Gotham zdecydowanie nie jest najbardziej spokojnym miastem na świecie. Z jakim zagrożeniem mierzą się jego Rycerze i czy warto przeczytać ten komiks?
Rycerze Gotham to gra, która ukazała się wyłącznie na konsolach nowej generacji oraz komputerach. Miałem ogromną przyjemność sprawdzania tego tytułu i niemniej chętnie wbiłem w nim swojego czasu platynę. Oczywiście na portalu znajdziecie moją recenzję opisywanej produkcji. Bynajmniej nie wspominam o tej grze bez kozery. Recenzowany dziś komiks stanowi bowiem prequel do fabuły Rycerzy Gotham. Niżej możecie zapoznać się z oficjalnym opisem tego tomu. W moim artykule nie znajdziecie spoilerów (których jestem zagorzałym przeciwnikiem), aczkolwiek mogę się odnieść do ogólnego poziomu prezentowanych wydarzeń.

Tajemniczy wirus zagraża Gotham, zmieniając mieszkańców we wściekłych szaleńców o żółtych ślepiach, którzy rabują sklepy i napadają na ludzi. Batman i Rycerze Gotham usiłują opanować osobliwą epidemię, a także odkryć jej przyczynę. Lecz ta nietypowa choroba już kiedyś nawiedziła miasto.
Źródło: Oficjalny opis komiksu
Cofniemy się w przeszłość, aby poznać tajemniczą postać zwaną Runaway, która dawno temu chroniła miasto i usiłowała rozwikłać zagadkę tajemniczej choroby.
Ta ekscytująca i przerażająca opowieść rozgrywa się we współczesnym Gotham, a także w 1847 roku i prowadzi do wydarzeń z popularnej gry wideo „Rycerze Gotham”
Fabuła

Opowieść w Pozłacanym Mieście toczy się dwutorowo. W dzisiejszych czasach tytułowi bohaterowie zmagają się z wirusem FOMO rozprzestrzeniającym się w Gotham. Nie brakuje oczywiście śledztw, choć nie są one najlepszymi, jakie widziałem w komiksach o Batmanie. Batgirl, Nightwing, Red Hood oraz Robin są oczywiście wspierani przez Mrocznego Rycerza, a ujęcia ze wspólnymi starciami Bat-rodziny prezentują się bardzo dobrze. Nie brakuje także retrospekcji. Te pozwolą nam poznać genezę wirusa oraz miasta. Wprowadzają również inną postać walczącą w obronie niewinnych – Runaway’a. Przyznaję, że spodobał mi się wygląd oraz styl tego bohatera – kojarzy mi się trochę z Robinem Hoodem. Szkoda jednak, że Red Hood występuje w niewielkiej części komiksu. Fani tej postaci – do których się zaliczam – na pewno odczują spory niedosyt. Podobnie zresztą jak w związku z marginalną obecnością Trybunału Sów oraz, w moim przekonaniu, mało oryginalnym głównym przeciwnikiem. Postanowiono za bardzo rozdrabniać się w tym tomie na byt wiele wątków, przez co nie poświęcono im odpowiednio wielkiej uwagi. Na plus należy natomiast zaliczyć kreskę – ilustracje są bardzo ładne i ich oglądanie jest bardzo przyjemnym doświadczeniem. Doceniam też zadbanie o pewną zadziorność Alfreda – właśnie taki powinien być Pennyworth.
Dodatkowe elementy w grze
Batman: Rycerze Gotham – Pozłacane Miasto nie jest na pewno złym komiksem. Nie jest jednak również wybitny i uważam, że jest to słaby wstęp do gry. Przydałoby się wytłumaczyć głębiej genezę konfliktu między Batmanem, a przeciwnikiem, z którym walczył na początku produkcji studia Warner Bros. Montreal. Niestety, przedstawiona w Pozłacanym Mieście opowieść jest właściwie odrębną historią, co stanowi dla mnie niemały zawód. Należy jednocześnie zaznaczyć, że w komiksie znajdziemy zdrapkę, skrywającą specjalny kod. Po aktywowaniu go na stronie gry i wybraniu platformy (PS5, XSX|S, Steam lub Epic) dostaniemy klucz, który wpiszemy na preferowanej platformie.

Klucz ten zapewni nam dostęp do alternatywnych skórek Batmotocykla, czworga postaci i ich broni, a także do żółtego malowania. Niżej możecie przyjrzeć się tym elementom. Najpierw zobaczmy stroje pozłacanego wieku dla każdego z bohaterów:








Tak z kolei prezentują się kolory Sygnał:




Natomiast tak bronie związane z tym komiksem:




A tak skórka dla batmotocykla:




Podsumowanie

Rycerze Gotham w Pozłacanym Mieście na pewno nie są obowiązkową pozycją dla fanów gry. Historia nie zachwyca i nie sądzę, abym wracał do tego komiksu. Zakup warto rozważyć przede wszystkim, jeśli podobają się Wam wyżej zamieszczone zrzuty prezentujące alternatywne elementy personalizujące do gry. Jeżeli natomiast nie spotkały się one z Waszym uznaniem, to komiks raczej nie obroni się sam w sobie. Szkoda.
Liczba stron | 156 |
Wymiary | 16,7 cm x 25,5 cm |
Scenarzysta | Evan Narcisse |
Ilustrator | Abel |
Tłumacz | Marek Starosta |
Typ oprawy | miękka ze skrzydełkami |
Cena | od 41,88 zł |
Komiks do recenzji zapewnił jego wydawca - firma Egmont.

Dodaj komentarz