HDD) – narzekałem na dość powolne wczytywanie fryzur i elementów personalizacyjnych. Nie podobało mi się też przechodzenie między ekranami menu. Musieliśmy poczekać kilka sekund, aby załadowała się odpowiednia opcja. W przypadku NHL 22 zapomnijcie o oczekiwaniu. Wszystko wyświetla się błyskawicznie, co tylko zachęca do spędzania swojego czasu z tą produkcją. Kreowanie swojego zawodnika (o czym więcej później) jest teraz bardzo przystępne i wygodne. Gra obsługuje również funkcje pada DualSense – efekty dotykowe i adaptacyjne spusty.
Tworzenie swojego hokeisty
NHL 22, tak samo jak kilka poprzednich odsłon, pozwala stworzyć własnego zawodnika. Następnie możemy go wykorzystać w niektórych trybach rozgrywki (aczkolwiek nie w HUT, co bynajmniej nie powinno dziwić). Kreując swojego zawodnika, najpierw wpisujemy jego imię i nazwisko oraz określenie, pod którym będą się do niego odnosili komentatorzy. Jak pisałem na początku niniejszej recenzji, ja zdecydowałem się na Bartka. Następnie wybieramy wzrost i wagę, długość kontraktu, zarobki początkowe i szereg innych parametrów. Nie może oczywiście zabraknąć ustawienia wartości statystyk. Definiują one ogólną siłę naszego zawodnika (OVR), a tym samym mają wpływ na jego umiejętności na lodowisku.
Punkty przyznajemy w przedziale od 1 do 99 w ramach, aczkolwiek ponownie nie ma tu limitu punktów. Nie ma więc żadnego problemu z ustawieniem zawodnika o wszystkich statystykach sięgających wartości 99. Szkoda – o wiele lepiej byłoby gdybyśmy mogli skorzystać tylko z zadanej liczby punktów. Co prawda z tak utworzonego zawodnika skorzystamy wyłącznie w trybach rozgrywki dla jednego gracza, ale to i tak małe niedopatrzenie.
Kiedy już mamy ustawione dane dla naszego zawodnika, to pozostaje zmienić jego wygląd. Możemy wybrać jedną z kilkudziesięciu głów. Nie znajdziemy tu edytora rodem z serii The Sims, ale z pewnością i tak znajdziecie coś dla siebie.
Wybieramy tez styl zarostu i długość brody (oczywiście w wariancie standardowym oraz podczas playoffów), sposób noszenia skarpet i jersey, rodzaj kasku i kolor jego osłony, wygląd i kolorystykę kija oraz mnóstwo innych elementów. Kreator postaci jest przejrzysty i do wszystkich przedmiotów mamy dostęp od razu. Możemy więc od razu wybrać taki układ przedmiotów, jaki nam odpowiada. Miłośnicy dodatkowego spersonalizowania zachowania hokeisty mogą zadecydować też, jaka będzie animacja po strzeleniu gola oraz jak wysoko będziemy trzymali kij podczas sprintu, jak bardzo będziemy go wychylać, jak wysoko podnosimy nogi, jak bardzo wykręcamy ciało i tak dalej. Możliwości dostosowania ruchów naszych zawodników jest istne zatrzęsienie. Oczywiście możemy stworzyć tak jednego hokeistę (oraz nadać mu rolę), jak i całą drużynę.
Be a Pro
Jeżeli zależy Wam na wglądzie w rozwój kariery poszczególnych zawodników hokeja, to właśnie z myślą o Was przygotowano wyżej wymienione tryby. W pierwszym z nich, Be a Pro, śledzimy losy naszego hokeisty nawet od samego początku. Możemy więc zdecydować się na obserwowanie jego poczynań w lokalnych rozgrywkach, a następnie – po zauważeniu go przez profesjonalnych trenerów – w poważnych krajowych i międzynarodowych ligach. Nadal musimy dbać o odpowiednie zmiany z rezerwowymi zawodnikami, a za wykonywanie wyzwań trenera pozyskamy dodatkowe punkty doświadczenia.
Nie brakuje oczywiście również rozmów z dziennikarzami, aczkolwiek w tej kwestii nie ma co liczyć na usprawnienia. Wymiany zdań dalej są nieciekawe i nie zdziwię się jeśli będziecie je pomijać. Zauważyłem tylko dwie nowości. Czasem odezwie się do nas kolega z drużyny, stawiając przed nami wyzwanie. Sprowadza się to jednak do tego samego, co mówi nam trener czy dziennikarz. W Be a Pro skorzystamy również z X-Factor – więcej o tym elemencie w dalszej części recenzji.
