Sherlock Holmes powraca, aby rozwiązać kolejną sprawę. Tym razem swoje macki będzie maczał sam Cthulhu. Sprawdźmy, czy warto zainteresować się The Awakened.
Sherlock Holmes to postać, którą bez wątpienia kojarzy wiele osób. Powieści poświęcone jego perypetiom spotkały się z ogromnym zainteresowaniem. Doprowadziło to do stworzenia wielu filmów i gier o tym detektywie. Spory wkład w elektroniczne adaptacje twórczości sir Arthura Conana-Doyla miało oczywiście ukraińskie studio Frogwares. Dziś przypada premiera odsłony o podtytule The Awakened. Miałem możliwość zapoznania się z tą grą jeszcze w poprzednim miesiącu. Minęło już embargo, wobec czego możecie przeczytać niniejszą recenzję. Nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko zaprosić Was do lektury. Czy wszystkie 8 rozdziałów trzyma odpowiedni poziom? Dowiecie się tego z niniejszego tekstu.
Fabuła
Jeżeli kiedykolwiek czytaliście moje recenzje na portalu, to doskonale zdajecie sobie sprawę z mojej niechęci do spoilerów. Nie znajduję żadnej przyjemności w zdradzaniu wydarzeń, których doświadczamy, grając. Naturalnie nie inaczej jest w przypadku tego artykułu. Nie znajdziecie w nim żadnych informacji fabularnych wykraczających poza oficjalny opis gry. Niżej możecie zapoznać się z jego treścią.
Rzuć się w wir obłędnej przygody w duchu opowieści Lovecrafta, odtworzonej w duchu nowoczesnych rozwiązań graficznych oraz elementów rozgrywki. Stań się Sherlockiem Holmesem, którego los rzuca w samo serce plugawej mitologii Cthulhu, zmuszając go do zbadania serii tajemniczych zaginięć na terenie Europy oraz Stanów Zjednoczonych.
Źródło: PS Store
Crossover, w którym Sherlock Holmes mierzy się z obłędem w wydaniu Lovecrafta, The Awakened (Przebudzony) to opowieść o serii tajemniczych zaginięć, rzekomo mających związek z mrocznym kultem który oddaje cześć starożytnemu bogowi. Niezależnie od tego, jaki jest ich plan, musisz ich zatrzymać… albo ponieść nieopisane konsekwencje swej opieszałości.
Po raz pierwszy w swoim życiu, Sherlock naprawdę się czegoś boi. Człowiek który kieruje się rozumem i zdrowym rozsądkiem musi stawić czoło istocie zaprzeczającej wszelkim prawom logiki. Odkrycie to całkowicie niszczy znane Sherlockowi ramy rzeczywistości. Pogoń za prawdą prowadzi go na granicę obłędu. To jedyna historia, której Watson nigdy nie ośmieli się opublikować.
Akcja rozgrywa się w roku 1882. Przebudzony odkrywa karty historii w której współlokatorzy, Sherlock i John, stają się najsłynniejszym duetem od rozwiązywania spraw rzekomo niemożliwych.
Elementów okultystycznych nie ma w tej produkcji przesadnie dużo – do mniej więcej 3/4 opowieści będą stanowiły zaledwie tło wydarzeń, nie wchodząc na pierwszy plan. Na pewno jest tu mniej obecności Cthulhu niż w przypadku recenzowanej przeze mnie na początku miesiąca gry – Biura Śledczego: Morderstw w Arkham i innych tajemnic. W mojej ocenie jest to dobre podejście. Okultyzm występuje, ale nadal większość śledztw opiera się na logicznym rozumowaniu i łączeniu faktów. Fabuła jest prowadzona bardzo przyzwoicie i nieustannie byłem ciekaw, co czeka mnie w kolejnych rozdziałach. Ukończenie gry zajmuje około 10 godzin i ani przez chwilę nie zmuszałem się do grania.
Rozgrywka w Sherlock Holmes: The Awakened
Jako że Sherlock Holmes: The Awakened jest grą detektywistyczną, to nie może w niej brakować działania kojarzonego z przedstawicielami tej profesji. Studio Frogwares bynajmniej nie debiutuje tą produkcją i to widać. Ogromne znaczenie ma badanie śladów w miejscach zbrodni i analizowanie poszlak. Koniecznie trzeba zbadać wszystkie możliwe punkty przed przystąpieniem do dalszego toku śledztwa. Ułatwia nam to naciśnięcie L1. Pojawi się wtedy puls, który oznaczy nam punkty, z którymi można wejść w interakcję. Niekiedy trzeba też nacisnąć R1, aby aktywować tryb wyobraźni. Odznacza się on zielonawym filtrem – pasującym do mitologii Cthulhu – a Holmes będzie mógł skupić się na najbliższym elemencie, nierzadko dedukując więcej szczegółów. Powraca też Pałac Myśli, w którym połączymy zgromadzone poszlaki, starając się znaleźć odpowiedzi na wątpliwości w śledztwie.
Ponownie będziemy też analizować wygląd napotykanych postaci, odgadując ich cechy. Frogwares nie wymyśla tu koła na nowo, ale rozwija elementy rozgrywki znane ze swoich poprzednich dokonań. Niekiedy przejmiemy też kontrolę nad Watsonem, aczkolwiek gros czasu spędzimy w butach Sherlocka. Muszę też wspomnieć o możliwości spersonalizowania wyglądów naszego duetu. O ile jednak w poprzednich odsłonach odpowiedni strój otwierał nam lub blokował dostęp do określonych miejsc, o tyle tutaj nie ma on znaczenia. Poza kilkoma wyjątkami fabularnymi (kiedy to nie możemy się przebrać) możemy nosić dowolny strój i charakteryzację bez najmniejszego wpływu na rozgrywkę.
