Trek to Yomi, produkcja od polskiego studia Flying Wild Hog, trafiła dziś na konsole. Czy warto dodać ten tytuł do swojej biblioteki?
Trek to Yomi to gra, o którym nierzadko pisałem na portalu. Wszystkie newsy poświęcone tej pozycji w portfolio polskiego producenta możecie przeczytać po udaniu się na niniejszą stronę. Dziś tytuł ten ma swoją premierę na konsolach poprzedniej i nowej generacji od PlayStation oraz Xbox. Dzięki wydawcy, Devolver Digital, mogłem przedpremierowo sprawdzić tę produkcję. Skoro ją przeszedłem, to przyszła oczywiście pora na recenzję. Nie przedłużając niepotrzebnie, oto moja opinia o najnowszym dziele Polaków.
Fabuła
Opowieść przedstawiana w Trek to Yomi bynajmniej nie należy do najbardziej pasjonujących historii. Wydarzenia, jakich jesteśmy świadkami są bardzo proste. Wobec tego nie sądzę, aby ktokolwiek grał w ten tytuł ze względu na prezentowaną fabułę. Jej ogólny zarys, pozbawiony oczywiście spoilerów, możecie przeczytać w oficjalnej notce. Z jej treścią możecie naturalnie zapoznać się niżej.
Trek to Yomi to ultrastylizowana, filmowa gra przygodowa akcji, przedstawiająca niesamowitą historię Hirokiego, który walczy z siłami zła. Zobacz jego bohaterski powrót po złamanej obietnicy. Hiroki będzie chciał ocalić ludzi, których poprzysiągł bronić.
Młody Hiroki przysięga swojemu umierającemu mistrzowi, że będzie bronił miasteczka i jego mieszkańców przed wszelkimi zagrożeniami.
W obliczu tragedii i obowiązku, samotny samuraj musi wyruszyć poza życie i śmierć, aby rzucić wyzwanie samemu sobie i zdecydować o drodze naprzód.
Źródło: PlayStation Store
Historia jest niesamowicie prosta i niestety nie udało się jej mnie zainteresować. Na plus można zaliczyć podejmowanie przez nas decyzji fabularnych w dwóch miejscach opowieści. Wpływają one oczywiście na odblokowane zakończenie. Nie sądzę jednak, aby wiele osób po jednorazowym ukończeniu gry chciało przejść ją drugi i trzeci raz, by zdobyć brakujące trofea fabularne. Niestety, Trek to Yomi nie zachęca do ponownego poznania opowieści. Tym bardziej, że nie ma tu Nowej Gry Plus. Byłaby to bardzo przydatna opcja, ale o tym więcej później.
Rozgrywka w Trek to Yomi
Założenia rozgrywki są proste – mamy iść przed siebie (czy też raczej, na ogół, w bok) i zabijać przeciwników. Szybko okazuje się jednak, że w ten koncepcji jest sporo finezji. Nie zajdziemy bowiem daleko, prąc uparcie do przodu i wyprowadzając jedynie ataki. Ta taktyka przyda się wyłącznie na najniższych poziomach trudności – i to tylko jeśli nie natkniemy się na opancerzonych oponentów.
Walka
Kluczem do odniesienia sukcesu jest opanowanie parowania. W momencie, kiedy oręż przeciwnika zabłyśnie na chwilę, naciskamy L1. Nasz samuraj zablokuje cios i zamroczy chwilowo oponenta. To oczywiście doskonała chwila na wyprowadzenia kontry. Atak zwykły lub kombinacyjny, mocne uderzenie – wybór należy do nas. Warto jeszcze wspomnieć o możliwości wykańczania oponentów. Niektóre ataki kombinacyjne oszałamiają naszych adwersarzy. Naciskając wtedy R1, szybko pozbędziemy się zagrożenia. Dobrze jest stosować ten ruch z jednego prostego, acz bardzo istotnego powodu. Mianowicie w ten sposób odzyskamy część zdrowia. Należy jeszcze pamiętać, że nasz bohater ma ograniczoną wytrzymałość. Blokowanie ciosów i wyprowadzanie ataków wiąże się z opróżnianiem wskaźnika kondycji. Oczywiście gdy dojdzie on do zera, przez kilka sekund będziemy bezbronni. Obserwujcie więc bacznie poziom wytrzymałości.
