Far Cry po raz kolejny trafia na konsole. Jednocześnie debiutuje na nowej generacji. Czy warto sprawdzić tę grę?
Far Cry to jedna z moich ulubionych serii gier. Nie jest to chyba tajemnicą dla nikogo, kto regularnie czyta wpisy na naszym portalu. Poprzednia odsłona – oraz samodzielne rozszerzenie New Dawn (tutaj recenzja) – bardzo mi się spodobały. Z ogromną niecierpliwością czekałem więc na zapowiedzenie kolejnej części cyklu Ubisoftu. Na szczęście ponad rok temu na Ubisoft Forward oficjalnie ogłoszono „szóstkę”, a już jutro trafi ona do sklepów na całym świecie. Oczywiście możecie się zastanawiać czy warto sprawdzić tę produkcję. Niewykluczone, że myślicie co jest lepsze – Far Cry 5 czy tegoroczna odsłona? Nie przedłużając niepotrzebnie, zapraszam do lektury recenzji nowej części.
Fabuła Far Cry 6
Cykl Far Cry nie jest co prawda ze sobą powiązany (pomijając naturalnie „piątkę” i New Dawn). Bez problemu można więc grać w dowolną odsłonę bez znajomości wydarzeń z poprzednich tytułów z serii. Nie oznacza to bynajmniej, że nie ma wspólnej części pod kątem zarysu fabularnego. Od pewnego czasu Far Cry przedstawia walkę jednostek z systemem. Nie inaczej jest oczywiście w przypadku tegorocznych przygód. Głównym antagonistą jest Anton Castillo – w tej roli Giancarlo Esposito (Gustavo Fring z Breaking Bad). Nie będę naturalnie zdradzał spoilerów i w opisie wydarzeń będę się opierał tylko na tym, co przekazano już w materiałach promocyjnych.

Mamy więc do czynienia z dyktatorem, który włada wyspą Yara silną, acz opanowaną ręką. Przejazdy czołgów przez yarańskie ulice są tu na porządku dziennym. Podobnie jak wcielanie Yarańczyków na siłę do pracy przy produkcji pewnego „leku” – Viviro. Drogi są patrolowane przez skorumpowanych przedstawicieli policji, a wolność wydaje się być pojęciem ze słownika wyrazów obcych.

Niemałe znaczenie dla rozwoju wydarzeń ma oczywiście syn Antona – Diego. Tu zakończę opis zarysu fabularnego, aby uniknąć przekazania Wam czegoś, co chcielibyście poznać sami. Mogę jednak stwierdzić, że fabuła wciąga i z niemałą przyjemnością oglądałem przerywniki filmowe. Zwłaszcza te ukazujące podejście Antona do życia i praw Yarańczyków. W mojej ocenie Far Cry 6 przedstawia najbardziej dojrzałą opowieść z całej serii. Bije ona na głowę to, co widzieliśmy w „piątce”.
Dani czy Dani?
Jednym z pierwszych kroków, jakie musimy wykonać w grze jest wybranie płci naszego protagonisty. Co prawda większość materiałów promocyjnych przedstawia rozgrywkę z perspektywy żeńskiej postaci, ale musimy się na to godzić. Mi zawsze wygodniej jest wcielić się w męską postać – zdecydowanie łatwiej identyfikuję się z bohaterem o płci zgodnej z moją. Nasza decyzja ma jednak wpływ niemal wyłącznie na wizualny aspekt gry. Rozgrywka i dostępne misje są takie same niezależnie od tego, jak postrzegamy Dani(ego) Rojas(a).

Dobrą wiadomością jest dopasowanie napisów w języku polskim do płci postaci. Czasowniki są odmienione zgodnie z wybraną płcią. Bardzo spodobało mi się to, że Ubisoft zadbał o wysoki poziom tego elementu i nie pokuszono się o uniwersalny pseudonim. Z pewnością ułatwiłby on tłumaczom pracę, ale tak my, gracze, otrzymaliśmy całkiem porządny poziom spolszczenia. Niewątpliwie jest on jednym z plusów recenzowanej produkcji.

