Po dekadzie od premiery podstawowej wersji Kingdoms of Amalur otrzymaliśmy nowe rozszerzenie fabularne. Czy warto zainteresować się Fatesworn?
Kingdoms of Amalur: Reckoning bez wątpienia jest jedną z tych gier, które wspominam najcieplej. Nie jestem w stanie zliczyć ile godzin spędziłem w fantastycznych krainach, grając jeszcze na komputerze. Amalur był dla mnie jednym z tych tytułów, które wykształtowały mnie jako gracza i zachwycił mnie do tego stopnia, że nawet brałem udział w tworzeniu fanowskiego spolszczenia. Projekt niestety po długim czasie upadł, ale pozwólcie, że zakończę już tę dygresję. Po wielu latach mogliśmy powrócić do tej produkcji, tym razem na konsolach poprzedniej generacji oraz Nintendo Switch. Miałem niekłamaną przyjemność recenzowania Re-Reckoning zarówno na PlayStation 4, jak i na Switchu. Z tego odnośnika możecie przejść do mojej opinii na temat edycji na PS4, natomiast ten link zabierze Was do mojej recenzji przenośnego Amalura. Po dekadzie od premiery podstawowej wersji gry, a zaraz po roku od ukazania się odświeżonego Re-Reckoning ukazuje się nowe rozszerzenie fabularne. Czy Fatesworn jest godny uwagi i wydania na niego około 80 złotych? Na to pytanie odpowiadam w tej recenzji. Nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko zaprosić Was do lektury.
Fabuła i przygotowanie do rozgrywki
Zanim zaczniemy wykonywać misje dostępne w ramach dodatku, należy poczynić pewne przygotowania, Nie, nie chodzi mi tu o zebranie drużyny 😉 Fatesworn to rozszerzenie, którego akcja dzieje się po zakończeniu wydarzeń, jakich świadkami byliśmy w podstawowej grze. Wobec tego nie można rzucić się w wir nowych zdarzeń od razu, z marszu. Należy uprzednio wykonać wszystkie główne zadania dostępne w Kingdoms of Amalur: Re-Reckoning. Przyznaję, że nie jestem zwolennikiem takiej decyzji. Pamiętajmy, że gra ukazała się pierwotnie 10 lat temu. Może się więc zdarzyć tak, że ktoś kupi Re-Reckoning ze względu na rozszerzenie i zapragnie od razu zapoznać się z nowościami. Nie ma niestety takiej możliwości, co traktuję jako jedną z największych wad recenzowanego dodatku.
Fabuła niestety również nie jest w moich oczach zaletą tego DLC. Jest ona niesamowicie sztampowa. Oto mamy bowiem do czynienia z zagrożeniem, przed którego obliczem nagle stanął Amalur. Stwory chaosu zaczynają pojawiać się znikąd, a ludność słyszy nawet o tajemniczym nowym bogu, który czeka, tylko by spowić cały świat w mroku. Uzbrojeni w tak szczątkowe informacje ruszamy więc w podróż, której ukończenie zajmie co najmniej 6 godzin. Mowa oczywiście zaledwie o wątku głównym, nie licząc sporu misji pobocznych. Należy jednocześnie zauważyć, że opowieść z dodatku przeczy wydarzeniom w podstawki. Nie wchodząc w szczegóły, pewna postać, która przestała widzieć swą przyszłość teraz znów ją dostrzega. Natomiast my, mimo pozbycia się Fate, a tym samym kształtowaniu swojego przeznaczenia przez każdego z osobna… Ponownie widzimy wydarzenia, które mają doprowadzić do osiągniętej już sytuacji. Mam wrażeni, że Fatesworn miał powstać jako dodatek przed end-gamem. Wyszło jednak niestety inaczej.
