Crysis jest dostępny w niemal pełnym zestawie na konsolach. Zobaczmy więc, jak udało się to odświeżenie.
Crysis ukazał się po raz pierwszy już niemal 14 lat temu. Seria rozrosła się do czterech odsłon, wliczając oczywiście Warhead, a od pewnego czasu możemy przenieść się do odświeżonych strzelanek niemieckiego studia Crytek. Po ponad dekadzie może się oczywiście pojawić wiele wątpliwości. Czy mechanika rozgrywki się nie zestarzała? Czy udźwiękowienie dobrze zniosło próbę czasu? Jak wygląda kwestia fabuły? Czy grafika wciąż daje radę? Odpowiedzi na te pytania przynosi oczywiście niniejsza recenzja. Nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko zaprosić Was do lektury. Zobaczmy, czy Crysis Remastered Trilogy to pozycja, którą powinni się zainteresować dzisiejsi gracze. Przenalizujmy więc najpierw każdą z części z osobna.
Crysis
Miejscem akcji pierwszej odsłony jest (w przeważającej części) dżungla. Będziemy więc poruszać się między krzakami i chować w zaroślach, by w dogodnej chwili przystąpić do ataku. Fabuła nie należy niestety do najlepszych, aczkolwiek nie będę oczywiście zdradzał wydarzeń. Z pewnością pamiętacie, że jestem zagorzałym przeciwnikiem spoilerów. Nie będę więc wyjawiał szczegółów na temat przedstawianej w trzech odsłonach historii. Jeśli jednak chcielibyście się zapoznać z oficjalnym opisem tych gier, to odsyłam Was do tej strony. Nasz bohater porusza się oczywiście w nanokombinezonie – specjalnym ubiorze, zwiększającym możliwości. Można wybrać jeden z czterech trybów – maskowanie, pancerz, prędkość lub siłę. Wydawać by się więc mogło, że warto będzie się przełączać między tymi trybami. Okazuje się jednak, że nie ma w tym wielkiego sensu. Maskowanie pozwala, w teorii, przekradać się za plecami przeciwników bez wykrycia, by następnie pozbyć się ich po cichu.
Praktyka pokazuje jednak, że nie damy rady zlikwidować ich wręcz – jedyną opcją jest strzelenie w głowę, optymalnie z broni z tłumikiem. Co jakiś czas dostaniemy do zrealizowania zadania poboczne. Nie zapewniają nam one jednak żadnych profitów – no, może poza odblokowaniem dwóch trofeów. Równie dobrze można przeć przez siebie i wykonywać kilkanaście misji, które na nas czekają. Z przykrością muszę stwierdzić, że rozgrywka w „jedynce” jest bardzo toporna i nie zestarzała się godnie. Ostatecznie zmuszałem się do przechodzenia tej gry i myślę, że wiele osób może odbić się od tej części. Na szczęście dalej jest o niebo lepiej.
Crysis 2
Drugi Crysis jest moją ulubioną grą z serii niemieckich twórćów. Rozgrywka jest tu zdecydowanie lepie przemyślana niż w przypadku poprzedniej odsłony. Nawet samo aktywowanie trybów nanokombinezonu jest tu sensowne i bardzo wygodne. Chcecie włączyć przyspieszenie? Ok, po prostu naciśnijcie lewą gałkę analogową i biegnijcie. A może skorzystać z większej siły? Nie ma problemu, przytrzymajcie prawą gałkę analogową lub kwadrat w odpowiednich miejscach. Niekiedy przydałoby się też zwiększenie osłon. Wystarczy nacisnąć L1, a ekran pokryje się nano-plastrami, oznaczając aktywowanie wspomnianego trybu. Teraz możemy udać się w wir walki, nie obawiając się, że przeciwnicy nas załatwią. Nie zapomniano bynajmniej o graczach preferujących skradanie. Naciśnięcie R1 sprawi, że włączymy tryb maskowania. W odróżnieniu jednak od „jedynki”, w tej odsłonie ma on sporo sensu. Możemy przekraść się za przeciwnika i zdjąć go po cichu, wbijając mu nóż lub skręcając kark. Nie ukrywam, że bardzo lubię się skradać i Crysis 2 pozwolił mi ponownie korzystać z odpowiednich ruchów. Nic nie powoduje oczywiście takiej satysfakcji jak ciche pozbycie się wszystkich patrolujących obszar przeciwników.