Zmiany względem oryginałów
Sherlock Holmes: The Awakened to nowa wersja gry znanej z komputerów, która zadebiutowała niemal dwadzieścia lat temu. Oprócz nowego silnika graficznego (co jest logiczne i co opisuję w następnym akapicie) zmian doczekała się również sama rozgrywka. Wiele zagadek zmieniono, upraszczając je – w moim przekonaniu jest to bardzo dobra decyzja. Ta gra nie sprawdziłaby się na konsolach w swojej podstawowej formie, która wymagała klikania na mnóstwie elementów. Zapomnijcie też chociażby o wyciąganiu miarki i mierzeniu długości odcisków butów. Teraz Holmes podzieli się z nami informacją o rozmiarze buta po zwykłym wejściu w interakcję z tym śladem. Rozgrywka jest unowocześniona, co uważam za jej sporą zaletę. Podobnie jak opcjonalne sprawy, na jakie możemy się natknąć, przemierzając kilka miast. Jedna sprawa nakłoni nas do rozwiązania sprawy działania ducha w magazynie, inna zbada szpital polowy, natomiast kolejna skupi się na podejrzanym zatruciu pracowników w ubogiej dzielnicy. Często poboczne zadania były bardziej wciągające niż nawet główny wątek.
Podoba mi się także to, że nie ma tu tylu wizyt w archiwum, co w poprzednich odsłonach (czy chociażby w The Sinking City, również od Frogwares). Zamiast tego archiwa możemy przeglądać po naciśnięciu trójkąta i najechaniu na odpowiednią poszlakę w naszym ekwipunku. To ogromna poprawa względem poprzednich gier, brawo!
Grafika i udźwiękowienie w Sherlock Holmes: The Awakened
Jako że podstawowe wersje Sherlock Holmes: The Awakened ukazały się na początku XXI wieku, dobrze byłoby zadbać o odpowiednią oprawę wizualną, prawda? Do takiego wniosku wyraźnie doszli twórcy recenzowanej gry. Trzeba przyznać, że tytuł ten wygląda bardzo ładnie – oczywiście należy wziąć pod uwagę warunki, w jakich powstawał ten tytuł. Był on bowiem tworzony w ogarniętej wojną Ukrainie. Mimo tego studiu Frogwares udało się stworzyć dzieło, które bynajmniej nie odstrasza grafiką. Jednocześnie muszę zauważyć, że nie wszędzie trzyma ona ten sam poziom. O ile postaci i ich modele prezentują się świetnie – zwłaszcza spływające łzy, czy same twarze – o tyle różnie jest w przypadku elementów otoczenia. Często na zbliżeniach mamy do czynienia z dość rozmazanymi teksturami. Nie sposób też nie zwrócić uwagi na ewidentne stawianie koni, dyliżansów czy przechodniów w miejscach wyraźnie znaczących koniec dostępnego obszaru. Nie są to co prawda niewidzialne ściany, aczkolwiek i tak cel umieszczenia tych elementów nie pozostawia miejsca na wątpliwości. Sprawia to, że wiemy, że nasz teren działania jest ograniczony, a szkoda.
Niezaprzeczalną zaletą recenzowanej gry jest pełne udźwiękowienie. Każda napotykana postać posiada nagrane kwestie dialogowe – dotyczy to nawet zwykłych przechodniów. Co jakiś czas będziemy musieli przypiąć poszlakę do interfejsu, by następnie móc o nią zapytać postaci niezależne. Każda z takich postaci odpowie nam, czy coś wie, czy nie. Co więcej, na przykład w Nowym Orleanie bohaterowie niezależni mówią z odpowiednim akcentem. Nie brakuje też pewnego rodzaju inkantacji odnoszących się do Cthulhu. Brzmią one złowieszczo i tajemniczo, a więc tak, jak powinny. Natomiast w Szwajcarii natkniemy się na pewną dość demoniczną osobę, która w trakcie rozmowy nierzadko zmienia głos z dziecięcego na demoniczny. Daje to naprawdę imponujący efekt, który trudno jest opisać słowami. Udźwiękowienie jest zrealizowane bardzo dobrze i aż szkoda, że nie ma tu zapadającej w pamięci muzyki. Jak widać, nie można mieć wszystkiego.
Podsumowanie
Sherlock Holmes: The Awakened to dla mnie zdecydowanie najlepsza produkcja studia Frogwares. Nie jest ona idealna – tekstury potrafią być rozmazane, a granice obszary naszego działania są ewidentnie zaznaczane przez nieprzypadkowo stojące tam osoby lub elementy. Szkoda też, że w polskiej wersji językowej nie brakuje literówek. Nie jest ich mnóstwo, ale i nie sposób ich nie zauważyć. Plusem jest natomiast sam fakt spolszczenia gry oraz właściwie nieistniejące czasy ładowania. Etapy i zapisy wczytują się błyskawicznie. Dla fanów detektywistycznych opowieści okraszonych dozą okultyzmu – ale i niekorzystającym z niego przesadnie – jest to obowiązkowa gra. Ja jestem z niej bardzo zadowolony i szczerze ją polecam.
Kod recenzencki dostarczyło Wire Tap Media.
Dodaj komentarz