Oryx, bóg Roju, powrócił, a wraz z nim „Kings Fall” – jeden z najsłynniejszych raidów w całym uniwersum Destiny. Zapraszam na niezapomnianą wycieczkę w czeluści Dreadnaughta.
Od niemal tygodnia Strażnicy w Destiny 2 mogą zmierzyć się z nowymi niebezpieczeństwa podczas bezpłatnego raidu Kings Fall (Upadek króla). Mówi się, ze to jeden z najlepszych i najbardziej wymagających najazdów z pierwszego Destiny. Jedno jest pewne. Grając zarówno z nowymi, jak i już znającymi ten raid w starej wersji znajomymi wszyscy byli zachwyceni.
Pierwsze kroki
Początek najazdu jest dość prosty. Dwóch graczy łapie z coraz dalszych miejsc za piłki i musi je donieść do świecących się posągów,. Natomiast reszta graczy w tym czasie czyści pojawiających się przeciwników oraz otwiera biegającym graczom drzwi. Gdy już wrzucimy odpowiednią liczbę piłek, to pojawi na się teleport, przez który musimy przejść. Już na samym początku czeka na nas skakanie.
Skakanie musi być
Co to za raid bez skakania? Żaden! Skakanie musi być, gdyż Strażnicy nie tylko muszą umieć strzelać, ale także być zwinni. Pierwszy etap skakania jest dość prosty. Gracze muszą po prostu dotrzeć do celu po pięciu bujających się na boki dzwonach. Dalej jest już znacznie trudniej, gdyż będziemy skakać po hive’owych wagonikach. Każdy z nich po kilku sekundach dosłownie rozpływa się w powietrzu. Aby przetrwać, musimy cały czas rozglądać się za kolejnym i na niego wskoczyć.
Jednak to dopiero przedsmak tego, co nas czeka przed finałowym bossem. Naszym zadaniem jest skakanie po zewnętrznej stronie Dreadnaughta. Jest to oczywiście statek Oryksa, na którym ma miejsce cały raid. Naszym zadaniem jest skakanie z kładki na kładkę, omijając przy tym tarany oraz plamy na ścianach, które co jakiś czas będą chciały nas zrzucić. Kapitalną mechanikę zamontowano w drodze po ukrytą skrzynkę. Podczas skakania po statku musimy w pewnym momencie wyjąć ducha. Dopiero wtedy pojawi nam się ukryta ścieżka, prowadząca do ukrytej skrzynki. Skakanie po Dreadnaughtcie robi niesamowite wrażenie. I to za każdym razem, mimo że byłem tam już kilka razy. Mechanika skakania oraz droga do celu jest bezsprzecznie fantastyczna. Przy tym mamy piękny widok na kosmos oraz Saturna.
Pierwsze starcie w Kings Fall
Wróćmy jednak do pierwszego etapu po skakaniu, w którym udało nam się przebrnąć przez znikające tramwaje. Docieramy do sali z pierwszym bossem. Jednak zanim będziemy mogli się z nim zmierzyć, to musimy złamać pieczęć na jego drzwiach. Dzielimy się wobec tego na dwa zespoły po trzech graczy. Jeden z nas podnosi specjalną aurę i leci z nią na totem. Tam, zabijając moby, ładujemy sobie wzmocnienie, które rozładowujemy pod wspomnianym drzwiami. Jadnak, zanim pobiegniemy na środek, musimy czekać na partnera z naszej trójki. To on zabije bowiem Knighta, podniesie aurę i dobiegnie do nas. Zabierze nam też wzmocnienie, którym on teraz będzie sobie ładował mnożnik. Biegajac tak w kółko, odkładamy ładunki aż drzwi sie otworzą. Za nimi czeka na nas pierwszy boss – Warpriest (Kapłan wojny).
Nie jest on specjalnie trudny. Jest po prostu irytujący z tym swoim chodzeniem na boki. Przez to gracze czeto muszą zmieniać pozycje, aby zadawać mu obrażenia. Aby przystąpić do fazy DPSu, musimy po prostu wybrać odpowiednio jeden z trzech okręgów, z których strzelamy do bossa. Nie będę się tu szczegółowo zagłębiał w każdą mechanikę, ponieważ nie jest to poradnik, a bardziej wrażenia z raidu. Zapraszam was na kanał YouTube mojego kumpla, Crazysztofa, który ładnie wszystko zmontował i szczegółowo opowiedział.