Pamiętajcie, żeby świadomie dokonać wyboru płci Dani – nie możemy tej decyzji później zmienić. Naturalnie nie oznacza to, ze nie będziemy mieli wpływu na wygląd naszego bohatera. W grze umieszczono bowiem sporo elementów personalizacyjnych. Jest ich jednak na tyle dużo, że zasługują na cały osobny akapit.
Ubiór i elementy użytkowe
Jak wspomniałem, Ubisoft pozwala nam wpłynąć na wygląd swojej postaci. Zwiedzając Yarę, możemy się natknąć na wiele skrzyni. Po ich otwarciu zapewnimy sobie często dostęp do nowych broni (o których później) lub elementów ubioru. Oprócz oczywistej zmiany wizualnej, ubiór wpływa na nasze parametry i umiejętności. I tak możemy na przykład korzystać z rękawic, dzięki którym szybciej będziemy przeładowywali broń. Na odnalezienie czeka też maska umożliwiająca oddychanie na zatrutym obszarze, spodnie zwiększające naszą prędkość poruszania się czy na przykład koszula zapewniająca niewrażliwość na podpalenie. Ubioru jest cała masa i z pewnością każdy znajdzie wariant, który będzie mu pasował.
Oczywiście niektóre ciuchy i zestawy możemy kupić jedynie za punkty Far Cry – te zaś pozyskujemy za realne pieniądze. Nie jest to jednak w żadnym stopniu wymagane do odpowiedniego bawienia się w grze. Owszem, możemy wydawać prawdziwą kasę, ale recenzowana produkcja w żadnym momencie nie daje nam znać, że jest to potrzebne. Mikrotransakcje występują więc, ale są na szczęście nieinwazyjne. Nie mam niczego przeciw takiemu podejściu.
Bronie w Far Cry 6
Far Cry 6 dzieje się na zmilitaryzowanym terenie na Karaibach. Nie może więc zabraknąć broni palnej. Od razu muszę Was uspokoić – jest jej istne zatrzęsienie. Odblokowujemy ją podobnie jak ubiór. Część dostaniemy więc za wykonywanie zadań (głównych i pobocznych), natomiast inne musimy odnaleźć w świecie gry. Zdecydowanie warto zaglądać do każdej, nawet najmniejszej mieściny i najmarniej wyglądającej jaskini. Nigdy nie wiadomo, gdzie znajdziemy swoją ulubioną snajperkę, łuk, strzelbę, pistolet, karabin szturmowy czy pistolet maszynowy. Odpowiednia eksploracja zapewni nam również surowce. Te natomiast wykorzystamy przy stołach warsztatowych do stworzenia tłumika, innego rodzaju pocisków, zmiany rodzaju magazynka czy celownika.
Warto poświęcić nieco czasu na dostosowanie uzbrojenia. W moim przekonaniu najlepiej mieć coś do skradania (pistolet z tłumikiem), likwidowania zagrożeń z daleka (karabin snajperski) oraz do intensywnych wymian ognia (lekki karabin maszynowy). Naturalnie nie będę wymieniał wszystkich broni, ale na wyróżnienie zasługuje z pewnością… wyrzutnia płyt. Jest ona w stanie sporo zamieszać. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę, że jest w stanie wystrzelić winyle grające znane hiszpańskie utwory – między innymi Mararenę.
Amigos
Nowy Far Cry nie odcina się oczywiście od niektórych rozwiązań, które zadebiutowały w poprzednich odsłonach. Efektem tego są wspomniani amigos. To zwierzęcy kompani, którzy pójdą za nami, gdzie tylko będziemy w stanie dotrzeć. Wybór naszego towarzysza nie jest bez znaczenia. Są bowiem amigos, którzy lepiej sprawdzą się w ataku, ale znajdziemy też takich, którzy będą nieporównywalnie lepsi podczas skrytych akcji. Przedstawię to na podstawie dwóch całkowicie odmiennych zwierzaków – Guapo i Chorizo. Pierwszy z nich to krokodyl, do którego zyskujemy dostęp bardzo wcześnie i w ramach fabularnego zadania. Z uwagi na swoją naturę będzie on oczywiście najbardziej skuteczny w starciach bezpośrednich. Możemy co prawda skradać się i polecić Guapo zdjęcie niczego nie spodziewającego się przeciwnika. Jednak nierzadko nie będzie to ruch na tyle spokojny i cichy, by nie zaalarmował następnych oponentów.

