Moss niedawno otrzymało kontynuację. Sprawdźmy wobec tego, co dla Quill przygotowało studio Polyarc.
Moss zadebiutowało na goglach PlayStation VR już nieco ponad 4 lata temu. Ta produkcja (wydana w lutym 2018 roku) była też dostępna za darmo. Oczywiście chodzi tutaj o jedną z akcji w ramach Play at Home. Naturalnie pisaliśmy o tym w odpowiednim newsie. Właściwy materiał znajdziecie pod tym adresem. Dziś przejdźmy jednak do kontynuacji i odpowiedzmy sobie na pytanie: czy Moss: Book 2 jest udanym tytułem? Zapraszam do lektury recenzji, w której poznacie tę i inne odpowiedzi. Najpierw skupmy się oczywiście na fabule.
Opowieść w Moss: Book 2




Moss: Book 2, jak już wspomniałem, jest kontynuacją poprzedniczki. Naszą bohaterkę, mysz o imieniu Quill, spotykamy w miejscu, w którym ją zostawiliśmy 4 lata temu. Widzimy więc pokonanego bossa i stoimy przed wejściem do zamku. Na szczęście znajomość wydarzeń z „jedynki” bynajmniej nie jest wymagana. Studio Polyarc wyjaśnia bowiem najważniejsze wydarzenia, do czego służy oczywiście książka w znanej nam bibliotece. Jeśli jednak wolimy, możemy przejść do właściwej rozgrywki bez skupiania się na poprzednich wydarzeniach. Naturalnie nadal wcielamy się w Czytelnika i oddziałujemy na świat, aczkolwiek o tym więcej w dalszej części recenzji. Teraz pozwolę sobie skorzystać z oficjalnego opisu gry. Nie zamierzam Wam psuć odkrywania kilkugodzinnej historii samemu, toteż zachęcam do przeczytania poniższego cytatu.
Quill wróciła – i ktoś na nią poluje. Ci, którzy chcą zniszczyć ten świat, są zdesperowani, by zdobyć trzymane przez nią Szkło, i nie cofną się przed niczym, by wyrwać je z jej rąk.
Oficjalny opis gry
Ale młoda bohaterka ma własny plan, który może ostatecznie położyć kres bezlitosnym rządom Arcane’ów i przywrócić pokój w Moss. Aby mieć jakiekolwiek szanse, Quill będzie potrzebowała oddanego partnera u swego boku – mamy nadzieję, że tym partnerem będziesz właśnie ty. Wraz z nią udasz się w głąb zamku Arcane’ów, gdzie czekają na was niebezpieczne tereny, trudne zagadki oraz wrogowie władający ogniem i stalą.
Podróż będzie trudna – pełna zarówno zwycięstw, jak i porażek – ale nowi sojusznicy, starzy przyjaciele i sama natura zamku mogą okazać się pomocne na tej drodze. Jednak w ostatecznym rozrachunku tylko ty możesz poprowadzić Quill, aby ocalić ten świat, i razem przejść do legendy.
Główni bohaterowie Moss: Book 2




Jak możecie się domyślić i wywnioskować z powyższych akapitów, pierwsze skrzypce grają oczywiście sympatyczna myszka oraz my. Z przyjemnością przyznaję, że relacje między tymi postaciami zostały rozbudowane i widać, że są oni autentyczną częścią przedstawionego świata. Niestety nie możemy pogłaskać Quill, aczkolwiek znalazło się miejsce dla innych interakcji. Jedną z nich jest chociażby możliwość przybicia piątki Quill po udanej akcji. W prosty, acz bardzo realistyczny sposób wpływa to na immersję. Możemy również wychylać głowę w goglach, dzięki czemu zajrzymy w zakamarki. Pozwoli to nam nierzadko zlokalizować znajdźki – rozsiane na poziomach zwoje. Dzięki temu będziemy wiedzieć, czy jest sens wysyłania w te miejsca Quill.
Możemy też pomagać bohaterce w walce – przytrzymując w miejscu przeciwników lub uzdrawiając mysz, podnosząc ją za plecak. Możliwości wchodzenia w interakcje są świetne i przez nie Moss: Book 2 nie miałoby sensu bez wirtualnej rzeczywistości. Szkoda natomiast, że nie ma wsparcia dla mikrofonu w goglach. Sprawdził się on fantastycznie chociażby w Blood & Truth, którego recenzję znajdziecie tutaj. Nie ukrywam, że chętnie dmuchałbym w mikrofon, chcąc osuszyć Quill po jej wpadnięciu do wody. Niestety, nie ma tej funkcji. Kto wie, może pojawi się w trzeciej odsłonie, już na PlayStation VR 2? Czas pokaże.
Kontrolery i praca kamery
Należy jednoznacznie zaznaczyć, że Moss: Book 2 nie jest niestety wolne od wad. Jedną z nich jest wymaganie do gry kontrolera DualShock 4. Nie bez powodu o tym wspominam. Z gogli PS VR korzystam bowiem na PlayStation 5 dzięki wstecznej kompatybilności (oraz adapterowi, o którym pisałem tutaj). Mogę zrozumieć, że pad DualSense nie jest kompatybilny z recenzowaną grą. Nie ma on przecież światła, które śledzi gra, toteż wskazywanie miejsc do interakcji nie byłoby możliwe. Ale dlaczego nie znalazły się opcje wykorzystywania PS Move lub PS Aim? Zwłaszcza ten pierwszy kontroler byłby w moim przekonaniu idealny, abyśmy poczuli się jak Czytelnik. Sam pad DualShock 4, którego byłem zmuszony pożyczyć od znajomego, jest śledzony bardzo dobrze i co do tego elementu nie mam zastrzeżeń. Nie sposób natomiast nie dostrzec pewnej uwagi. Nierzadko będziemy bowiem zatrzymywali atakujące Quill zwierzaki, a samą myszą poruszali się w innym kierunku. Kamerze zdarza się niestety nie ukazywać pełnego obszaru. Owocuje to oczywiście zgonami nie z naszej winy – spadek z krawędzi jest jednym z najczęstszych przypadków, kiedy moja bohaterka zginęła.
Rozgrywka w Moss: Book 2




