W świecie gier gokartowych przyjęte jest, że najlepszą tego typu serią jest Mario Kart. Przez lata nikt nie był w stanie dorównać tej produkcji. Chociaż jest jedna gra, która przez wielu uznawana jest za jedynego godnego konkurenta dla Mariana i spółki. Tą grą było Crash Team Racing, wydane oryginalnie na pierwsze PlayStation. Activision ma na swoim koncie udane odświeżenia klasyków z tamtych czasów, pytanie tylko jak poradzili sobie z tym tytułem?
Crash Team Racing to zdecydowanie jedna z najważniejszych gier mojego dzieciństwa. Spędziłem z tym tytułem setki godzin, bawiąc się doskonale ze znajomymi. Krążek z CTR rzadko opuszczał czytnik mojej konsoli i był jednym z niewielu pretekstów, by skorzystać z multitapa. I choć ostatni raz w CTR grałem chyba z 10 lat temu, to z wielką chęcią zasiadłem do odświeżonej wersji tego tytułu.
Activision produkcję tego typu remake’ów opanowało chyba do perfekcji. Po bardzo udanych trylogiach Crash Bandicoot i Spyro nowa wersja CTR prezentuje się równie okazale. Graficznie tytuł wygląda niesamowicie. Nowe modele postaci poruszają się niesamowicie. Trasy oddane są niezwykle wiernie, ale pełne są nowoczesnych wdzięków. Całość chodzi bardzo płynnie i oglądanie gry na ekranie telewizora to czysta przyjemność. Warto zaznaczyć, że grałem jedynie na PS4 Pro, więc nie wiem jak gra prezentuje się na Switchu. Porównanie grafiki między nową wersją a oryginałem znajdziecie na końcu tekstu.
Podobnie do grafiki potraktowano także warstwę audio. Nagrano nowe kwestie dialogowe czy dźwięki wydawane przez postaci. Nowe wersje utworów też prezentują się doskonale. A dla fanów klasyki można w opcjach wybrać oryginalny soundtrack.
Wszystkie zmiany w oprawie byłyby jednak na nic, gdyby rozgrywka była do kitu. Na szczęście twórcy z Beenox zachowali to, co najważniejsze, wiernie przenosząc model jazdy z PSXa. Jeździ, skręca czy driftuje się tutaj dokładnie tak samo, jak w oryginale. To świetne doświadczenie, chociaż przez lata zapomniałem jak trudna potrafi to być gra.
Lata grania w Mario Kart trochę mnie rozleniwiły i przystępując do CTR byłem lekko nieprzygotowany. Owszem gokarty od Nintendo potrafią być wymagające, szczególnie na wyższych poziomach, ale wydaje mi się, że początkowo tamta gra jest dużo bardziej przystępna. W CTR gra się świetnie, ale próg wejścia jest tutaj trochę wyższy. Nie mam poczucia, by dając komuś pada w dłoń mógłbym w prosty sposób wytłumaczyć działanie np. turbo doładowania. Oczywiście jak już wszystko opanujemy to zabawa będzie gwarantowana, ale początki będą trudne.
Zabawę warto rozpocząć od trybu kampanii, który jest ewenementem dla tego typu gier. Mamy tutaj normalną fabułę i Hub, po którym jeździmy i wybieramy kolejne trasy. Przejście kampanii nie zajmie nam dużo czasu. Przy odrobinie wprawy myślę, że da się całość zamknąć w dwie, może trzy godziny (oczywiście dłużej zajmie to nam na wyższych poziomach trudności). Dzięki temu poznamy dostępne w grze trasy. Szkoda, że pomimo dodania tutaj tras z gry Nitro Kart nie pokuszono się o implementację trybu kampanii z tamtej gry.
To oczywiście nie koniec, bo czekają na nas także wyzwania czasowe czy specjalne wyzwania CTR. Te ostatnie polegają na tym, że na poszczególnych trasach rozmieszczone są litery C, T i R. Naszym zadaniem jest nie tylko je zebrać, ale także wygrać wyścig. To ciekawe urozmaicenie, które sprawi, że odkryjemy wiele nieznanych wcześniej zakątków tras.