Po drugiej stronie mamy natomiast Chorizo – oczywiście o ile wykonamy opcjonalną misję, dodającą go do naszych amigos. Jak zapewne pamiętacie ze zwiastunów, Chorizo to pies-kaleka – zamiast tylnych łap ma przytwierdzone do ciała kółka, które uroczo skrzypią przy ruchu. Jeśli to Chorizo nakażemy zaatakowanie przeciwnika, podbiegnie do niego… i zacznie na niego szczekać. Nierzadko oponenci rozczulą się wtedy, zachwycając psem… i wystawiając na nasz atak z ukrycia za pomocą maczety.
Podstawowe wyposażenie partyzanta – smartfon
Przed wyruszeniem w drogę należy… nie, nie zebrać drużynę. Nie w tym przypadku. Far Cry 6, jak i poprzednie odsłony tej serii, uczy nas, że przed przystąpieniem do akcji dobrze jest rozpoznać teren. Szybko w nawyk w poprzednich częściach weszło mi więc uważne obserwowanie placówek przeciwników – czy to za pomocą aparatu fotograficznego, czy wykorzystując lornetkę. “Szóstka” daje nam do dyspozycji bardziej nowoczesne, współczesne narzędzie – smartfon. Naciskając przycisk kierunkowy na d-padzie, uruchomimy aparat w telefonie. Możemy oczywiście również przybliżać obraz, a wykryci przeciwnicy zostaną zaznaczeni na czerwono na minimapie oraz w świecie gry.
Należy jeszcze zauważyć, że mamy różne typy wrogich jednostek. Są więc inżynierzy, którzy nie zawahają się rozstawiać stacjonarnych automatycznych wieżyczek i ciskać granatami EMP. Jest też medyk, który jest w stanie wskrzesić powalonych wrogów – jego zdecydowanie radzę zdejmować w pierwszej kolejności. Są też oczywiście snajperzy, ale nie zabrakło nowości. Ubisoft umieścił bowiem przywódców – generałów, poruczników itp. Rozpoznamy je po tym, że nad ich głowami po wykryciu tych przeciwników pojawia się nazwisko (w odróżnieniu od zwykłych wrogów, którzy są anonimowi). Jeśli pozbędziemy się przykładowego generała, wejdziemy w posiadanie klucza lub karty dostępowej, a tym samym otworzymy sobie dostęp do nowych obszarów w odwiedzanych lokacjach. Nierzadko te zabezpieczone pomieszczenia kryją nową broń, a więc zdecydowanie warto przeszukiwać ciała wysoko postawionych przeciwników.
Kolejną nowością w Far Cry 6 jest wiele rodzajów amunicji i przypisanie oponentom podatności na określone typy pestek. Radzę zawsze mieć przy sobie broń korzystającą z amunicji przeciwpancernej. Jeśli wyposażymy w taki rodzaj nabojów karabin snajperski z tłumikiem, przejmowanie wrogich obszarów będzie o wiele łatwiejsze. Bardzo spodobała mi się ta nowość i wpływa ona w pewnym stopniu na taktyczne myślenie podczas przemierzania Yary. Kończąc już temat oponentów, dobrym odruchem jest eksplorowanie wyspy ze schowaną do kabury bronią. Sprawi to często – o ile nie wejdziemy oczywiście na zastrzeżony teren – że wojsko nie będzie nas atakowało, a tym samym zdołamy spokojnie przejść i podziwiać piękno świata. Wpływa to naturalnie pozytywnie na immersję.
Przekradanie się w Far Cry 6
Jestem ogromnym miłośnikiem przekradania się za plecami przeciwników. Gdzie tylko się da, staram się skradać, a nawet – jeśli to możliwe – unikać zdejmowania oponentów. Far Cry 6 kontynuuje tradycję serii, dzięki czemu na zdobycie czeka wiele punktów kontrolnych i obiektów wojskowych. Na szczęście, w odróżnieniu od New Dawn, o możliwości zdjęcia przeciwnika po cichu nie decyduje jego ranga. Tu wystarczy, że zakradniemy się za przeciwnika, a będziemy mogli go załatwić po cichu.

