House of Ashes, trzecia odsłona z cyklu horrorów od Supermassive Games trafi jutro na konsole. Czy warto się nią zainteresować?
The Dark Pictures to dość młoda seria twórców Until Dawn. Już ta właśnie gra zachwyciła mnie, wobec czego czekałem na kolejne dokonania Supermassive Games. Mimo że portfolio nie jest największe, to jednak każda produkcja tworzona przez wspomnianą ekipę sprawiała wrażenie bardzo dopracowanej. Co ważne, można było odnieść wrażenie, że wszystkie tytuły są przemyślane od początku do końca i studio wiedziało, co chce osiągnąć. Pierwsza odsłona z The Dark Pictures, Man of Medan, spodobała mi się. Mimo że nie była wolna od błędów – o czym pisałem w mojej recenzji – to jednak sprawiła, że wyczekiwałem na kolejną odsłonę.
Little Hope, drugi tytuł ze wspomnianej kolekcji, ukazał się w poprzednim roku i zachwycił mnie. Uważam go za jedno z najlepszych dokonań wspomnianego zespołu, a moje pełne wrażenia możecie naturalnie przeczytać w recenzji. Znajdziecie ją pod tym adresem. Przyszedł kolejny rok, a wraz z nim jeszcze jedna odsłona należąca do antologii. Czy to dobra produkcja? Na to pytanie odpowiedź przyniesie niniejsza recenzja. Przyjrzyjmy się wobec tego poszczególnym elementom tytułu. Pierwszym jest oczywiście…
Fabuła House of Ashes
Jeśli czytacie moje recenzje, to z pewnością wiecie, że jestem przeciwnikiem spoilerów. Nie lubię psuć sobie ani innym zabawy z samodzielnego poznawania opowieści w filmach, komiksach czy grach. Nie inaczej jest oczywiście w przypadku House of Ashes. Ten akapit nie będzie więc zawierał szczegółowego opisu wydarzeń, a zaledwie przedstawi ogólny zarys opowieści. Jeśli jednak nie chcecie być wprowadzenie w przedstawiane wątki, nawet w kontekście oficjalnych zapowiedzi gry, to przejdźcie do następnego akapitu. Natomiast tym z Was, którym nie przeszkadza nakreślenie sytuacji służę opisem.
W House of Ashes przejmujemy kontrolę nad pięciorgiem żołnierzy – czworo z nich jest po jednej stronie konfliktu, natomiast piąta postać należy do przeciwnej drużyny. Pozwala to poznać fabułę z dwóch stron barykady, a tym samym lepiej zrozumieć motywacje bohaterów. Tłem wydarzeń jest wojna w Iraku, Amerykanie zostają wysłani na misję, podczas której mają nadzieję przejąć magazyn z bronią Saddama Hussaina. Oczywiście nie wszystko idzie zgodnie z planem, przez co – nie wchodząc w szczegóły – żołnierze odkrywają i wpadają pod ziemię, gdzie kryje się starożytna świątynia. Naszym zadaniem będzie naturalnie wydostanie się z powrotem na powierzchnię, ale nie będzie to łatwe. Okazuje się bowiem, że świątynia nie jest miejscem, w którym bylibyśmy tylko my.
Relacje między postaciami w House of Ashes
Recenzowana gra, tak samo jak poprzednie z antologii The Dark Pictures, pozwala nam kreować relacje łączące postaci. Oczywiście część z nich jest już z góry ustalona, co bynajmniej nie dziwi. Dzięki temu bohaterowie mają charakter i łatwiej możemy zrozumieć ich działania. Muszę przyznać, że w żadnej części z tego cyklu nie widziałem tak wyraźnie zarysowanych postaci. Jesteśmy w stanie bez problemu zrozumieć pragnienia i obawy bohaterów. Nie zawsze musimy się z nimi zgadzać, ale nie można odmówić bohaterom głębi. Utożsamianie się z niektórymi postaciami przychodzi bardzo łatwo, a ich zgony nie są dla nas obojętne.
Wspomniałem, że sami kreujemy relacje i tak jest w istocie. Housr of Ashes zawiera mnóstwo dialogów, podczas których dokonamy wielu wyborów. To, jak zachowamy się w odniesieniu do naszego rozmówcy nierzadko będzie miało wpływ na przeżycie. Oczywiście często nie zauważymy efektów od razu – będą one nieco oddalone w czasie. Efekt motyla jest jednym z najważniejszych elementów gier Supermassive Games i opisywana odsłona nie wybija się z tego trendu.