Do kampanii możemy podejść na dwa różne sposoby. Klasycznie – czyli wybieramy jedną postać, a poziom trudności jest w góry ustalony, jak za starych czasów. Drugi tryb pozwala nam dowolnie wybrać sterowaną przez nas postacią, a także edytować nasz pojazd. W tym trybie możemy także ustawić sobie poziom trudności. Jeśli nie jesteśmy za bardzo obeznani z grą to warto rozpocząć na Easy, bo gra na wyższych poziomach może dać nam w kość. Nie pomagają w tym występujące czasem długie czasy ładowania, które mogą nieźle wkurzyć, jak powtarzamy jakiś wyścig dziesiąty raz.
W grze znajdziemy cała zawartość z oryginalnego Crash Team Racing, wzbogaconą o trasy z Crash Nitro Kart. Dostępnych jest dużo więcej postaci niż w oryginale. Przy okazji po raz pierwszy możemy sterować postacią Nitrosa Oxide’a. Każda z postaci ma też kilka alternatywnych skórek. Część postaci odblokowujemy poprzez tryb kampanii, a część możemy kupić w sklepie za zebrane w trakcie wyścigów pieniądze. Warto zaznaczyć, że dodatków tych nie kupujemy za prawdziwe pieniądze. Twórcy obiecują wspierać tytuł nowymi zestawami akcesoriów po premierze.
Czymże jest gra o gokartach bez dopalaczy i broni? Powraca oczywiście znany z oryginału arsenał. Większość z dostępnego tutaj orężu ma więcej niż jedno zastosowanie. Warto jednak pamiętać, że w przeciwieństwie do Mario Kart gracze na ostatnich miejscach nie są wspierani dużo mocniejszym arsenałem. Jeśli więc komuś idzie gorzej, to zdobywane przez niego bronie raczej mu wiele nie pomogą.
Siłą takich gier jest zabawa wieloosobowa. I pod tym względem Crash Team Racing dostarcza. Grać możemy lokalnie, nawet w czterech graczy, albo online z ludźmi z całego świata. Możemy się ścigać w pojedynczych wyścigach czy całych turniejach. Powraca także tryb battle, gdzie na specjalnych arenach próbujemy przetrwać jak najdłużej lub zdobyć wyznaczony cel. Więc nawet jak przejdziemy całą zawartość dla jednego gracza, zdobędziemy wszystkie medale i pobijemy wszystkie rekordy, to wciąż czekać nas będzie zabawa z innymi graczami.
Crash Team Racing Nitro-Fueled to zdecydowanie jedna z lepszych gier tego typu na rynku. Posiadacze PS4 i Xboxa One właściwie nie mają się co zastanawiać, bo konkurencji próżno szukać. Posiadacze Switcha mają bardzo mocną konkurencję, ale mimo iż Mario Kart 8 Deluxe dostępne jest już jakiś czas, to wciąż trzyma cenę i przez to odświeżone przygody Crasha są opcją tańszą. Według mnie warto po ten tytuł sięgnąć, szczególnie jeśli podobnie jak ja zagrywaliście się w oryginał za młodu.
Dziękujemy Activision za dostarczenie gry do recenzji.
Rozgywka:
Coś się Wam skopało na stronie głównej.
Recki na PS4 pojawiają się wymieszane z Xboxem i Switchem. A przecież jak recka oparta jest o wydanie na PS4 – powinna się tylko tam wyświetlać.
W końcu wydania się między sobą mocno różnią. Rozdzielczość, czasy wczytywania się itd… Albo przy Car Mechanic Sim – wwrsja na Słicza to zupełnie inna gra
Hej. Car Mechanic faktycznie nie powinien być w kategorii na Switcha, bo to dwie inne gry. Ale inne duże tytuły nie różnią się od siebie niczym na PS4 i Xbox One 🙂