Tryb Franchise w NHL 22
Osoby pragnące zarządzać zawodnikami w bardziej globalnym ujęciu z pewnością powinny się zainteresować trybem Franchise. Pozwala on nam bowiem odpowiednio lokować środki finansowe, aby jak najbardziej zmaksymalizować zysk, jednocześnie (najczęściej) ograniczając wydatki. Możemy zainwestować w długofalowe premie (na przykład masażystów, czy lepszą dietę), ale nie zapomniano o obserwowaniu relacji między hokeistami. Nierzadko nie warto mieć w zespole samych czołowych zawodników jeśli się oni nawzajem nie znoszą. Nie wykorzystają wtedy w pełni swojego potencjału, a tym samym nasza wymarzona drużyna może się okazać bandą z najgorszych koszmarów. Świadome tworzenie zespołu to podstawa do odniesienia sukcesu w Franchise Mode i bardzo dobra nowość w tegorocznej odsłonie.
Hockey Ultimate Team
Hockey Ultimate Team, czy HUT, to jeden z dwóch trybów, w których najbardziej lubiłem grać. Pierwszym był opisany wcześniej Be a Pro, w którym – mimo wad – bardzo przyjemnie było mi spędzać czas. Przejdźmy jednak do HUT. Jeśli liczyliście na dodatkowe tryby względem poprzedniej odsłony… to nie mam dla Was dobrej wiadomości. NHL 22 nie wprowadza żadnego dodatkowego czy zmienionego trybu i osoby, które spędziły wiele godzin w 21-ce bez problemu odnajdą się w 22-ce. HUT Rush nadal pozwala więc grać w bardziej zręcznościowym ujęciu.
Za każdy body check, przejęcie krążka za pomocą poke check czy udane podanie dostajemy punkty. Najwięcej naturalnie generują gole. Rozgrywka toczy się dopóki któraś z drużyn nie osiągnie wymaganego celu – 3 goli – lub nie skończy się czas (zależnie od wybranych ustawień). Następnie zdobyte punkty są przeliczane przez mnożnik (zależny od wybranego poziomu trudności), a my wskakujemy na kolejne Tiery. Im wyżej jesteśmy, tym lepsze paczki dostajemy.
Karty w NHL 22
Wspomniane paczki zawierają elementy, które są niezwykle przydatne w wielu trybach. Niewykluczone więc, że natkniemy się na dodatkowe dźwięki, jakie usłyszmy przy zdobyciu gola. Możemy korzystać z gotowych sygnałów, kojarzonych z konkretnymi drużynami (jak na przykład charakterystyczne kwakanie dla Anaheim Ducks), ale możemy też stworzyć własne brzmienie. Naturalnie zakładając, że mamy odpowiednie elementy. Paczki często zawierają też dodatkowe animacje wejścia i reakcji po golu, czy elementy ubioru. Zdecydowanie warto spędzić sporo czasu z trybami sieciowymi oraz HUT – pakiety kart są niesamowicie istotne przy tworzeniu wymarzonej drużyny. Zawierają one bowiem również hokeistów, których następnie możemy wcielić do swojej ekipy.
Warto zaznaczyć, że w swojej drużynie nie musimy mieć zawodników tylko z tej samej ekipy. Wobec tego nic nie stoi na przeszkodzie, by zdecydować się na dwóch obrońców z Toronto Maple Leafs, jednego z Colorado Avalanche, napastników z Pittsburgh Penguins i Seattle Kraken oraz bramkarzy z Montreal Canadiens i Ottawa Senators. Pozwala to stworzyć mocną drużynę, łączącą najlepszych zawodników. Oczywiście im lepszy nasz zespół, tym większa szansa na udane podania, obronę i gole. Mają oni też niemałe znaczenie w sieciowych zmaganiach, a w grudniu będziemy mogli dzielić się i pobierać drużyny graczy z całego świata.
X-Factor
Jedną z największych nowości zapowiedzianych przed premierą NHL 22 było X-Factor. Pisałem o tym w odpowiednim newsie (którego znajdziecie tutaj). Jednak teraz również przybliżę Wam, czym jest ten element. Otóż to nic innego jak specjalna zdolność, która nierzadko jest w stanie sporo namieszać na lodowisku. Przynajmniej według zapowiedzi twórców. Okazuje się jednak, że w praktyce X-Factor ma znikomy wpływ na sytuację podczas meczu. Niby niektórzy zawodnicy otrzymują skuteczniejsze podania czy mniejszą podatność na powalenia, ale praktycznie rzecz biorąc nie zauważyłem wielkiej różnicy. Z X-Factor wiąże się też element, który bardzo mi się nie spodobał.
