Od premiery Destiny 2 przyjęło się, że każdy nowy duży dodatek trafiał do gry mniej więcej po roku. Niestety na Królową-Wiedźmę musieliśmy poczekać znacznie dłużej. Czy było warto?
O Destiny 2: Królowa-Wiedźma z pewnością można napisać, że to największe DLC stworzone przez Bungie. Kampania jest tak długa, że to DLC spokojnie można by nazwać grą AAA. Wszyscy gracze startują z tego samego poziomu mocy, wynoszącego 1350. Na początku rozgrywki możemy zdecydować, czy chcemy kampanię rozpocząć na normalnym, czy legendarnym poziomie rozgrywki. Trudniejszy poziom to oczywiście lepsze nagrody — dwie skrzynie ze sprzętem zamiast jednej po każdej walce. Takie wyzwanie wiąże się naturalnie z większą liczbą przecinków. Mają oni bardziej odporne tarcze, więcej zdrowia i trudniej ich ogłuszyć. Do tego nie działa na nich radar, a więc nie mamy informacji, z której strony nadciąga zagrożenie. Pierwsze przejście kampanii na poziomie normalnym było spacerkiem, sztuką było zginąć. Sytuacja diametralnie zmieniła się, gdy podszedłem do trybu legendy. Rozgrywka nagle zaczęła przypominać soulsowe starcia z gier FromSoftware. Grając solo, naprawdę nie raz dłonie mi się na kontrolerze spociły, ale satysfakcja z ukończenia była ogromna.
Fabuła w Destiny 2: Królowa-Wiedźma
Bez znaczenia, na który poziom się zdecydujecie czeka was najlepsza przygoda w całej historii Destiny 2. Rozpoczyna się ona w nowej lokacji. Jest to Świat Tronowy Savathun. Trzy lata temu przy recenzji dodatku Destiny 2: Porzuceni wyraźnie zaznaczyłem, że była to najlepsza gra Bungie od czasów HALO. Cóż, teraz napiszę, że Królowa-Wiedźma to najlepszy dodatek od czasów Porzuconych. Jest od niego wręcz kilka razy lepszy. Bungie stworzyło w końcu kampanię, którą przechodzi się z czystą przyjemnością. Nie ma tutaj bzdurnych wymagań z DLC Porzuconych, czy Poza Światłem, gdzie musieliśmy w trakcie fabuły polować na baronów. Następnie, dopiero po ich eliminacji., stawił się przed nami stateczny boss. W samej kampanii Królowej-Wiedźmy czeka na graczy aż osiem misji, których ukończenie zajmie spokojnie kilka godzin. Warto wspomnieć, że w misjach znajdziemy mechaniki z lochów, czy nawet nocnych szturmów. W związku z tym szykujcie się na duże wyzwanie. Rozgrywka fabularna to czyste strzelanie i mnóstwo wymiany ognia ze Wzgardzonymi oraz Rojem.
Nowi oponenci
Jednocześnie przy Roju warto wspomnieć, że ta rasa wzbogaciła się o nowych potężnych przeciwników – Światłodzierżców. Świetlisty Rój Savathun to niemal odbicie lustrzane naszych Strażników. Ci przeciwnicy dzięki przebiegłości swojej królowej dzierżą światło Wędrowca. Do walki z nami wykorzystają podobne superzdolności, którymi na co dzień posługują się Strażnicy — wachlarz noży solarnych, burzowy trans, czy rzuty próżniową tarczą. Pokonanie takiego silnego przeciwnika bynajmniej nie kończy walki. Musimy bowiem jeszcze szybko podbiec i zmiażdżyć jego Ducha gołymi rękami. Jeżeli tego nie zrobimy, to przeciwnik zostanie wskrzeszony z pełnym zdrowiem. Światłodzierżcy bez dwóch zdań znacznie urozmaicają i tak już wymagającą rozgrywkę, w której dotychczas najtrudniejszymi przeciwnikami byli czempioni.