Eksploracja popłaca
We wszystkich produkcjach Supermassive Games mieliśmy do czynienia z rozgrywką nastawioną na przekazywanie opowieści. Nie oznacza to bynajmniej, że szliśmy do celu jak po sznurku. Bardzo często mogliśmy bowiem skręcić w jakąś odnogę, czy zajrzeć za róg, by natknąć się na dodatkowe informacje o świecie gry. House of Ashes kontynuuje tę tradycję, oferując premie za ciekawość, które znamy z dotychczasowych tytułów. Nowa część antologii The Dark Pictures również pozwala nam odkryć pewne przebłyski z przyszłości. Możemy się natknąć na dwa rodzaje znajdziek.
Pierwszym z nich jest 50 obiektów schowanych w różnych miejscach danej lokacji. Zlokalizowanie ich ułatwia biały błysk, pojawiający gdy zbliżymy się do miejsca, w którym możemy wejść w interakcję. Następnie podchodzimy i naciskamy X na padzie, by podnieść dany przedmiot. Nierzadko jest to jakiś dokument opisujący wydarzenia z historii, starożytny hełm, pierścień czy na przykład broszka. Następnie, wychylając prawą gałkę analogową, możemy trzymany przedmiot obrócić. Zdecydowanie doradzam korzystanie z tej możliwości – dzięki temu często dowiemy się więcej o tajemnych wydarzeniach, jakie wydarzyły się w zapomnianej świątyni.
Co przyniesie przyszłość?
Warto dokładnie zwiedzać lokacje również ze względu na drugi rodzaj znajdziek. W tegorocznej odsłonie są nimi tablice z wyrytymi wydarzeniami z przeszłości. W moim przekonaniu powinny one stanowić dla Was priorytet jeśli chodzi o dodatkowe elementy do zbierania. Po podniesieniu takich tabliczek ujrzymy film z dosłownie sekundowym pokazem pewnego, zazwyczaj śmiertelnego, wypadku. Oczywiście jednorazowe obejrzenie tak krótkiego filmu nierzadko nie wystarcza do wyrobienia sobie pewnej myśli. Na szczęście wystarczy nacisnąć panel dotykowy pada DualSense, a następnie przejść (za pomocą L1 i R1) do odpowiedniej zakładki. Z tego miejsca możemy przejrzeć wszystkie odkryte tabliczki oraz powiązane z nimi przebłyski. Są one w stanie bardzo pomóc, jeśli chcemy uratować wszystkie postaci. Dostrzeżemy na przykład jedną z możliwości śmierci, co – jeśli dobrze powiążemy fakty – może mieć diametralny wpływ na to jak potoczy się dalsza rozgrywka. Lubiłem te znajdźki w dotychczasowych grach od Supermassive Games i nie zmieniło się to w najnowszej odsłonie.
Grafika i udźwiękowienie w House of Ashes
House of Ashes to pierwsza odsłona z serii, która otrzymała wersję dedykowaną nowej generacji konsol. Nowości związane z padem DualSense oraz z rozgrywką przedstawię w następnym akapicie, natomiast teraz skupię się na tym jak wygląda i brzmi nowa część The Dark Pictures Anthology. Udźwiękowienie jest na bardzo wysokim poziomie. Mimo że brakowało mi jakiegoś zapadającego w pamięci tematu muzycznego przygrywającego podczas eksploracji, to jednak nie mogę nie docenić trudu, jaki włożono w ten aspekt produkcji. Oczywiście nadal usłyszymy czołówkę, przedstawiającą Kuratora idącego przez korytarz. A Conversation with Death zespołu Khemis jest idealnie dobrana i zawsze niemałą przyjemnością jest dla mnie oglądanie intra. Słowa uznania należą się też aktorom udzielającym swoich wizerunków i głosów postaciom. Spisali się oni na medal i między innymi dzięki temu House of Ashes ogląda się jak dobry, aczkolwiek oczywiście interaktywny, film. Niemałym plusem jest to, że irakijscy żołnierze mówią po arabsku, a jeśli już zmieniają język na angielski, to bez problemu można usłyszeć akcent.
Bardzo dobrze jest też w przypadku wizualnej strony tytułu. Nowe dzieło Supermassive Games może się pochwalić świetną grą światłem i cieniem. Rzadkie etapy na powierzchni aż palą nasze dłonie, można niemal poczuć ten piekielny ukrop. Gra ani trochę nie traci również po zejściu pod powierzchnię. Jaskinie nierzadko zachwycają zapomnianą i nadgryzioną zębem czasu architekturą. Będziemy też przeciskać się między ścianami, gdzie jedyne światło będzie zapewniała nasza zapalniczka lub pochodnia. Muszę jednocześnie stwierdzić, że nigdzie nie widziałem tak realistycznie wyglądającego płomienia pochodni. Grafika zachwyca i jest to jedna z najlepiej prezentujących się gier na konsolach nowej generacji.
