Wargaming wypuściło kilka dni temu na konsole swoją drugą popularną grę MMO z komputerów osobistych. World of Warship: Legends, to drużynowa gra akcji, w której toczymy bitwy morskie historycznymi okrętami. Sprawdźmy, czy „Okręty” mają szanse dorównać „Czołgom”, które na konsolach cieszą się wysoką popularnością, a liczba graczy przekroczyła niedawno 18 milionów.
World of Warship: Legends jest tytułem darmowym. Jeśli więc choć trochę lubicie rywalizować z innymi graczami, a przy okazji ulepszać posiadane maszyny lub kupować coraz to nowsze i lepsze, to warto spróbować. Sam próg wejścia do gry jest podobnie niski, jak w „Czołgach”, Zaczynacie okrętami na pierwszym poziomie i początkowe bitwy toczycie przeciwko okrętom sterowanym przez SI. Pierwsze bitwy służą jako samouczek. Na ekranie będą wyświetlane wszystkie potrzebne informacje, aby szybko nauczyć nas sterowania okrętem oraz celowania z dział artyleryjskich.
W odróżnieniu od wersji na komputery osobiste, WoW: Legends zostało przygotowane na konsole zupełnie od nowa przez studio Wargaming w Sankt Petersburgu. Mamy tutaj przyjazny interfejs i sterownie dostosowane do pada, szybsze i bardziej dynamiczne bitwy 9 na 9 graczy (zamiast 12 na 12, co występuje na PC) oraz bardziej przyjazny, szybszy i zrozumiały system rozwoju dowódcy. Nie ma klasy lotniskowców, a maksymalny poziom statków wynosi obecnie siedem – na PC jest dziesięć poziomów. Podsumowując, na konsolach mamy 50 historycznych okrętów, 20 kapitanów i 15 map. Jak na początek, zawartość ta jest zadowalająca, a z czasem będzie jej jeszcze więcej.
Sterowanie okrętami jest bardzo proste. Przyciskiem „X” zwiększamy prędkość, a kółkiem zmniejszamy ją. Lewym analogiem skręcamy, prawym obracamy działa artyleryjskie, „Kwadrat” odpowiada za rodzaj pocisków – przebijające pancerz lub podpalające, natomiast „Trójkątem” wybieramy torpedy (o ile okręt nimi dysponuje). „R2” służy do oddawania strzału, za pomocą „L2” przybliżamy widok, „R1” to koło z komendami dla drużyny, a dzięki „L1” blokujemy celownik na wybranym przeciwniku.
Wspomniałem, że działa artyleryjskie dysponują dwoma rodzajami pocisków. Przebijające są świetne, gdy chcecie wrogiemu okrętowi zadać jak najwięcej obrażeń jedną wystrzeloną salwą. Używając pocisków przebijających, musicie celować w cytadelę (moduły silnika i magazyny amunicji znajdujące się na środku okrętu), gdyż jest to punkt krytyczny każdej jednostki. Pociski przebijające świetnie nadają się także do unieruchomienia wrogiego okrętu, a celując w rufę (tył okrętu) macie dużą szanse na uszkodzenie tymczasowe napędu lub steru. Pociski zapalające natomiast nadają się do nękania przeciwników, którzy mają dużo pancerza, np. okrętów bojowych. Każda salwa daje wam 30% szansy na podpalenie okrętu, a jeśli się nam to uda, to do chwili ugaszenia cały czas traci on punkty pancerza.
Warto wspomnieć, że doświadczenie zdobywamy za zadaną procentową wartość obrażeń do całego pancerza atakowanego okrętu. Zatapianie okrętów nie jest tutaj kluczowym elementem rozgrywki. Przyznawany bonus punktowy nie jest tego po prostu warty. Jeżeli zależy wam na zdobywaniu dużej ilości punktów doświadczenia (potrzebnych do odblokowywania lepszych jednostek), to skupcie się na niszczeniu mniejszych okrętów. Zadanie 2000 punktów obrażeń krążownikowi, który ma 10.000 pancerza da wam więcej punktów doświadczenia niż ostrzeliwanie okrętu bojowego, który tego pancerza ma 40.000 – liczy się nie ilość, ale procent uszkodzeń. Sporo punktów doświadczenia zdobędziecie także za przejmowanie punktów kontrolnych lub baz przeciwnika. Do okrętów możecie montować także modyfikatory, które będą procentowo zwiększać wam ilość zdobywanego doświadczenia lub kredytów. Dobrym pomysłem, aby szybciej rozpocząć rozgrywkę może być kupienie okrętu premium lub jednego z pakietów fundatora, które generują za rozegrane bitwy więcej kredytów i wolnego doświadczenia.
We wczesnym dostępie World of Warship: Legends dostępne są tylko trzy floty: amerykańska, japońska i brytyjska, a ich okręty są podzielone na siedem poziomów. Im wyższy poziom statku, tym ma lepszy pancerz, zadaje więcej obrażeń oraz może wykrywać i ostrzeliwać okręty z większych odległości. Okręty w World of Warship: Legends zostały podzielone na trzy klasy:
- Niszczyciele to typowe DPS – małe, szybkie, dyskretne! Niszczyciele są jak pszczoły, które szybko się zbliżają, atakują najczęściej torpedami i po chwili ich nie ma. Są przy tym zwrotne na tyle, że ogromne, ale powolne działo pancernika nie jest w stanie za nimi nadążyć.
- Krążowniki charakteryzują się dużą szybkostrzelnością z dział artyleryjskich. Idealnie nadają się do walki na średnim dystansie i przejmowania punktów kontrolnych. Mogą być wyposażone w samoloty zwiadowcze lub radar Mają przy tym zadowalającą ilość pancerza, średnią prędkość i w wielu przypadkach dysponują także torpedami.
- Pancerniki to ostatnia, ale jednocześnie najpotężniejsza klasa okrętów. Są ogromne, ale i bardzo powolne. Ich potężne działa artyleryjskie są w stanie zdmuchnąć mniejsze jednostki jedną salwą. Niestety, działa wolno się przeładowują, a jeszcze wolniej się obracają, więc decydując się na grę tymi potworami musicie odznaczać się dużą cierpliwością. Trzeba wyczekiwać na ten jeden odpowiedni moment do oddania strzału, bo kolejna okazja będzie za 30 sekund, a to w dynamicznej bitwie morskiej jest naprawdę długą przerwą.
Tak jak w rzeczywistości każdy okręt musi mieć swojego kapitana, tak samo i w World of Warship: Legends każdy posiadany przez nas okręt musi być obsadzony dowódcą. Kapitanów jest 20, a każdy z nich charakteryzuje się specjalnymi bonusami do zarządzania okrętem. Kapitan ma swoje osobne drzewko rozwoju oraz oddzielną pulę punktów doświadczenia, które zgarnia po każdej bitwie. Za zdobyte punkty awansujemy kapitana na wyższy poziom, dzięki czemu zyskuje dostęp do kolejnych, coraz lepszych bonusów.
W World of Warship: Legends nie można jeszcze zakładać klanów, ale nic nie stoi za to na przeszkodzie w tworzeniu dywizji. Niestety, do gry możecie zaprosić tylko dwóch znajomych, co przy bitwie dziewięciu na dziewięciu graczy jest niezadowalającą liczbą. Mam nadzieję, ze Wargaming szybko zdecyduje się rozbudować dywizje o większą liczbę graczy. Tym bardziej, że konsolowe party jest przeznaczone dla ośmiu graczy. Owszem, w trzy osoby można dużo zdziałać, trzymając się razem, ale znajomych do tej gry nie brakuje i granie w większym gronie by było jeszcze większą frajdą. Liczę także, że kiedyś zostaną wprowadzone bitwy klanowe, czy starcia rankingowe, w których będzie mogło uczestniczyć więcej znajomych.
Cieszy mnie, że World of Warship: Legends to nie tylko bitwy morskie, które opierają się na eliminowaniu kolejnych okrętów lub zdobywaniu punktów kontrolnych. To także mała indywidualna kampania dla każdego gracza. Jest tak dzięki misjom dziennym i tygodniowym, za wykonanie których gracze mogę zdobywać wiele ciekawych nagród (dodatkowe punkty doświadczenie, czy modyfikatory, które zaprocentują lepszymi nagrodami po bitwach, a nawet kilka dni konta premium). Bardziej wytrwali gracze, którzy się mocniej zaangażują mogą zdobyć za darmo swoje pierwsze dwa okręty premium! Wydarzenie „Turn The Tide” polega na wygrywaniu bitew okrętami każdej klasy na poziomach od trzeciego do siódmego. Pierwsze zadanie jest mniej czasochłonne i wymaga od was zwycięskiego wypłynięcia z bitew okrętem jednej klasy Tieru od III do VI. Po odniesieniu w nich zwycięstwa otrzymacie amerykańskiego niszczyciela klasy premium drugiego Tieru. Zdobycie drugiego okrętu premium Tieru III jest już bardziej złożone i wymaga wielu wygranych bitew różnymi okrętami. Muszę tu pochwalić dewelopera za to, że umożliwia zdobycie premiowanych okrętów w normalnej rozgrywce bez płacenia za nie prawdziwymi pieniędzmi.
Mimo że jest to dopiero wczesny dostęp i gra będzie jeszcze rozwijana, to do wykonanie oraz warstwa techniczna są świetnie wykonane jak na grę Free-To-Play. Na PS4 Pro gra śmiga płynnie, a jeśli macie telewizor z HDR, to zobaczycie całkiem ładne kolory, piękny zachód słońca, odbijający się w morskiej wodzie księżyc oraz fantastyczną animację wody. Modele okrętów także są świetnie wykonane, wszelkie animacje zawsze cieszą oko, a z subwoofera wydobywa się potężny bas przy wystrzale artylerii. Wedle obietnic producenta na wakacje zostanie wprowadzona jeszcze rozdzielczość 4K.
Do samej rozgrywki także nie ma się za bardzo co przyczepiać. Jedyne, co mi nie pasuje to zbyt późne komunikaty o uderzeniu w ląd. Jest to szczególnie odczuwalne, gdy gra się szybkimi niszczycielami. Informacje o nadpływających torpedach także mogłyby się pojawiać wcześniej. Zazwyczaj informację dostajemy na kilka sekund przed uderzeniem i najczęściej nie mamy szansy zareagować, płynąc wielkim okrętem pancernym. W samej rozgrywce nie zauważyłem też, aby jakiś okręt był dominujący. Oczywiście mam swoje ulubione jednostki oraz preferowane klasy. Uważam, że Amerykanie maja świetne pancerniki, Japończycy bardzo dobre krążowniki, a Brytyjczycy kapitalne niszczyciele, ale to tylko moja subiektywna opinia, którą może kiedyś bardziej szczegółowo się podzielę.
Nie będę ukrywał, że bardzo wyczekiwałem World of Warship: Legends na konsolach, a gdy już ten tytuł otrzymałem, to wciągnąłem się bez opamiętania. To niesamowite, jak dobre robi się teraz darmowe gry na konsolach. Niedawno wciągnąłem się w Apex – strzelankę battle royal od EA. Najśmieszniejsze jest to, że wyleczyłem się z wieczornego grania w Apex inną grą Free-To-Play – właśnie World of Warship: Legends. Produkcją, która od samego początku jest już nieźle dopracowana, oferuje bogatą zawartość do odblokowania, a pokusa stoczenia jeszcze jednej bitwy jest tutaj bardzo silna. Wargaming są mistrzami MMO, co pokazali doskonałym World of Tanks: Mercenaries i teraz potwierdzają równie dobrze zapowiadającymi się „Okrętami”. Jeśli tylko lubicie takie gry, to nie ma co się zastanawiać – pobierajcie i podbijacie morza i oceany, bo naprawdę warto.
Dodaj komentarz