Bardzo przydatna jest również latarka czy specjalny tryb widzenia. Możemy w ten sposób zauważyć oponentów, a naciśnięcie kwadratu na padzie sprawi, że zostaną oznaczeni, ułatwiając nam przemyślenie działania. W tej odsłonie jest też sporo alternatywnych dróg do celu, co dodatkowo zachęca do eksploracji. Ułatwia to również planowanie trasy do likwidowania oponentów, unikając wykrycia. Crysis 2 wprowadza do rozgrywki nieco taktyki i robi to bardzo dobrze. Oczywiście nie ma obowiązku grania po cichu i jak najbardziej można też wszystkich wystrzelać w otwartej walce. To właśnie ta swoboda działania jest jedną z największych, choć nie jedyną – o czym później – zalet „dwójki”.
Crysis 3
Miejscem akcji „trójki” ponownie jest Nowy Jork – tak samo jak w poprzedniej części trylogii. Dwójkę i trójkę dzieli jednak kilkadziesiąt lat. Świat dobitnie pokazuje tę różnicę. Oznacza to, że Nowy Jork w Crysis 3 stanowi zarośniętą miejską dżunglę, bardziej przywodzącą na myśl świat Predatora niż ogromną aglomerację. Wczucie się w pierwotnego łowcę ułatwia również nowa broń w tej odsłonie – łuk. Naturalnie nie może się on poszczycić powalającym zasięgiem, aczkolwiek nadrabia to pewną bardzo istotną zaletą. Muszę przyznać, że taki kontrast – żołnierz w futurystycznym kombinezonie korzystający z łuku – działa na korzyść tej gry. Wracając jednak do uzbrojenia w kontekście skradania się, to wszystkie pozostałe bronie (oraz pięści) po ich użyciu podczas maskowania pozbywają nas na chwilę niewidzialności. Tu wybija się właśnie łuk, który nie pozbawia nas aktywowanej niewidzialności. Możemy wobec tego strzelać do oddalonych przeciwników, minimalizując ryzyko wykrycia nas.
Wadą tej broni jest stosunkowo niewielka dostępność strzał. Nie jest to bynajmniej coś, czego nie da się obejść – można je zdobyć z ciał pokonanych przeciwników. Oczywiście, wzorem „dwójki”, tu również mamy sporo alternatywnych dróg do celu – nawet więcej niż w poprzedniej odsłonie. Nierzadko możemy wtedy dostać się do odpowiedniego punktu, a następnie po cichu likwidować całe obszary wypełniane przez oponentów. Crysis 3 jest bez wątpienia najkrótszą częścią z trylogii. Ukończenie „trójki” nie powinno Wam zająć więcej niż 6 godzin, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich. Dotarcie do napisów końcowych w „jedynce” oraz „dwójce”, nie spiesząc się, powinno zająć po około 10 godzin.
Modyfikowanie broni w Crysis Remastered Trilogy
Każda z odsłon serii pozwala nam na lekkie zmienianie zachowania większości broni palnej. Dostęp do tego menu jest bardzo wygodny. Wystarczy po prostu mieć w rękach broń, którą chcemy zmodyfikować, po czym przytrzymać panel dotykowy kontrolera. Teraz możemy wybrać różne rodzaje amunicji (na przykład zapalającą), alternatywne warianty celownika, zamontować lub zdjąć tłumik czy na przykład założyć latarkę albo wskaźnik laserowy. Natomiast naciskając w lewo na d-padzie wybierzemy tryb prowadzenia ostrzału – serię lub pojedynczy pocisk. Szczerze polecam wejście do trybu dostosowania broni od razu po podniesieniu jakiejś giwery. Odpowiedni celownik na strzelbie albo tłumik na pistoletach, czy karabinach szturmowych w istotnym stopniu wpływa na nasze szanse na przetrwanie.
Naturalnie nie brakuje tez broni pewnych poległych przeciwników (tych spluw nie możemy jednak modyfikować) oraz materiałów wybuchowych. Możemy się bowiem czasem natknąć na C4 lub granaty. Wyposażenie jest dość zróżnicowane i z pewnością każdy znajdzie swój ulubiony wariant. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie (w przypadku „dwójki” i „trójki”), by wyrwać CKM z jego podstawy i korzystać z niego, jednocześnie poruszając się.
Udźwiękowienie
Już pierwszy Crysis mógł się poszczycić bardzo przyjemną dla ucha muzyką. Podniosłe orkiestralne kompozycje brzmiały bardzo dobrze i nierzadko nawet samo ich słuchanie zabierało mi nieco czasu. Jednak to w przypadku „dwójki” Crysis rozwinął muzyczne skrzydła. Naturalnie nie ma w tym niczego dziwnego – przecież za kompozycje odpowiadała tu legenda branży, Hans Zimmer. Niżej możecie przesłuchać jednego z utworów pochodzących z Crysisa 2.
