PowerWash Simulator 2 to kontynuacja hitu studia FuturLab z 2022 roku. Czy twórcy należycie uzasadnili stworzenie drugiej myjki?
Trzy lata temu twórcy ze studia FuturLab stworzyli grę, której założenie wydawało się absurdalne – symulator czyszczenia myjką ciśnieniową. Gracze szybko jednak zauważyli, że w tym szaleństwie jest metoda. Potwierdza to wynik aż siedemnastu milionów sprzedanych egzemplarzy produkcji, która okazała się niesamowicie relaksującym i satysfakcjonującym doświadczenie. FuturLab wraca z kontynuacją swojego hitu w postaci PowerWash Simulator 2. Czy warto znów sięgnąć po myjkę?
Praca pod ciśnieniem



Podobnie jak w przypadku poprzednika, FuturLab nie sili się na opowiadanie wielkiej, rozbudowanej fabuły. Fundamentem doświadczenia PowerWash Simulator 2 jest czyszczenie brudów za pomocą myjki ciśnieniowej, zatem rozwadnianie doświadczenia fabułą byłoby tu zbędne.
Nie oznacza to, że nie ma na czym zawiesić tu uwagi. Powracają tu bowiem SMS-y od klientów, które otrzymujemy wraz z postępem kolejnych poziomów. Twórcy są tu w szczytowej komediowej formie – historyjki opowiadane w konwersacjach nieraz potrafią rozbawić. Przykładowo, myjąc zdezelowany domek kempingowy przyjdzie do nas kryptyczna wiadomość od turystów, którzy ostrzegają przed śpiącym w mytej przez nas chacie niedźwiedziu. Podobnie jak rozgrywka, na sucho nie brzmi to ekscytująco – to trzeba przeżyć.
Myju myju, głowica na kiju



Gameplay w PowerWash Simulator 2 jest szalenie prosty: wybieramy zlecenie, myjemy myjką, kupujemy ulepszenia. Do naszej dyspozycji oddane zostały również narzędzia, które ułatwiają brudną robotę, pokroju hydraulicznego wysięgnika czy różnej długości drabin. Wszystko to służy piekielnie satysfakcjonującego czynowi oczyszczania rozmaitych przedmiotów i budynków. Jest tu też mydło, które ułatwia usuwanie brudu szybkim przejechaniem strumieniem szerokiej myjki.


Druga myjka nie sili się na rewolucję w formule rozgrywki. I dobrze, bo jest to formuła niesamowicie relaksująca, w którą ingerencja mogłaby ujmować ważnym aspektom doświadczenia. Nie zmienia to faktu, że nowości nie ma tu zbyt wiele, co z pewnością nie zachęci graczy, których pierwsza część odrzuciła. Warto jednak wspomnieć o bazie wypadowej, którą między zleceniami udekorujemy (uprzednio umytymi) meblami. Pogłaszczemy tam również kotki!


Fajną zmianą w stosunku do poprzednika jest większa interaktywność przedmiotów, które myjemy. Czasem będziemy musieli manualnie przełożyć elementy, by dokładnie je doczyścić z każdej strony, a niektóre poziomy kontynuują się, dopiero gdy oczyścimy konkretny fragment brudu.
Moim największym zarzutem do rozgrywki drugiego PowerWash Simulator jest wielki stopień dowolności co do wykorzystywanych narzędzi. Żaden typ brudu de facto nie zmusza nas do użycia konkretnych przyrządów, co ujmuje potrzebie kupowania nowych akcesoriów do myjek. Przykładem może być sztandarowa dla materiałów promocyjnych tej części okrągła głowica, która w praktyce funkcjonalnie nie jest lepsza względem podstawowej dyszy myjki.
Wypucowane na błysk



Największy postęp względem poprzednika widać w warstwie graficznej produkcji FuturLab. Poziomy są znacznie bardziej estetyczne, ale jednocześnie mocniej stylizowane, co dodaje grze charakteru. Znacznie lepiej prezentuje się także oświetlenie, które razem z ogólną obłością obiektów tworzy przyjemny dla oka obraz.
Również warstwa dźwiękowa służy tu wzmocnieniu poczucia komfortu i satysfakcji. Nie znajdziemy tu żadnych utworów muzycznych – będziemy słyszeć jedynie syk strumienia wody uderzającego o najróżniejsze brudne powierzchnie.
Czy warto chwycić za myjkę?


PowerWash Simulator 2 to udana kontynuacja hitu FuturLab, która nie próbuje wynaleźć koła na nowo. Ostrożność twórców co do wprowadzania nowości służy tu zarówno jak zaleta, jak i największa wada tytułu. Nie zmienia to jednak faktu, że granie w drugą myjkę było dla mnie czystą przyjemnością, której oddawałem się dla relaksu po trudnym bossie w Ninja Gaiden 4.
Egzemplarz recenzencki gry dostarczyło FuturLab.

Dodaj komentarz