Można by pomyśleć, że minimalistyczna gra z maleńkimi samochodzikami okaże się miłą i przyjemną grą. Nic bardziej mylnego i o tym dowiecie się z dzisiejszej recenzji art of rally na PS5. Miała być prosta i bezproblemowa rozgrywka, a kończyło się na niekończącym się wypadaniu z trasy…
art of rally to minimalistyczna gra wyścigowa, która w pełni została poświęcona rajdom samochodowym. Zasiadamy za kierownicą jednego z ponad 30 samochodów i stajemy do walki o zwycięstwo na aż 50-ciu różnorodnych odcinkach specjalnych. Produkcja ta została opracowana przez niezależne studio Funselektor Labs, w którego portfolio można znaleźć ciepło przyjęte Absolute Drift. Tytuł premierę na konsolach PS4 oraz PS5 miał w dniu 6 października 2021.
Jakie to… skromne!
Już na samym początku naszym oczom ukazuje się niezbyt skomplikowana, ale przyjemna dla oczu grafika, która towarzyszyć nam będzie przez całą rozgrywkę. Można powiedzieć, że ktoś z Colin Mcrae Rally zrobił jeszcze skromniejszą i prostą wyścigówkę. W trakcie każdego wyścigu będzie nam towarzyszyć kilka utworów, które możemy zmieniać, wciskając odpowiedni przycisk na padzie. Ponadto menu może być ciemne lub białe – tak, jak nam wygodniej. art of rally może sobą zauroczyć od pierwszych chwil, jednak, czy prowadzenie samochodu również to zrobi?
Tryby gry
Oczywiście w całości skupiłam się na Karierze, bo okazała się najciekawsza i najbardziej wciągająca. Możemy jeszcze spróbować swoich sił w Próbie Czasu, Losowym odcinku, a także w Wyzwaniach Online. Te ostatnie skupiają się głównie na tym, by – po prostu spróbować. Możemy również skorzystać z Luźnej jazdy, która polega na wyczuciu sterowania samochodem czy też na podziwianiu widoków, które mimo swojej prostoty mogą nieco zauroczyć.
Sterowanie
Na kontrolerze DualSense od PS5 w gry wyścigowe gra się bardzo dobrze. Każda zmiana biegu lub wypadanie z trasy na pobocze skutkowało wibracjami. Czasami z jednej strony pada, czasami z drugiej, a momentami w całości, więc z łatwością można było wczuć się w trasę. Dodawanie gazu poza drogą również było odczuwalne. Występował lekki opór podczas wciskania R2, który znikał po powrocie na jezdnię. Opis przycisków można w każdej chwili włączyć w menu gry, gdybyśmy pod wpływem emocji zapomnieli o tym, jaki przycisk, za co odpowiada.
Rozpoczynamy rywalizację
Nadszedł jednak czas, by sprawdzić się na trasie. Początek był… dziwny. Pokonując trasę maleńkim samochodzikiem, który wyjątkowo często wypadał z trasy, domyśliłam się, że skończę gdzieś na szarym końcu listy startowej. Niewiele się pomyliłam, ponieważ swoje pierwsze mistrzostwa ostatecznie skończyłam na miejscu 6-tym na 10 możliwych. I kiedy myślałam, że opanowałam już sposób prowadzenia samochodu, zaczęło się robić gorąco…
Kiedy wypadamy z trasy, automatycznie ukazuje się nam czarny ekran, 5 sekund kary i startujemy na trasie w miejscu, w którym wypadliśmy. Czasami jednak jesteśmy w stanie wrócić z pobocza i z automatu nic się nie dzieje, zatem jedziemy dalej. Niestety, jest to bardzo losowe. Często bywało tak, że byłam milimetry od drogi głównej trasy i cofało mnie z karą 5-ciu sekund, często wypadałam dość daleko i musiałam się męczyć. Zatem – wypadanie z trasy i powrót na nią jest bardzo losowy, szkoda. Na dodatek każde autko jest w różnym stopniu nadsterowne. Jednym pokonamy trasę bez większych przeszkód, innym nie będziemy w stanie pokonać zakrętu szybciej niż 15km/h. Irytujące bardzo.
Zrzutu ekranu z trasy nie będzie!
Dziś macie okazję zobaczyć grę na zrzutach robionych automatycznie podczas… zdobywania osiągnięć! Kiedy chciałam na trasie zrobić zrzut (a podczas przygryzania wargi na zakręcie nie jest to łatwe), od razu gra się zatrzymuje i pojawia się menu podręczne. Jedynie minimalnie przed samym startem i zakończeniem wyścigu można to zrobić, więc musicie mi wybaczyć tę sztukę. Choć, zostając na chwilę przy trofeach, przyznaję, że przez chwilę zdobywałam je całkowicie przypadkowo, w ogóle nie zwracając na nie uwagi. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że ich nazwy mają w sobie elementy humorystyczne.
Warunki na trasie
Twórcy nie zapomnieli tym, by mimo ciężkiego prowadzenia samochodu, dodać jeszcze jeden element zwiększający trudność podczas pokonywania trasy. W art of rally mamy okazję jeździć z samego rana, podczas pięknej słonecznej pogody, w deszczu, we mgle, na śniegu, podczas opadów śniegu, a także po piasku. Warunki atmosferyczne wyjątkowo mocno wpływają zarówno na prowadzenie, jak i na prędkość pokonywanej trasy. No i na ilość irytacji podczas wypadania z niej. Po zakończonych np. dwóch trasach mamy możliwość naprawy samochodu. Najczęściej po prostu go myłam.
art of rally i kraje
W art of rally będziemy mieli okazję odwiedzić kilka państw. Każde z nich na trasie ma elementy charakterystyczne dla danej narodowości. Pomijam już fakt, że kibice, których będziemy spotykać, wyglądają jak kolorowe zapałki (i nie można ich rozjechać). Walkę na sam szczyt toczymy na trasach: Finlandii, Norwegii, Sardynii, Niemiec i Japonii. Kilkukrotnie się zdziwiłam, że mijam stado żyraf, a zebry stoją tak blisko trasy całkowicie niewzruszone. Nie od dziś wiadomo, że Japonia to Kraj Kwitnącej Wiśni i o tym również nikt nie zapomniał. Śliczne, różowe liście towarzyszą nam podczas całej trasy. Zatem mimo minimalistycznej koncepcji, o najważniejszych elementach nie zapomniał nikt.
Podsumowanie
Mimo irytującego wypadania z trasy i nadsterowności samochodów, a także kamery, której nie można zmienić, art of rally potrafi wciągnąć na długie godziny. Minimalistyczna koncepcja prezentuje się bardzo dobrze i stanowi całkiem solidną konkurencję dla popularnych tytułów wyścigowych z podobnej kategorii. Delikatna ścieżka dźwiękowa świetnie komponuje się z grafiką, która zauroczy i sprawi, że będziecie chcieli sprawdzić kolejną trasę na drodze na sam szczyt tabeli. Zdobywanie osiągnięć w tej grze jest banalnie proste, a ilość samochodów do wyboru zadowalająca. Zatem ścigamy się?
Kod recenzencki dostarczyło Future Friends Games
Dodaj komentarz