Outriders: polski looter shooter – to brzmi tak dumnie. Nie ukrywam, że na najnowszą grę od People Can Fly czekałem z ogromną niecierpliwością. Liczyłem, że wzorem CDP Red, które wyznaczyło nowe granice dla gier RPG, kolejne studio ustanowi nowe trendy w innym gatunku. Czy się przeliczyłem? Zapraszam do lektury recenzji Outriders.
Outriders to reprezentant gatunku, który uwielbiam – looter shooterów. Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że potrafię w takim Destiny 2 spędzić wiele godzin, nawet w ciągu jednego tygodnia. Destiny 2 stało się dla mnie wręcz rytuałem – jest jak wyprowadzanie psa. Gdy jest coś ważnego do zrobienia, np. nowa misja, nowy wielki mistrz na szturmie do ukończenia – to wszystko idzie na bok, bo nowa aktywność w dziele Bungie wzywa.
Tworzenie postaci
Niestety, Outriders nie jest niczym innowacyjnym. To zaledwie zlepek dobrze już znanych fanom looter shooterów mechanik. Swoją przygodę zaczynamy od wybrania klasy, którą będziemy grać. Możemy się wcielić w Niszczyciela, Piromantę, Technomantę lub Manipulanta. W prostym edytorze stworzymy własną postać – mężczyznę lub kobietę. Co ciekawe, w dowolnym momencie możemy dostosować wygląd naszej postaci; fryzury, blizny, etc. Wybranej raz klasy nie możemy już zmienić, ale za to można stworzyć sobie do sześciu dowolnych postaci. Co ważne, dzięki wspólnej skrytce można swobodnie przerzucać między nimi ekwipunek.
Outriders – klasy postaci
Słów kilka o klasach. Każdy bohater jest w stanie odblokować dziewięć umiejętności, natomiast używać możemy tylko trzech. Te uruchamiamy, naciskając L1, R1 lub L1+R1 na PlayStation. Analogicznie działa to na konsolach Xbox. Niszczyciel pełni rolę tanka. Włada żywiołami ziemi, a jego zdolności pozwalają m.in zniwelować znaczną liczbę obrażeń na kilka sekund. Potrafi również złapać pociski wrogów i odbić je w ich stronę. Natomiast Piromanta jest świetny do czyszczenia pola bitwy z mniejszych przeciwników za pomocą ognia. Jest w stanie przyciągać do siebie przeciwników, aby zadawać im obrażenia oraz wyssać z nich zdrowie, aby się uleczyć. Technomanta z kolei jest trucicielem gadżeciarzem. Jego umiejętności pozwalają przyzwać wieżyczkę zamrażającą lub plującą trucizną oraz działko z wyrzutnią pocisków rakietowych. Może się też wyposażyć w ogromny LKM lub wyrzutnię rakiet. Gram taką postacią na Xbox Series X i przyznaje, że bawię się świetnie cały czas korzystając z takich gadżetów.

Manipulant
Na PS5 przeszedłem Manipulantem całą bardzo długą kampanię. Razem z misjami pobocznymi zajmuje ona aż 35-40 godzin. Po sprawdzeniu wersji demo, w której gracze mogą rozegrać pierwszy rozdział kampanii oraz zapoznać się z każdą z klas, wybrałem Manipulanta. Jego umiejętności wydały mi się najbardziej korzystne do przychodzenia kampanii w pojedynkę. Bardzo podoba mi się pułapka spowalniająca. Dzięki niej przeciwnicy trafiają do dużej bańki, w której są spowolnieni. Ja w tym czasie mogę zadać im wiele obrażeń mieczem, który powstaje z anomalii. Świetnie sprawdza się też umiejętność polowania. Pozwala teleportować się za plecy przeciwnika, aby zadać mu ogromne obrażenia. To nie tylko świetny skill, który pozwala zabijać strzelbą potężnych przeciwników. Co najważniejsze, szybko pozwoli dostać się do snajperów.
