PlayStation VR2 za niecały tydzień będzie miało premierę. Jesteście ciekawi, czy te gogle są lepsze od poprzednich? Zastanawia Was jakość Horizon: Call of the Mountain? Jeśli tak, to niniejszy artykuł powinien Was zainteresować.
PlayStation VR2 to z całą pewnością jeden z najbardziej wyczekiwanych sprzętów dla graczy w 2023 roku. Oczywiście niemałe znaczenie ma fakt, że rok ten niedawno się rozpoczął, ale nie powinno to w żadnym stopniu umniejszać nadziei związanych z nowymi goglami od Sony. Jak na pewno pamiętacie z moich poprzednich newsów, PS VR2 wygląda bardzo obiecująco pod względem zastosowanych technologii. Oto oficjalne informacje, jakie możemy znaleźć na stronie PlayStation:
Pokaż, VR2, co masz w środku
Skoro czytacie tekst poświęcony PlayStation VR2, to bardzo możliwe jest, że czekacie na kuriera z Waszymi goglami. Zapewne niejedna i niejeden z Was odliczają dni do momentu, kiedy powitają miłego pana z czapką i kartonem. Tak naprawdę sama zawartość opakowania może stanowić dla wielu naszych czytelników niespodziankę. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że nie brakuje osób, które pragną samemu poznać elementy, jakie znajdą w kartonie. Wiem też, że sporo czytelników lubi już wcześniej wiedzieć, na co powinni się nastawić. Jeśli należycie właśnie do tej drugiej grupy, to jakiś czas temu przygotowałem dla Was odpowiedni wpis. Zabierze Was do niego powyższy odnośnik. Natomiast niżej możecie obejrzeć film, na którym zaprezentowałem skład zestawu. Oto wspomniany materiał:
Zanim opiszę poszczególne części pakietu, pozwólcie, że zwrócę uwagę na pewną dość istotną kwestię. Jest nią mianowicie ekologia. PlayStation udało się zastosować elementy stosunkowo nieszkodliwe dla bezpieczeństwa środowiska naturalnego. I tak obejmy wiążące kable nie są z plastiku, a z materiału biodegradowalnego. Sam karton może też służyć – dzięki odpowiednim wytłoczkom – za dobre miejsce do przechowywania gogli i kontrolerów. Za to Sony należy się ogromny plus. Skoro to jest już opisane, to przejdźmy do tego, co dla nas najważniejsze – samego sprzętu.
Gogle PlayStation VR2
Stało się – po wielu miesiącach oczekiwania dostaliśmy wreszcie nowe gogle VR od PlayStation. Nie ukrywam, że sam wygląd hełmu przypadł mi do gustu. W przeciwieństwie do poprzednika, pierwszego PlayStation VR, nie ma on mnóstwa diod. Dzięki temu jest bardzo elegancki. Brak podświetlenia nie oznacza bynajmniej, że śledzenie jest gorsze. Przeciwnie – zdecydowanie przebija ono to, do czego przyzwyczaiła nas poprzednia generacja gogli. Niemałe znaczenie ma przy tym zwiększone pole widzenia – wynoszące teraz 110 stopni. Dostosujemy także szerokość opaski i wizjera, dzięki czemu gogle będą dobrze przylegały do głowy. To jednak występowało również w poprzedniej generacji – czego nie można powiedzieć o obręczy z dołączonymi słuchawkami.
Przechowywanie sluchawek
Co więcej, kiedy ich nie używamy, to możemy je wetknąć w odpowiednie miejsca na goglach. Przyznaję, że to bardzo wygodne rozwiązanie i chętnie z niego korzystam. Słuchawki brzmią też dobrze. Nie zastąpią oczywiście profesjonalnych zestawów słuchawkowych, ale ja przez cały okres testowy nie miałem ochoty ani potrzeby na zamienienie dołączonych słuchawek na inne. Sprawdzają się one świetnie.
