Ciekawa gra eksploracyjna Trailmakers to debiut niezależnego studia Lightbulb Games. Jako gracz trafiamy do niezwykle rozległego, otwartego świata, który wzorowany jest na pustynnych terenach stanu Kolorado. Mamy jedno, niezwykle ważne zadanie do wykonania – zostanie najlepszym odkrywcą – tytułowym pionierem.
Akcja w Trailmakers została osadzona została w otwartym świecie. To sandboksowa gra eksploracyjna, w której mamy stać się najlepszym odkrywcą. Przemierzamy rozległe pustkowia, biorąc udział w przeróżnych aktywnościach, np. w poszukiwaniu ukrytych oaz, zdobywaniu górskich szczytów, a nawet mamy możliwość udziału w zmaganiach wyścigowych. Czyli takie wszystko w jednym.
Na czym dokładnie polega gra?
Przede wszystkim, najważniejszym elementem Trailmakers jest możliwość konstruowania maszyn. By to zrobić, wykorzystujemy zestaw narzędzi z ekwipunku i gotowe elementy, w tym koła, siedziska, wydechy, wahacze (do złudzenia przypominające te, znajdujące się w zestawach klocków LEGO). Bawiąc się w „klockowego inżyniera” gra w żaden sposób nie ograniczała budowania bardzo wymyślnych konstrukcji. Możemy budować samochody, a nawet jakieś udziwnione samoloty czy też fikuśne pojazdy, którymi będziemy mogli poruszać się po wodzie. Jak znudzi się konstrukcja – nie ma problemu. Można ją wielokrotnie zmieniać i ulepszać. Jednak, żeby nie było za łatwo, pojazdy się psują, więc trzeba będzie je naprawiać. O tym, że w grze brakuje miejsca na kreatywność – nie ma mowy.
Zabawa w samotności
W trybie jednoosobowym jedyne, co się dzieje to… raczej nic. Tryb ten pozwala jedynie na opanowanie tego, jak sterować i budować pojazdy. I choć na początku myślałam, że popsuł mi się pad, bo nie mogłam przez 45 minut zmienić koloru klocka (młodszy brat też nie dał rady), to pod wpływem irytacji klikając wszystkie możliwe guziki w końcu się udało. Nadal nie wiem w jaki sposób. Oczywiście, bez ukończenia samouczka nie mogło się obejść. Dopiero po jakimś czasie odkryłam, że nie musimy samemu budować pojazdów – niektóre z nich można zbudować automatycznie. Klikamy opcję i pojazd w mgnieniu oka tworzy się sam. Chwilę mi zajęło (jak zwykle) opanowanie samego sterowania, ale po ogarnięciu co i jak jest już całkiem dobrze.
Rozbiłem się!
Następuje „łubudub” i znajdujemy się na obcej planecie, a nasz statek rozpada się na części pierwsze. Nasz bohater, w którego się wcielamy posiada niesamowitą wiedzę z zakresu konstrukcji „motopodobnych” i zbuduje wszystko, co tylko będziemy chcieli. Więc tak, wszystko kręci się wokół tego, żebyśmy zbudowali statek kosmiczny i pozwolili naszej postaci na powrót do domu. Nic jednak nie przychodzi zbyt łatwo. Samo zbieranie części momentami tak mnie irytowało, iż myślałam, że wyrzucę konsolę przez okno (no ale nie mogłabym wtedy zagrać w Mortal Kombat, więc plan ten porzuciłam). Bez kreatywnego umysłu niewiele można zdziałać, więc jeżeli ktoś nie posiada takiej umiejętności, nie będzie zachwycony rozgrywką, gdyż tylko ona może nam umożliwić wykonanie zadania.
Kilka trybów gry
W Trailmakers możemy skorzystać z kilku trybów gry. Oprócz podstawowego o nazwie „kosmiczny rozbitek”, można wybrać jeszcze spośród czterech dostępnych. Każdy z nich umożliwia grę w trybie wieloosobowym. W trybie kreatywnym wszystkie części potrzebne do zbudowania pojazdu są dostępne od razu, a w kolejnym trybie ścigamy się i staramy się uzyskać jak najlepszy czas. W trybie wyścigowym musimy stworzyć pojazd tak dobry, że nie pogardziliby nim inżynierowie Ferrari. Okej, sterowanie podczas jazdy samochodami jest lekko irytujące, ale do opanowania. By skorzystać z trybu gry wieloosobowej należy mieć wykupione PS Plus – inaczej nie będzie takiej możliwości (a mnie skończyła się subskrypcja, możecie zacząć w tym miejscu „standing ovation for Tsumi”).
Dziękujemy wydawcy Flashbulb Games za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz