Blade Runner to klasyka powieści, kina i gier science fiction. Czy komiksy trzymają poziom innych mediów? Przekonajmy się!
Wszystko zaczęło się w 1968 roku od genialnego opowiadania Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? autorstwa jednego z moich ulubionych pisarzy science fiction — Philipa K. Dicka. Pierwsze dwa zbiorcze tomy cyklu Blade Runner 2019, 2029, 2039 to nie jedyne komiksy w uniwersum, ale pierwsze, które wpadły mi w ręce. Już w roku premiery świetnego filmu w reżyserii Ridleya Scotta (czyli 1982) ukazała się komiksowa adaptacja obrazu… która zebrała raczej negatywne oceny. Potem była jeszcze świetna gra z 1997, która w zeszłym roku doczekała się zasłużonego remake’u.
Komiksy powróciły dopiero w roku 2009 tym razem w już bardziej udanej adaptacji oryginalnej powieści i jej prequela, który ukazał się rok później. Z dużym sceptycyzmem przyjąłem pomysł kontynuacji filmu za sprawą Blade Runner 2049. Jak się jednak okazało, za projekt wziął się wyśmienity reżyser Denis Villeneuve. Film ukazał się w 2017 roku i potrafił pogodzić potrzeby współczesnego kina z oczekiwaniami fanów pierwszego filmu. Niemożliwe okazało się faktem i franczyza Blade Runner nie podzieliła losu choćby Gwiezdnych Wojen i Obcego. Zapewne ten sukces otworzył drogę dla kolejnych komiksów…

Scenariusz
W internecie można znaleźć informacje, że za oba komiksy odpowiada duet scenarzystów Michael Green i Mike Johnson. Taką też informację znajdziemy w albumie Blade Runner 2019, jednak w Blade Runner 2029 Michael Green pojawia się jako konsultant kreatywny. Dlaczego tak mocno to zaznaczam? Doszukiwałem się bowiem, dlaczego tak różnie odbieram oba zbiorcze tomy. Jako wielki fan serii już dawno kupiłem Blade Runner 2019, który czekał na przeczytanie na mojej komiksowej półce. Pojawienie się integrala 2029 ostatecznie mnie do tego zmobilizowało.
Główna bohaterka należy do oddziału Blade Runner – sekcji detektywów odpowiedzialnych za wysyłanie androidów „na emeryturę”. Ich obecność na ziemi jest zakazana, a wspomniana emerytura, to egzekucja przy użyciu pistoletu. Aahna „Ash” Ashina to jedna z lepszych łowczyń wydziału, która dodatkowo pała żywą nienawiścią do swoich ofiar. Gdzie tkwi szkopuł? Mianowicie w tym, że scenariusz nie kreuje dobrze pierwszoplanowej postaci. Jak możecie się domyślić (ale nie będę wchodzić w szczegóły), ta nienawiść szybko i „zaskakująco” się odmienia. Droga do zmiany podejścia do „androdupków” po prostu nie jest pokazana w przekonujący sposób.
Po przeczytaniu bardzo solidnych komiksowych kryminałów jak Rorschach i Szeryf Babilonu Toma Kinga, byłem bardzo zawiedziony jakością fabuły Blade Runner 2019. W scenariuszu dochodzi też do nielogicznych scen. W jednej z nich bohaterka przyznaje, że musi korzystać z okularów, bo inaczej niewiele widzi. Po ich utracie pokazane jest, że ma problemy z widzeniem… żeby parę stron dalej już bez problemu strzelać czy latać Spinnerem.
Sytuacja zmienia się w Blade Runner 2029. Jest tu o wiele więcej klimatu. Nikt nie przechodzi nieuzasadnionych zmian poglądów ani nie dochodzi do absurdów i niedopatrzeń. Fabuła staje się na tyle pasjonująca, że nie mogę doczekać się kolejnego tomu zbiorczego Blade Runner 2039!
Oto opis fabuły ze strony Egmont:
Tom 2019:
W deszczowym Los Angeles, w dystopijnej przyszłości, rozpoczyna się nowa saga osadzona w uniwersum Blade Runnera. Najlepsza łowczyni androidów i śledcza, Aahna „Ash” Ashina, została przydzielona do zbadania sprawy tajemniczego zniknięcia Isobel i Cleo Selwyn, żony i córki miejscowego magnata biznesowego, Alexandra Selwyna, który jest przyjacielem Eldona Tyrella. W trakcie swoich poszukiwań Ash poznaje nowe oblicze przestępczego podziemia Los Angeles. Okazuje się, że pod imponującą fasadą miasto toczy powolne zepsucie. Łowczyni odkrywa straszną tajemnicę i demaskuje potworny spisek, a także musi zrewidować własną nienawiść do replikantów – sztucznych ludzi – których do tej pory tropiła i zabijała z taką zajadłością. Autorami scenariusza są Michael Green (współtwórca filmu „Blade Runner: 2049”) i Mike Johnson („Star Trek”, „Transformers”), a rysunki stworzył Andres Guinaldo („Kapitan Ameryka: Steve Rogers”).
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w tomach: „Blade Runner 2019: Los Angeles”, „Blade Runner 2019: Off-World”, „Blade Runner 2019: Home Again, Home Again”.
Tom Drugi:
Łowczyni androidów, detektyw Aahna „Ash” Ashina, powraca na Ziemię do mrocznego Los Angeles. To, co tam zastaje, dalekie jest od sielanki. Kasta wybrańców wciąż wykorzystuje replikantów, aby żyć w odrealnionym świecie niesłychanego bogactwa i luksusu, w przeciwieństwie do zwykłych ludzi. Niedobitki replikantów schodzą do podziemia. A detektyw Ash staje pomiędzy poczuciem obowiązku związanego z pracą, jaką wykonuje, a zakazanym uczuciem, które czyni ją outsiderką wśród swoich. Szybko przekonuje się, że w cieniu jej własnych problemów, rośnie wróg siejący wokół siebie zniszczenie i śmierć. Jest taki sam jak ona: silny bezwzględny i nad wyraz inteligentny. Obydwoje, podobnie ideowi i nieprzejednani, wierzą w swoją misję. Z tą różnicą, że mutant Yotun realizuje ją za wszelką cenę, dążąc po trupach do absolutnej władzy, która dałaby mu panowanie nad światem i nieśmiertelność. Detektyw Ash ma skrupuły i ludzkie emocje, co szybko dostrzega i wykorzystuje jej antagonista. Czasu zostało bardzo mało, a stawka jest bardzo wysoka: życie tej dwójki oraz pewnej androidki, która mimo sztucznej inteligencji, nauczyła się kochać.
Autorami scenariusza są Michael Green (współtwórca filmu „Blade Runner 2049”) i Mike Johnson („Star Trek”, „Transformers”), a rysunki stworzył Andres Guinaldo („Kapitan Ameryka: Steve Rogers”). Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w tomach: „Blade Runner 2029: Spotkanie”, „Blade Runner 2029: Echa”, „Blade Runner 2029: Zbawienie”.