Możemy też łączyć takie eliminacje w kombinacje, wychylając lewą gałkę analogową. Natomiast jeśli następny przeciwnik jest za daleko, a my mamy odpowiednią broń przy pasie, możemy do niego sięgnąć i rzucić nożem w dalszego oponenta. Od razu po zabiciu przeciwnika z ukrycia możemy nacisnąć lewą gałkę analogową, co pozwoli nam przejść do przenoszenia ciała denata. Jeśli bowiem go nie schowamy, ryzykujemy wywołaniem alarmu. Naturalnie możemy zdejmować kamery bezpieczeństwa (strzelając do nich) oraz wyłączać alarmy przed ich aktywacją (a tym samym ułatwić sobie zdobycie premii za brak wzbudzonych alarmów). Ubisoft postanowił nieco rozwinąć ten element.

Dzięki temu niektóre alarmy, które spotkamy na swojej drodze będą kuloodporne. Żegnaj, zdejmowaniu alarmów strzałem z karabinu snajperskiego. Jeśli chcemy wyłączyć alarm, musimy podejść do skrzynki i przytrzymać kwadrat na padzie. Możemy też dostać się do pokoju ochrony, a tam jednym przełącznikiem wyłączyć wszystkie kamery i alarmy. Ta pozornie niewielka zmiana sprawia, że niektóre obszary wymagają dokładniejszego zaplanowania akcji – oczywiście jeśli zależy nam na przejściu ich po cichu. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, by wziąć udział w akcji w stylu Rambo.
Strzelaniny
Każdy Far Cry (no, może z wyjątkiem Primala) nie może się oczywiście obejść bez strzelanin. Niezależnie od tego, jak bardzo byśmy się starali w końcu i tak przyjdzie pora na wzięcie udziału w ostrej, bezpośredniej wymianie ognia. Czy będzie to podyktowane uwarunkowaniami fabularnymi, czy po prostu nie wyjdzie nam przekradanie się i nie będziemy chcieli wczytywać punktu kontrolnego, efekt będzie jeden. Będziemy musieli wziąć w dłonie nasz przykładowy karabin i za jego pomocą pokazać przeciwnikom, że to my mamy rację.

O zróżnicowaniu uzbrojenia pisałem już wcześniej, jednak teraz warto skupić się na odczuciach z korzystania z broni palnej. Na szczęście Ubisoft stworzył niejedną strzelankę i miał na czym uczyć się skryptowania strzelanin. Z przyjemnością muszę stwierdzić, że jeśli szukacie pasjonującej strzelanki, to nie znajdziecie lepszej niż Far Cry 6. Każda broń brzmi nieco inaczej i każdą z nich czujemy w inny sposób (aczkolwiek o tym przeczytacie więcej w bloku poświęconym DualSensowi). Dodatkowo możliwość dostosowania broni zachęca tylko do korzystania z niej, kiedy to możliwe.

Możemy więc w niektórych broniach wybrać tryb ostrzału – automatyczny, seria, pojedynczy strzał, ale nie tylko. Zadecydujemy również o rodzaju stosowanej amunicji (na przykład zatruwająca, zapalająca, wybuchowa, przeciwpancerna) i o kompensatorze/tłumiku czy też o rodzaju celownika. Mamy tu do wyboru między innymi kolimatorowy (mój ulubiony), red dot, lunetę – do wyboru do koloru. A propos koloru… Wybierzemy również malowanie, dzięki czemu możemy stworzyć broń jak najbardziej zgodną z naszymi preferencjami. Warto też wspomnieć o możliwości przyczepienia do broni zawieszki, co jeszcze bardziej ją personalizuje.
Najlepsze jednak jest to, że nie jesteśmy skazani na określony z góry asortyment. Owszem, w kole szybkiego wyboru mamy jedynie 4 bronie. Nic jednak nie przeszkadza w wejściu w menu arsenału i zamienieniu jednej z broni na inną z wcześniej odblokowanych. To bardzo dobra zmiana względem poprzednich odsłon. Jest też obszarowo działające Supremo. Ładuje się ono z czasem oraz w miarę zadawania obrażeń przeciwnikom. Zdolność ta – oczywiście jeden z wariantów, na które się zdecydujemy – potrafi ułatwić chociażby zestrzelenie helikoptera czy przejęcie czołgu. Nie mogę jednak napisać, abym często korzystał z Supremo – jest za mocne.
Operacje w Far Cry 6
Far Cry 6 zapewnia bardzo szeroki wachlarz misji. Mamy tu zadania zlecane przez towarzyszy, misje główne czy chociażby specjalne operacje. Na dzień dzisiejszy są dostępne tylko dwie specjalne operacje, ale warto o nich wspomnieć. Zapewniają one bowiem delikatną zmianę naszych priorytetów podczas rozgrywki. Tegoroczny Far Cry to w moim przekonaniu gra nastawiona na samotną rozgrywkę. Można co prawda grać w grupach dwuosobowych i tak przejść niemal całą kampanię, jak również wszystkie pozostałe misje. Niemniej jednak uważam, że to jedynie dodatek i głównym punktem produkcji jest samotna rozgrywka.