Ten element nie zmienił się co prawda znacząco, ale nie uważam, aby była to wada. Jestem zwolennikiem myśli „Jeśli cos działa, nie zmieniaj tego na siłę”. Każdy, kto grał w „jedynkę” momentalnie odnajdzie się w Book 2. Nadal mamy do czynienia z kolorową, dość łatwą, platformówką okraszoną sekwencjami walki. Oczywiście również tym razem znajdziemy miejsca, w których musimy pokonać falę przeciwników, aby dostać się dalej. Quill otrzymuje tym razem nowe moce – jedną z nich jest opcja tworzenia winorośli, po których następnie się wespnie. Natomiast nowi oponenci, na przykład strzelający ładunkami wybuchowymi, po przejściu nad nimi kontroli mogą nie tylko ułatwić nam uporanie się w przeciwnikami, ale też odblokują nowe przejścia.
Należy zaznaczyć, że Moss: Book 2 właściwie przechodzi się samo. Na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje, w których nie wiedziałem, co dalej robić. Jeśli szukacie odprężającej Was gry, to bez wątpienia warto zainteresować się dziełem studia Polyarc. Walkę ułatwiają nam oczywiście nowe bronie – jedna z nich charakteryzuje się sporym czasem potrzebnym na rozmach. Wynagradza to jednak zadawanymi obrażeniami. Natomiast druga może wbić się w ścianę, po czym możemy ją do siebie przywołać. Oczywiście ostrza zranią przeciwników na drodze do nas. Nadal jest też klasyczny miecz, który możemy naładować, by pokonać większe odległości. Może się wydawać, że trzy bronie to mało, ale pamiętajcie, że ukończenie gry zajmuje około 6 godzin. Nie ma też na ogół obowiązku korzystania z określonej broni w danym starciu. Dzięki temu możemy przez większość gry korzystać z naszego preferowanego oręża.
Grafika i udźwiękowienie




Oceniając stronę wizualną kontynuacji Moss, trzeba wziąć poprawkę na pewne ograniczenia związane z PlayStation VR. Gogle te nie są w stanie wygenerować obrazu ostrego jak żyleta. W związku z tym natkniemy się wcale często na obiekty pozbawione wygładzania krawędzi. Polyarc jednak rekompensuje nam to pomysłem na poziomy, jakie będziemy przemierzać. I tak znajdziemy oczywiście obszary z przeważającą częścią roślinności, ale i śnieżne ostępy. Pójdźmy dalej, a wejdziemy na ruiny zamku, natomiast za nimi znajdziemy lochy i świątynie. Świat Moss jest bardzo różnorodny i mimo dość niskiej rozdzielczości tekstur zachwyca przywiązaniem do detali.
Nie mogę natomiast powiedzieć złego słowa odnośnie jakości udźwiękowienia. Narratorka brzmi bardzo dobrze i udaje inne głosy, czytając naszą opowieść. Z pewnością dzieci byłyby zachwycone… gdyby nie jedno „ale”. Moss: Book 2 nie jest bowiem grą z polskim dubbingiem ani napisami. Przez to bajkową opowieść mogą w pełni docenić głównie osoby dorosłe – szkoda. Oczywiście udźwiękowienie to ponownie mistrzostwo. Przygrywające utwory bardzo dobrze dostosowują się do wydarzeń. W związku z tym podczas walk muzyka będzie dynamiczne, zagrzewająca do akcji. Natomiast podczas zwiedzania świata usłyszymy spokojne, wręcz relaksujące kompozycje.
Podsumowanie – jakie jest Moss: Book 2




Moss: Book 2 z pewnością nie jest najdłuższą grą. Jak wcześniej wspomniałem, do jej ukończenia nie będziemy potrzebować więcej niż 6 godzin. Jednocześnie jest to oczywiście dłuższy czas niż w przypadku „jedynki”, a nowe bronie i umiejętności zachęcają do gry. Uważnie zwiedzając świat, znajdziemy też dodatkowe elementy wyposażenia – zbroje – aczkolwiek nie odniosłem wrażenia, by miały one realny wpływ na nasze parametry. Z tego powodu ja traktuję je jako element wyłącznie kosmetyczny. Jeśli zastanawiacie się, czy warto mieć tę produkcję w bibliotece, to odpowiedź jest prosta: TAK! Rozgrywka jest prosta, ale to właśnie w tej prostocie tkwi siła dzieła Polyarc. Gdyby kosztowało ono nieco mniej – w PlayStation Store widnieje bowiem cena 179 zł – to momentalnie poleciłbym je każdemu posiadaczowi PS VR. Teraz jednak rekomenduję poczekanie na wyprzedaż. Bez wątpienia warto zainteresować się tym tytułem. Zdecydowanie jest jedną z najlepszych produkcji dedykowanych PlayStation VR. Jednak czy jest warta takiej kwoty? Decyzja należy do Was.
Grę do recenzji zapewnił producent, studio Polyarc.
Dodaj komentarz