Drugie starcie
Drugi boss, poza oczywiście Oryxem, jest moim ulubionym starciem na raidzie Kings Fall. Tym razem walczymy z ogrem i jest to bezsprzecznie najlepiej przygotowany ze wszystkich ogrów w grze. Raz, ze samo jego wyjście na arenę spod ziemi jest już kapitalnym widowiskiem. Dodatkowo jeszcze gracze sami poniekąd mogą nim sterować. Tym razem dzielimy się na czwórkę i dwójkę graczy. Czworo graczy biega wewnątrz areny, niszcząc baniaki z cieczą. Te, spadając na ziemię robią specjalną plamę, z której zadajemy zwiększone obrażenia ogrowi.
Natomiast nasza dwaójka biegaczy strzela ogrowi na zmianę w plecy. Tym samym biorą na siebie jego agresję i ustawiają tym samym odpowiednio ogra do kałuży dla graczy na arenie. Kapitalnym urozmaiceniem mechaniki jest narzucenie niestabilnego światła na jednego z czterech graczy na arenie. Boss wybiera sobie co jakiś czas jednego graczy, który dostaje debuff. Musi on w kilka sekund odskoczyć od drużyny. Jeżeli tego nie zrobi, to zabije wszystkich sojuszników wokół siebie. Podobny trik zastosowano na raidzie Szklany Skarbiec, gdzie główny boss stosował podobne skażenie na losowym graczu.
Dwie siostry – Ir Anûk i Ir Halak
Gdy zabijecie ogra, to rozpocznie się wymagające skakanie po zewnętrznej stronie Dreadnaughta. Po pomyślnym ukończeniu sekwencji staniecie na głównej arenie. Tam zmierzycie się najpierw z dwiema córkami – Ir Anûk i Ir Halak, a następnie samym bogiem Roju – Oryxem. Jednak zanim przystąpicie do pierwszego starcia, to polecam wam pobiegać po arenie i pozwiedzać. Wiidoki na kosmos i samego Saturna naprawdę zapierają bowiem dech w piersiach. Bungie naprawdę przyłożyło się do odnowienia tego raidu. Bez dwóch zdań fantastycznie przystosowało go do konsol nowej generacji.
Ponownie dzielimy się na dwójkę i czwórkę graczy. Dwie osoby czyszczą moby, a pozostałe cztery osoby pilnują przydzielonych do siebie filarów. Osoba, która zobaczy na swojej platformie rycerza Roju musi go zabić, a następnie na nią wskoczyć. Teraz szukacie nad jednym z pozostałych trzech filarów aury. Osoba do niego przydzielona musi na niego wskoczyć. W tym czasie jeden z powstałych graczy zostanie przeniesiony do innego wymiaru, a jego ekran stanie się biało-szary. Jego zadaniem jest teraz skakanie po skałkach, które on widzi do tej aury. Cały proces należy powtórzyć trzy razy. Jednocześnie przy trzecim podniesieniu aury trzeba wysadzić osłonę jednej z sióstr. Dopiero wtedy cały team może zadawać jej obrażenia.
Finałowa bitwa. Bóg Roju, Oryx
Walka z bogiem Roju jest jeszcze bardziej skomplikowana niż z jego córkami. Tym razem zaczynamy rozgrywkę od filaru, w którego pięścią uderzy Oryx. Tutaj także jeden z graczy zostaje pochwycony i biega po skałkach po aurę. Jednak tym razem po jej podniesieniu wychodzą cztery ogry (po jednym na filar). Po ich zabiciu pojawia się bomba wraz z polem osłonowym. Nie możemy go oczywiście dotknąć aż do czasu walki z bossem. Gdy zabijamy ogry, to Oryx wyśle do nas jeszcze czterech rycerzy. Będą oni chcieli zabrać nam wspomniane bomby, toteż musimy ich szybko zabić. Każda skradziona bomba to mniejsze obrażenia zadawane Oryxowi.
Kings Fall – Podsumowanie
Jak widzicie, Kings Fall to bardzo wymagający raid, na którym każdy z graczy ma co robić. Nie ma tutaj miejsca dla ludzi, którzy nie chcą nauczyć się mechaniki i będą tylko liczyć, że koledzy ich przeciągną po skrzynkę z nagrodami. Od momentu odpieczętowania drzwi do pierwszego bossa każdy gracz ma kluczową rolę do wykonania. Musi się z niej wywiązać, aby cała drużyna pomyślnie ukończyła etap. To naprawdę niesamowite, ze wszyscy gracze mogą wybrać się za darmo na Dreadnaughta i przeżyć jeden z najlepszych raidów w całym uniwersum Destiny, nie wydając na to nawet złotówki. Taka okazja się szybko nie powtórzy. Skrzyknijcie więc kilku znajomych i postarajcie się obalić króla Roju!
Dodaj komentarz