Mianowicie komentatorzy często mówią, że ten i ten gracz zachował się w taki sposób dzięki umiejętności o określonej nazwie. Dowiadujemy się, że zapewnia ona to, to i tamto. Bardzo szybko zaczęło mnie irytować wstawianie X-Factor do wypowiedzi komentatorów. Ogromnie cierpi na tym immersja. X-Factor mógł być czymś, co zmieniłoby diametralnie rozgrywkę, wprowadzając do niej nieco taktyki. Ostatecznie jednak tych umiejętności równie dobrze mogłoby nie być. Szkoda.
AR – nowy sposób wyświetlania informacji w NHL 22
Kolejnym nowym rozwiązaniem w NHL 22 jest zmiana sposobu wyświetlania najważniejszych informacji podczas meczu. Oczywiście nadal możemy nacisnąć panel dotykowy, by przejść do pełnej listy informacji (uwzględniającej na przykład ilość oddanych strzałów, udane podania, czas na lodzie itp.). Nie ma to często jednak sensu z prostego powodu. Dane te znajdziemy bowiem na samej tafli. Dowiemy się dzięki temu, ile asyst i goli wykonał dany zawodnik, czy jak rozkłada się udział obu drużyn w czasie posiadania krążka. Natomiast jeśli udamy się do karnego boksu, pokaże się informacja, za co jest kara. To bardzo przyjemna zmiana i nie ukrywam, że to jeden z powodów, z których tak przyjemnie grało mi się w tę odsłonę.
Mnogość trybów rozgrywki i menu
Wzorem poprzednich odsłon od EA Spots, tak i w najnowszej znajdziemy istne zatrzęsienie trybów rozgrywki. Oprócz wspomnianych wcześniej Be a Pro, Franchise Mode i HUT znajdziecie między innymi sieciowe World of CHEL, czy możliwość wzięcia udziału w turnieju. Są też rozgrywki sezonowe, kończące się zdobyciem Pucharu Stanleya. Nie brakuje też różnego rodzaju rozgrywek typu Ones i Threes, co powinny dobrze znać osoby grające w poprzednią odsłonę. Znajdziemy też wyzwania HUT. Nie zawsze polegają one na zdobyciu jak największej liczby goli. Nierzadko mamy więc na przykład nie dać przeciwnej drużynie zdobyć ani jednego punktu albo spędzić nie więcej niż określony czas w osłabionym składzie. Jak więc widać, jest co robić w recenzowanej grze.
Problem pojawia się jednak, gdy chcemy szybko przejść z menu do innej zakładki. Musimy manewrować za pomocą przycisków L1, R1 i lewej gałki analogowej, chcąc przejść do stosownego trybu offline lub sieciowego. Przedzieranie się przez ekrany menu – mimo że sprawne i błyskawiczne – z pewnością jest czymś, do czego trzeba się przyzwyczaić. Nawet jednak gdy już przywykniecie, to nie można tego nazwać komfortowo ułożonym menu. Należy zaznaczyć, że nie znajdziemy samouczka w grywalnej formie. Zamiast tego możemy przeczytać statyczne plansze z objaśnieniem reguł danego trybu.
Rozgrywka wieloosobowa
Nie można jednocześnie nie dostrzec pewnej ogromnej wady tytułu jeśli chodzi o rozgrywkę wieloosobową. Mianowicie, produkcja nie wspiera ani rozgrywki międzyplatformowej, ani międzygeneracyjnej. Oznacza to, że gracze na PS5 mogą grać wyłącznie z osobami grającymi również na PS5, ale już nie z posiadaczami wersji na PS4, XONE czy Xbox Series X|S. jeśli więc chcecie grać przez sieć, warto mieć to na uwadze. Oczywiście nadal pozostaje tryb wieloosobowej rozgrywki lokalnej, za pomocą dwóch padów. Nie zmienia to jednak faktu, że takie potraktowanie zmagań przez sieć jest ogromnym ciosem dla graczy. Odbija się to naturalnie na czasach oczekiwania na graczy. Nie sposób ukryć, że społeczność graczy nie jest tak liczna jak w przypadku FIFY, przez co trzeba czekać wiele minut zanim trafimy na kogoś do wspólnej rozgrywki.