Nawet mimo tego twórcy wprowadzają misje na zasadzie capture the flag. Z tą subtelną różnicą, że zamiast flagi mamy przechwycić bombę, która dodatkowo nie może się za bardzo nagrzać. Operacje rozgrywają się w osobnych lokacjach i możemy się do nich dostać jedynie z menu danej misji – nie dotrzemy tam, po prostu przemierzając wyspę. Po dotarciu do lokacji musimy zlokalizować lodówkę z bombą (uważając oczywiście na przeciwników), wykraść bombę… i tu zaczyna się najlepsza część.

Ładunek jest bowiem podatny na działanie promieni słonecznych, a więc karaibskie słońce nie działa na jego korzyść. Musimy więc poruszać się od akwenu do akwenu i obmywać bombę, by ją schłodzić. Ewentualnie możemy skryć się w cieniu – to jednak zaledwie zatrzyma narastanie temperatury, a nie zbije ją (w przeciwieństwie do wody). Dodajmy jeszcze do tego walkę z przeciwnikami, a otrzymamy bardzo intensywną mieszankę. Skoki adrenaliny gwarantowane i przyznaję, że czekam na kolejne Operacje.
Kryjówka
Dani, jak każdy partyzant, potrzebuje jakiegoś miejsca do odpoczynku, najedzenia się, przespania czy też po prostu poczucia, że jest bezpieczny. Ubisoft wyraźnie zdaje sobie z tego sprawę, toteż umieścił w swojej grze kryjówki. Nie jest to bynajmniej miejsce, w którym niczego nie zdziałamy. Dani może bowiem wydawać tu surowce i swoje ciężko zarobione yarańskie pesos. Nie zdradzając wszystkiego, możemy między innymi kupić i ulepszać stoisko z jedzeniem. Następnie będziemy tu kupowali dania, które tymczasowo zwiększą nasze statystyki i odporności na określone obrażenia. Natomiast od innej osoby kupimy mapy zdradzające położenie skrzynek w konkretnej części Yary. Możemy też sprzedać pozyskane ze zwierząt mięso, zarabiając w ten sposób pesos. Kolejną metodą na zarobek – pomijając naturalnie wykonywanie misji – jest… branie udziału w bitwach kogutów. Najpierw musimy swojego zawodnika odnaleźć.

Gdy się już nam to uda, idziemy na arenę, stawiamy pewną sumę, a następnie… Patrzymy, jak gra zmienia się z widoku trzecioosobowego (w który przechodzi z pierwszoosobowego w kryjówce) na rzut boczny znany z wielu bijatyk. Widzimy też pasek zdrowia naszego zawodnika i oponenta, a odpowiednie wyprowadzając ataki, możem naładować pasek ciosu specjalnego. Przyznaję, że to bardzo dobrze zrealizowana – choć nie jedyna – minigra. Gdyby nie moja niechęć do krzywdzenia zwierząt, nawet wirtualnych, na pewno spędziłbym na walce kogutów wiele godzin.
Bandidos
Wyspa Yara bynajmniej nie jest rajem – wbrew temu, co twierdzi Anton Castillo. Co rusz możemy się natknąć na widok Yarańczyków ciemiężonych przez bojówkę Castillo. Z pewnością naturalnym odruchem wielu z Was będzie niesienie pomocy atakowanym osobom. Jeśli tak, to bez wątpienia ucieszycie się na wieść, że ma to bardzo pozytywne konsekwencje. Tacy ocaleni Yarańczycy nierzadko są w stanie podzielić się z nami informacją o następnym godnym uwagi punkcie. To jednak nie jedyna korzyść. Często dołączą oni do naszej grupy banditos, zwiększając naszą szansę na powodzenie w niektórych misjach. Natomiast wykonując konkretne zadania, do naszej partyzanckiej ekipy dołączą przywódcy banditos. Z poziomu kryjówki będziemy mogli ich wysyłać na misje, by pozyskać dodatkowe surowce i gotówkę – prawie jak w Assassin’s Creed: Brotherhood.