Własne bronie w Destiny 2
Bez wątpienia jedną z największych nowości w Destiny 2: Królowa-Wiedźma jest możliwość tworzenia własnych broni. Dzięki temu otrzymujemy możliwość wykreowania swojego idealnego, niestandardowego arsenału. Oczywiści Bungie wszystko sobie dobrze zaplanowało i nie da się momentalnie stworzyć potężnych giwer. Do naszej dyspozycji jest dostępnych tylko kilka broni każdego rodzaju i są to wyłącznie te znane z kampanii, obecnego Sezonu Odrodzonych oraz bronie rajdowe. Przed stworzeniem broni musimy najpierw poznać jej wzorzec. W trakcie normalnej rozgrywki musimy liczyć, że wypadnie nam broń z czerwoną obwódką. Oznacza to, że posiada rezonans głębokiego wglądu. Ten z kolei musimy dostroić, eliminując z tej broni przeciwników oraz kończąc różne aktywności.
Nowe uzbrojenie
Gdy to zrobimy, otrzymamy materiały przydatne do modelowania spluwy. Aby otrzymać wzorzec broni, musimy opisany proces powtórzyć wymaganą liczbę razy. Mając odblokowany wzorzec, udajemy się do Enklawy na Marsie, gdzie w podziemiach znajdziemy odpowiedni relikt. Wybieramy interesującą nas spluwę, następnie przystępujemy do wyboru lufy, magazynka oraz dwóch modyfikacji. Stworzona przez nas broń ma tylko podstawowe właściwości, aczkolwiek wraz z zabijaniem kolejnych przeciwników jej poziom będzie rósł. Wraz z nim odblokujemy oczywiście dostęp do bardziej przydatnych i potężniejszych modyfikacji. Cały proces jest długotrwały i będzie wymagał od was wielu godzin mozolnego grindu.
Warto wspomnieć, że gracze otrzymali w końcu nową broń – Glewię. Zasilana jest zieloną amunicją, podobnie jak strzelby, czy karabiny snajperskie. Glewii możemy używać w zwarciu, jak zwykłej włóczni, ale też pozwala na oddawanie strzałów pojedynczymi pociskami. Co więcej, można nawet osłonić się przed ostrzałem przeciwników, tworząc na kilka sekund barierę. Używając Glewii, możemy się poczuć, jakbyśmy grali w Elden Ring z pierwszej osoby. Bez wątpienia oręż ten mocno urozmaica rozgrywkę.
Próżnia 3.0 w Destiny 2: Królowa-Wiedźma
Drugą nowością, o której warto wspomnieć jest void 3.0, czyli ulepszona i rozbudowana klasa próżniowa. Cały proces jest wzorowany na stazie, która dołączyła do nas w dodatku Poza Światłem. Tutaj również wybieramy dwa aspekty naszej mocy oraz cztery fragmenty. Wzmocnią one naszą postać oraz jej zdolności intelektu, granatu, mobilności, odporności oraz siły. Nowe działania, takie jak Zasadzka trapera, sprawią, że Łowcy będą nurkować i uderzać w ziemię. Tym samym osłabią wrogów i sprawią, że pobliscy sojusznicy staną się tymczasowo niewidzialni. Tytani będą w stanie zapewniać sojusznikom osłony, a Czarownicy za pomocą ataku wręcz wyzwolą energię próżni. Ta wybucha w pobliżu przeciwników, czyniąc ich niestabilnymi. Istotną zmianą w nowej klasie próżniowej jest też to, że nasze pozostałe podklasy otrzymują dostęp do wszystkich typów granatów próżniowych. Ulepszona klasa próżniowa w połączeniu z odpowiednimi modami z artefaktu oraz broniami void daje teraz niesamowitą radość z rozgrywki. Zdecydowanie ta klasa ma teraz swoje pięć minut w Destiny 2.
Co nowego w PvE?
