Evil West, polska gra studia Flying Wild Hog, trafiła na konsole. Czy warto przenieść się na tę wersję Dzikiego Zachodu nękanego przez wampiry?
Evil West to tytuł, który zainteresował mnie już od pierwszych zapowiedzi. Nie ukrywam, że chętnie śledziłem wszystkie nowe materiały dotyczące te j produkcji. Oczywiście dzieliłem się nimi z Wami na portalu. W związku z tym znajdziecie nieco newsów dotyczących opisywanej gry. Do odpowiednich wpisów zabierze Was ten odnośnik. W końcu nadszedł na szczęście okres przedpremierowy. Dzięki polskiemu wydawcy, firmie Cenega, mogłem sprawdzić ten tytuł w wersji na konsole PlayStation 5. Naturalnie ochoczo przystąpiłem do dzieła; pobrałem Zły Zachód na dysk mojej PS5 i po chwili uruchomiłem tę grę. Czy w mojej ocenie warto było interesować się tą polską produkcją? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji. Nie pozostaje mi wobec tego nic innego, jak tylko zaprosić Was do lektury. Przeanalizujmy poszczególne elementy, zaczynając od – jak to u mnie standardowo bywa – opowieści.
Fabuła




Jak na pewno doskonale wiecie, jestem zagorzałym przeciwnikiem spoilerów. Nie znajduję najmniejszej przyjemności w psuciu komukolwiek samodzielnego poznawania historii. Z tego tytułu w moich recenzjach nie znajdziecie opisów sytuacji, które lepiej odkryć samemu. Nie inaczej jest oczywiście w przypadku Evil West. Wprowadzę Was jednak nieco w wydarzenia. Niech zarysuje je Wam oficjalny opis, jaki możemy znaleźć chociażby w PlayStation Store.
Mroczne siły opanowały Dziki Zachód. Jako jeden z ostatnich agentów sekretnej organizacji zwalczającej wampiry, stanowisz finalną linię obrony ludzkości przed zrodzonym w mroku złem. Stań do walki z przerażającymi krwiopijcami by stać się Superbohaterem Dzikiego Zachodu i ocalić Zjednoczone Stany Ameryki!
Źródło: PS Store
W grze wcielamy się w łowcę wampirów, należącego do specjalistycznej organizacji. Ojciec naszego bohatera wolałby, żeby Jesse wykonywał zadania o bezpieczniejszym charakterze. Nasza postać oczywiście nie daje się przekonać i wdaje się w walki z potworami panoszącymi się na Zachodzie. Stanowi to naturalnie okazję do strzelania, wysadzania i okładania pięściami wszelkiego rodzaju stworów. Po drodze natkniemy się jeszcze na opowieść o pradawnych wampirach i obrócimy w pył ich pragnienie władania nad światem. Fabuła jest niestety tak sztampowa, jak to tylko możliwe. Zaskoczyło mnie jednak to, że mimo tego śledziłem ją z przyjemnością. Zwłaszcza, że przerywniki filmowe wypadają całkiem nieźle, a humor dialogów jest odpowiednio wyważony. Ogółem historia jest przewidywalna, ale przyzwoita.
Rozgrywka




Evil West to oczywiście gra akcji, a więc nie może zabraknąć wielu środków do radzenia sobie z przeciwnikami. Naszym podstawowym orężem jest specjalna rękawica. Posłuży nam ona nie tylko do rozwiązywania prostych zagadek (przenoszenia ładunków elektrycznych) i pokonywania przepaści (za pomocą wystrzeliwanej liny). Stanowi również, a może nawet przede wszystkim, wzmocnienie naszej ręki. W związku z tym nierzadko skorzystamy z niej w starciach z wampirami i innymi potworami. Naciskając R1, wyprowadzamy cios, a rytmiczne wciskanie tego przycisku zwiększa obrażenia i łączy ciosy w kombinacje.
Oprócz rękawicy skorzystamy z rewolweru, którym możemy chociażby utrzymać wyrzuconego przeciwnika w powietrzu. Przejmiemy też kontrolę nad działkiem Gatlinga, które trafi do naszego wyposażenia. Nasze uzbrojenie to także karabin precyzyjny, obrzyn, materiały wybuchowe, miotacz ognia czy kusza. Co istotne, nie wszystko jest dostępne od razu. Niektóre rodzaje wyposażenia – oraz, oczywiście, ulepszenia – odblokowujemy w miarę rozwoju fabularnego. Nie powinniście być zaskoczeni, wiedząc, że tytuł oferuje po ukończeniu go tryb Nowej Gry Plus. Na pewno będę przechodził Evil West raz jeszcze z odblokowanymi wszystkimi usprawnieniami, może nawet w – dwuosobowym sieciowym – trybie współpracy. Zwłaszcza, że nie sposób odblokować wszystkich usprawnień przy jednorazowym przechodzeniu tej produkcji.
Umiejętności i ulepszenia w Evil West