Nowa kraina w świecie Kingdoms of Amalur – Mithros
Nie ukrywam, że tym, na co najbardziej liczyłem po zapowiedzeniu Fatesworn był nowy obszar, jaki możemy zwiedzać. Nie minie wiele czasu, a wejdziemy w posiadanie specjalnej przepustki. Na jej podstawie możemy udać się do nowej krainy, a tym samym rozpocząć właściwą rozgrywkę w Fatesworn. Mithros, bo w tym miejscu przyjdzie nam działać, stanowi bardzo przyjemną – i klimatyczną, patrząc na aktualny miesiąc – odmianę do pustyń i lasów znanych z podstawki. Teraz będziemy bowiem zwiedzać zapomniane trakty kupieckie, czy góry – nawet pokryte śniegiem. Wrażenia wizualne są więc jak najbardziej na plus w przypadku recenzowanego dodatku. Warto zaznaczyć, że Mithros to nie jedyna nowość. Będziemy więc walczyć z niedostępnymi wcześniej oponentami (choć znajdziemy też znajome twarze, jak na przykład Spirits). Istotną modyfikacją rozgrywki jest wprowadzenie chaosu jako efektu, który możemy nałożyć na bronie. Zdecydowanie warto poświęcić mu nieco więcej miejsca.
Chaos – nowinka w Kingdoms of Amalur: Re-Reckoning
Nie jest tajemnicą, że bronie w Amalurze mogą odznaczać się różnymi efektami. Możemy więc korzystać z oręża nastawionego na zadawanie obrażeń kłutych, podpalania, zatruwanie, krwawienie itp. Teraz do całego grona dołącza chaos. Mithros jest zamieszkiwane przez nowy rodzaj przeciwników, chronionych przez zasłonę chaosu. Możemy próbować ich atakować różnego typu broniami, ale zaręczam, że nie zda się to na wiele. Nawet jeśli zdołamy zbić im nieco zdrowia, to i tak będzie to marginalna ilość w porównaniu z deklarowanymi obrażeniami danej broni. Nie ma rady, trzeba zainwestować w oręż wykorzystujący chaos. Wtedy momentalnie będziemy w stanie odwrócić bieg starcia. Ten element jest interesującym urozmaiceniem, ale i wiąże się z nim mój zarzut wobec dodatku. Okazuje się bowiem, że aby wejść w posiadanie chaotycznych broni, musimy wykonać pewien progres fabularny.
Na swej drodze spotkamy oczywiście wielu przeciwników, na ogół korzystających właśnie z chaosu. Nie byłoby w tym niczego bardzo złego, gdyby ci oponenci pojawiali się tylko na traktach. Wtedy moglibyśmy przed nimi po prostu uciec, zamierzając ich pokonać kiedy się już odpowiednio dozbroimy. Niestety, przeciwnicy nastawieni na chaos występują również podczas głównych zadań fabularnych jeszcze zanim będziemy mogli zadać im sensowne obrażenia. Doprowadza to do tego, że bardzo często zginiemy, walcząc z nimi. Zapas (i to naprawdę spory) mikstur leczniczych jest wysoce wskazany jeśli nie macie swojej postaci na minimum 35 poziomie. Ja rozpocząłem dodatek na około 25 poziomie i miałem ogromne trudności z przejściem początkowych zadań fabularnych.
Ostatecznie stanęło na tym, że zacząłem wykonywać inne misje poboczne (z dodatku i podstawki), aby choć trochę rozwinąć bohatera i zwiększyć swoje szanse na przetrwanie. Różnica w poziomie trudności między podstawowym Amalurem jest kosmiczna i nie zdziwię się, jeśli część graczy odbije się przez to od zwiedzania Mithros.
Nowe bronie i zbroje
Jedną z zapowiadanych nowości, jakie miały się pojawić w Fatesworn były kolejne zestawy wyposażenia. Twórcy zdecydowanie wywiązali się ze swych obietnic, dzięki czemu jest na co wydawać ciężko gromadzone pieniądze i surowce. Czeka na nas wiele nowych zbroi i oręża, z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Warto zaznaczyć, że koszt nowego wyposażenia jest niemały. Decydując się na zakupienie go od handlarzy, nierzadko na porządny napierśnik musimy wydać 200,000, a nawet ponad dwukrotność tej kwoty. Na szczęście parametry zapewniane przez nowe wyposażenie są jak najbardziej warte swej ceny. Nierzadko znacznie przewyższają one sprzęt, jaki gromadzimy w dotychczas odwiedzanych obszarach.