Eksploracja
W Trek to Yomi bez wątpienia warto zwiedzać dostępne poziomy. Nie tylko ze względu na to, że są w nich rozsiane kapliczki. Służą one jako punkty kontrolne oraz miejsca, w których uzupełniamy poziom zdrowia. Eksploracja zdecydowanie popłaca poprzez poukrywane znajdźki. Są nimi nierzadko artefakty, dzięki którym możemy dowiedzieć się więcej o mitologii Japonii. Nie to jest jednak w moim odczuciu najcenniejszym rodzajem precjoza. Na to miano zasługują wzmocnienia naszych umiejętności oraz ekwipunku. Przemierzając świat przygotowany przez Flying Wild Hog możemy natknąć się na specjalne naczynia. Zwiększają one nasz maksymalny poziom zdrowia lub wytrzymałości. Niemałe znaczenia ma też zwiększenie maksymalnego poziomu amunicji do broni dystansowej. Znajdziemy tu łuk, sztylety do rzucania oraz broń palną. Przełączamy się między nimi za pomocą krzyżaka i nierzadko mogą zmienić wynik starcia.
Grafika i udźwiękowienie w Trek to Yomi
Nie ukrywam, że jednym z czynników, przez które zainteresowałem się Trek to Yomi jeszcze przed premierą była strona wizualna. Gra wygląda po prostu pięknie i nie zdziwię się, jeśli zdobędzie branżowe nagrody za dokonania artystyczne. Inspiracja filmami Akiro Kurosawy jest ewidentna i to jedna z największych zalet recenzowanego tytułu. Wioski, które przemierzamy, odwiedzane przez nas jaskinie, wnętrza domów – wszystko wygląda bardzo realistycznie, a jednocześnie klimatycznie. Nie sposób odmówić Trek to Yomi świetnej immersji i choćby z tego powodu warto zagrać.
Udźwiękowienie jest natomiast bardzo oszczędne, przynajmniej w przypadku muzyki. Właściwie nie doświadczymy tu motywów muzycznych, aczkolwiek świat nie jest niemy. Odgłosy wydawane przez broń czy przemierzanie świata – wszystko to brzmi bardzo realistycznie i zdecydowanie polecam grać w dobrych słuchawkach. Należy jeszcze wspomnieć o wersji językowej. Póki co w produkcji znajdziemy wyłącznie japoński dubbing, aczkolwiek twórcy pracują nad angielskimi głosami. Tytuł został zlokalizowany na język polski kinowo i nie znalazłem błędów podczas mojego przechodzenia gry.
Podsumowanie
Trek to Yomi to prosta pod kątem rozgrywki, aczkolwiek wymagająca jeśli chodzi o poziom trudności produkcja. Należy zaznaczyć, że po ukończeniu gry odblokowujemy najtrudniejszy poziom. W nim przeciwnicy – wyłączając z tego bossów – podobnie zresztą jak my, padają po jednym trafieniu. Pięć godzin, jakich potrzebowałem do ukończenia gry uważam za dobrze spędzony czas i fani prostych gier akcji koniecznie powinni ja sprawdzić. Ja bawiłem się świetnie i myślę, że również Wy powinniście być pod wrażeniem tej produkcji. Gracze Xboxowi mogą ją sprawdzić w ramach subskrypcji. Tytuł znajduje się w ofercie Game Pass.
Grę do recenzji dostarczył wydawca, Devolver Digital.
Dodaj komentarz