Fani gier z serii Diablo czekali i się doczekali. W miniony weekend (17.03 – 19.03) odbyły się beta testy, z których mógł skorzystać każdy gracz posiadający zakupiony już w przedsprzedaży swój egzemplarz. Przed nami jeszcze otwarte testy w dniach od 24 do 26 marca 2023, w których każdy będzie mógł wziąć udział. Wystarczy posiadać aktywne konto na Battle.net. Co udało się sprawdzić w walce z hordami piekielnie złych stworzeń?
15 maja 2012 na rynku pojawiło się Diablo III, które po wylądowaniu na konsolach nowej generacji 23 września 2021 roku wraz z Diablo II zyskało drugie życie. Niemalże 10 lat później twórcy jednej z najpopularniejszych gier typu hack and slash postanowili poczęstować graczy mobilną odsłoną Diablo Immortal, które bardzo szybko zostało zweryfikowane. Na tytule od samego początku ciąży łatka „pay-to-win”, co skutecznie odstraszało od zabawy. Gracze, którym nie zależy na rankingach, szybko stracili zainteresowanie tytułem, w którym nie mieli szans na czerpanie pełnej przyjemności z rozgrywki. Tym razem doczekaliśmy się długo wyczekiwanej czwartej części serii. Tej, która ma wielkie szanse wciągnąć nas na kilkadziesiąt godzin do swojego świata.
Popularność tytułu nie maleje
Diablo kojarzy każdy. Sama będąc dzieciakiem, który powinien oglądać Smerfy i Gumisie na dobranoc, przyglądałam się, jak starszy brat ogrywa Diablo I i Diablo II. Wykorzystywałam jego nieobecności do tego, by samej spróbować swoich sił i tak już zostało (teraz mogę się legalnie do tego przyznawać, już się nie boję). W ubiegłorocznym Immortalu spędziłam kilkadziesiąt godzin, choć nie jestem pewna, czy nie przebiłam bariery ponad 100. Wszystko dla samego faktu zabawy w eksplorację mapy, zbieranie itemów i walkę z potworami. Ten tytuł po prostu ma w sobie magiczne „to coś”.
Pierwsze zapowiedzi Diablo IV, filmy i skromne informacje od wielu lat krążyły po sieci. 6 czerwca 2023 staną się faktem. Jest również prawdą, że nie mogłam doczekać się beta testów i bardzo się ucieszyłam, gdy okazało się, że mam taką możliwość. Za mną już pierwsze spotkanie z historią pięknie przedstawionej Lilith, Córki Nienawiści. Pani Cierpienia.


Ekscytujące pierwsze wejście… z lekkim niesmakiem
Niby człowiek wiedział, jednak ciągle się łudził. Beta wystartowała 17 marca o godzinie 17:00. Na kilkanaście minut przed wyznaczoną godziną, klikałam tylko w dołączenie do gry, by rozpocząć jak najszybciej. O dziwo punktualnie przeniosło mnie do tytułowego zwiastuna. Powiedziałam sobie, że zobaczę każdy przerywnik, jaki pojawi się w trakcie gry. Czy to był dobry pomysł? Okazało się, że… niekoniecznie.
Pierwsze godziny beta testów były ciężkie, szczególnie dla serwerów. Po kilkudziesięciu minutach rozgrywki wszyscy zostali z niej wyrzuceni. Internet zalała fala screenów prezentujących czas pozostały w kolejce. Postanowiłam jeden taki „ekran” przeczekać i wrócić do gry. Wróciłam, jednak na kolejne 5 minut. Zabawę cztery razy rozpoczynałam w tym samym miejscu i nawet nieco mi się to znudziło. Po godzinie 21:00 w piątek wszystko już działało, jednak postanowiłam odpocząć i wrócić następnego dnia. Nie żałuję.


Tak wiele opcji, tak mało czasu
W Diablo IV będzie czekał na nas całkiem rozbudowany kreator postaci. Po kiepskich doświadczeniach z Nekromantą w „trójce” od tamtej pory stawiam na Barbarzyńcę i nim wymiatam. Myślę, że w pełnej wersji gry zrobię podobnie. Opcji customizacji jest na tyle, by stworzyć ciekawego wojownika. Czy będzie ich jeszcze więcej? Tego dowiemy się w czerwcu. Wiadomo jednak, że postacie niedostępne w rozgrywce w czasie minionych testów pojawią się w tym tygodniu. Mowa o Nekromancie i Druidzie. Do dyspozycji był Barbarzyńca, Łotr i Czarodziejka. Jaką postać warto wybrać? Taką, której styl walki już poznaliście.





Pokażcie mi to!
Powiem to głośno i się tego nie wstydzę – jestem absolutnie zachwycona tym, jak prezentuje się Diablo IV. Ogromna mapa do zwiedzania z masą zadań pobocznych do wykonania. Chcąc trzymać się wyłącznie wątku głównego, napotykałam na mapie niebieski wykrzyknik i od razu przechodziłam do zadania. Tym samym zapominając o tym, co tak właściwie wcześniej robiłam. Obszar wypełniono także wydarzeniami, do których możemy po prostu dołączyć, by zdobyć doświadczenie i legendarne przedmioty. Massive World Bosses okazuje się świetną okazją do wykazania się swoimi umiejętnościami w grze.
Całość łudząco przypomina rozgrywkę z Diablo Immortal, jednak w znacznie lepszym wydaniu. Moim zdaniem (z którym nikt nie musi się zgadzać) świetne rozwiązanie w przypadku chęci gry ze znajomymi. Inni gracze, niekoniecznie tacy, których znamy, pojawiają się na ekranie przez cały czas. I w niczym mi to nie przeszkadza. Zapełniają lokacje, które momentami są puste i nie znajdują się na nich żadni przeciwnicy. Fajnym urozmaiceniem okazuje się możliwość wspinania, przeskakiwania i kucnięcia w trakcie przemierzania terenu – tego jeszcze nie było!