Gogle na froncie posiadają włącznik oraz mikrofon, a także suwak rozstawu soczewek. Pozwala nam on dostosować odległość, na jaką są od siebie oddalone soczewki, a tym samym dostosować śledzenie ruchu gałek ocznych. O jakości działania tej funkcji dowiecie się z dalszej części niniejszego testu. Teraz przejdźmy do jeszcze jednego, bardzo przydatnego przycisku. Znajduje się on na brzegu gogli i pozwala przekazać im obraz z obiektywów na hełmie. W ten sposób (na czarno-biało) zobaczymy nasz pokój bez konieczności zdejmowania gogli. Każdy, kto miał do czynienia z jakimikolwiek goglami wirtualnej rzeczywistości na pewno doceni, jak bardzo przydatna jest ta opcja. Wygodnie podniesiemy kontrolery, czy chociażby sprawdzimy powiadomienie w telefonie – zastosowań może być mnóstwo i jestem pewien, że każdy posiadacz PlayStation VR2 nieraz spojrzy na znajdujący się przed nim realny świat, pozostając w goglach. Alternatywnie możemy tym przyciskiem aktywować mikrofon. Jednak w mojej ocenie podgląd otoczenia jest zdecydowanie lepszą opcją.
Konfiguracja gogli PlayStation VR2 – pierwsze podłączenie
Moje pierwsze podłączenie gogli było dla mnie dość zaskakujące. Do tego stopnia, że sprawdziłem instrukcję i okazało się, że… najpierw musiałem włączyć konsolę. Byłem przyzwyczajony, po spędzeniu niezliczonej ilości godzin z pierwszym PS VR, że również teraz wystarczy włączyć gogle, a konsola włączy się automatycznie. Niestety nie – teraz najpierw włączamy PlayStation 5, a dopiero wtedy – podłączone kablem USB typu C do gniazda na froncie konsoli – gogle. Po chwili zostaniemy przeprowadzeni przez szybką konfigurację, w której ustawimy między innymi rozmiar naszego pomieszczenia oraz dowiemy się, jak zakładać gogle. Warto na chwilę zostać przy wykrywaniu pomieszczenia. Gogle zawierają bowiem wbudowanych kilka obiektywów. To właśnie za ich pomocą, rozglądając się dookoła, zeskanujemy nasz pokój. Koniec z odgórnie ustalonym obszarem gry (co miało miejsce w poprzednich goglach wirtualnej rzeczywistości od PlayStation).
Teraz rozglądamy się po prostu, a w rozszerzonej rzeczywistości zobaczymy, jak nasz pokój jest skanowany. Będzie to oczywiście miało przełożenie na obszar, w którym stoimy (pozbawiony charakterystycznych znaków PlayStation) oraz teren, na jakim mają działać gogle. Co niezwykle istotne, tym razem nie jesteśmy skazani na regulowanie pozycji zewnętrznej kamery. Po prostu podłączamy gogle do PlayStation 5 i tyle. Na dobrą sprawę do gry wystarczy nam jedno gniazdko z prądem – podłączamy do niego PS5, do PS5 gogle PlayStation VR2 i to tyle. Prostota konfiguracji i podłączenia to niektóre z najważniejszych haseł tego sprzętu, co przekłada się oczywiście na przyjemność jego użytkowania.
Kontrolery Sense
Bez wątpienia jedną z najbardziej widocznych już na pierwszy rzut oka zmian są nowe kontrolery. PlayStation Move – kiedy były dobrze śledzone – nierzadko bardzo dobrze się sprawdzały w grach ruchowych. Nie sposób jednak odmówić, że można było wyczuć, iż to w pewien sposób relikt przeszłości. Nie było w tym bynajmniej niczego dziwnego – Movy zadebiutowały przecież jeszcze za czasów świetności PlayStation 3. Na szczęście japoński gigant zdaje sobie sprawę z nowych potrzeb graczy. Odpowiedzią na nie są kontrolery Sense. Wyposażono je w adaptacyjne spusty, efekty dotykowe, a także – co jest jedną z największych zmian względem poprzednich kontrolerów – w dwie gałki analogowe.
Właściwie jedynymi elementami, których brakuje w zestawieniu z pełnoprawnym kontrolerem są krzyżak oraz panel dotykowy. Podejrzewam, że to właśnie z tego powodu nie można niestety grać w „płaskie” gry za pomocą Sense’ów. Kontrolery posiadają też obręcze, które prezentują się dość futurystycznie. Oczywiście początkowo trzeba się przyzwyczaić do nowego sposobu trzymania kontrolerów, ale zapewniam Was, że nie minie wiele czasu, a Wasze ręce odruchowo będą układały się odpowiednio. Sense są bowiem niesamowicie ergonomiczne i bardzo przyjemne. Ładuje się je oczywiście za pomocą portu USB typu C i szkoda, że producent dołączył tylko jeden kabel takiego typu. Jeżeli natomiast obawiacie się o ewentualne wypadnięcie Wam kontrolerów z rąk, to znajdziecie przyczepione do Sense’ów opaski. Dzięki nim nawet jeśli przestaniemy trzymać kontrolery, to nie spadną.
Nie mogłem naturalnie nie sprawdzić czasów działania i ładowania tych kontrolerów. Tu niestety nie pojawił się pierwszy zgrzyt. Okazało się, że naładowanie jednego z kontrolerów od 0 do 100% pojemności wbudowanego akumulatora zajmuje około 2 godzin. Jest to całkiem przyzwoity wynik. Nie mogę tego natomiast napisać o czasie pracy Sense’ów. Ten wynosi zaledwie około 4 godzin. Mam nadzieję, że PlayStation zadba jeszcze o zarządzenie energią w jednej z aktualizacji. Póki co w tej kwestii nie ma rewelacji.
Wygoda użytkowania PlayStation VR2
Nie ma co ukrywać, gogle PlayStation VR2 są niesamowicie wygodne i dzięki swojej stosunkowo niemałej wadze nie odczuwamy ich zbytnio na głowie. Należy zauważyć, że gogli można używać nawet nie zdejmując okularów. Sam noszę na co dzień szkła korekcyjne, w związku z czym mogłem sprawdzić jak w takiej sytuacji wypada granie w goglach. Stwierdzam brak jakiejkolwiek różnicy w zestawieniu z korzystaniem z gogli przy zdjętych okularach. Wobec tego zakup mogą rozważyć nawet osoby z poważną wadą wzroku. Kabel, jakim podłączamy gogle do konsoli jest naprawdę długi i stabilnie siedzi w porcie. Nie ukrywam, że miałem pewne obawy związane z ewentualnym przesuwaniem się konsoli przy bardziej dynamicznych ruchach goglami. Nic bardziej mylnego – nic takiego nie miało miejsca. Bardzo szybko przestaniecie nawet zdawać sobie sprawę z obecności kabla – tym bardziej, że bynajmniej nie jest on tak ciężki jak w poprzednich goglach wirtualnej rzeczywistości.
To, co najważniejsze – testy w grach
Horizon: Call of the Mountain
Jako że Horizon: Call of the Mountain to bez wątpienia największa – i najbardziej wyczekiwana – gra, jaką w dniu premiery dostaną gogle PlayStation VR2, nie mogłem odmówić możliwości sprawdzenia jej przed 22 lutym. W związku z tym na portalu znajdziecie oczywiście moją pełną recenzję. Natomiast tutaj zawrę jedynie podsumowanie i zamieszczę film prezentujący rozgrywkę:
Horizon: Call of the Mountain to fenomenalna gra i kolejny hit w portfolio PlayStation. Gdyby nie opowieść, która mnie nie wciągnęła, tytuł dostałby maksymalną notę. Jednak ze względu na historię, nie mogę dać więcej niż „zaledwie” 9/10. To obowiązkowa pozycja dla każdego posiadacza PS VR2 – niezależnie od stosunku do całej serii. Zapewnia możliwości wchodzenia w interakcje z elementami świata (na przykład konieczność podnoszenia niekiedy elementów oburącz, ze względu na ich wagę). Jest też szukanie drogi do celu i bardzo dobrze zrealizowane łucznictw. To tylko niektóre z licznych zalet tej produkcji. Niemal perfekcyjny obraz całości wieńczy rewelacyjna grafika. To wybitna gra na VR i mistrzowski start przygody z nowymi goglami od PlayStation. Zresztą czy w jakiejkolwiek innej grze doświadczylibyście, jak Żyraf przechodzi tuż nad Wami, a Grzmotoszczęk Was zjada?
