Ponad półtora roku od wydania na Nintendo Switch i PC gracze PlayStation doczekali się premiery Story of Seasons: Pioneers of Olive Town. Firma Marvelous AQL zdecydowała się skierować swój tytuł tylko do osób posiadających sprzęt poprzedniej generacji (PS4). Czy farming skusi do powrotu do starszej konsoli bądź zadowoli tych, którzy jeszcze nie przesiedli się na lepszy sprzęt?
Młody wnuczek farmę miał
Kolejna odsłona Story of Seasons: Pioneers of Olive Town jest klasycznym tytułem z gatunku farmingu. Jeśli mieliście wcześniej jakąkolwiek styczność z tą grupą gier i macie wyobrażenie jak mogą wyglądać podwaliny fabularne, to nie zostaniecie zaskoczeni. W zależności od wyboru, nasz bohater bądź bohaterka pewnego dnia postanawia oderwać się od miejskiej, szarej rzeczywistości. Wyruszą na starą farmę odziedziczoną po zmarłym dziadku. Brzmi kliszowo? Dalej niestety niewiele się zmieni. Małe miasteczko, Olive Town, przyjmie nas z otwartymi rękoma jako remedium i szansę na ożywienie ciut wymarłej mieściny. Czekają na nas długie dni wypełnione rozwijaniem naszej farmy i sadzeniem wszystkiego, co się da. Od warzyw przez owoce, po wiele gatunków roślin czy drzew. Wraz z rozwojem naszych kilku hektarów będziemy mogli zaadoptować zwierzęta (nie tylko rolne) i budować coraz bardziej wymyślne kurniki czy stodoły.


Zadania w Story of Seasons: Pioneers of Olive Town
Ku chwale Oliwnego Miasta przyjdzie nam również wykonywać różnego rodzaju zadania zlecone przez mieszkańców. Pozwolą nam odblokować nowe ścieżki rozwoju mieściny, jak i poprawić nasze relacje z tubylcami. Dorzućmy jeszcze łowienie ryb, spędzanie godzin na przekopywaniu jaskiń i wszechobecny crafting, a w skrócie dostaniemy wszystko, co potencjalne farmingowe świry lubią najbardziej. Wystarczy, aby poświęcić dziesiątki godzin na budowanie naszego raju na ziemi? Odpowiedź raczej nie będzie jednoznaczna.


Zbudowałem czarny ciągnik
Zanim pochylimy się nad warstwą techniczną gry, warto wspomnieć o tym, że twórcy, by odróżnić ten tytuł od zalewu innych propozycji na rynku, największy nacisk postawili na tworzenie. Oczywiście nie jest to świeżą mechaniką, ale warto wspomnieć, że mocno musieli się głowić, by wymyślić coś bardziej odkrywczego niż ulepszanie naszych siekier, płotków albo ścieżek. W Story of Seasons przygotowano dla nas najróżniejsze maszyny, które pozwolą nam bardziej zautomatyzować pracę i przenieść farmę w nowoczesny XXI wiek. Pompy do odprowadzania wody, czy maszyny przetwarzające staną się naszymi najlepszymi przyjaciółmi w walce o szybkie wzbogacenie się i posiadanie fajniejszego rancza od zawistnego sąsiada zza płotu.


Inwestycje kluczem do sukcesu
Zdobywane pieniądze, zamiast przejadać bądź wydawać na głupoty, warto w szybkim czasie zainwestować w brakujące surowce. Tym sposobem szybciej zaczniemy tworzyć na tyle nowych maszyn, by nasze gospodarstwo mogło zacząć samo na siebie zarabiać. Parafrazując stare porzekadło, ,,nie od razu farmę zbudowano’’. Przyjdzie nam poświęcić na to trochę czasu i samozaparcia. Na szczęście gra łaskawie traktuje nas w kwestii zdobywania doświadczenia, bo punkty dostajemy praktycznie za każdą farmerską czynność.


Warstwa techniczna Story of Seasons: Pioneers of Olive Town
Żyjąc w 2022 roku i mając możliwość ogrywania coraz bardziej wymagających technicznie gier, możemy mieć wyrobione wymagania odnośnie jakości działania, jak i warstwy wizualnej. Kiedy twórcy decydują się na wypuszczenie gry na starszej generacji, już powinna nam się zapalić czerwona lampka. Trudno nie mieć wrażenia, że Story of Seasons: Pioneers of Olive Town zostało stworzone po najmniejszej linii oporu. Mimo uroczego designu postaci czy zwierzątek, nie da się ukryć, że gra jest uboga i robiona po kosztach. Bardzo szybko zaczynamy zwracać uwagę na fatalnie animowane otoczenie. Przez to drzewa bądź woda wyglądają płasko, jakby zostały stworzone z papieru. Dialogi postaci, by ograniczyć budżet, nie są zdubbingowane. W momencie, gdy kolejny mało porywający i schematyczny dialog przestanie nas interesować, zauważymy, że tło za postacią zawsze będzie brzydko rozmyte.