Zmiany w mechanice rozgrywki i składach w NHL 22
Czytając tę recenzję, możecie mieć wrażenie, że tegoroczna odsłona to zaledwie aktualizacja do poprzedniej edycji. Jest to jednak błędne przekonanie, dość krzywdzące dla NHL 22. Recenzowany hokej, oprócz oczywiście nowego silnika graficznego, wprowadza nowy rodzaj kar. Jeśli nasz zawodnik będzie za bardzo przeszkadzał bramkarzowi przeciwnej drużyny, czeka go tymczasowe zejście z lodowiska. To dość subtelna, acz bardzo znacząca w rozgrywce zmiana. Koniec z bezkarnym wjeżdżaniem w bramkarza. Wymusza to na nas bardziej świadomą grę, co znacząco poprawia wrażenia z rozgrywki. Podobnie zresztą jak płynność działania tytułu.
Na nowej generacji, a taką wersję oczywiście sprawdzałem, zarówno na Xbox Series S, jak i na PlayStation 5 tytuł korzysta z 60 klatek na sekundę. Dzięki temu mecze są bardziej dynamiczne i jak najbardziej zbliżone do faktycznych, które możemy oglądać na naszych ekranach naszych telewizorów czy monitorów. Istotną zmianą jest też możliwość pobrania aktualnego składu osobowego drużyn. Pozwala to nam grać takimi osobami, jakie faktycznie grają w tym sezonie ligi. Pozostając jeszcze przy ligach, tych jest prawdziwe zatrzęsienie. Nie jesteśmy ograniczani tylko do NHL – są też pomniejsze ligi. Warto zaznaczyć, że w NHL 22 po raz pierwszy możemy grać jako albo przeciwko Seattle Kraken. To młody zespół, który został utworzony w tym roku. Fani waszyngtońskiego składu mają więc powód do zainwestowania w NHL 22.
Podsumowanie
NHL 22 mimo wad jest bardzo dobrą produkcją dla miłośników wirtualnego hokeja. To na pewno najlepszy tytuł serii, aczkolwiek nie ma co liczyć na wielkie nowości. Tych jest niewiele i to zdecydowanie gra przeznaczona dla miłośników hokeja. To świetna produkcja jeśli chcecie nieco zmienić przeszłość, broniąc honoru swojego ulubionego zespołu. W moim przypadku dzięki NHL 22 Montreal Canadiens ponownie zaczęli wygrywać – w przeciwieństwie do aktualnych rozgrywek ligowych. Efekty dotykowe pada DualSense stanowią przyjemny dodatek, korzystnie wpływający na immersję, a płynność działania gry i szybkość ładowania elementów menu sprawiają, że to najprzyjemniejszy sposób doświadczania wirtualnego hokeja. Pamiętajcie jednak, że nie zagracie przez sieć ze znajomymi, którzy mają tę produkcję na konsolę innego producenta niż Wy i na nową generację.
Kod recenzencki zapewniło EA Sports Polska.
przekonałeś mnie, ale mam jedno pytanie:
w tym roku nie ma żadnego tutoriala czy mi się wydaje??
Nie wydaje Ci się. Tak jak napisałem, są jedynie statyczne plansze z informacjami.
Da się tworzyć własne lodowisko / arenę i jest to element towarzyszący serii NHL już od wielu części. Tylko żeby mieć możliwość tworzenia areny trzeba najpierw stworzyć klub w World of Chel (EASHL), o którym w recenzji nie ma żadnej wzmianki 🙂 W takim klubie oprócz tworzenia areny można tworzyć także barwy klubu, stroje, piosenki przy golu i przewadze, a nawet zachowania kibiców zanim dojdzie do gry w przewadze, no i również można tam tworzyć oprawę sceniczną, która jest odpalana przy golach i takie tam.
Da się tworzyć własne lodowisko / arenę i jest to element towarzyszący serii NHL już od wielu części. Tylko żeby mieć możliwość tworzenia areny trzeba najpierw stworzyć klub w World of Chel (EASHL), o którym w recenzji nie ma żadnej wzmianki 🙂 W takim klubie oprócz tworzenia areny można tworzyć także barwy klubu, stroje, logo i linie na tafli, bandy ściany, sufit, piosenki przy golu i przewadze, a nawet zachowania kibiców zanim dojdzie do gry w przewadze, no i również można tam tworzyć oprawę sceniczną, która jest odpalana przy golach i takie tam.
Nie mogłem tego nigdzie znaleźć, dzięki za komentarz.