Kingdoms of Amalur zdobywa kolejną platformę. Po wydaniach na PC i konsole PlayStation oraz Xbox przyszła pora na Switcha.
Kingdoms of Amalur to jedna z moich ulubionych gier. Lata temu spędziłem dziesiątki godzin, przemierzając tę krainę jeszcze na komputerze. Niedawno miałem okazję sprawdzenia odświeżonej edycji na PS4. Moją recenzję tej wersji możecie przeczytać, udając się na tę stronę. W marcu 2021 roku produkcja ukazała się również na hybrydowej konsoli Nintendo, a ja – dzięki Dead Good Media – mogę sprawdzić jakość portu. Zobaczmy więc, co zostało zrealizowane dobrze, a co należałoby poprawić. Zapraszam do lektury recenzji nowego-nowego-starego Amalura.
Nie bez powodu określiłem tę grę tak, jak widać wyżej. Stanowi ona bowiem przeniesienie na Switcha wersji Re-Reckoning. Ta ukazała się pierwotnie na konsolach PS4 i XONE oraz stanowiła odświeżenie podstawowego wydania z 2012 roku. Już jutro użytkownicy Nintendo Switch będą mogli przenieść się do świata Amalura i tworzyć swój los od nowa. Oczywiście nazwa wydania zobowiązuje i mamy do czynienia z tą samą grą pod względem zawartości, co na PS4/XONE. Re-Reckoning dodaje więc do samej podstawki zadania wchodzące w skład rozszerzeń Teeth of Naros i The Legend of Dead Kel. Przejdźmy teraz jednak do najważniejszego aspektu portu na Switcha – jak ma się sprawa z płynnością?
Kingdoms of Amalur utrzymuje stabilne 30 FPS w trybie przenośnym. Czy gramy przenośnie, czy wsuniemy konsolę do stacji dokującej możemy cieszyć się płynną rozgrywką. Przełączenie Amalura w tryb zadokowany powoduje naturalnie, że wzrasta rozdzielczość wyświetlanego obrazu. Nie ma problemów ze spadkami liczby klatek na sekundę niezależnie od tego, co dzieje się na ekranie. Na pewno nie można narzekać na nudę, przemierzając tytułowe królestwa. Na odkrycie czeka wiele kapliczek, czy skrzyń. Część z nich jest zabezpieczona klątwą. Jeśli nie uda się nam jej zdjąć w prostej mini-gierce, będziemy musieli liczyć się z negatywnymi konsekwencjami dla naszej postaci. Zamknięte skrzynie możemy natomiast otworzyć, wykorzystując do tego wytrychy. Jeśli nie złamiemy wytrychu, możemy go dalej używać przy następnych kłódkach – ma to sens i mobilizuje do rozważnego otwierania skrzyń.
Kingdoms of Amalur: Re-Reckoning to, jak zapewne wiecie, gra RPG akcji. Jej akcję umiejscowiono w świecie fantasy inspirowanym wizją R. A. Salvatore’a. Wcielamy się w cudownie ożywionego bohatera, o którego aparycji możemy zadecydować na początku naszej przygody. Decydujemy między innymi o płci, kształcie nosa, fryzurze, kolorze włosów i oczu czy budowie. Przeznaczymy też punkty rozwoju, decydując się na postać korzystającą głównie z magii, mieczy, toporów, sztyletów lub łuku. Należy jednocześnie zauważyć, że nie jesteśmy wiązani ograniczeniami co do jakichś rodzajów uzbrojenia i osłon. Możemy korzystać z młotów, grając jako mag albo na przykład łuku, stawiając na osiłka. Oczywiście część wyposażenia, na odpowiednim poziomie, wymaga zainwestowania konkretnych punktów w atrybuty postaci. Niemniej jednak możemy elastycznie kreować swoją postać, co jest ogromną zaletą tytułu.