Na chęć dołączania do naszej bandy ma wpływ również to, jak dobrze radzimy sobie z ograniczaniem wpływów Antona. Dokonujemy tego, niszcząc plakaty i billboardy z jego podobizną, sabotując centra wojskowe, niszcząc artylerię i ogólnie pozbywając się wszystkiego o charakterystycznej czerwono-białej kolorystyce. Warto wiedzieć, że im więcej takich obiektów zniszczymy, tym wyższa będzie nasza ranga. A im wyższa ranga, tym więcej osób z milicji Castillo będzie chciało się nas pozbyć. Można więc stwierdzić, że im potężniejsi się stajemy, tym gra stara się być trudniejsza. To bardzo dobra opcja, która pokazuje jak wiele zaczynamy znaczyć w świecie Antona.
Otwarty świat Far Cry 6
Far Cry 6 oferuje oczywiście, zgodnie z tradycją serii, otwarty świat, który tylko czeka na odkrycie. Oddano nam do dyspozycji ogrom środków transportu – mamy więc konie, różne modele samochodów, quady, łodzie, samoloty, spadochron, kostium do szybowania. Nikt nie powinien narzekać na brak urozmaicenia i z pewnością każdy znajdzie swoje ulubione metody na przemierzanie wyspy. Z otwartym światem idzie naturalnie w parze mnóstwo aktywności pobocznych. Oprócz opcjonalnych zadań mamy chociażby poszukiwanie pendrive’ów czy ukrytych notek przedstawiających lore Far Cry 6.

Możemy też wziąć udział w wyścigach skuterów wodnych w towarzystwie min wodnych, a jeśli wolicie bardziej przyziemne doznania, to może warto by było pozbyć się artylerii? Oczyścimy w ten sposób przestrzeń powietrzną, nie tylko umożliwiając sobie pilotowanie samolotów w tym obszarze, ale i odblokowując na mapie (obok szybkiej podróży) zrzut powietrzny. Jeśli natomiast chcecie kompletnie się wyluzować, to może by wybrać się na ryby, a następnie je sprzedać? Recenzowany tytuł zapewnia zatrzęsienie pobocznych działań i nie sposób się nudzić, przemierzając Yarę.
DualSense i SSD
Na początku niniejszej recenzji wspomniałem, że Far Cry 6 jest pierwszą odsłoną tej serii, która otrzymała wersję na konsole nowej generacji. Korzysta ona więc z zamontowanych dysków SSD, dzięki czemu wczytywanie wynosi zaledwie kilka sekund. Natomiast przemierzanie Yary odbywa się bez ekranów ładowania – naturalnie nie licząc szybkich podróży. W takim przypadku musimy przeznaczyć około 5 sekund na przeniesienie nas w wybrany punkt mapy. Przerywniki filmowe błyskawicznie się załączają i równie szybko przenosimy się do właściwej rozgrywki. Wszystko to jest oczywiście bardzo przyjemne i niesamowicie korzystnie wpływa na wrażenia.

Jednak największym bohaterem jest moim zdaniem fenomenalna obsługa funkcji pada DualSense. Adaptacyjne spusty naturalnie kojarzą się z celowaniem i oddawaniem strzałów z broni. Istotnie zwiększają one immersję – celowanie z karabinu snajperskiego, strzelanie z zamocowanego stacjonarnego działka, serie z karabinu szturmowego – wszystkiemu towarzyszy stosowny opór obu spustów. Jakie było jednak moje zdziwienie, gdy okazało się, że adaptacyjne spusty zostały wykorzystane również przy prowadzeniu pojazdów! Naciskając prawy spust – gaz – czułem różnicę między kierowaniem potężną ciężarówką, a sportowym samochodem, czy małym quadem. Podobnie wyczuwałem hamowanie – adaptacyjne spusty robią tu świetną robotę i nie wyobrażam sobie grania w Far Cry 6 bez nich. Jeśli jednak, jakimś cudem, nie jesteście ich fanami, to w ustawieniach gry możecie je oczywiście wyłączyć.