Oczywiście możemy też znaleźć wyposażenie, eksplorując Mithros. Na początku jednak, moim zdaniem, najlepiej jest udać się do handlarza i zakupić lepsze wyposażenie, by mieć jakieś szanse w starciach z niesamowicie wytrzymałymi oponentami. Kiedy już dorobimy się – lub wytworzymy – własne bronie nastawione na obrażenia od chaosu, można śmiało zwiedzać Mithros. Warto jeszcze zauważyć, że możemy swobodnie przemieszczać się po całym Amalurze za pomocą mapy. Nie jesteśmy ograniczeni tylko do nowego obszaru i bez problemu można przeplatać ze sobą zadania z podstawki z tymi z opisywanego dodatku.
Aktywności poboczne
W nowym dodatku nie mogło oczywiście zabraknąć nowych aktywności, którym możemy poświęcać czas. Znajdziemy więc kilkadziesiąt zadań pobocznych, których możemy się podjąć. Przedstawiane w nich opowieści z pewnością nie są wybitne, ale na pewno zapewniają odpowiednie tło fabularne, abyśmy wiedzieli co mamy robić i dlaczego. Nierzadko możemy rozwiązać zadania na kilka sposobów. Jedna z misji stawia nas przed obowiązkowym pozyskaniem pewnego wisiorka. Jeśli mamy odpowiednio rozwinięty atrybut perswazji, możemy przekonać naszego rozmówcę, by dał nam przedmiot. Natomiast jeśli nie jest to możliwe, zawsze można kupić wisiorek. W innym przypadku możemy na przykład pomóc pewnemu mieszkańcowi odzyskać jego własność. Jednak zamiast odbywać stosunkowo długą podróż, nic nie stoi na przeszkodzie, by odkupić jego przedmioty, a następnie sprzedać je z większym zyskiem.
Amalur zawsze oferował wybory i nie inaczej jest w przypadku recenzowanego dodatku. Należy jeszcze wspomnieć o wyrwach chaosu. Niekiedy natrafimy na specjalne portale, z których wypadają przeciwnicy. Po pokonaniu wszystkich oponentów możemy zamknąć wyrwę, uniemożliwiając tym samym dalsze odradzanie. Znajdziemy też nowe lochy, które są co prawda o wiele większe niż znane już nam obszary, aczkolwiek ich wnętrze często jest skopiowane niestety z tego, co już wcześniej widzieliśmy. Nie zmienia to bynajmniej faktu, że w Fatesworn z łatwością można spędzić kilkanaście godzin.
Podsumowanie
Kingdoms of Amalur: Re-Reckoning – Fatesworn ogólnie jest dość przeciętnym dodatkiem. Po dekadzie oczekiwania można było spodziewać się dłuższego czasu rozgrywki – zwłaszcza w zestawieniu z dość wysoką ceną. Chaos wprowadza nowe możliwości do rozgrywki i wymusza na nas przemyślane działanie, dobierając odpowiednią broń do konkretnego przeciwnika – to zdecydowany plus dodatku. Na pewno wiele osób doceni też nowe wyposażenie i zwiększony maksymalny poziom postaci – teraz wynosi on 50 zamiast 40. Mithros stanowi też miłą odmianę wizualną i sprawia, że chce się zwiedzać tę krainę.
Fatesworn na pewno nie przekona do siebie nowych graczy. To dodatek wyraźnie przeznaczony dla osób pragnących większej liczby godzin z tym fantastycznym światem. Można się nim zainteresować, ale nie jest to na pewno obowiązkowa pozycja w Waszej bibliotece. Moim zdaniem lepiej poczekać aż cena spadnie do około 50 złotych. Szkoda, że nie wprowadzono bardziej przydatnych nowości do rozgrywki (jak chociażby wierzchowca, czy trybu fotograficznego). Ostatecznie nie bawiłem się źle i nie zmuszałem się do rozgrywki. Miałem jednak zdecydowanie większe oczekiwania i nie zostały one spełnione w 100 %.
Kod recenzencki dostarczył wydawca, Koch Media Poland.
Dodaj komentarz