Wspomniana swoboda przejawia się również w sposobach pozbywania się przeciwników. Nierzadko możemy przekradać się za różnego rodzaju barghestami, czy strażnikami. Jeżeli tylko chcemy i posiadamy odpowiednią broń – sztylety – i zajdziemy oponenta od tyłu, możemy wykonać skryty atak. Często zdejmie on całe zdrowie naszemu adwersarzowi, aczkolwiek wystąpią również jednostki, które są za silne. W takim przypadku skrytobójczy cios pozbawi ich sporego fragmentu paska życia, ułatwiając nam dalsze starcie. Odpowiednio radząc sobie w boju, naładujemy tak zwany wskaźnik Fate. Gdy ten będzie wypełniony, możemy wejść w tryb, w którym nasze zdrowie regeneruje się, a obrażenia zadawane przeciwnikom zwiększają swoją siłę. Możemy również wykonać wykończenie na osłabionych wrogach, dodatkowo zwiększając premię do punktów doświadczenia. Umiejętne stosowanie Fate jest w stanie odwrócić wynik zmagania, co szczególnie przydaje się w walkach z bossami.
Kingdoms of Amalur: Re-Reckoning pozwala również wytwarzać różnego typu przedmioty. Właściwy kierunek rozwijania naszej postaci umożliwi nam na przykład warzenie eliksirów. Bardzo istotne jest przy tym odpowiednie dobranie roślin. Nierzadko nie będziemy znali poszczególnych receptur i będziemy musieli je poznać, samemu eksperymentując. Następnie zażyjemy daną miksturę i poznamy jej efekt – pozytywny bądź negatywny. Możemy również budować pancerze i bronie oraz wzmacniać je, dodając na przykład efekty zatrucia lub podpalenia. Oczywiście im wyższy stopień naszego opanowania kowalstwa czy alchemii, tym wyższej jakości przedmioty będziemy w stanie wytworzyć. Te będziemy mogli nazwać wedle swojego uznania i zacząć z nich korzystać lub sprzedać u sklepikarzy. Oczywiście każdy przedmiot odznacza się swoją wagą. Nasz bohater ma określony udźwig, po którego przekroczeniu będziemy musieli pozbyć się części wyposażenia – mamy tu więc do czynienia ze standardowym podejściem w grach RPG.
Recenzowany tytuł niestety nie należy do najbardziej zaawansowanych wizualnie. Już odświeżona wersja na PS4 nie mogła się poszczycić wybitną oprawą graficzną. Nie inaczej jest w przypadku portu na Switcha. Kingdoms of Amalur ma na karku niemal dwie dekady i widać to po teksturach. Często są one rozmazane i nie mogę polecić zagrania w tę produkcję dla doznań wizualnych. Udźwiękowienie jest bardzo dobre i samo słuchanie muzyki jest bardzo przyjemne. Szkoda niestety, że nie pokuszono się o dodanie obsługi funkcji występujących na konsoli Nintendo Switch, jak na przykład ekranu dotykowego. Oczywiście znajdziemy tu wsparcie dla Pro Controllera i w moim przypadku był to preferowany sposób sterowania. Nic nie przemawiało z mojego punktu widzenia za korzystaniem z joy-conów – gra nie obsługuje sterowania ruchowego, a więc pad był dla mnie zdecydowanie wygodniejszy.
Kingdoms of Amalur: Re-Reckoning to dobra propozycja dla miłośników gier RPG. Tytuł nie jest najładniejszy, strona wizualna mogłaby być o wiele lepsza. Mimo tego niesamowicie dobrze bawiłem się ponownie przenosząc się do tytułowej krainy. Szkoda, że nie doświadczymy języka polskiego, ale powinny nas do tego przyzwyczaić gry wydawane na Switcha. Są to jednak jedynie drobne mankamenty, które nie wpływają na ogólny odbiór produkcji. Zapewnia ona dziesiątki godzin dobrej zabawy i możliwość przenośnego grania w Kingdoms of Amalur jest bardzo interesującą opcją. Skusicie się?
Kod recenzencki zapewniło Dead Good Media.
spoko gierka, wielki rpg i aż dziwne że praktycznie #nikogo