Uncharted, jedna z najważniejszych serii gier wychodzących na PlayStation, już pojutrze dostanie ulepszenie. Czy warto się nim zainteresować?
Uncharted zadebiutowało na konsolach PlayStation 3 już w 2007 roku. Dzieło studia Naughty Dog przedstawiło awanturnika i łowcę przygód, Nate’a Drake’a. Bez najmniejszego problemu można się było w nim doszukać inspiracji ikoną kina przygodowego – Indianą Jonesem. Sukces jedynki doprowadził do powstania kontynuacji, noszącej podtytuł Wśród złodziei. Uncharted otrzymało również jeszcze dwie pełnoprawne kontynuacje oraz trzy spin-offy: Złotą Otchłań na PlayStation Vita, karciankę Pogoń za fortuną oraz Zaginione Dziedzictwo. Dwójka oraz Zaginione Dziedzictwo ukazały się na PlayStation 4, oferując graczom jeszcze lepszą oprawę niż ta, do której przyzwyczaiły nas wydania serii na PS3. Od ponad roku na rynku dostępne są konsole PlayStation 5.
Oczywiście nie może być generacji PlayStation po 2007 roku bez dedykowanej części Uncharted. Już za dwa dni ukaże się zbiorcze wydanie, noszące nazwę Kolekcja Dziedzictwo Złodzieja. Dzięki polskiemu oddziałowi PlayStation mogłem ponownie przenieść się do świata skarbów i sprawdzić, czy zmiany względem oryginalnych wersji są godne uwagi. Zapraszam więc do lektury mojej recenzji ulepszonego pakietu dedykowanego konsolom PlayStation 5.
Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodzieja – fabuła
Nadmieniłem już, że kolekcja ta zawiera dwie odsłony serii – Zaginione Dziedzictwo oraz Kres Złodzieja. Naturalnie dalsza część niniejszej recenzji będzie pozbawiona spoilerów, a więc możecie ją czytać nawet nie znając wydarzeń przedstawionych w dotychczasowych grach od Naughty Dog. Zaginione Dziedzictwo zabierze nas w podróż po Indiach, gdzie naszym zadaniem będzie odnalezienie starożytnego skarbu – Kła Ganesi. Natomiast w Kresie Złodzieja terenem naszych działań będzie Madagaskar. Będziemy mieli odszukać zaginiony skarb pirata, Henry’ego Avery’ego. Oczywiście nie obędzie się bez wsparcia kompanów oraz zmilitaryzowanych ugrupowań, mających tylko jeden cel. Jest nim oczywiście dotarcie do skarbu przed naszą grupą poszukiwaczy przygód – i to bez względu na koszt.
Mimo pozornie dość sztampowych założeń wydarzenia w obu częściach Uncharted śledzi się z niemałą przyjemnością. Spora w tym zasługa świetnej reżyserii scenek przerywnikowych wykonywanych na silnikach gier. Dzięki temu też przejście z przerywnika do właściwej rozgrywki nierzadko może być dla nas zaskoczeniem. Mamy bowiem wrażenie, że nadal oglądamy scenkę, a okazuje się, że możemy już swobodnie poruszać się jedną z naszych postaci – Chloe Frazer lub Narhanem Drakem. Zachwycało to już w podstawowej wersji „czwórki” na PlayStation 4 i zachwyca nadal, w Kolekcji na PlayStation 5.
Chloe Frazer
Na prawo – wersja z PS5
Rozgrywka w Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodzieja jest oczywiście niemalże dokładnie tym samym, z czym mieliśmy do czynienia w Zaginionym Dziedzictwie i Kresie Złodzieja po ich premierach. Nadal wcielamy się więc w awanturników, nie stroniących ani od walki wręcz, ani od wykorzystywania broni palnej. Zarówno Chloe, jak i Nate są w stanie przekradać się za przeciwnikami, by następnie pozbywać się ich po cichu. Muszę jednocześnie przyznać, że wygląda na to, iż Chloe ma więcej okazji do skradania się. Nie oznacza to bynajmniej, że bohaterka jest delikatna w porównaniu z kolegą po fachu – co to, to nie. Nie waha się oddawać strzałów z broni, rzucać granatami, a i kark przetrąci kiedy trzeba. W niczym nie ustępuje Drake’owi, ale wprowadza jednocześnie swój własny styl do rozgrywki. Spora w tym zasługa wielu, nierzadko uszczypliwych, komentarzy, którymi nas raczy. Nie sposób odmówić pannie Frazer charyzmy i pazura. Z pewnością jej sposób bycia spodoba się niejednemu graczowi.