Snajperzy, snajperzy wszędzie
Ci są w Outriders okrutni i niesprawiedliwi. Razem z deszczem granatów (które mają wykurzyć gracza zza osłony) najbardziej psuli mi przyjemność z gry. Gdy snajper wychyla się za swojej osłony, to cały czas trzyma laserowy celownik na graczu. Nie dość, że zada nam solidne obrażania, to jeszcze każdy jego strzał odrzuca nas do tyłu. Nie musze chyba pisać, że kończy się to odsunięciem gracza od osłony. Przez to jesteśmy jeszcze bardziej narażeni na ostrzał ze strony przeciwników. Jeżeli w pierwszej kolejności nie wyeliminujemy snajperów, to walka stanie się dla nas bardzo trudna. W wyniku tego, że mają cały czas celownik przyspawany do gracza, będą zadawać nam krytyczne obrażenia. To strasznie irytujące, gdy walczysz z jakimś czempionem lub grupką mniejszych przeciwników, a tu nagle snajper co chwilę zadaje Ci solidne obrażenia. Nie zrozumcie mnie źle, w każdej grze są snajperzy. Nawet w Destiny 2 mamy Psiony, które także namierzają nas wiązką lasera. Jednakże ich ingerencja w walkę nie jest tak znacząca, jak ma to miejsce w Outriders.
Cel…
Dodatkowym utrudnieniem moim zdaniem jest nienajlepszy system celowania. Daleko mu do tego z Destiny 2, czy The Division 2. Nawet Anthem pod tym względem wydaje mi się dużo lepsze. Mimo dobrych 50 godzin z Outriders cały czas mam problem z płynnym celowaniem w głowę. Rozgrywki nie ułatwia także bardzo mały celownik, który na 55-calowym telewizorze jest ledwo widoczną biała szpilką. Odnoszę wrażenie, że polski deweloper nie do końca poważnie potraktował konsolowych graczy. Bardzo mały celownik oraz duże problemy w ustawieniu płynności celowania sugerują, że głównym odbiorcą są tutaj gracze PC. Niewątpliwie dużo łatwiej będzie trafiać w głowy, a mały celownik na 27-calowym monitorze nie sprawi takich problemów, jak na dużym telewizorze.
Zdobywanie wyposażenia
Outriders to looter shooter, a więc z pokonanych przeciwników oraz napotkanych skrzyń będą wylatywać nam engramy o różnej jakości. Oczywiście im mocniejszy przeciwnik oraz wyższy poziom trudności, tym nagrody dla gracza będą bardziej wartościowe. Dzieło Polaków nie ma typowego poziomu trudności. Przez całą kampanię, która – przypominam – może trwać nawet 30 godzin, gracz nabija poziomy świata. Tych jest aż 15. Z każdym poziomem świata wzrasta poziom zdrowia oraz obrażeń przeciwników. Oczywiście pierwsze bitwy na wyższym poziomie będą bardzo trudne. Na szczęście bez problemu możemy obniżyć sobie poziom świata o jeden do czasu, aż znajdziemy lepszy sprzęt lub ulepszymy obecny.

Rodzaje sprzętu
Zdobywany sprzęt dzieli się na pospolity, rzadki, epicki oraz legendarny. W trakcie kampanii najbardziej będzie was interesować rzadki (niebieski) oraz epicki (fioletowy). Ten pierwszy pozwoli zamontować jedną modyfikację do broni lub pancerza, natomiast ten drugi już dwie. Modyfikacji jest bardzo dużo i pełnią szereg różnych funkcji. Dodatki do broni nie tylko wzmacniają obrażenia, czy nakładają na pociski różne statusy (jak zamrożenie, podpalenie, trucizna), ale też powodują różne anomalnie. Tworzą one błyskawice, tornada piaskowe, czy – moje ulubione – „łańcuchy śmierci”. Złapany w nie przeciwnik zostaje oplatany łańcuchami, które przez kilka sekund zadają mu spore obrażenia. „Łańcuchy śmierci” kapitalnie sprawdzają się na snajperkach lub karabinach wyborowych z innym modem, np. pociskami spowalniającymi lub zamrażającymi. Takich fantastycznych kombinacji możemy stworzyć w Outriders wiele. Tym bardziej, ze cały czas możemy zmieniać modyfikacje na jednym z dwóch gniazd.
Outriders, a optymalny układ broni
Niestety legendarne bronie nie mają swoich unikatowych zdolności, jak ma to miejsce m.in w Destiny 2. Legendarne bronie wyróżniają się tylko tym, ze mają po prostu jedną bardzo silną modyfikację. Za to możemy mieć przy sobie jednocześnie trzy złote giwery, tzn. dwie podstawowe i broń boczną. Podobnie, jak ma to miejsce w The Division 2, także i tutaj broń boczna praktycznie się nie przydaje. Chyba że znajdziecie złotą z bardzo silnym modem. Jednak ja dla broni bocznej znalazłem bardzo dobre zastosowanie. Otóż stała się ona moją… apteczką. W Outriders gracz sam nie może się leczyć. Zdrowie wraca nam, gdy zabijamy przeciwników z broni lub anomalii. Co jednak zrobić, gdy walczymy z bossem lub kilkoma czempionami? Otóż na broni bocznej montujemy modyfikacje „złodziej esencji”. Dzięki niej każde trafienie przeciwnika przywraca nam trochę zdrowia. Bierzcie i korzystajcie z tego wszyscy, nie ma za co!

