Czy Shermany zapalały się jak zapalniczki? Czy były gorsze od T-34 i Panter? W końcu, czy komiks powiela te stwierdzenia?
Powiem szczerze, że w ostatnim czasie pojawiło się sporo interesujących publikacji odczarowujących mity wielu czołgów. Słynnej panterze oberwało się od Norberta Bączyka, Steven Zaloga starał się wybrać najlepszy czołg drugiej wojny, ale słusznie robił to w paru kategoriach. Jeszcze podczas tego konfliktu ogromna produkcja radzieckich T-34 szokowała, niemieckie czołgi uchodziły za najlepsze… a jak było z amerykańskimi Shermanami? Po nieudanym boju w Afryce uznano, że zapalają się jak Ronsony (słynne amerykańskie zapalniczki). Co ciekawe, nawet po 1945 słychać było wciąż te same stwierdzenia o broni pancernej, które w dwóch wypadkach silnie wykreowane były przez propagandę. Nazistowskie propagandakompanie działały na najwyższych obrotach, żeby o technice III Rzeszy nie pojawiło się złe słowo… Podobny mechanizm występował w ZSRR. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych wolność słowa pozwalała na wiele więcej niż w europejskich reżimach, toteż na czołgi narzekano.
Jaki więc był Sherman? Współcześnie zaczyna się mówić, że wcale nie najgorszy. Oczywiście, podobnie jak inne czołgi średnie, na przykład pzkpfw. V (Pantera) i T-34 przechodził ważne modernizacje. Warto wspomnieć o wilgotnych przedziałach amunicyjnych, które miały zwiększyć bezpieczeństwo załogi, nowoczesne na tamte czasy radiostacje, bardzo dobre przyrządy celownicze, żyroskopy stabilizujące lufę, niską awaryjność, wreszcie wyszkolenie załóg. Jak to zagadnienie przedstawiono w komiksie, a przede wszystkim, czy Dream Team jest bliski faktom?
Fabuła
W komiksie nie zapoznajemy się z samą techniką wojskową, ale również z załogą czołgu. Poznajemy ją w maju 1944 roku, tuż przed inwazją w Normandii. Sierżant przemawia do zebranych czołgistów tymi słowami:
Sherman może nie jest dobrym czołgiem…
Ale jest nasz, i nie mamy innych, więc, chłopcy, będziecie musieli sobie radzić!
Jak już wspominałem, Amerykanie najpewniej do pewnego stopnia mogli mówić w miarę otwarcie, co myślą o swoim sprzęcie. Być może właśnie to chciano zaakcentować w tej wypowiedzi. Najważniejsze będzie więc to, co pokaże właściwa „akcja” w samym komiksie. Warto jednak zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć, czy autorzy dobrze oddali sylwetkę pojazdu w danym okresie historycznym. Co wersja Shermana, to lekko inny wygląd, nawet te same modele produkowane w różnych fabrykach różniły się od siebie. Czołg przedstawiony na początku historii najbardziej przypomina M4A4, która jak najbardziej mogła służyć do szkolenia i walki w tamtym okresie.
Ustaliliśmy już, że w Dream Team można rozpoznać sylwetki poszczególnych maszyn. A jak to jest z czołgistami? Załoga Shermana składa się z pięciu osób. Nasi bohaterowie są przedstawieni… ale szczerze mówiąc, nie ma to większego znaczenia. Żaden z żołnierzy nie mówi więcej o sobie ponad to, skąd pochodzi. Większość dialogów to komunikaty wymieniane w pojeździe bądź też rzeczowe rozmowy z innymi żołnierzami. Kto jest więc prawdziwym bohaterem komiksu Dream Team? Powiedziałbym, że sprzęt i historia. Bardzo spodobało mi się to, że dzięki lekturze dowiedziałem się paru ciekawostek o szlaku bojowym 3 dywizji pancernej. Zanim jednak przejdę do szalenie interesujących materiałów dodatkowych… pozostaniemy jeszcze chwilę przy fabule.
M4A3E8 i problemy z historią
Przyznam szczerze, że w komiksie stawiającym na piedestale wydarzenia historyczne i technikę, a nie relacje międzyludzkie i rozwój bohaterów, jestem szczególnie wyczulony na wierność faktom. Niestety, po początkowym podziwie względem doboru modelu czołgu do czasu, w którym znajdują się bohaterowie, w pewnym momencie scenarzysta Jean-Pierre Pécau odjechał z piskiem opon niczym radziecki BT-7 na kołach.