Nathan Drake
Mamy też oczywiście bohatera prawie wszystkich odsłon – Nate’a. W czwórce jest on wyraźnie bardziej dojrzałym mężczyzną niż w poprzednich częściach. Nie powinno to bynajmniej dziwić – akcja Kresu Złodzieja dzieje się 3 lata po tym, co widzieliśmy w Drake’s Deception. Swoje trzy grosze dołożyła również pewna znana mu kobieta z przeszłości, z którą wiedzie wspólne życie. Oczywiście nikt nie da się nabrać na usidlenie Nate’a. Prędzej czy później bohater ten po prostu musi wyruszyć na poszukiwanie skarbów, co naturalnie następuje. Pewnych ruchów się nie zapomina i nie minie wiele czasu, a będziemy brali udział w walce wręcz i ostrych, intensywnych wymianach ognia – nierzadko w towarzystwie brata Drake’a, Sama. Poznamy też epizody z przeszłości braci i dowiemy się, co robili za młodu oraz co ukształtowało ich charaktery. Naturalnie nie będę zdradzał wszystkich wydarzeń. Mogę jednak napisać, że Nathan pozostał postacią, jaką poznaliśmy i polubimy już przed laty. Studio Naughty Dog nie starało się wymyślać koła na nowo, wobec czego czwórka zdecydowanie jest odsłoną utrzymaną w duchu poprzednich części.
Rozgrywka
Seria Uncharted przyzwyczaiła nas do pewnego standardu rozgrywki, którego oczekują fani. Jak wspomniałem wcześniej, twórcy nie wymyślają niczego na siłę. Dzięki temu rozgrywka łączy eksplorację z rozwiązywaniem zagadek przestrzenno-logicznych oraz z walką za pomocą broni palnej i wręcz. Obie gry oferują nam ponad trzydzieści rozdziałów, na których przestrzeni będziemy jeździć samochodem, pływać łodzią, przeskakiwać między skalnymi półkami, zjeżdżać z dachów, walczyć z oponentami czy przeczesywać zapomniane jaskinie w poszukiwaniu odpowiedzi na dawne zagadki. Niżej możecie obejrzeć przykładowy film zestawiający rozgrywkę w Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodzieja.
Z jednej strony jest to więc wszystko, co widzieliśmy już w poprzednich odsłonach – mogłoby się więc wydawać, że nie ma sensu wydawanie osobnego pakietu, prawda? No właśnie nieprawda. Okazuje się bowiem, że tegoroczne wydanie przynosi ze sobą szereg usprawnień. Więcej o nich możecie oczywiście przeczytać w dalszej części niniejszego tekstu.
Ulepszenia wizualne i techniczne
Na prawo – wersja z PS5
Skoro gra wychodzi na konsolę nowej generacji, naturalnym oczekiwaniem jest poprawiona strona graficzna. Nie musicie się o nią obawiać. Tytuły Naughty Dog nabrały na PlayStation 5 nowego wyglądu, który po prostu zachwyca. Seria Uncharted zawsze charakteryzowała się niesamowitą grafiką, wyciągającą wręcz z konsol siódme poty. O ile z pewnością nie można tego przenieść na pole PS5 (konsola jest jeszcze za krótko na rynku), o tyle nie sposób nie rozpływać się nad tym jak Kolekcja wygląda. Zależnie od wybranych ustawień graficznych – możemy przełączać się między trzema rodzajami – możemy się cieszyć między innymi teksturami 4K w 30 klatkach na sekundę lub animacjami na poziomie 120 klatkach. Jeżeli jednak chcemy grać w 120 klatkach, to musimy zmniejszyć rozdzielczość do Full HD. Naturalnie gra wykorzystuje również moc dysku SSD, dzięki czemu wczytywanie zapisów trwa zaledwie sekundę do dwóch. Znacząco wpływa to na komfort rozgrywki i dowodzi, że zastosowanie dysków SSD w PlayStation 5 to strzał w dziesiątkę.
DualSense
Adaptacyjne spusty
Każdy, kto mnie zna lub regularnie czyta moje teksty na portalu doskonale wie, że jestem ogromnym fanem pada DualSense. Jest to dla nie najlepszy kontroler dostępny na rynku, a jego unikalne funkcje nierzadko są w stanie znacząco poprawić immersję płynącą z rozgrywki. Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodzieja również obsługuje te funkcje, co przywitałem z ogromną radością już podczas pierwszych zapowiedzi tego wydania. Pierwszą z nowości są adaptacyjne spusty. Do oddania strzału z broni, a nawet wycelowania, należy odpowiednio mocno przycisnąć lewy bądź prawy spust, pokonując tym samym ich opór. Jego siła jest naturalnie uzależniona od broni, z której korzystamy. Wiadomo, że celując i strzelając ze snajperki należy przyłożyć więcej siły, niż wykonując tę czynność z wykorzystaniem pistoletu lub karabinu AK47. Spusty generują również opór podczas jazdy samochodem – podobne rozwiązanie spodobało mi się już w Far Cry 6. Do mojej recenzji yarańskiej przygody możecie przejść z niniejszego odnośnika. Oczywiście jeśli nie lubimy adaptacyjnych spustów, nic nie stoi na przeszkodzie, by je wyłączyć w opcjach. W moim przekonaniu nie warto jednak rezygnować z tej funkcjonalności.