Wspomniałem wyżej o odblokowywaniu nowych zdolności, toteż warto rozwinąć ten temat. Zabijając przeciwników, Jesse zbiera punkty doświadczenia. Następnie, po wbiciu kolejnego poziomu, może przeznaczyć specjalne punkty na wykupienie nowych zdolności. Są to bardzo przydatne ruchy, które bez wątpienia ułatwią przeżycie w niejednej walce. Nierzadko musiałem trochę się zastanowić nad umiejętnościami, które chcę nabyć albo odnogą, w której stronę będę szedł. Wszystkie są przydatne i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie – o to nie trzeba się martwić. Ja szczególnie upodobałem sobie zamienianie przeciwników w kule armatnie. Po wyrzuceniu ich w powietrze, możemy dalej przytrzymywać przycisk ataku, by posłać oponenta w stronę wroga, przy którym nasz „pocisk” wybuchnie. Nie brakuje też bynajmniej zwiększenia paska zdrowia, czy zapewnienia sobie wskrzeszenia – są to jednak dość późno dostępne umiejętności i większość z usprawnień stanowią dodatkowe ruchy ofensywne i defensywne.




Polacy z Flying Wild Hog zapewniają nam także możliwość wpłynięcia na zachowanie naszych broni. Dzięki temu na wiele z nich możemy nałożyć efekty elektryczne, ogłuszające nierzadko przeciwników oraz, oczywiście, rażące kilku oponentów naraz. Ja od razu po prostu musiałem wykupić elektryczne rozwinięcie podstawowego rewolweru, co nieraz uratowało mi życie. Zalecam także wykupić elektryczne kule towarzyszące wystrzałowi z obrzyna. Warto również rozwinąć efekty dodatkowe wzmacniające specjalny tryb przeładowania. To coś, co z wielu gier znane jest jako szał – aktywujemy go, naciskając jednocześnie obie gałki analogowe kontrolera. Obrażenia zadawane przeciwnikom są wtedy zdecydowanie większe, co przydaje się w szczególności przeciwko bossom. Dobrze jest też pamiętać o możliwości ogłuszania nieprzyjaciół – służy do tego specjalna wersja krucyfiksu, aktywowanego poprzez naciśnięcie trójkąta. Oczywiście ma on okres odnowienia i nie możemy korzystać z tego gadżetu bez opamiętania.
Grafika i kwestie techniczne




