Far Cry dostał niedawno nowy komiks wydawany przez Egmont. Zobaczmy wobec tego, czy Łzy Esperanzy są warte otarcia.
Far Cry to bez wątpienia jedna z najpopularniejszych serii w portfolio Ubisoftu. Na naszym portalu znajdziecie recenzję kilku odsłon tych pierwszoosobowych strzelanek. Nie brakuje oczywiście naszej opinii na temat przygód w Yarze. Nie wspominam o nich bez powodu. Opisywany dziś komiks stanowi bowiem prequel do „szóstki”. Czy warto przeczytać Łzy Esperanzy? Tego dowiecie się z niniejszego artykułu. Zapraszam wobec tego do lektury.
Fabuła

Jako że, jak zapewne wiecie, jestem zdecydowanym przeciwnikiem spoilerów, nie doświadczycie w tym tekście takich zdań. Nie zamierzam psuć nikomu zabawy płynącej z samodzielnego poznawania opowieści. Aby jednak przybliżyć Wam nieco ogólny kontekst historii, posłużę się oficjalnym opisem wydarzeń. Znajdziecie go niżej.
Trzymająca w napięciu opowieść będąca prequelem do gry FAR CRY 6. Juan Cortez jest nałogowym partyzantem. Od lat podróżuje po krajach nękanych wojnami i po strefach konfliktu, żeby służyć doświadczeniem i umiejętnościami temu, kto zaoferuje najwyższą stawkę. Tym razem los rzucił go do Santa Costa w Ameryce Południowej. Tu rywalizują o władzę i wpływy trzy obozy: junta wojskowa, którą niedawno założył Di Stefano, partia burżuazji na czele z córką zamordowanego byłego przywódcy i grupa rewolucjonistów zamierzających bronić praw robotników i rdzennej ludności.
Źródło: Egmont
Kreska i jakość opowieści w Far Cry: Łzy Esperanzy

Recenzowany komiks koncentruje się na postaci znanej z „szóstki”. Chodzi o Juana Corteza. Jako że Łzy Esperanzy są prequelem, to Juana poznajemy przed jego pobytem na wyspie Yara. Jest on wezwany do pewnego państwa, aby wspomóc tamtejszy ruch oporu. Cortez, jako partyzant, nie waha się przyjmować zleceń od wielu osób jednocześnie. Nierzadko jest w stanie tak namotać, aby jeden cel pasował kilku stronom, a tym samym za wykonanie potencjalnie zdobył pieniądze od kilkorga zleceniodawców. Fabuła nie jest przesadnie skomplikowana, ale nie brakuje też w niej zwrotów akcji i małych niespodzianek. Dzięki temu bardzo przyjemnie śledzi się losy postaci. Muszę pochwalić też komiks za zastosowaną kolorystykę. Nawet sam rzut oka wystarcza, żeby niemal poczuć wysokie temperatury otoczenia Corteza. Z drugiej strony niektóre sylwetki postaci mogłyby być czasem bardziej szczegółowo napisane. Niekiedy brakuje bowiem dokończenia konturów. Niewykluczone jednak, że akurat Wam przypadnie do gustu taki styl.
Podsumowanie

Far Cry: Łzy Esperanzy nie przedstawia znanej postaci w diametralnie innym świetle niż gra. Pozwala jednak nieco pogłębić naszą wiedzę na temat jednego z najbardziej wyrazistych wspólników Dani’ego w „szóstce”. Fani gry z pewnością chętnie sięgną po ten komiks i nie powinni być rozczarowani. Jeśli jednak nie macie za sobą Far Cry’a 6, to nie sądzę, żeby Łzy Esperanzy Was zainteresowały. To zdecydowanie propozycja dla największych fanów „szóstki” i mam wrażenie, że nie wykorzystuje w pełni potencjału. Nie znaczy to, że komiks jest zły. Bynajmniej, bardzo przypadł mi do gustu. Nie jest on jednak w żadnym razie obowiązkową pozycją w Waszych bibliotekach. Jeżeli chcielibyście kupić ten komiks, to moim zdaniem poczekajcie na małą przecenę. Około 40 złotych za nieco ponad 80 stron to w mojej ocenie trochę za wysoka cena.


Liczba stron | 88 |
Wymiary | 21,6 cm x 28,5 cm |
Scenarzysta | Mathieu Mariolle |
Ilustratorzy | Afif Khaled, Salahdin Basti |
Tłumacz | Nika Sztorc |
Typ oprawy | Twarda |
Cena | od 37,24 zł |
Komiks do zrecenzowania dostarczył polski wydawca, Egmont.

Dodaj komentarz