Po pierwsze, nasi bohaterowie podczas bitwy o St. Lo napotykają Tygrysa I. Ciekawostką jest, że większość starć z Tygrysami od samego D-Day przypisywana jest Brytyjczykom. Amerykanie mogli napotkać te czołgi ewentualnie pod Falaise (miesiąc później), choć i tak najprawdopodobniej dopiero w Ardenach pod koniec 1944 roku. Nad tym można oczywiście dyskutować, jeśli macie materiały o starciach wojsk amerykańskich w 1944 roku z Tygrysami, koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach. Jednak takie starcie podczas bitwy w lipcu jest wielce nieprawdopodobne. Oczywiście, gdyby chodziło tylko o ten pancerny pojedynek — nie poświęcałbym mu tyle miejsca. Nie pisałbym o rażących niezgodnościach z faktami.
Najwięcej zarzutów mam do M4A3E8, czyli wersji Shermana, którą możecie zobaczyć, chociażby na okładce komiksu. Jak to, co jest? Przecież wygląda dobrze, wszystko się zgadza! Nawet nowy układ sprężyn w układzie jezdnym. Nie o wygląd jednak chodzi Moi Drodzy, ale o to, że nasi bohaterowie dostają ten czołg, będąc jeszcze w Normandii. Tymczasem został on najwcześniej przekazany do walczących jednostek w grudniu 1944 roku!
Rysunki
Za rysunki w Dream Team odpowiadają Senad Mavric i Filip Andronik. Zeszyt kolorował Jean Verney. Wiecie już, że z początku wydawało mi się, że czołgiści nie mają swoich znaków szczególnych i trudno ich od siebie rozróżnić. Z czasem okazało się jednak, że to nie oni są tutaj głównymi bohaterami. Nie chodzi, żeby patrzeć na nich indywidualnie, ale traktować jako kolektyw. Ich rozróżnienie do niczego nie było więc potrzebne. Ważne było za to realistyczne przekazanie starć z użyciem czołgów i tutaj do ekipy rysowników zastrzeżeń nie mam, co więcej, kadry w przeważającej większości bardzo mi się podobały. Dobrze odwzorowano kolory, a kreska, trochę poszarpana złożona z cienkich konturów i dodatkowego cieniowania, świetnie pasowała do wojennej opowieści.
Szczegóły
Scenariusz | Jean-Pierre Pécau |
Rysunki | Senad Mavric i Filip Andronik |
Kolory | Jean Verney |
Tłumaczenie | Wojciech Birek |
Format | 240 x 320 mm |
Strony | 80 |
Oprawa | twarda |
Wydanie
Komiks ma duży format 240 × 320 mm i wydany jest w twardej oprawie, a w środku znajdziemy kredowy, ale niezbyt błyszczący papier (co jest na plus!). Szczególna uwaga należy się materiałom dodatkowym umieszczonym na końcu albumu. Pokazano w nich interesujące szkice szlaku bojowego 3 dywizji pancernej, rzuty wraz z przekrojem czołgu M4, a także krótkie opisy wybranych zagadnień. Poruszono temat rozmieszczenia załogi i drobnych modernizacji, używanej amunicji, raportów taktycznych i szkolenia amerykańskich załóg. Dodatki to 6 stron czystej przyjemności.
Podsumowanie
Trochę szkoda, że na 80 stronach Dream Team zabrakło miejsca na jakąś ciekawą historię o ludziach. Tymczasem bohaterem okazał się szlak bojowy 3 dywizji pancernej armii Stanów Zjednoczonych, z załogą w tle. I tutaj dowiedziałem się sporej dozy ciekawostek, o których nie słyszałem nawet jako pasjonat tego okresu historycznego. Kolejną porcję nowych, ciekawych informacji dostarczyły fenomenalne materiały dodatkowe. Sam komiks czytało się dobrze, między innymi dzięki świetnie oddanym scenom batalistycznym. Niestety jednocześnie trzeba zauważyć wady produkcyjne M4A3E8, który dostajemy w nasze ręce. Stoi za nimi zapewne scenarzysta, który nie odrobił pracy domowej, jeśli chodzi o udokumentowane starcia pancerne w Normandii, oraz okres, w którym wcielano tytułowy model do służby. Pomimo wszystko należy oddać, że komiks nie demonizował Shermanów, za którymi ciągnie się do dzisiaj, w mojej ocenie niesłuszny, mit słabych czołgów.
Egzemplarz recenzencki dostarczył wydawca Scream Comics.
Plansze komiksu pobrano ze strony sklepu Qaptain Hook
Dodaj komentarz