Źródło: Pełna recenzja Horizon: Call of the Mountain
Poniższe gry są od dość dawna dostępne na innych platformach czy goglach. Z tego względu zaznaczam na wstępie, że poniżej nie zawieram recenzji tych tytułów. Oczywiście, jeśli chcecie przeczytać szerszą opinię na temat jakości wykonania poszczególnych elementów tych produkcji, to zachęcam do przypomnienia sobie właśnie recenzji. Z tego odnośnika przejdziecie do odpowiednich artykułów skupiających się na Moss. Natomiast teraz przyjrzyjmy się trzem grom pod kątem dostosowania ich do sprzętowych możliwości PlayStation VR2. Najpierw przeniesiemy się do odległej galaktyki.
Star Wars: Tales from the Galaxy’s Edge – Enhanced Edition
Nie ukrywam, że nie jestem największym fanem serii o potyczkach Jasnej i Ciemnej strony Mocy. Lubię pierwsze 6 filmów (a więc, na logikę, części IV – VI oraz I – III), ale to właściwie tyle. Nowe filmy mnie nie zachwycają, delikatnie mówiąc, a seriale animowane, komiksy i książki nie są mnie w stanie zainteresować. Mając to na uwadze, do przedpremierowego sprawdzania Tales from Galaxy’s Edge na PS VR2 podchodziłem z pewną rezerwą. Miałem jednocześnie nadzieję na to, że możliwości gogli Sony zostaną zastosowane tak umiejętnie, że przekonają mnie do gry. I niestety nie udało się to. Nie chodzi bynajmniej o to, że kontrolery Sense są źle śledzone, co to, to nie. Ich ruch w grze idealnie przekłada się na nasze realnie wykonywane gesty. Problem jednak w tym, że ktoś w ILMxLAB podjął całkowicie dla mnie kuriozalną decyzję. Mianowicie do poruszania się wykorzystujemy prawą gałkę analogową, a rozglądamy się lewą.
Nie znalazłem w ustawieniach możliwości zmienienia działania analogów. Alternatywnie można włączyć teleportowanie się z punktu do punktu, ale skutecznie burzy to immersję i nie eliminuje konieczności obracania się w kierunku interaktywnych obiektów. Z tego powodu nie byłem w stanie długo grać w tę produkcję. Bardzo szybko robiło mi się po prostu niedobrze, co mnie zaskoczyło. Nie miałem tak w chyba żadnej innej grze wykorzystującej wirtualną rzeczywistość. Jeśli jesteście fanami Gwiezdnych Wojen, go na pewno warto dać szansę temu tytułowi. Wykorzystywanie elektronarzędzia do rozwiązywania prostych zagadek czy prowadzenie ostrzału za pomocą różnego rodzaju blasterów, karabinów czy strzelb potrafią być przyjemne. Miejcie jednak świadomość, że zaimplementowane sterowanie skutecznie może irytować Wasz błędnik.
Moss i Moss: Book II na PlayStation VR2
Moss to z całkowitą pewnością jedne z najmilej wspomnianych przeze mnie gier z pierwszego PlayStation VR. Przygody sympatycznej, walecznej myszki o imieniu Quill dostały ode mnie całkiem wysokie oceny. Oczywiście nadal przy nich obstaję i z niemałą przyjemnością uruchomiłem je na PlayStation VR2. Jednocześnie należy zauważyć pewną dość istotną kwestię. Aktualizacja wersji z PS VR do wydania zgodnego z PS VR2 nie jest darmowa. Musicie więc kupić te gry jeszcze raz, tym razem w wersjach dedykowanych nowym goglom, aby móc na nich grać. W moim przekonaniu warto to rozważyć, bowiem studio Polyarc stworzyło bardzo dobre tytuły, które są jeszcze lepsze na PlayStation VR2. Pomijając nawet bardzo krótkie czasy ładowania, ogromną różnicę robią tutaj kontrolery Sense. Jak zapewne pamiętacie, w obu częściach Moss niemałe znaczenie ma przesuwanie obiektów, aby rozwiązywać zagadki przestrzenno-logiczne. Nie inaczej jest oczywiście w przypadku wersji na PS VR2, ale w tym przypadku występuje ogromna zmiana na plus.
