Blair Witch od studia Bloober Team zdobywa kolejną platformę. Załóżmy więc gogle, chwyćmy Movy i udajmy się do przerażającego lasu.
Blair Witch to gra w oczywisty sposób nawiązująca do filmu sprzed ponad dwudziestu lat. Las Black Hills ponownie prezentuje swoje mroczne sekrety – tym razem w dziele krakowskiego zespołu. Polacy zabrali nas do Maryland już dwa razy – na konsoli Xbox One (naszą recenzję znajdziecie tutaj) oraz na Nintendo Switch. Jeśli jesteście ciekawi, co sądzimy o tej właśnie wersji, zachęcam do lektury tego tekstu. Tym razem Bloober Team zalecają założenie gogli PlayStation VR i chwycenie dwóch kontrolerów PS Move. Sprawdźmy więc, czy warto zainteresować się wspomnianą grą w nowej formie. Zapraszam do lektury recenzji edycji dedykowanej wirtualnej rzeczywistości. Analizę zacznijmy standardowo. Pierwszym punktem na naszej trasie jest…
FABUŁA
Nie musicie się oczywiście obawiać, że przedstawię Wam w niniejszym akapicie spoilery. Jestem ich zagorzałym przeciwnikiem i nie zamierzam nikomu psuć odkrywania historii na własną rękę. Posłużę się więc oficjalnym opisem fabuły, jaki znajdziecie w karcie gry w PlayStation Store. Jeśli nadal nie chcecie wiedzieć niczego na ten temat – cóż, nie bez kozery jasno nazwałem ten akapit. Możecie więc w takim przypadku przejść do następnego – nie obrażę się 😉 Jeżeli natomiast delikatne wprowadzenie w opowieść Wam nie przeszkadza, służę wspomnianym wyżej opisem.
Jest rok 1996. W lesie Black Hills w pobliżu Burkittsville w stanie Maryland znika bez śladu mały chłopiec. Wcielając się w Ellisa, byłego glinę z niełatwą przeszłością, dołączasz do poszukiwań. Zwykłe policyjne śledztwo szybko przeradza się w niekończący się koszmar, gdy mierzysz się ze swoimi lękami i wiedźmą z Blair – tajemniczą istotą, która nawiedza las…
NAJLEPSZY PRZYJACIEL CZŁOWIEKA
Nie ukrywam, że jestem ogromnym miłośnikiem psów. Te czworonogi od zawsze są bliskie mojemu sercu i lubię przebywać w ich towarzystwie. Niestety, mój pies zmarł kilka miesięcy temu, co jest dla mnie jednym z najbardziej przykrych wydarzeń w życiu. Programistom z Bloober Team udało się jednak sprawić, że poczułem się jakbym znów miał psa. Przedstawienie jego zachowania oraz związane z tym animacje wyglądają niesamowicie realistycznie. Domyślam się, że musiało to się podobać już w płaskich wersjach Blair Witch. Wirtualna rzeczywistość z pewnością dodaje tym ruchom głębi i sprawia, że samo obcowanie z cyfrowym pupilem jest bardzo dobrym powodem przemawiającym za zakupieniem gry. Bullet, bo tak nazywa się nasz psiak, jest niesamowicie przydatnym kompanem. Kiedy tylko wyczuje niebezpieczeństwo, zacznie ostrożnie się poruszać i ujadać, natomiast jego szczekanie zasugeruje, że w pobliżu czai się potwór.
To nie jedyne, do czego przydaje się Bullet. Możemy mu podsuwać znalezione przedmioty, by pies wywęszył trop i wskazał nam drogę do celu. Oprócz tego Bloober Team pozwala nam wchodzić w świetne interakcje z Bulletem. Sięgając po zawieszony na naszej szyi dzwonek, możemy na przykład polecić psu dołączyć do nas. Co więcej, wykonując odpowiednie ruchy kontrolerami PS Move, będziemy głaskali psa. Ten z wdzięczności i radości może się na nas oprzeć i wystawić zadowolony język. Muszę przyznać, że bardzo miło zaskoczyło mnie kładzenie się Bulleta na plecach i wystawianie brzucha do głaskania. Możemy też podać mu jego ulubiony smakołyk w nagrodę za dobre zachowanie. Interakcje z Bulletem są jednym z najlepszych punktów gry. Przyznaję, że nawet po ukończeniu Blair Witch z radością wracałem do tytułu tylko po to, by bawić się z psem. Animacje i realizm zachowania naszego milusińskiego dowodzą, że VR jest idealny dla recenzowanej produkcji.