DualSense to również efekty dotykowe i Ubisoft nie zapomniał o tej możliwości. W tym przypadku moim zdecydowanym faworytem jest jazda konna. Podczas przemierzania wyspy Yara w siodle wyraźnie czuć w padzie galop wierzchowca. Tego nie da się dokładnie opisać, to trzeba samemu poczuć. Zaimplementowanie funkcji pada DualSense jest zrealizowane fantastycznie i szczere przyznaję, że bardzo się cieszę, że otrzymałem do recenzji grę w wersji na PS5. Jeśli macie wybór, to koniecznie postawcie na tę właśnie edycję. DualSense wynosi rozgrywkę na zupełnie nowy poziom.
Możliwości dostosowania Far Cry 6
Nowy Far Cry zasługuje na pochwałę z jeszcze jednego powodu. Są nim bardzo bogate możliwości dostosowania wyglądu i działania gry według swojego widzimisię. Pomyślano chyba o każdej możliwej grupie osób cierpiących na jakieś dysfunkcje. Dzięki temu możemy dostosować postrzeganie barw. Cierpicie na daltonizm, nie odróżniacie pewnych kolorów? Nie ma problemu, zamieńcie je na inne, które łatwiej dostrzeżecie. A może wolelibyście większy lub grubszy celownik? Śmiało, również to możecie dostosować. Nie zapomniano oczywiście o osobach niesłyszących. Również tacy gracze mogą komfortowo prowadzić batalie na Yarze. Ubisoft pozwala bowiem na włączenie podpisów, skąd dobiega jaki odgłos i jak daleko od nas jest zlokalizowany. Możemy więc zobaczyć na ekranie napis „Wybuch 10 m” albo „Strzelanina 5 m”.

