Jestem fanem Team Ninja od 2017 roku, kiedy to wypuścili na rynek NiOh, fantastyczną grę soulslikową. Idąc tym trendem i chcąc kontynuować dobrą passę studio przygotowało Wo Long: Fallen Dynasty. Czy nowa gra Japończyków skazana jest na sukces?
Team Ninja zna chyba każdy gracz, który spędza czas z wirtualną rozrywką od początku XXI wieku. W portfolio studia należącego do Koei Tecmo znajdziemy z m.in. świetną serię slasherów Ninja Gaiden. Natomiast fani bijatyk z pewnością pamiętają kapitalny cykl Dead or Alive. Ja na polubienie studia musiałem czekać do 2017 roku, kiedy to ekskluzywnie na PS4 trafiły gra NiOh i NiOh 2. Gra akcji z widokiem TPP pieszczotliwie nazwa w Polsce „japońskim wiedźminem” z miejsca stała się hitem. Japońskiemu deweloperowi w niesamowity sposób udało się połączyć rozgrywkę Dark Souls z kultową serią Onimusha. Wszystko to podano w pięknej polewie z sosem japońskiej mitologii z fantastycznie zaprojektowanymi potworami.

Opowieść w Wo Long: Fallen Dynasty
Po trzech latach przerwy od NiOh 2 Team Ninja wróciło i chce podbić rynek nową grą akcji z elementami RPG – Wo Long: Fallen Dynasty. Opowieść przeniesiono z feudalnej Japonii do starożytnych Chin. To tu gracz na zmianę będzie walczył zarówno z potworami, jak i ludźmi. Akcja Wo Long przedstawia krainę ogarniętą chaosem i zniszczeniem. Mamy 184 rok i jesteśmy u schyłku dynastii Han. Dynastia cesarska jest na skraju upadku. Gracz wciela się w bezimiennego żołnierza, który musi walczyć o przetrwanie w Trzech Królestwach. Panują tu jedni z najpotężniejszych i najbardziej przerażających wojowników w historii, tacy jak Liu Bei, Cao Cao i Sun Jian. Do tego krainy te nękają demony, z którymi oczywiście musimy się zmierzyć.
Początki z grą
Rozgrywkę w Wo Long: Fallen Dynasty rozpoczynamy od stworzenia naszej postaci w bardzo rozbudowanym edytorze. Następnie wyruszamy wgłąb starożytnych Chin, aby walczyć z potworami. Niestety fabuła w najnowszym dziele Team Ninja nie jest tak rozbudowana, co w poprzedniej ich produkcji, NiOh. Opowieść jest tu tylko tłem do wykonywania kolejnych misji, których jest bardzo dużo. Grę podzielono na rozdziały, w których mamy kilka misji do wykonania. Każda z nich kończy się po prostu walką z bossem.


Starcia
Przejdźmy od razu do walki, bo to z pewnością najważniejszy element każdej gry soulslikeowej. Zmagnia w Wo Long: Fallen Dynasty są mocno specyficzne. Twórcy główny nacisk postawili na defensywę, odbicia – tzw. „deflect” oraz kontratak. W innych tytułach tego typu gracz musi zazwyczaj unikać potężnych ataków bossów. Natomiast w Wo Fallen musimy je odbić, jednak mamy na to bardzo mało czasu. Potwór zamierzający wyprowadzić potężny cios mieni się na czarno-czerwono. Efekt ten wygląda, jakby jego żyły zaczęły się po prostu świecić. Teraz czekamy, aż na chwilę zapali się na jego ciele czerwona kropka. Stanowi to dla nas sygnał, że mamy wykonać odbicie. W tym celu wciskamy przycisk odpowiedzialny za unik; w przypadku konsoli PS5 jest to kółko.
Po co odbijać?
Jeżeli wyczujemy odpowiedni moment i idealnie odbijemy cios potwora, to przez chwilę będzie on podatny na nasze obrażenia. Natomias jeżeli nam się to nie uda, to otrzymamy ogromne obrażenia. Zazwyczaj kończą się śmiercią naszej postaci. Zadawanie obrażeń bossom oraz szczególnie udane odbicie zapełnia ich pasek zmęczenia. Gdy nabijemy go do końca, to potwór padnie na ziemię, a my będziemy mogli mu zadać potężny cios z naszej broni, zabierając sporo punktów życia.