Proszę czekać -wracamy po przerwie
Gwoździem do trumny pozostanie jednak czas ładowania. Ciężko oczekiwać, by gra śmigała jak na nowym Xboxie czy PS5, nie dając nam możliwości podrapania się po nosie pomiędzy zmianą lokacji, ale przy wersji na PS4 ekrany ładowania są stanowczo zbyt częste. Podczas premiery w 2021 roku była to jedna z głównych bolączek. Twórcy mocno natrudzili się, by załatać ten problem. W końcu Story of Season nie jest aż tak wymagającym tytułem, by miało to stanowić wielki problem. Okazało się inaczej, a Wam szybko opatrzą się słodkie kurczaki, które będą skakały nad napisem loading. Na domiar złego podczas ogrywania zdarzyło się, że gra potrafiła gubić klatki i niebezpiecznie zwalniać, co trudno tłumaczyć taką grafiką.

Dużo zarzutów mam również do samej pracy kamery. Wiele farmingów nie daje możliwości swobodnego obracania jej w różnych kierunkach. W tym przypadku, przez rozmytą grafikę, nie jesteśmy w stanie pewnych rzeczy zauważyć. Samo przenikanie się drzewek i tylko lekkie przechylenie, nie ułatwia nam pracy na farmie. Możemy jednak to oszukać. W naszym ekwipunku na początkowym etapie gry znajdzie się aparat, który ma służyć fotografowaniu wszelkich zwierzątek. Wyraźnie inspirowano się w tym przypadku Pokemon Snap. Mnie, zamiast do zdjęć dla muzeum, służył najczęściej w codziennej pracy, planowaniu dalszych kroków na roli, bądź odkrywaniu nowych terenów. Nie tak powinno to jednak wyglądać.

Nie zasiejesz – nie zbierzesz
Do kogo skierowane jest Story of Seasons: Pioneers of Olive Town? Farmerscy wyjadacze mogą nie mieć jakiegokolwiek pretekstu, aby porzucać takie Stardew Valley na rzecz dość monotonnej i działającej w kratkę kolejnej odsłony duchowego spadkobiercy Harvest Moona. Nawet Expansion Pass niewiele zmienia w samej rozgrywce. Trzy dodatkowe lokacje z nowymi mieszkańcami i zero zmian w rozgrywce. Na pocieszenie dla miłośników przebieranek są jeszcze kostiumy byka, psa czy tradycyjnej yukaty. Mało.


Story Of Seasons chce zawalczyć w kilku krokach o młodszego, mniej doświadczonego gracza. Wychodząc na starszą generację, jest automatycznie bardziej atrakcyjny cenowo. Rozgrywka w pierwszych dniach prowadzi mocno za rękę. Przedstawia w przejrzysty, a nawet łopatologiczny sposób, te podstawowe jak i bardziej zaawansowane mechaniki. Jeśli jednak obawiacie się, że młodsze rodzeństwo może mieć i tak problem, chociażby z wyczerpującą się kondycją, zawsze można przełączyć grę na typ seedling, który oferuje sporo udogodnień. Miłym akcentem jest możliwość zapisu w dowolnym momencie. Tego typu tytuły zazwyczaj umożliwiają to tylko po rozegraniu całego dnia i po położeniu się spać. Nowy tryb daje możliwość krótkich sesji.

Podsumowanie
Mimo problemów trudno by mi było znienawidzić Story of Seasons: Pioneers of Olive Town. Czas spędzony z grą raczej wzbudza uśmiech niż irytację. Łatwo sobie wyobrazić, że taka otoczka i wszechobecny urok mogą przyciągnąć do siebie graczy szukających relaksu przy padzie. Ci zaś, którzy szukają ciekawych wyzwań, jak i fajnie wykreowanego świata, raczej nie przerzucą się na niedomagający technicznie tytuł. Farmerska monotonia jest specyficznym kawałkiem… pola.
Grę do zrecenzowania dostarczyło Marvelous Games.
Dodaj komentarz