Ilustracje
Andres Guinaldo jest hiszpańskim rysownikiem odpowiedzialnym za wiele komiksów superbohaterskich, tak ze świata Marvela, jak i DC. W Blade Runner 2019 i 2029 potrafił świetnie oddać wizualny sznyt zaprezentowany w kultowym już filmie z 1982. Jeżeli w pierwszym zbiorze historia była dla mnie dosyć dziurawa, to na pewno wszystko w całości trzymały prace Andresa. Świetnie oddaje klimat miasta, mimikę postaci, a także trzyma się oryginalnych koncepcji, jeśli chodzi o Spinnery czy broń łowców. Oczywiście, w komiksie widzimy o wiele więcej lokacji i technologii niż w filmie, jednak rozbudowany świat zdaje się świetnie pasować do tego nakreślonego we wspomnianym obrazie.

Wydanie
Zdecydowanie warto w tym miejscu pochwalić oba tomy za świetną jakość wydania oraz materiały dodatkowe. Solidna twarda oprawa, kredowy papier, to w zasadzie egmontowy standard, ale dla kolekcjonera komiksów jest to niezmiennie coś bardzo ważnego. Jeśli chodzi o materiały dodatkowe, otrzymujemy tu potężną galerię okładek alternatywnych i szkiców. Nie są to tylko szkice postaci, ale także etapy tworzenia wybranych okładek. Ciekawą rzeczą jest pokazanie również tego, jak wygląda przekładanie scenariusza na obraz. Na jednej stronie mamy wybraną stronę scenariusza, a obok widzimy, jak została przeniesiona na karty komiksu przez rysownika. Bardzo rzadko możemy aż tak dokładnie zobaczyć proces twórczy, co jest niezmiernie ciekawe.
Dodatkowo w pierwszym tomie możemy przeczytać biografię Sydneya Meada — autora grafik koncepcyjnych do filmu Ridleya Scotta. W drugim tomie dodatkowo możemy zobaczyć pierwsze szkice do wybranych zeszytów Andresa (więcej warsztatu do podejrzenia!). Otrzymujemy też dodatkową krótką historię zrobioną na Dzień Darmowego Komiksu 2021. Jeśli jesteście zainteresowani poznaniem komiksowej kuchni, to lepszych materiałów jeszcze nie widziałem.






Blade Runner 2019 | Blade Runner 2029 | |
Wydanie | 2021 | 2022 |
Seria/cykl | BLADE RUNNER | BLADE RUNNER |
Scenarzysta | Michael Green, Mike Johnson | Mike Johnson |
Ilustrator | Andrés Guinaldo | Andrés Guinaldo |
Typ oprawy | twarda | twarda |
Data premiery | 13.10.2021 | 23.11.2022 |
Liczba stron | 344 | 328 |
Werdykt
W recenzowanej serii mamy ciekawy przypadek, gdzie Blade Runner 2019 fabularnie nie powalał, a wręcz irytował, a z kolei Blade Runner 2029 był bardzo pasjonującą lekturą. Oczywiście wszystko spajają świetne rysunki nawiązujące do świata pokazanego w filmie Blade Runner z 1982 roku. Naturalnie najbardziej lubię, kiedy dobry scenariusz i rysunki idą ze sobą w parze. Blade Runner 2029 był na tyle dobry, że na kolejny integral czekam bardzo niecierpliwie. Jeśli zawiedliście się na pierwszym tomie to uważam, że warto abyście dali szansę drugiemu. Jeśli nie czytaliście wcześniej tych komiksów i nie przeszkadza Wam niepełna kolekcja, proponowałbym zacząć właśnie od tomu drugiego. Jednak oba tomy trzeba pochwalić za materiały dodatkowe, które dają unikalne spojrzenie w proces powstawania komiksu.
Egzemplarz recenzencki Blade Runner 2029 dostarczył Egmont

Dodaj komentarz