Legendarne pancerze
Trochę lepiej sprawa ma się z legendarnymi pancerzami. Tutaj też możemy każdy z pięciu slotów na pancerz wyposażyć w złoty ciuszek. Już trzy z tego samego zestawu dają nam spore wzmocnienie. I tak, mając na sobie pancerz Intruza dla Manipulata, premia za zestaw da nam nieśmiertelność w pułapce spowalniającej. To ta duża bańka, do której łapiemy przeciwników. Natomiast pancerz Krańca Świata wzmocni nam o 100 obrażenia od dwóch zdolności anomalii. Niestety, mimo dwóch tygodni spędzonych w Outriders zdobyłem tylko 3 pancerze legendarne. Do tego każdy był z innej parafii, a więc nie było mi dane zbadać, jak w praktyce taki cały pakiet się sprawdza. Zdecydowanie więcej szczęścia miałem w przypadku legendarnych broni. Tych już mam ponad 10. Większość zdobyłem w twz. „end game”.

Kampania fabularna w Outriders
Zanim jednak trafimy do tego etapu, musimy uporać się z kampanią. Ta, jak już nieraz wspomniałem, zajmuje przy pierwszym przejściu 30 godzin. To zdecydowanie więcej niż trwa przechodzenie TLOU 2 i Uncharted 4. Co więcej, to dwa razy tyle czasu, ile potrzeba do ukończenia Gears 5. Nawet pomijając misje poboczne, (czego nie warto robić, bo za ich ukończenie zdobywamy legendarne przedmioty) i scenki przerywnikowe, na przejście kampanii innymi klasami musimy poświęcić około 15 godzin. Z jednej strony kolejne przejścia będą szybsze i łatwiejsze, ponieważ możemy przerzucać ekwipunek pomiędzy postaciami. Aczkolwiek z drugiej strony będzie to nudne i po prostu męczące. Moim zdaniem looter shooter powinien mieć kampanię na pięć do maksymalnie dziesięciu godzin. Pod tym względem perfekcyjne jest Destiny 2. Robisz dodatek pierwszą postacią w około pięć godzin, pozostałymi dwoma przebiegasz w 2-3 godziny i szybko oddajesz się zadankom dziennym, tygodniowym i ogólnie farmieniu światła. W przypadku Outriders mamy zdecydowanie przerost formy na treścią. Ta kampania jest stanowczo za długa. Co najgorsze, ostanie godziny są strasznie meczące, bo trafiamy na coraz bardziej gąbczastych przeciwników.
Końcowi przeciwnicy
Totalnym absurdem stała się dla mnie walka z małym szamanem tuż pod koniec gry. Nie wiedzieć czemu, ten przeciwnik ma aż trzy paski zdrowia. Strzelałem do niego dobre 40 minut, patrząc jak wolno topnieją mu te paski. Po tym pojedynku naprawdę bolały mnie palce, a frustracja sięgała sufitu. W mojej głowie pojawiały się cały czas pytania: po co? Dlaczego? Jaki sens ma taki przeciwnik skoro wcześniej cały czas zmagałem się z hordami oponentów o podobnej budowie ciała? Sama walka z finałowym bossem,to także festiwal absurdu. Nie chcę wam za dużo spoilerować, ale muszę o tym napisać. Przez całą kampanie walczyłem zza osłon i ustawiałem sobie mody w broniach oraz pancerzach na niszczenie fal przeciwników. Natomiast w finałowym starciu dostałem gołą arenę oraz jednego potężnego i szybkiego przeciwnika. Tworzy on jakieś kule, które strzelają do mnie pociskami. Grając solo, nie nadążałem niszczyć tych kul i uciekać od obrażeń obszarowych, a gdzie jeszcze czas na zadawanie obrażeń bossowi? Czułem się jakbym przez całą grę uczęszczał na zajęcia z breakdance, a egzamin zdawał z tango. Musiałem wrócić do obozu, całkowicie przemodelować mody na broniach, zmienić umiejętności oraz dostosować do nich mody na pancerzach. Dopiero wtedy i po wielu próbach udało mi się pokonać bossa. To niesłychanie frustrujący i niesprawiedliwy finał kampanii dla jednego gracza.