Strona wizualna Evil West jest dla mnie jednym z trudniejszych punktów do ocenienia w niniejszej recenzji. Dzieje się tak, ponieważ tytuł często potrafi zachwycić projektem lokacji. Szczególnie punkty startowe gry (niestety niemal całkowicie liniowej) nierzadko wyglądają rewelacyjnie i niesamowicie klimatycznie. Równie często natkniemy się niestety na rozmyte tekstury oponentów – co jest widoczne szczególnie podczas wykonywania ciosów kończących – czy na niewidzialne ściany. W XXI wieku. Byłbym jednak w stanie przejść obok tego bez problemu gdyby nie inna kwestia. Otóż Evil West pozwala nam w pewnym stopniu na eksplorowanie poziomów. Dzięki temu możemy znaleźć zamknięte skrzynie kryjące alternatywne skórki do broni i wyposażenia, „dolce” (służące do ulepszania oręża) czy listy i gazety, pogłębiające naszą wiedzę o świecie. Nierzadko znajdą się tutaj zmienione zdarzenia historyczne, jak na przykład spotkanie Abrahama Lincolna z którąś z postaci z gry. Szkoda jednocześnie, że często zamykamy sobie drogę do eksplorowania poziomów z nieznanych nam powodów.
Niektóre przejścia – które pokonujemy, naciskając kontekstowo X – są niedostępne po udaniu się w kierunku wymaganym przez fabułę. Nie jest to w żaden sposób zaznaczone, a więc miłośnicy odkrywania poziomów będą mieli pod górkę. Zawsze jest jeszcze opcja Nowej Gry Plus, aczkolwiek to moim zdaniem tylko obejście problemu. Należy też zauważyć, że można wybrać tryb wyświetlania obrazu – dzięki temu ustawiamy preferowanie wydajności lub jakości.
Niestety, decydując się na wydajność – jak ja – płynność na poziomie 60 klatek na sekundę zostanie okupiona rozdzielczością wynoszącą zaledwie 1080p. Na PlayStation 5… Na domiar złego w przedostatniej lokacji doświadczyłem drobnych, acz wyraźnie zauważalnych, spadków FPS. Z drugiej strony poziomy wczytują się błyskawicznie. Na tyle szybko (w przypadku dysku SSD), że… nie można nawet odczytać treści planszy podsumowującej misję.
Udźwiękowienie
Jakość udźwiękowienia w Evil West niewątpliwie nie zgarnie żadnych branżowych nagród. Na ogół nie wybija się ponad przeciętność. Nie znaczy to jednak bynajmniej, że krzywiłem się, słuchając muzyki w recenzowanej grze – co to, to nie! Niektóre kawałki są dość klimatyczne i stanowią przyjemne wypełnienie tła. Problem polega na tym, że nie pamiętam ich brzmienia nawet kilka minut po tym jak się skończą. Gra jest dostępna z angielskim dubbingiem i tu również nie ma szału. Może to kwestia wspomnianej wcześniej sztampowej fabuły, nie wiem. Wiem jednak, że żadna z postaci nie porwała mnie swą grą aktorską i nie sądzę, aby ktokolwiek grał w tę produkcję dla występujących w niej bohaterów. Płaskich, jednowymiarowych i pozbawionych charyzmy. Z kolei odgłosy broni brzmią dobrze, aczkolwiek one również się nie wybijają. Specjalnie grałem w słuchawkach, aby usłyszeć wszystko, co Evil West ma do zaoferowania. Okazało się niestety, że w tej kwestii niewiele.
Polska wersja językowa i ułatwienia dostępu w Evil West




Nie chcę przez to bynajmniej stwierdzić, że to beznadziejna produkcja. Rozgrywka wciąga, nawet mimo schematyczności i prostego rzucania na nas fal przeciwników. Plusem jest też możliwość dostosowania rozgrywki do swoich potrzeb. Możemy więc wybrać kolor poświaty partnera w trybie współpracy, aczkolwiek nie to jest moim zdaniem największą zaletą. Evil West pozwala bowiem wybrać tryb arachnofobii. Dzięki temu nie będziemy widzieć występujących w kilku miejscach, głównie w drugiej połowie gry, pajęczaków. Osoby obawiające się pająków informuję również, że nie będziemy z nimi walczyli. Flying Wild Hog postanowiło także udostępnić nam wybór rozmiaru napisów, co jest w moich oczach zawsze sporą zaletą. Aż dziwne, że tak mało gier pozwala to dostosować.
Gra jest dostępna z polskimi napisami, ale do jakości tłumaczenia polskiej gry mam niestety zastrzeżenia. Często natkniemy się na literówki, które aż biją po oczach. Mam też wrażenie, że polska wersja językowa jest zbyt liberalna. Często postać mówiła coś innego, niż to, na co wskazywała treść napisu. Oczywiście sens był zachowany, aczkolwiek nie sposób nie odczuć w takiej sytuacji pewnego dysonansu. Polska wersja jest też w mojej ocenie zbyt wulgarna w zestawieniu z angielskimi głosami. Nierzadko wulgaryzmy występowały kompletnie bez potrzeby.
Podsumowanie




Evil West to w ogólnym rozrachunku całkiem przyjemna produkcja,. Ukończenie kampanii zajęło mi około 8 godzin. Przez ten czas odwiedziłem między innymi jaskinie, bogate posiadłości, miasteczka Dzikiego Zachodu czy przejechałem się kilka razy przez kopalnię. Warto zaznaczyć, że w dowolnym momencie można zmienić poziom trudności – jeśli więc poczujecie, że Wam nie idzie (nawet na normalnym poziomie gra jest wymagająca), to nic nie stoi na przeszkodzie, by zwiększyć swoje szanse. Flying Wild Hog stworzyło dobry tytuł, który oferuje oryginalny świat i schematyczną liniową rozgrywkę. Nie jest to na pewno produkcja z najwyższej półki, ale może się podobać jeśli szukacie prostej (nie mylić z łatwą) gry, przy której można dać upust emocjom.
Kod recenzencki zapewnił polski wydawca, firma Cenega.
Dodaj komentarz