Opcji dostosowania rozgrywki i interfejsu jest jeszcze wiele i oczywiście nie będę opisywał ich wszystkich. Warto jednak wspomnieć też o włączeniu lub wyłączeniu wyświetlania imienia rozmówcy. Nic nie stoi również na przeszkodzie, aby włączyć pokazywanie imion na różne kolory. Zagłębiając się w opcjach znajdziemy też wyłączenie wyświetlania zdrowia przeciwników i różnego rodzaju elementów HUD. Jeśli wyłączymy je wszystkie, otrzymamy iście filmowe przeżycie. Nierzadko gra zachwyca widokami, aczkolwiek o tym dowiecie się więcej z poniższego akapitu.
Grafika
Far Cry 6 bez wątpienia jest najładniejszą grą z serii. Zachody i wschody słońca są oszałamiające, a odbicia światła widoczne na broniach sprawiają, że czujemy się tak, jakbyśmy przenieśli się na Yarę. Nie bez znaczenia jest też fakt, że gra działa w 60 klatkach na sekundę – taka wartość powinna być standardem na nowej generacji. Niestety jest to okupione brakiem wsparcie dla technologii RTX, o czym pisałem już w tym newsie. Byłem więc dość sceptycznie nastawiony do oprawy wizualnej. Okazało się, że niepotrzebnie. Gra wygląda fantastycznie i ani razu przez kilkadziesiąt godzin, jakie spędziłem z tytułem nie uświadczyłem doczytywania tekstur. Wszystko jest od razu wyraźne – od dalszego planu do bliższego i różnego rodzaju plakatów czy podpisów. Widoki nierzadko zapierają dech w piersi i aż chce się uchwytywać zrzuty ekranu. Tytuł zawiera również tryb fotograficzny, aczkolwiek związana z nim jest pewna wada.
Okazuje się bowiem, że aby do niego wejść, musimy nacisnąć przycisk Options, a następnie wejść w ustawienia Systemu i dopiero stamtąd wybrać Tryb Fotograficzny. Szkoda, że nie zdecydowano się na przypisanie go do jednoczesnego naciśnięcia obu gałek analogowych. Tym bardziej, że ta kombinacja niczego nie aktywuje. Pauzowanie gry i wchodzenie do odpowiedniej zakładki ustawień, by przejść do trybu fotograficznego jest dość uciążliwe. Przez to nie korzystałem z niego często i z pewnością również Wam nie będzie się chciało często go aktywować. A szkoda, bo potencjał jest spory. Możemy wybrać między innymi przysłonę, widoczność naszej postaci, kąt nachylenia, przybliżenie, pogodę, a nawet dokładną godzinę. Możliwości jest więc sporo – tym większa szkoda, że dostęp do tej funkcji jest zagmatwany.
Udźwiękowienie
Far Cry 6 rozgrywa sią na terenie Karaibów, o czym już pisałem. Wobec tego nie można się obyć bez hiszpańskiej muzyki. Bardzo spodobało mi się odblokowywanie nowych nagrań do radia samochodowego w miarę odnajdywania określonego rodzaju znajdziek. Miłym akcentem jest również to, że jeśli odpowiednio długo będziemy jechać z włączonym radiem, Dani zacznie nucić kawałek, który właśnie leci. Bardzo spodobała mi się hiszpańskojęzyczna wersja pewnego partyzanckiego hymnu. Osoby, które oglądają Dom z papieru na Netfliksie na pewno wiedzą, o jakie nagranie mi chodzi. Co prawda nie zdziwiła mnie obecność tego kawałka – dotyczy on przecież partyzanta, w którego się wcielamy, a sama piosenka jest symbolem walki z systemem.
Spodobała mi się też wyrzutnia dysków, podczas której korzystania możemy posłuchać fragmentu Macareny. Muzyka (niektóre piosenki są nawet napisane specjalnie do recenzowanej gry) to jednak nie jedyne, co tworzy udźwiękowienie. Z przyjemnością muszę stwierdzić, że reszta odgłosów również stoi na wysokim poziomie. Nasza postać mówi po angielsku z hiszpańskim akcentem (podobnie jak większość napotykanych bohaterów niezależnych) i nie mam zastrzeżeń do jakości dobranych głosów. Bronie brzmią bardzo dobrze i słychać z nich odpowiednią moc.
Spore znaczenie ma też możliwość lokalizowania przeciwników po kierunku, z którego dobiegają ich komunikaty. Najlepiej sprawdza się to oczywiście, korzystając ze słuchawek. Sprawdziłem to jednak również z głośnikami 2.0. W takim przypadku też byłem w stanie zorientować się mniej więcej, gdzie znajduje się przeciwnik. Jeśli miałbym polecić jakiś sposób gry, to zdecydowanie byłyby to słuchawki – nic nie zastąpi precyzji, jaką zapewnia ten rodzaj sprzętu.
Drobne mankamenty
Far Cry 6 to z całkowitą pewnością najlepsza odsłona z tej serii. Przygody Dani niesamowicie wciągają i nie pozwalają się oderwać od gry. Już po wiadomości o zaangażowaniu Giancarla Esposita do roli głównego antagonisty miałem wrażenie, że możemy otrzymać dobrą opowieść. Nie myliłem się – fabuła jest bardzo dojrzała i mimo kolorowej scenerii porusza bardzo poważne, nierzadko brutalne tematy. Śledzenie przerywników filmowych to niemała przyjemność. Nie jest to gra idealna – brakuje mi w niej trybu Far Cry Arcade znanego z „piątki. Dostęp do trybu fotograficznego powinien być zdecydowanie łatwiejszy, ale tak naprawdę to jedyne wady, których mogłem się dopatrzeć.
Podsumowanie
Jeśli zastanawiacie się, czy kupić tę grę, to możecie przestać. To nie tylko najlepszy Far Cry, ale i jedna z najlepszych gier tego roku. Mając do wyboru kilka wersji, koniecznie wybierzcie tę na PS5. Pad DualSense jest idealnie wykorzystywany przez tę produkcję, a tym samym w istotnym stopniu zwiększa immersję. Far Cry 6 jest idealnym rozwinięciem znanych i lubianych rozwiązań oraz wprowadzeniem delikatnych rozwinięć uznanych mechanik. Nie wymyśla koła na nowo, ale fani serii z pewnością docenią lekkie ulepszenia, których doczekał się cykl. Szczerze polecam ten tytuł i już nie mogę się doczekać powrotu na Yarę. Libertad!
Kod recenzencki dostarczyło Ubisoft Polska.
Dodaj komentarz