Nie zapominajmy, że wraz z nowym Sezonem Odrodzonych do gry trafiło trochę nowej zawartości PvE dla graczy. Jedną z nich są Pola bitewne PsiOps, w których trzech Strażników tropi i przechwytuje wysokiego rangą porucznika Świetlistego Roju. Dalej mamy Krynicę, czyli nową sześcioosobową aktywność z dobieraniem graczy przypominającą tryb hordy, w której bronimy lub atakujemy. Obrona polega na przetrwaniu ogromnej fali Wzgardzonych. Atak przypomina natomiast trochę rozgrywkę z Overwatch, w której musimy doprowadzić ładunek w konkretne miejsce, będąc przy tym oczywiście cały czas ostrzeliwanym. Na koniec nie zapominajmy o nowej lokacji, którą jest Świat tronowy Savathun. To miejsce jest tak naprawdę podzielone na dwie części. Po prawej mamy ogromny i fantastycznie zaprojektowany dwór i pałac Savathun, po którym poruszamy się niczym bohater z gry Assasin’s Creed. Natomiast przed nim znajdziemy bagna i mokradła, pełne niebezpiecznych przeciwników, ale i sekretów. Warto odwiedzać ukryte sektory, które są bardziej wymagające niż te, które do tej pory widzieliśmy na innych planetach. Śmiało mogę napisać, że przypominają mniejsze wersje szturmów.
Egzotyczne zadanie i nowy najazd
Tradycją jest, że praktycznie co sezon otrzymujemy nowe egzotyczne zadanie i nie inaczej jest tym razem. Misja nie jest niestety długa, ale za to bardzo widowiskowa. Możemy w niej m.in postrzelać sobie z czołgu. Jej ukończenie nagrodzi nas granatnikiem, w którym możemy zmieniać żywioły pocisków — podobnie do egzotyków takich jak Twarde Światło czy Borealis.
Finałem naszych zmagań gry końcowej będzie nowy najazd, „Przysięga ucznia”. To niewątpliwie bardzo wymagająca i zagadkowa rozgrywka dla najlepszych sześcioosobowych drużyn ogniowych. Pierwszy etap to taki luźny prolog, w którym musimy przez bagna przepchać ładunek do piramidy, oczywiście nie dając się zabić. Następnie czekają na nas na przemian dwa etapy z zagadkami oraz dwa etapy walki z wymagającymi bossami. W najadzie „Przysięga ucznia” gracze praktycznie przez całą rozgrywkę zapamiętują i wymieniają się 27 znakami. Przyznaję, że zapamiętanie ich przez pierwsze dni w trakcie walki było niezwykle trudne. Jednak z drugiej strony nadawanie im polskich nazw powodowało wielu śmiechu. Muszę pochwalić Bungie – ten najazd niesamowicie ćwiczy naszą pamięć oraz umiejętności walki z wymagającymi przecinkami. W końcu otrzymaliśmy bossów, którzy w momencie zadawania obrażeń nie stoją jak kołki w polu, tylko poruszają się po arenie, cały czas próbując kogoś zaatakować. W tym miejscu chciałbym też podziękować moim kolegom z klanu Poland Strong, którzy znaleźli czas w pierwszym raidowym tygodniu, aby kilka razy zabrać mnie na tę niesamowitą przygodę oraz wszystko doskonale po drodze wytłumaczyli.
Podsumowanie
Krótko podsumowując, studio Bungie stworzyło najlepszy dodatek w całej pięcioletniej historii Destiny 2. Absolutnie nie spodziewałem się, że kampania będzie tak długa, a w trakcie jej przychodzenia będzie tyle zwrotów akcji. Jest ona bez dwóch zdań naszpikowana od startu do mety nieustanną akcją, w której praktycznie nie ściągamy palca ze spustu naszej broni. Rozbudowanie klasy próżniowej znacznie wpłynęło na rozgrywkę, a Łowcą, czy Czarownikiem gra mi się teraz niezwykle przyjemnie. Szczególnie połączeniu z voidowymi broniami oraz nowymi modami z artefaktu sezonowego. Tworzenie własnych broni to bezsprzecznie ciekawe, choć jednocześnie mozolne zajęcie. Jest mi niezmiernie miło, że w końcu mogę wystawić mojej ulubionej grze maksymalną ocenę i polecam wam zagrać w ten dodatek z całego serca. Jest wart każdej zainwestowanej w niego złotówki. DLC Królowa-Wiedźma to najlepszy z możliwych powodów, aby wrócić lub rozpocząć swoją przygodę z Destiny 2.
Dodatek do recenzji dostarczyła CENEGA
Dodaj komentarz