Czas na kolejną detektywistyczną grę od studia Microids! Oto Agatha Christie’s Death on the Nile czyli kolejna przygoda Herculesa Poirot.
Zacznę typowym dla mnie wstępem: uwielbiam detektywistyczne przygodówki od Microids. Moje serce skradli już przy Murder Mystery Machine, z każdą kolejną produkcją ulepszając rozgrywkę. Jak prezentuje się Hercules Poirot w kolejnej morderczej zagadce? Czas przyjrzeć się z bliska Agatha Christie’s Death on the Nile.
Śmierć na Nilu
Śmierć na Nilu to jedna z najbardziej rozpoznawalnych historii Agathy Christie, zaraz obok Morderstwa w Orient Expressie. Jak jej liczne ekranizacje, tak i gra przenosi nas w ciut inne realia, przedstawiając prawie-znaną historię.
Obok Poirota, drugą grywalną postacią będzie Jane Royce, prywatny detektyw, która badać będzie sprawę morderstwa przyjaciółki. Nasze historie będą się jednak zazębiać, a Jane nieraz spotka się z Poirot i pomoże mu w klasycznym śledztwie.
Ilość trupów w naszej historii jest dość oszałamiająca, pytanie więc, czy uda nam się dotrzeć do prawdy i prawidłowo wydedukować, jak do nich doszło i kto za nimi stoi?
Fabuła
Widzieliście kiedyś może film Śmierć na Nilu? Zaledwie parę lat temu pojawiła się najnowsza ekranizacja, w gwiazdorskiej obsadzie. Wszystko zaczyna się więc w klubie, w noc nieudanych oświadczyn, by następnie przenieść nas na pokład łodzi płynącej po Nilu. Realia zostały tu jednak ciut zmienione i zagadki rozwiązywać będziemy w rytmie disco z lat ’70-tych. I uwierzcie mi, raczej szybko wpadnie Wam ona w ucho, nawet jeśli na co dzień nie jest to Wasz klimat.


Rozgrywka
W grze wcielimy się w dwie postacie. Będzie to oczywiście Hercules Poirot oraz wspomniana wcześniej Jane Royce. W obu przypadkach towarzyszyć nam widok z perspektywy trzeciej osoby oraz raczej pełna swoboda ruchu (poza skakaniem). Dostępne dla nas „plansze” są wyjątkowo obszerne, tam gdzie fabularnie ma to oczywiście sens. Klub czy pokład wycieczkowego statku będą miały swoje limity, ale eksploracja Nowego Jorku na pierwszy rzut oka będzie dość przytłaczająca. Gra na szczęście dość sensownie będzie nas kierować po zawiłych uliczkach, a z czasem zapamiętamy co-i-jak.
Rozgrywka składać się będzie z rozmów z ludźmi (przez większość historii postacie będą się powtarzać) na temat bieżących wydarzeń, a także szukanie wskazówek i rozwiązywanie łamigłówek. Zadaniem pobocznym będzie poszukiwanie ukrytych w rozdziałach złotych wąsów (jak i w poprzedniej odsłonie przygód Piorot) oraz złotych winyli. Ta część nie będzie jednak w ogóle istotna do fabuły, a pozwoli odblokować osiągnięcia i specjalną sekcję w części dodatków do gry.
Mapa myśli
Ważnym elementem interfejsu, rozwijanym wraz z postępem śledztwa, będzie Mapa myśli. To specjalna plansza, pełna wskazówek, zebranych informacji, a później także naszych dedukcji. Chociaż na mapach dużo się dzieje, interfejs jest czytelny i zazwyczaj wiadomo, że mamy na planszy aktualnie dostępne interakcje. Pojawią się one, gdy dotrzemy na przykład do etapu rekonstrukcji wydarzeń czy do konfrontacji, lub gdy będziemy w stanie wyciągnąć wnioski ze znalezionych informacji.
Dla mnie jest to najbardziej satysfakcjonująca część rozgrywki i to tam właśnie najwięcej będziemy musieli główkować. Część połączeń będzie oczywiście logiczna i banalna, inne jednak przysporzą nam lekkich problemów. Rekonstrukcje, szczególnie na wyższym poziomie trudności, przypominać będą trochę te zagadki logiczne, gdzie Niemiec pali fajkę, a Anglik mieszka w czerwonym domu. Czasem coś trzeba będzie rozwiązać drogą eliminacji, zamiast opierając się na faktach.



Zdecydowanie powiedziałabym, że każda kolejna produkcja Microids Lyon jest coraz trudniejsza, a także ma coraz więcej ciekawych mechanizmów.
Oprawa audiowizualna
O ile wizualnie kolejne przygody Herculesa Poirot nie porywają, o tyle warstwa muzyczna/dźwiękowa jest naprawdę niezła. Ścieżka dźwiękowa szybko wpada w ucho, tężejąc wyraźnie w „mroczniejszych” momentach fabuły, a do tego mamy pełną oprawę (angielską) dialogów postaci.
Z samym audio związana też będzie jedna „minigierka”, polegająca na podsłuchiwaniu. Spojrzenia osób, które przyłapały mnie na słuchaniu ich rozmów nigdy mi się nie znudzą. Was pewnie też rozbawią pierwsze parę razy.
Wrażenia
Agatha Christie’s Death on the Nile to zaskakująco długa gra, która zapewni Wam rozgrywkę w kilka długich (może jesiennych?) wieczorów. 9 rozdziałów, a do tego dwa zakończenia, na które wpłyną wybory podejmowane w kilku miejscach fabuły. Niektóre segmenty przejdziemy w kilkadziesiąt minut, inne zajmą nam kilka godzin (na najwyższym poziomie trudności w niektórych rozdziałach spędziłam po 5-6). Szukanie wszystkich przedmiotów do znalezienia? Bez poradnika doda to pewnie kolejne kilka godzin.
Łącznie całość (z jedynie połową osiągnięć) zajęła mi ponad 30 godzin. I szczerze, była to naprawdę dobra zabawa. Sam tytuł motywuje do powrotu, szczególnie po to by spróbować swoich sił w bezbłędnych unikatowych minigierkach, które dadzą nam osiągnięcie, czy by właśnie odnaleźć wszystkie wąsy i złote winyle, a następnie odblokować specjalny pokój.





W epilogu spotkamy się też z poważnym wyborem, gdzie każda z opcji da nam inne osiągnięcie. Powrót więc kusi, chociaż muszę chwilę odpocząć.
Jest to jednak tytuł wart uwagi, szczególnie jeśli lubicie twórczość Agathy Christie lub gry z detektywistycznym zacięciem. Przed nami naprawdę sporo główkowania, a system podpowiedzi będzie grzecznie czekał w razie gdybyście gdzieś utknęli.
Podobnie jak w poprzednich ich tytułach, podpowiedzi oferują kilka „poziomów”, na początku tylko lekko nakierowując nas na rozwiązanie, aż do bardziej „dobitnych” wskazówek.
Trzy poziomy trudności pozwolą także dostosować wyzwanie już na samym początku rozgrywki. Będzie je można jednak zmienić w dowolnym momencie w opcjach gry.
Gotowi na wyprawę po Nilu, na której trup ściele się gęsto?
Grę do recenzji udostępnił Plaion Polska.


Dodaj komentarz