Ekspedycje – end game Outriders
No dobra, kampania kampanią, a loot lootem. Przecież i tak dobrze wiemy, że cała zabawa w looter shooterach zaczyna się w tzw. „end game”. Tuż po ukończeniu fabuły gracze otrzymają dostęp do Ekspedycji. Są one silnie wzorowane na szczelinach z Diablo III. Podobnie jak misje w kampanii, możemy ukończyć je solo lub w kooperacji dla trzech graczy. Warto jeszcze zaznaczyć, ze nawet samotnicy muszą być połączeni z serwerem, aby móc grać. Wracając do Ekspedycji, poziom trudności wyznacza tutaj osiągnięta ranga. Tych maksymalnie jest 15, podobnie jak poziomów świata w kampanii. Niby im więcej graczy, tym poziom przeciwników i ich liczba rośnie, ale w trakcie tygodniowego grania stwierdzam, że gra ma ogromne problemy ze skalowaniem poziomu trudności. Dotyczy to zarówno gracza solo, jak i w kooperacji. Czasem jest zbyt łatwo, a innym razem zdecydowanie zbyt trudno. Tyczy się to głównie przesadnej liczby „gąbczastych” przeciwników.

Wszystkie ekspedycje są na czas, a nasze postępy są oceniane medalami od brązu do złota. Oczywiście im lepszy czas ukończenia, tym lepsze nagrody otrzymamy na końcu ekspedycji. Tuż po ukończeniu kampanii na poziomie świata 11 mogłem wskoczyć do ekspedycji na poziom piąty. Każde ukończenie ekspedycji na złoto odblokowuje nam kolejną wyższą rangę. Wyższe wbicie rangi wymaga od gracza ulepszania ekwipunku. Nie da się cały czas podnosić poziomu ekspedycji bez ulepszania wyposażenia. Pisząc tę recenzję, po dwóch tygodniach od premiery gry obecnie utknąłem na 12 randze ekspedycji. Niestety nie jestem w stanie tam długo przetrwać, więc cały czas zdobywam surowce oraz liczę na lepszy sprzęt, rozgrywając ekspedycje na poziomach 10-11.
Matchmaking
Niestety, ekspedycje mają fatalny system dobierania graczy. Sprawia to, że z losowymi ludźmi gra się bardzo źle lub wcale, bo kompan stoi sobie bez ruchu od 30 minut. Niestety deweloper nie stworzył żadnego lobby. Gracz szukający sesji nie może wybrać sobie konkretnej misji, rangi oraz sprawdzić jakości połączenia hosta przed dołączeniem do jego gry. Jedyne co możemy zrobić, to kliknąć na „dołącz do ekspedycji’ i gra wrzuca nas w totalnie losowe miejsce. Boli również brak polskiej społeczności. CDP RED dowiódł, że można zadbać o fajną grupę miłośników swojej produkcji Niestety, w Outriders jesteśmy zdani sami na siebie. Nie ma co liczyć na narzędzia ułatwiające fanom gry nawiązywanie kontaktów.

Outriders – co robić po przejściu gry?
Po ukończeniu ekspedycji, oprócz sprzętu, otrzymujemy także nowy surowiec, nazwany „zasobami z kapsuł”. Będzie on nam służył nie tylko do ulepszania sprzętu na wyższe poziomy. Pozwoli także kupić u nowego NPC legendarne bronie oraz pancerze. Oczywiście, jak to ma miejsce w looter shooterach, przyjdzie wam zagrać wiele ekspedycji zanim uzbieracie odpowiednią liczbę zasobów na legendarny sprzęt. Ekspedycje to niestety cały end game w Outriders, co dla mnie jest sporym rozczarowaniem. Wielka szkoda, że polski deweloper nie zdecydował się chociaż na dodanie do gry wyzwań dziennych i tygodniowych. Nie znajdziemy tu także karnetu sezonowego. W tytule brakuje ogólnie czegoś, co sprawiłoby, że gracze mieliby tę przysłowiową marchewkę przed nosem.
