Unplugged: Air Guitar ukazało się na PS VR2 równo z premierą gogli PlayStation. Chwyćmy więc powietrzne wiosło i zacznijmy szarpać wirtualne struny.
Unplugged: Air Guitar to druga już gra muzyczna, którą sprawdzam dla Was w okolicy premiery nowych gogli wirtualnej rzeczywistości. PlayStation VR2 może się poszczycić niesamowicie łatwym i – co niezwykle ważne, zwłaszcza w zestawieniu z poprzednim PS VR – szybkim podłączeniem. Może warto byłoby wobec tego chwycić za naszą gitarę powietrzną i zacząć wymiatać na scenie? Zobaczmy, czy udało się to zrealizować w tytule od studia Anotherway.
Fabuła
W odróżnieniu od wielu gier muzycznych, w Unplugged: Air Guitar występuje pewnego rodzaju fabuła. Jest ona dość pokręcona, ale zarazem przyjemna. Kojarzyła mi się trochę z filmem Tenacious D i Kostka Przeznaczenia. Podobnie jak w tych perypetiach Kyle’a Gussa i Jacka Blacka mamy do czynienia z pewnym duchowym przewodnikiem. Rolę Ronniego Dio w Unplugged: Air Guitar przejmuje główny gitarzysta zespołu Steel Panther. Nierzadko będzie on w dość prześmiewczy sposób komentował naszą aparycję, czy ogólną nerdowość. Skłamałbym, pisząc, że nie czerpałem przyjemności ze śledzenia, cóż, moich losów. Dobrze wypada zetknięcie muzyka z nowoczesną technologią. Nie szukając daleko, nasze gogle VR początkowo określa jako telefon, który nosimy na głowie. Jednocześnie muszę zaznaczyć, że najwięcej wyniesiecie z tej gry, jeśli znacie język angielski. Tytuł ten nie jest bowiem dostępny w polskiej wersji językowej.
Sterowanie
Niezwykle istotną kwestią w przypadku gier korzystających z wirtualnej rzeczywistości jest przystępność sterowania. Na szczęście w tym przypadku nie ma powodu do wstydu. Możemy bowiem chwycić gitarę oburącz i dostosować wysokość, na jakiej ją nosimy na naszym wirtualnym pasku. Szkoda natomiast, że nie pokuszono się o dodanie potencjometrów zmieniających brzmienie instrumentu, ani o sprawny whammy bar. Możemy wybrać naszą dominującą rękę, co będzie miało oczywiście wpływ na to, który Sense będzie wyposażony w kostkę. Możemy nacisnąć L1/R1, lewy/prawy spust lub oba te przyciski jednocześnie. Będzie to miało wpływ na sposób, w jaki trzymamy piórko, aczkolwiek nie wpłynie niestety na brzmienie i siłę uderzeń w struny. Druga ręka z kolei przekłada się na element, który ogromnie spodobał mi się w Unplugged: Air Guitar. Każde nagranie możemy bowiem zagrać na jednym z trzech poziomów trudności.
Na poziomach trudnym i normalnym mamy dostęp do 6 chwytów i zdecydowanie rekomenduję właśnie te poziomy. Grając na łatwym, twórcy pozwalają nam wykorzystywać jedynie trzy chwyty. Dalszą część sterowania będę opisywał z perspektywy osoby praworęcznej. Nie wspominam o tym bezpodstawnie. Jedną z pierwszych decyzji, jakie podejmujemy w Unplugged: Air Guitar będzie bowiem wybranie wiodącej ręki. To właśnie w niej będziemy trzymali kostkę. Wróćmy teraz do krótkiego opisania sterowania. Naciskając L1 lub lewy spust na kontrolerze Sense, wybieramy inne akordy. Możemy też nacisnąć oba te przyciski jednocześnie, tworząc trzeci akord. Natomiast na trudnym poziomie wpływ na dostępne akordy ma także kąt, pod jakim trzymamy gryf. I tak, wysuwając nadgarstek do przodu – w naturalny sposób starając się dotrzeć do dalszych strun – zapewniamy sobie dostęp do nowych trzech akordów. Za nie również odpowiadają L1 oraz spust. Łączenie odpowiedniej pozycji kontrolera Sense z naciskaniem odpowiednich przycisków jest kluczem do sukcesu, a zarazem niesamowicie przyjemną, immersyjną czynnością. Na powyższym filmie możecie zobaczyć jak to wygląda w zestawieniu z granym utworem.
Zasady rozgrywki
Cel rozgrywki w grze rytmicznej powinien być jasny z samego założenia. Jest nim bowiem jak najlepsze zagranie utworu oraz osiągnięcie jak najwyższego wyniku punktowego. Oczywiście na im wyższym poziomie trudności gramy, tym więcej mamy możliwości na śrubowanie punktacji. Nie ma w tym niczego dziwnego – na naszej trasie, wychodzącej z gryfu, pojawia się przecież więcej akordów do zaliczenia. Tym samym zwiększa się dokładność reprezentacji brzmienia utworu, a co za tym idzie poprawia się immersja. Nie mogę jednocześnie nie zwrócić uwagi na brak jakiegokolwiek trybu sieciowego. Możemy na szczęście porównywać naszych osiągnięcia z innymi graczami. Dzięki temu zawsze mamy motywację do poprawiania swoich wyników. Bez wątpienia bardzo przyjemne byłyby też bitwy gitarowe czy uzupełnianie partii w swoistym trybie współpracy. Niestety, nie ma tutaj na to co liczyć, a szkoda.