Sterowanie w Moss
W podstawowych Mossach musieliśmy korzystać ze sterowania ruchowego. Samo w sobie nie było to złe i miało potencjał na korzystne wpłynięcie na immersję. Problem był jednak w tym, że wykorzystany był kontroler DualShock 4 i jego podświetlany panel. Nierzadko, zwłaszcza w pierwszej przygodzie Quill, trzeba się było nieźle wyginać, by gra załapała, o co nam chodzi. Na PlayStation VR2 jest idealnie! Studio Polyarc przygotowało wersję na te gogle, bardzo dobrze zdając sobie sprawę z możliwości i ograniczeń kontrolerów Sense. Dzięki temu nie ma najmniejszego problemu z jednoczesnym poruszaniem postacią oraz obracaniu elementów środowiskowych, czy przytrzymywaniem przeciwników. Co więcej, czujemy pod palcami wagę przedmiotów i szkoda tylko, że nie wyczuwamy, jak oponenci usiłują się nam wydrzeć z wirtualnego chwytu. Mimo tego w moim przekonaniu Moss na PlayStation VR2 najlepiej pokazuje możliwości efektów dotykowych kontrolerów – lepiej nawet niż Horizon: Call of the Mountain. Kupując gogle PS VR2, zdecydowanie warto dodać do swojej biblioteki obie części Moss. Uważam je za świetną grę pokazową, na poziomie Astro’s Playroom.
Co poza wirtualną rzeczywistością? PlayStation VR2 jako wyświetlacz
Nie mogłem nie sprawdzić testowanych gogli również jako sam wyświetlacz. Oglądałem więc w nich filmy oraz grałem w płaskie gry – chociażby w Dziedzictwo Hogwartu, którego recenzja jeszcze trafi na nasz portal. Nie zauważyłem żadnych problemów z takim stosowaniem gogli. Mogą one z powodzeniem zastąpić monitor czy telewizor, jeśli Wasz współdomownik będzie chciał oglądać coś na VOD. Nie będziecie też zmuszeni do korzystania z upragnionych treści w gorszej jakości. Gogle posiadają bowiem soczewki zapewniające obraz OLED w rozdzielczości 4K i z obsługą trybu HDR. Naturalnie możemy wybrać rozmiar rozmiar takiego wirtualnego ekranu. Jednocześnie należy zaznaczyć, że grając w „płaskie” gry, wymagany jest pad DualSense. Nie zagramy w nie niestety za pomocą kontrolerów Sense. Musimy wtedy też korzystać ze słuchawek podłączanych do gogli – nie da się słuchać dźwięku pochodzącego z innego źródła, co jest dla mnie bardzo zaskakujące.
Podsumowanie
PlayStation VR2 bez wątpienia nie jest tanim sprzętem. Należy jednak go, w moim przekonaniu, traktować nie jako gadżet, czy akcesorium, tylko osobną platformę. Sprawdza się ona bardzo dobrze zarówno w grach – ach, ten fenomenalny Horizon: Zero Dawn – jak również jako wyświetlacz zastępujący i deklasujący niejeden telewizor czy monitor. Do kompletu w zestawie znajdują się bardzo dobre kontrolery Sense i bardzo jestem ciekaw dalszego wykorzystywania ich możliwości w dedykowanych grach. Na razie mogę Was zapewnić, że moje nadzieje zostały nie tylko spełnione, ale wręcz pobite i z ogromną przyjemnością zakładałem te gogle. W odróżnieniu od pierwszej generacji PS VR, tym razem mamy do czynienia z błyskawiczną konfiguracją, bardzo dobrą jakością obrazu oraz świetnymi rozwiązaniami – podglądem tego, co mamy przed nosem, śledzeniem ruchu oczu czy bardzo dobrze sprawdzającym się skanowaniem otoczenia.
Można śmiało powiedzieć, że PlayStation przy pierwszym VR raczkowało. Natomiast teraz, przez te kilka lat, poszło na studia i uzyskało dyplom ukończenia nauki z wyróżnieniem. PlayStation VR2 jest fenomenalne i nie powinniście żałować zakupu. Jeśli natomiast jeszcze ich nie kupiliście, to powinniście poważnie rozważyć dodanie ich do swoich koszyków. To zupełnie inny, niemożliwy do idealnego oddania słowami, poziom immersji. Tego trzeba – i zdecydowanie warto – doświadczyć samemu. Ja zakochałem się w tych goglach i gratuluję PlayStation rewelacyjnego sprzętu. Brawo!
Sprzęt do testu udostępnił polski oddział PlayStation.
Dodaj komentarz