Za dużo kolorów? Nie dla mnie
Spotkaliście się z głosami, że nowe Diablo jest zbyt nasycone kolorami? Ja tak i absolutnie się z tym nie zgodzę. Podchodzę do tematu na zasadzie – każda kolejna odsłona musi być lepsza. Całkowity powrót do niemal ciemnego widoku w Katakumbach i innych jaskiniach byłby dla mnie krokiem w tył dla tej serii. Są kolory, jednak nie na tyle wyraziste, by ich obecność miała razić nas po oczach. Po lokacjach, które były dostępne w beta testach, wywnioskowałam, że klimat nadal jest bardzo mroczny i grze w tym aspekcie niczego nie brakuje. Przecież nie będzie w odcieniach szarości z ewentualnie czerwonymi plamami krwi, czyż nie?





Intrygująca fabuła
W trakcie pierwszych beta testów Diablo IV mieliśmy okazję poznać przepięknie mroczną Lilith. To wokół niej kręci się cała fabuła i zapewne to z nią spotkamy się na samym końcu naszej drogi. W grze, ma się rozumieć. Opowieść o samym jej nadejściu (przypominam, że to córka Mephisto) świetnie uzupełnia rozgrywkę i sprawia, że czym prędzej chce się poznać dalszą część. To będzie nam dane dopiero w czerwcu, ponieważ w beta testach dostępny był Prolog oraz cały Akt I. Warto w trakcie nadchodzących kolejnych testów pamiętać, by odkrywać wszystkie punkty nawigacyjne, ponieważ wątki główne dzieli często spory kawałek obszaru do przejścia. Nic dziwnego – przy tak rozbudowanej mapie…






Rozwój postaci – fajnie czy nie fajnie?
Do tego aspektu mam nieco mieszane uczucia. Będąc na naprawdę niskim poziomie, można dołączyć do wydarzenia z innymi graczami, stać nieruchomo i w ten sposób wydarzenie zakończyć. Na dodatek, z korzyścią dla nas. Czy tak samo będzie w pełnej wersji gry? Przekonamy się za niecałe 3 miesiące. Drzewko umiejętności jest mocno rozbudowane i znając możliwości swojej postaci można, stworzyć istną maszynę do zabijania – nie żartuję.
Jedyne co mi się nie podobało to fakt, że w pewnym momencie przestałam odczuwać progres wynikający z poziomu mojego Barbarzyńcy (nie zwracajcie uwagi na imię postaci, nie miałam na nie totalnie pomysłu). Kiedy wbiłam poziom 20, przeciwnicy również stali się w podobny sposób silni i znacznie trudniejsi do pokonania (na 2 randze świata o nazwie Weteran). W efekcie nawet dodatkowe ataki nie przynosiły spodziewanego rezultatu. Tyle dobrze, że w trakcie rozgrywki w odpowiednich miejscach można rangę zmienić. Czy to również się zmieni w pełnej wersji gry? Zobaczymy.






Pan tu nie stał, Pan się zbugował
Chwilami dochodziło do takich scen, w których człowiek się zastanawiał, jak z nich wybrnąć. Barbarzyńca biegał w miejscu i kręcił się w kółko na wolnym terenie. W pewnym momencie po powrocie do żywych (tak, zaliczyłam kilka zmartwychwstań, no i co z tego?) był niewidoczny. Nawet pomyślałam, że skoro ja nie widzę postaci, to i potwory mnie nie widzą. Niestety tak to nie zadziałało. Były również momenty, w których odnosiłam wrażenie, że moja postać na ekranie robi coś zupełnie innego, niż chcę, by robiła. Współpraca kontroler – Barbarzyńca nie do końca przebiegała pomyślnie.
Zdarzało się, że grafika nie działała płynnie. Od czasu do czasu teren dookoła zmienił się w kafelkowe puzzle. Barbarzyńca postanowił nawet unosić się w powietrzu niczym Harry Potter na miotle. Czy te skromne i nieskromne zarazem problemy znikną do nadchodzącego weekendu? Pewnie nie. Język polski jest dostępny wyłącznie w formie napisów, a nawet i te nie do końca prezentują się tak, jak powinny.
Musicie uzbroić się także w cierpliwość, ponieważ zbliżające się otwarte testy beta Diablo IV oznaczają jeszcze większą ilość graczy na serwerach. To może zakończyć się piątkową powtórką z rozrywki dotyczącą kolejek do wejścia w grę. Wręcz z pewnością tak się zakończy.


Warto? No oczywiście, że tak!
Diablo Immortal pozostawiło pewien niesmak na kultowej grze, którego ciężko się pozbyć. Mocno wierzę, że zbliżające się Diablo IV pomoże serii wrócić na odpowiedni tor, a legendarna już fabuła pozwoli nam wczuć się w pełni w historię Lilith. Klasyk zawitał do nowego świata, w którym rozgrywka sieciowa może grać pierwsze skrzypce. Polubimy to? Myślę, że po pierwszych kilkunastu godzinach można być pozytywnej myśli, jeżeli chodzi o mocną produkcję Blizzarda. Więc słuchaj Blizz, nie… zepsuj tego, bo chciałabym wystawić 10/10!
Dostęp do beta testów Diablo IV otrzymaliśmy od Cenega Polska. Dziękujemy!
Dodaj komentarz