Problemy techniczne
Na koniec pozostaje mi wspomnieć o dwóch przykrych aspektach. Niestety, mogą one sprawić, ze Outriders nie przetrwa na rynku dłużej niż niesławne już Anthem od BioWare. Pierwsza sprawa to wyczyszczenie całego ekwipunku wielu tysiącom graczy po pierwszej aktualizacji gry. Drugi mankament to tragicznej jakości serwery gry, które dostarczyło Square Enix. Po pierwszym tygodniu od premiery gra otrzymała aktualizację. Jej zadaniem było m.in zadbanie o balans mocy anomalii w różnych klasach postaci. Niestety, skutkiem ubocznym było skasowanie całego ekwipunku u wielu graczy. Problem ten dotyczy ludzi głownie grających w kooperacji, których wyrzuciło z rozgrywki. Następnie pojawili się w lobby bez broni w samej bieliźnie. Ten strzał w kolano People Can Fly spowodował, że wielu graczy skasowało już Outriders, a ci, którzy pozostali boją się grać w kooperacji.
Deweloper oczywiście cały czas pracuje nad naprawieniem tego błędu oraz obiecuje zwrócenie ekwipunku, ale nie gwarantuje, że będą w nim te same mody. Dla fanów looter shooterów taka wiadomość to żadne pocieszenie. To mody w takich grach mają kluczowe znaczenie, a nie piękny skin na broni. To tak jakby ukradziono wam Ferrari, a po kilku dniach samochód wam zwrócono, ale pod maską byłby silnik od Trabanta oraz np. opony terenowe. No fajnie, auto z wierzchu prezentuje się tak samo, ale w środku jest totalnie nieprzydatnym złomem.
Serwery
Drugi problem to fatalne serwery. Naturalnie można wybaczyć deweloperowi, że po 2-3 dniach od premiery były ogromne problemy z zalogowaniem się do samej gry oraz rozłączenia w trakcie rozgrywki. Jednakże straszne lagi oraz wiele różnych problemów, jakie napotykam po dzień dzisiejszy są już do nie do zaakceptowania. Od sporej liczby lagów, przez znikającą postać z ekranu, która nie może nic zrobić po całkowicie zablokowanie bieganie. Mogłem np. robić tylko przewroty – wszystko to możecie zobaczyć nagrane na moim Twitterze. Tworząc sieciową strzelankę lub looter shootera, priorytetem powinno być dla Ciebie zapewnienie graczom stabilnych serwerów. Tym bardziej, gdy udostępniasz wersję demo, w którą zagrało 2 miliony osób. Mniej więcej wiesz, jakiego napływu graczy możesz spodziewać się na premierę i jeszcze możesz infrastrukturę rozbudować.
Outriders – podsumowanie
Sprawiedliwe wystawienie oceny Outriders jest bardzo trudnym zadaniem. Można ten tytuł potraktować dwojako. Jednym sposobem jest podejście do tej gry jak do typowej strzelanki kooperacyjnej w stylu Gears 5. Można też przejść ją solo, niczym Uncharted 4 na niskich poziomach świata, zdobywając głównie niebieskie przedmioty. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zabić bossa na pierwszym poziomie, zignorować ekspedycje oraz wystawić wysoką ocenę. Zrobili tak niektórzy recenzenci jeszcze w pierwszym tygodniu od premiery, gdy błąd z kasowaniem ekwipunku jeszcze się nie pojawił. Można też grać w Outriders tak, jak chcą tego twórcy. W takim przypadku należy ten tytuł potraktować jak looter shootera. Zapominamy więc o obniżaniu poziomu świata, zdobywając najlepsze przedmioty, aby zbudować satysfakcjonujący komplet.
Męczymy się na słabych serwerach o złoto na ekspedycji, aby posiadać jak najwięcej legendarnych przedmiotów. Przez ostatnie dni, grając w Outriders, cały czas biłem się z myślami, jaką ocenę wystawić tej grze. 4, 5, czy może na zachętę 6/10? Doszedłem do wniosku, że nie będę wystawił końcowej oceny. Napiszę tylko, że Outriders jako sama strzelanka RPG w stylu „przejdź i ukończ kampanię” to dobra gra, Aczkolwiek gdy potraktujemy ten tytuł jak looter shooter, to czeka nas spore rozczarowanie. Niemniej, sprawdźcie, Outriders, które jest w Xbox Game Pass i sami wybierzcie drogę dla waszego outridera. Dla mnie dzieło People Can Fly to niestety jeden z najsłabszych looter shooterów na rynku. Szkoda – oczekiwania miałem bardzo wysokie i niestety się przeliczyłem.
Grę do recenzji dostarczyła Cenega.

Oceny gry są pozytywne. Nie jest to gra wybitna, ale w dobrą też można zagrać – wszystkie recenzje gry Outriders