ROZGRYWKA
Blair Witch niewątpliwie nie jest długą grą – ukończenie 17 tworzących ją rozdziałów nie powinno zająć więcej niż 5 godzin. Przez ten czas, standardowo dla produkcji z portfolio Bloober Team, skupimy się głównie na eksploracji. Las, w którym rzekomo działa tytułowa wiedźma kryje wiele odnóg, skrywających kilka rodzajów znajdziek. Możemy więc natknąć się na tajemnicze zdjęcia czy drewniane amulety – logo serii. Mimo tego jednak gra jest dość liniowa i próbując swobodnie zwiedzać las, szybko natraficie na elementy blokujące drogę w niezaplanowanym przez twórców kierunku. Tytuł ten to dość filmowe doświadczenie i nie należy postrzegać go jako sandboxa. Bynajmniej nie jest to wadą produkcji – trzeba jedynie nastawić się na taki styl rozgrywki. Naturalnie nie samym chodzeniem żyje gracz.
W Blair Witch będziemy też mogli pozbywać się pewnych potworów. Zostało to zrealizowane bardzo podobnie do mechaniki przyjętej w serii Alan Wake. Musimy po prostu skierować promień światła latarki na wrogą istotę. Oczywiście do dokładnego wskazania celu wykorzystujemy kontrolery PS Move. Dość szybko znajdziemy też kamerę wideo. Za jej pomocą, a dokładniej wykorzystując odnajdywane kasety z nagraniami, ujrzymy zapis z przeszłości. Musimy wtedy ustawić się w odpowiedniej pozycji i śledzić co się działo w miejscu, w którym się znajdujemy. Pozwoli to na pojawienie się w naszej lokacji przedmiotu z nagrania. To bardzo interesujące rozwiązanie, które z pewnością nieraz Was zadziwi. W ten sposób wpłyniemy też na nasze otoczenie. Wystarczy znaleźć na taśmie moment, w którym przejście wyglądało inaczej, a stanie się tak również obok nas.
JAKOŚC ZAIMPLEMENTOWANIA VR
Bez wątpienia jedną z najbardziej istotnych, jeśli nawet nie najważniejszą, kwestii w przypadku gier na VR jest jakość zaimplementowania wirtualnej rzeczywistości. Na różnego rodzaju VR znajdziecie wiele produkcji, które mogłyby być dobre, gdyby nie skopana obsługa kontrolerów i gogli. W przypadku tytułów obowiązkowo wykorzystujących kontrolery PS Move pojawia się dodatkowo kwestia jakości odwzorowania i przeniesienia naszych ruchów na te wykonywane przez naszego bohatera. Nie ma co owijać w bawełnę – Krakowiacy z Bloober Team stanęli na wysokości zadania. Efekt ich prac powinien stanowić wzór dla producentów tworzących gry na VR.
Ani razu podczas rozgrywki nie ukazał mi się komunikat informujący o tym, że byłem poza obszarem. A zaręczam, że celowo wykonywałem ruchy mogące powodować ten monit. Ruchy dzierżonej przez nas kontrolerów PS Move są idealnie przenoszone do świata gry, przez co wchodzenie w interakcje z tym światem jest bardzo przyjemne i naturalne. W Blair Witch znajduje się wiele elementów, z którymi możemy zadziałać. Najprostszym przykładem są mazaki – możemy je chwycić i wypisywać, co tylko chcemy. Niżej, na mapie, możecie zobaczyć tego przykład.