Pozostając jeszcze przy udźwiękowieniu, należy wspomnieć o polskim dubbingu. W drugiego i trzeciego Crysisa możemy grać, decydując się na polskie głosy postaci i interfejs. Jedynka natomiast zawiera jedynie polskie napisy. Z polskim dubbingiem, mimo że całkiem porządnie zrealizowanym, wiąże się niestety pewien mankament. Poprzednia odsłona pozwalała nam wybrać tryb wydajnościowy lub wyglądu, co miało oczywiście wpływ na odblokowanie klatek na sekundę. Tej opcji nie znajdziemy w kolejnych odsłonach. Dwójka i trójka natomiast oferują też pełną polską, albo pełną angielską wersję językową.
Nie można ustawić osobno dźwięku u napisów, co jest sporym niedopatrzeniem. Stąd w niniejszej recenzji zrzuty ekranu z drugiego Crysisa pochodzą głównie z wariantu gry na PS5, w którą postanowiłem grać w pełnej wersji językowej angielskiej. Tym bardziej, że polska wersja jest nazbyt wulgarna. Nie wiem jak Wam, ale mi nie sprawia przyjemności słuchanie rynsztokowego słownictwa w co drugim zdaniu. Trzeba też zauważyć, że o ile podczas rozgrywki występuje polski dubbing, o tyle przerywniki filmowe (w przypadku Crysis 3) opatrzone są… angielskim głosem. To dość zaskakująca sytuacja i występuje przez cały czas przechodzenia gry.
Grafika
Nie mogłem oczywiście nie sprawdzić, czy recenzowane tytuły zasługują na dopisek Remastered w tytule. Każda z odsłon może się pochwalić dobrej jakości odbiciami, aczkolwiek grafika w jedynce mimo wszystko nie wygląda najlepiej z bliska. O ile dalszy plan naprawdę może się podobać i nierzadko przechadzając się przez dżunglę można się zatrzymać, by podziwiać widok, o tyle inaczej jest z elementami bliżej nas. Bardzo często na przykład skały mają rozmazane tekstury, sprawiając wrażenie, że nic nie zostało z nimi zrobione. Na szczęście już dwie następne gry zachwycają. Odbijanie elementów świata w kałużach, czy wodzie prezentuje się bardzo dobrze i tekstury są bardzo dobrej jakości bez względu na odległość. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak te tytuły się prezentują i na pewno przypadną one do gustu wielu spośród Was. Niżej możecie zobaczyć krótki przykład tego, jak wygląda wspomniany efekt.
Podsumowanie
Crysis Remastered Trilogy to bardzo dobry pakiet wciągających strzelanek pierwszoosobowych. Bynajmniej nie jest wolny od wad – SI przeciwników nierzadko jest zerowe (co przedstawiam na poniższym krótkim filmie), a grafika w pierwszej części mogłaby być zdecydowanie lepsza. Żadna z odsłon nie zachwyca też fabułą i należy się nastawić na granie głównie dla rozgrywki. Szkoda też, ze trylogia nie zawiera trybu rozgrywki wieloosobowej i że nie zawarto Crysis Warhead.
Bardzo dobrą zmianą byłoby też dodanie możliwości niezależnego wybrania języka dialogów i napisów w dwójce i trójce. Nadal jednak uwzględniając te mankamenty otrzymujemy bardzo dobre gry pierwszoosobowe, którymi powinni zainteresować się również miłośnicy skradanek. Za niespełna 200 złotych dostaniemy pudełkowe wydanie trzech produkcji, które powinien sprawdzić każdy fan gier FPP. Występuje tu również delikatny rozwój umiejętności naszej postaci, choć również – jedynie w przypadku „dwójki” oraz „trójki”. Pierwsza odsłona jest zdecydowania częścią, która najgorzej zniosła próbę czasu i może odrzucić wielu z Was. Dajcie jednak szansę następnym dwóm grom – to naprawdę dobre produkcje, o wiele lepsze od pierwszego Crysisa. Nie powinno to dziwić – „jedynka” miała służyć pierwotnie jedynie jako pokaz możliwości technicznych, benchmark. W przypadku następnych odsłon widać, że to pełnoprawne gry. Zdecydowanie warto się nimi zainteresować.
Kod recenzencki zapewnił polski wydawca, Koch Media Poland.

Dodaj komentarz