Nowości na nowej generacji
House of Ashes to pierwsza odsłona z cyklu The Dark Pictures, która otrzymała wersję dedykowaną konsolom nowej generacji. Warto więc poświęcić nieco miejsca opisaniu zarówno nowości na PS5, jak i w rozgrywce względem poprzednich części. Ta odsłona bez wątpienia ładuje się najszybciej z dotychczasowych. Oczywiście spora w tym zasługa dysku SSD, aczkolwiek bywały produkcje, które nie wykorzystały w pełni potencjału tego nośnika. Supermassive Games się to jednak udało, wobec czego po uruchomieniu gry nie zobaczymy żadnego ekranu wczytywania. Nowa część obsługuje również funkcje pada DualSense, aczkolwiek bardzo rzadko odczujemy ich obecność. Naturalnie są sytuacje, w których nie sposób ich nie wyczuć (jak na przykład podczas strzelania z gatlinga), ale stanowią one zaledwie dodatek. Z pewnością nie będziecie kupowali tej gry dla efektów kontrolera.
Tytuł jest też zdecydowanie najbardziej dynamiczną grą spośród wszystkich trzech wchodzących w skład antologii. Często weźmiemy udział w sekwencjach QTE, a nawet strzelaninach. Wszystkie te etapy są jak najbardziej sensowne i mają ogromne znaczenie dla filmowości narracji. Będziemy też przełączać się między bohaterami również w trakcie starcia. Największą nowością jest jednak oddanie nam możliwości obracania kamery. W dotychczasowych odsłonach mieliśmy do czynienia ze statycznym widokiem, który mogliśmy tylko lekko rozszerzać za pomocą prawej gałki analogowej. Jednak tym razem możemy dokładnie wszystko obejrzeć, a dzięki odpowiedniemu umiejscowieniu akcji możemy poczuć się jak Indiana Jones lub Lara Croft.
Rozgrywka dla samotników i wielu osób
House of Ashes pozwala oczywiście – tak samo jak poprzednie odsłony – przechodzić tytuł zarówno w pojedynkę, jak i ze znajomymi. Nadal też nie doświadczymy niestety matchmakingu, wobec czego decydując się na granie przez siec musimy mieć znajomego chętnego do poznania historii. Minimalna liczba graczy to 1, natomiast maksymalna – 5. Naturalnie grając w mniejszym gronie, jeden gracz będzie kierował poczynaniami kilkoma bohaterów, które wybieramy na samym początku. Decydujemy również o tym, jak gra będzie się do nas odnosiła, wybierając swój nick. W menu ustawień znajdziemy tez możliwość powiększenia rozmiaru napisów, co z pewnością docenią osoby grające dość daleko od telewizora.
Mamy też możliwość wybrania sposobu naciskania przycisków w QTE (czy mamy ciągle naciskać odpowiedni przycisk, czy przytrzymać). Warto też wybrać jeden z trzech poziomów trudności. Nie mogę nie docenić wyważania najniższego z nich. Przechodziłem tę grę z żoną, która ma pada w rękach bardzo rzadko. Dodatkowo przyciski na DualSensie są w jednym kolorze, toteż mogłoby się wydawać, że trudno będzie jej znaleźć odpowiedni w wymaganych czasie. Okazuje się jednak, że czasu jest wystarczająco dużo, by na spokojnie zerknąć na pada, zlokalizować przycisk i nacisnąć go, jednocześnie czując lekką presję. Brawo, Supermassive Games, robicie to dobrze!
Podsumowanie
House of Ashes to z całkowitą pewnością najbardziej dynamiczna odsłona z serii. Posiada też najbardziej wiarygodnych bohaterów z bogatą historią z serii. Myślałem, że tytuł ten dostanie ode mnie bardzo wysoką ocenę, może nawet maksymalną. Jednak nie mogę jej wystawić przez pewną fabularną głupotę, która nie tylko rozwlekła opowieść, ale i odjęła realizmu recenzowanej produkcji. Nie mogę też darować, że w antologii, która zawsze stawiała na logiczne wyjaśnienie tego, co widzimy tym razem postanowiono nieco zejść z tej ścieżki. To oczywiście nadal bardzo dobra gra i nie mogę powiedzieć, aby źle mi się grało. Ale jednak nie mogę wybaczyć zaprzepaszczonej szansy na bycie czymś o wiele lepszym.
Kod recenzencki dostarczył polski wydawca, Cenega.
Dodaj komentarz