INTERAKCJI CIĄG DALSZY
Wspomniałem wcześniej o obecności Bulleta, ale warto jeszcze wrócić do naszego czworonożnego przyjaciela. Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie to, że psiak zagina uszy, kiedy przesuwamy po nich dłońmi. Natomiast kierując Move’a pod brodę owczarka ujrzymy lekko zgięty palec, którym możemy podrapać psinę. To nie koniec realistycznych interakcji. Nasz bohater posiada na wyposażeniu pięć podstawowych przedmiotów (zawieszonych na nas, a dokładniej głównie na kamizelce). Krótkofalówka pozwala wybrać odpowiedni kanał i nadawać komunikat, wykorzystując do tego naturalnie przeniesione wizualne odpowiedniki przycisków Move’a. Wspominałem już wcześniej o gwizdku – tu również konkretny przycisk odpowiada za daną komendę. Szkoda jednak, że nie postanowiono interpretować w żaden sposób dmuchania w gogle. Wbudowany w nie mikrofon nie jest wykorzystywany przez tę grę.
DALSZA CZĘŚC EKWIPUNKU
Kolejnym przedmiotem, z którego możemy korzystać jest kamera – tu również sensownie ułożono przyciski względem Move’a, w wyniku czego przewijanie taśmy i zatrzymywanie filmu jest naturalne. Następnym akcesorium jest latarka – przyczepiamy ją do kieszeni kamizelki i możemy nią non stop świecić (istnieje też możliwość zagięcia jej pod kątem prostym). Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by chwycić ją do ręki i samemu precyzyjnie wskazywać miejsca naświetlania. Jednak tym, co najbardziej mnie zaskoczyło okazał się być telefon – a dokładniej możliwości jego personalizacji. Również ten przedmiot i jego przyciski zostały sensownie przeniesione na układ przycisków Move’a. Jednak nie to jest największą zaletą telefonu. Możemy bowiem wejść w ustawienia polskojęzycznego systemu i zmienić… motyw.
Dostosowaniu podlega też dzwonek – ja zdecydowałem się na jeden z kilku wariantów – V Symfonię Beethovena. Oprócz tego można wejść w wiadomości, by sprawdzić historię wiadomości z byłą partnerką naszego bohatera, ale też z weterynarzem, lekarzem czy… pizzerią. Dzięki temu zabiegowi możemy łatwo wczuć się w postać i dać się złapać na złudzenie działania jako realna postać. Mężczyzna z własną przeszłością, motywacjami i planami. Brawo, Bloober Team, świetna robota.
GRAFIKA I UDŹWIĘKOWIENIE
Blair Witch: VR Edition nie jest niestety grą bez wad. Nie ma ich co prawda wiele, ale warto oczywiście o nich wspomnieć. Pierwszym, co uderza po uruchomieniu tytułu jest dość marna jakość przerywnika filmowego. Cechuje go dość wysoki poziom kompresji, co przekłada się na niską rozdzielczość. Okazuje się, że cała gra jest trapiona przez ten problem. Tekstury są często rozmazane, co nie powinno mieć miejsca w przypadku produkcji o dość zamkniętej strukturze poziomów. Udźwiękowienie natomiast jest dość oszczędne, aczkolwiek nie jest to wadą tytułu. Muzyki uświadczycie niewiele. Klimat jest budowany przez ascetyczne argumenty. Ot, na przykład odgłosy kroków, szept wiedźmy (której jednak jest tu bardzo mało), czy szczekanie podenerwowanego psa.
Środki przekazu są minimalistyczne i działa to na korzyść gry. Szkoda jednak, że pod koniec gry tempo przedstawiania wydarzeń wyraźnie przyspiesza. Silnie kontrastuje to z dość powolnym sposobem prezentowania opowieści przez pozostałą część gry. Nie mogę też pochwalić ostatniego rozdziału. 17-ty jest strasznie długi i jednocześnie monotonny – w kółko powtarzamy te same czynności. Sprawia to, że męczymy się i zamiast chcieć poznać finał opowieści pragniemy po prostu dotrzeć do końca gry.
WERDYKT
Blair Witch: VR Edition to mimo wad niemal perfekcyjna gra dla miłośników filmowej serii oraz wirtualnej rzeczywistości. Obsługa Move’ów jest idealna, a animacje Bulleta zachwycają. To doskonała propozycja dla fanów horrorów, w których strach nie opiera się na jump scare’ach, a na poczuciu zagubienia. To też jedna z najlepszych produkcji dostępnych na PlayStation VR. Nie tylko w ramach gatunku, ale ogółem. Szczerze polecam!
Kod recenzencki dostarczyło Bloober Team.
Dodaj komentarz