Efekty dotykowe
Nie zapomniano o zaimplementowaniu obsługi efektów dotykowych. Naughty Dog zdecydowanie odrobiło swoją pracę domową i po zagraniu w tę kolekcję na PlayStation 5 nie wyobrażam sobie powrotu do ogrywania edycji dedykowanej PlayStation 4. Stąpanie po skalnych półkach, przekradanie się w trawie – wszystko to czuć pod palcami. Efekty dotykowe odpowiednio współgrają też z podłożem, po którym jeździmy samochodem, co jest najbardziej wyczuwalne podczas pokonywania zabłoconych dróg. Wibracje odpowiednio sygnalizują również duszenie przeciwnika i skręcanie mu karku, jak również nawet przesuwanie się plecami przy ścianie. Mało tego, nawet przeładowanie broni i otwieranie zamków skrzynek będzie odpowiednio sygnalizowane poprzez drgania silników w kontrolerze DualSense. Jeśli tylko macie taką możliwość, koniecznie zagrajcie w Uncharted: Kolekcję Dziedzictwo Złodzieja na PlayStation 5. Tym bardziej, że bezproblemowo można przenieść swoje zapisane stany gry z wersji na PS4 i kontynuować przygodę już na PS5. Transfer dotyczy również trofeów zdobytych na PS4, a więc osoby, które odblokowały platynę na PlayStation 4 w łatwy sposób mogą ją zdobyć również na PlayStation 5.
Udźwiękowienie
Jedną z funkcji obsługiwanych na konsolach nowej generacji, PS5, jest przestrzenny dźwięk 3D. Możemy z niego korzystać zarówno poprzez głośniki telewizora, jak i po podłączeniu do pada słuchawek przewodowych. Musiałem więc przeprosić się z kablem i podłączyć moje słuchawki w ten właśnie sposób do kontrolera. Było warto. Dzięki 3D Audio bez problemu mogłem zlokalizować otaczających mnie przeciwników i tym łatwiej pozbywać się zagrożenia. Dźwięk przestrzenny błyszczy również poza scenami akcji. Nawet przemierzając indyjskie dżungle, czy dom aukcyjny zewsząd dobiegają nas dźwięki otoczenia czy rozmowy innych zgromadzonych osób.
Dźwięk przestrzenny pozwala nam poczuć się tak, jakbyśmy byli w samym środku akcji. Dzięki niemu możemy na nowo odkryć Uncharted. Oczywiście nadal możemy wybrać między innymi pełną polską wersję językową, w której za Nate’a wypowiada się Jarosław Boberek. Jeżeli jednak preferujecie angielski dubbing, to macie również taką możliwość. Szkoda jedynie, że wersję językową dubbingu musimy wybrać z głównego menu, a nie z menu pauzy. Skoro już gra jest wydana na PlayStation 5, to można by zadbać o ten element. Niestety, musimy obejść się smakiem.
Podsumowanie
Uncharted: Kolekcja Zaginione Dziedzictwo to niemal doskonałe ulepszenie prawie perfekcyjnych gier. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko dwóch rzeczy. Pierwszą z nich jest przywrócenie wyciętego trybu rozgrywki wieloosobowej. Bardzo lubiłem grać co jakiś czas przez sieć w Uncharted 4 na PlayStation 4. Szkoda, że nie mogę tego doświadczenia przenieść na PS5. Natomiast drugim zastrzeżeniem, jakie mam wobec recenzowanego zestawu jest jego dość wysoka cena. Ponad 200 złotych za kilkuletnie gry to stanowczo za dużo i w moim przekonaniu powinny one kosztować maksymalnie 150 złotych. Na szczęście można skorzystać z opcji płatnego ulepszenia gry jeśli posiadamy pudełkowe lub cyfrowe Zaginione Dziedzictwo albo Kres Złodzieja. Koszt ulepszenia jednej z tych gier do pakietu Kolekcja Dziedzictwo Złodzieja, zawierającego obie części, wynosi około 40 złotych. Jeśli więc macie którąkolwiek z tych gier i PS5, to nie wahajcie się ani chwili – śmiało wykupcie ulepszenie. Pozostałe osoby mogą jednak poczekać aż cena wydania odczuwalnie spadnie.
Kod recenzencki zapewniło PlayStation Polska.
Dodaj komentarz