Problemy z odbiciami w Wo Long: Fallen Dynasty
Odbicia w Wo Long: Fallen Dynasty to niestety miecz obusieczny; w niektórych walkach bardzo spłycają one poziom trudności. Jeżeli przeciwnik nie jest wyjątkowo szybki, to należy czekać na potężny atak potwora, wykonać odbicie i wyprowadzić kontratak. Powtarzamy to, aż zabijemy potwora, sami praktycznie go nie atakując. Odbicie potężnego ciosu jest dla nas po prostu dla nas bezpieczniejsze. Niestety odniosłem wrażenie, że gra ma spory problem z prawidłowym rejestrowaniem odbić, szczególnie na tych szybszych przeciwnikach, którzy mają ogromną paletę ataków. Czasami ataki nie były w ogóle sygnalizowane, a kiedy indziej kropka święciła się zbyt długo lub wcale się nie pojawiała. Śmiało mogę stwierdzić, że trzy na cztery prawidłowe moje odbicia były rejestrowane przez grę. Ewidentnie jest to ciekawy system, który wymaga jeszcze dopracowania przez twórców.
Wytrzymałość
Oczywiście, jak ma to miejsce w każdej wymagającej grze akcji, także w Wo Long: Fallen Dynasty postać gracza ma pasek wytrzymałości. Ten niestety jest fatalnie zaprojektowany. Bardzo nie podoba mi się to, że zarówno pasek od zdrowia, jak i od wytrzymałości jest w środkowej dolnej części ekranu, zamiast w lewym górnym. Pomijając już ten niedogodny fakt, kolejnym irytującym problemem jest to, że pasek od wytrzymałości podzielony jest tylko na cztery prostokąty. Każdy z nich zapełniamy, wykonując mocne ataki, używając zaklęć oraz ataków duchowych. Dodatkowo na ten pasek wpływają obrażenia od przeciwników. Im silniejszy to będzie atak, tym więcej wytrzymałości nam zabierze. Gdy pasek się zapełni, to znajdziemy się w poważnych tarapatach, nasza postać się zatrzyma i będzie podatna na potężny atak. Jak się już pewnie domyślacie, pasek ten napełnia się w szybkim tempie. Wobec tego każdy nasz atak musi być dobrze przemyślany, aby przeciwnik nie wyprowadził naszej postaci z równowagi.

Oręż
Walczyć możemy za pomocą 13 broni. Wśród nich znajdziemy m.in. miecze – zarówno duże, małe jak i podwójne, glewie, włócznie czy młoty. Do tego nie zabrakło broni dystansowych, jak łuki i kusze oraz przedmiotów miotanych, jak choćby kunai. Oprócz szybkich i mocnych ataków niektóre bronie dysponują także atakami specjalnymi, które mocno zużywają nam wytrzymałość. Pomagają za to przełamać obronę przeciwnika. Wykonujemy je za pomocą kombinacji R1 + kwadrat lub trójkąt. Warto dodać, że gracz co chwilę bynajmniej nie musi rezygnować z odpowiadającego mu wyposażenia; broni lub pancerza. Ulubione elementy pancerza lub bronie możemy na bieżąco ulepszać u kowalki, dzięki czemu nie musimy się z nimi szybko rozstawać.
Pomoc w Wo Long: Fallen Dynasty
Nowością odróżniającą Wo Long: Fallen Dynasty od NiOh są Wizardry Spells. To specjalne zaklęcia, które wykupujemy w jednym z pięciu drzewek: wood, fire, earth, metal i water. Jak łatwo się domyślić, każdy z tych żywiołów ma umiejętności, które wspomogą nas w walce defensywnej, jak i ofensywnej. Jednocześnie przy sobie możemy mieć tylko cztery czary. Używamy ich, naciskając R2 plus jeden z przycisków figurowych na padzie. Natomiast z NiOh pozostawiono wsparcie w walce potężnych boskich bestii. Ich duchy zdobywamy, pokonując bossa na koniec każdego z rozdziałów gry. W prawym dolnym rogu ekranu mamy wskaźnik wybranej boskiej bestii, który uzupełniamy po prostu zadając obrażenia przeciwnikom. Bestie przywołujemy naciskając jednoczenie trójką i kółko.


Morale
Wezwana bestia jest tym potężniejsza, im wyższe morale. Nie tylko zrani ona przeciwnika, ale też wzmocni gracza. Ranking morale to kolejna nowość w Wo Long: Fallen Dynasty. Ranking ten podnosimy oczywiście, pokonując przeciwników oraz odnajdując specjalne miejsca na wbicie chorągwi. Tylko zachęca to do eksploracji mapy. Mając wyższy poziom morale (max. 25) od przeciwnika, szybciej i łatwiej go pokonamy. Natomiast spotykając przeciwnika z wyższym morale – np. o 5 – warto go ominąć i wrócić, gdy zrównamy się z nim poziomem lub będziemy mieli wyższy od niego.
Podsumowanie
Wo Long: Fallen Dynasty to z pewnością dobra gra, jednak nie na tyle, aby fani NiOh 1 i 2 uznali ją za zupełnie nowe dzieło. To bardziej spinoff z kilkoma ulepszeniami. Największymi z nich są ulepszanie ekwipunku, system morale, ładna grafika i bardzo dobra optymalizacja na PS5. Bez dwóch zdań najbardziej docenią ten tytuł gracze, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z produkcjami Team Ninja. Szczególnie że tytuł jest dostępny w ramach usługi Xbox Game Pass.
Grę do recenzji dostarczyło PLAION Polska.
Dodaj komentarz