Miłym zaskoczeniem okazała się dla mnie za to obsługa slide’a. Nierzadko będziemy mogli przesunąć dłonią po wirtualnym gryfie, aby wykonać ten charakterystyczny i znany ruch. Granie na gitarze jest na pewno zręcznościowe, ale niesamowicie wciągające i dość realistyczne – oczywiście na tyle, na ile to możliwe w wirtualnej rzeczywistości od PlayStation. Znalazło się też miejsce dla vibrata (co występowało nawet w moim filmie z rozgrywki) oraz techniki pull-off. Nie ma tu natomiast, o dziwo, hammer-ona. Warto jeszcze wspomnieć o obecności strojenia gitar w trakcie koncertu. Jeśli nie trafimy w odpowiedni akord (próbując na przykład dosięgnąć gryfem chwilowego wzmocnienia punktacji), możemy rozstroić gitarę. Będziemy wtedy musieli pogrzebać przy kluczach, aby to naprawić. To bardzo fajne rozwiązanie, a zarazem zachęta do dokładnego grania.
Udźwiękowienie i grafika
Nie sposób się nie zgodzić z tym, że w grach muzycznych niezwykle istotny jest odpowiedni poziom strony dźwiękowej. Na szczęście w Unplugged: Air Guitar nie można się do tego przyczepić. Nie dość, że oddano nam do dyspozycji całkiem pokaźną bibliotekę rockowych kawałków (i to w wersjach oryginalnych!), to jeszcze odznaczają się one świetną jakością. Zdecydowanie polecam granie w tę produkcję w dobrych słuchawkach. Jak możecie pamiętać z mojego testu gogli PlayStation VR2, to również dołączone do tego sprzętu gogle są całkiem przyzwoite i nie powinniście narzekać, słuchając w nich muzyki z recenzowanej gry. Wróćmy teraz jednak do samej produkcji. Dźwiękowo, tak samo zresztą jak pod względem synchronizacji granych utworów z tym, co naciskamy i szarpiemy na gryfie jest świetnie i można naprawdę poczuć się tak, jakbyśmy stali na scenie z gitarą. Repertuar również jest bardzo dobry. Niżej znajdziecie pełną listę kawałków.
Grafika na pewno nie jest tak dobra jak na przykład w Horizon: Call of the Mountain, ale nie mogę stwierdzić, aby była brzydka. Jest po prostu bardziej surowa, w pewnym sensie pierwotna. Jednocześnie ma swój klimat i może przypaść do gustu. Mnie spodobało się to, co widziałem. Oczywiście niejeden cień mógł maskować pewne niedociągnięcia i zdaję sobie z tego sprawę. Zastosowano to jednak tak umiejętnie, że można ulec złudzeniu obcowania w prawdziwym świecie i przebywania w trasie koncertowej. Kolory na gryfie są wyraźne i nie ma problemu z odróżnieniem barw. Należy też wspomnieć o obsłudze trybu dla daltonistów. Jeśli macie problem z odróżnianiem barw, to wystarczy aktywować tę opcję w ustawieniach. Dzięki temu będzie Wam mogło być łatwiej dostrzec wymagany akord. Ewentualne porażki podczas gry są wobec tego wyłącznie naszą winą. Gra zapewnia idealne możliwości odgrywania wielu znanych kawałków i odpowiedniego układania ręki. Co z tym dalej zrobimy – to zależy już tylko od nas.
Podsumowanie
Unplugged: Air Guitar to kolejna niesamowicie udana gra, z jaką startują nowe gogle VR od PlayStation. Nie sądziłem, że od samej premiery PS VR2 sprzęt dostanie tak wiele hitów. To miano bez wątpienia pasuje do wirtualnej gitary powietrznej. Niezwykle dobrze zrealizowane i wykorzystane śledzenie kontrolerów Sense i świetny repertuar to tylko niektóre z zalet tej gry. Możemy też łapać mknące ku nam staniki i majtki, aby… zwiększyć punktację. Natomiast uznanie fanów przeznaczymy na alternatywne wyglądy kostek i gitar. Jest nawet mój ukochany wariant – Explorer. Ja zakochałem się w tej produkcji od pierwszego akordu i na pewno będzie to często uruchamiany przeze mnie tytuł. To idealna propozycja dla osób tęskniących za serią Guitar Hero i jej godny następca. Kto wie, może Unplugged: Air Guitar będzie nowym cyklem gitarowym? Mam na to ogromną nadzieję.
Dla mnie jest to jedna z najbardziej przyjemnych niespodzianek i ścisła czołówka najlepszych gier, jakie sprawdzałem w wirtualnej rzeczywistości. Jeśli lubicie rocka i gitarowe brzmienie, to koniecznie zainteresujcie się tą produkcją. Jest fantastyczna. Za rekomendację niech posłuży jeszcze pewna moja obserwacja. Otóż zauważyłem, że bezwiednie wyginam się do nieco w takt granych kawałków i wybijam czasem nogą rytm. Ewidentnie dowodzi to, że wczułem się w rozgrywkę i poczułem się jakbym był na scenie. Jeżeli szukacie gry poświęconej, cóż, grze na gitarze, to możecie już przestać. Unplugged: Air Guitar jest po prostu fenomenalne.
Kod recenzencki zapewniła firma Plaion.
Dodaj komentarz