Rynek fpsów aktualnie zdominowany jest przez battle royale. Twórcy Insurgency: Sandstorm postanowili iść inną drogą.
Rozgrywka
Taktyczna pierwszoosobowa strzelanka to dość rzadko spotykany typ gry na konsolach. W Insurgency: Sandstorm staniemy po jednej z dwóch stron: Security i Insurgents. Ci pierwsi to siły wojskowe różnych narodów, od takie NATO w grze. Druga grupa oparta jest na różnych organizacjach terrorystycznych. Jak już się domyślacie, całość gry toczy się na bliskim wschodzie.
Siły czy lokacja to nie to, co wyróżnia Insurgency na tle innych tytułów. Realizm jest tym czymś. Twórcy przywiązali sporo uwagi temu aspektowi. Każda broń zachowuje się wyraźnie inaczej i każdą trzeba oddzielnie opanować. Czas między tym jak ktoś zacznie w nas celnie strzelać, a my będziemy musieli zaczynać od nowa, jest bardzo krótki. To sprawia, że całą grę nie możemy spędzić jak Rambo, wparowując do każdego pokoju i wyładowując magazynek. Tu trzeba myśleć, słuchać, rozglądać się i znać mapy.
Rozgrywka podzielona jest na dwa główne tryby gry: PvP i PvE. Zajmijmy się najpierw PvE. Tu, jak już się domyślacie, my gracze stajemy do walki przeciwko botom. Komputerowi przeciwnicy nie należą do prostych do pokonania. Pamiętajcie, to gra, w której praktycznie wystarczy jedna celna kulka i po nas. Do wyboru mamy kilka trybów gry:
- Checkpoint i Hardcore Checkpoint, przejmujemy wybrany punkt, bronimy go i przechodzimy do następnego, powtarzając cały proces kilka razy. Wersja Hardcore to po prostu trudniejsi przeciwnicy, mniej amunicji i brak oznaczeń twój/nieprzyjaciel.
- Outpost — tu musimy bronić punktu przed kolejnymi falami przeciwników.
- Survival — chyba najciekawszy z nich. Nasz cel jest praktycznie taki sam jak w Checkpoint, przejąc kolejne punkty, z tym że startujemy z pistoletem, a lepszą broń musimy zdobyć.
- Ostatni tryb gry to różne czasowe eventy.
W trybach PvP, oczywiście staniemy do walki z innymi graczami. Na mapie jest ich 10 po każdej stronie. Tu już mamy bardziej tradycyjne tryby gry polegające na przejmowaniu punktów. Jedyna różnica w porównaniu z innymi tytułami to sposób respawnu. Obok systemu ticketów, który mówi, kto wygrywa, mamy fale. Jest ich ograniczona liczba. Te fale to ilość respawnów jaki dany team ma. Po śmierci nie pojawiamy się od razu w walce, tylko właśnie wszyscy razem. Po przejęciu punktu, cały zespół momentalnie się odradza i w zależności od trybu gry liczba fal zostaje zwiększona.
Tu docieramy do matchmakingu. To, obok zakończenia gry, jedyny słaby punkt tego tytułu. Na starcie wybieramy jakie tryby gry chcemy grać, gra wyszukuje dla nas serwer, czekamy na wszystkich i gramy. Preferowałbym, obok tego, możliwość ręcznego wybierania serwerów.
Po zakończeniu gry pojawia się ekran ze statystykami, które miejsce zajęliśmy, kto zrobił najwięcej headshotów, kto był mpv i takie tam. Następnie pokazuje się pasek postępu nabijania lvlu, który szczerze nie do końca rozumiem, do czego służy. Na początkowych poziomach odblokowuje kolejne klasy postaci, ale to robi się momentalnie. Później dostajemy już tylko kolejne elementy ubioru i pieniądze wykorzystywane do ich odblokowywania.
Ostatnia plansza to możliwość wyboru kolejnej mapy. Możemy wybrać jedną z 12 map, losową lub innym tryb gry. Niestety nie możemy zdecydować jaki będzie.
Personalizacja postaci jest podzielona na dwie części. W głównym menu możemy ustawić jak się prezentujemy. Do wyboru mam nie tylko zmiany ubrań i ich kolorów, ale też możemy dopasować twarz naszej postaci oraz akcesoria, jakie ma. Drugi etap personalizacji możemy wykonać w menu głównym, jak i na pierwszym etapie rozgrywki. System jest bardzo ciekawy i unikatowy. Mamy do wykorzystania ograniczoną ilość punktów, którą możemy wydać na bronie, gadżety i modyfikacje. Tu trzeba się dobrze zastanowić, co wybieramy. Możemy np. nie wziąć ze sobą pistoletu, ale za to wziąć ekstra granat lub lepszy pancerz, ale być wolniejszym.
Broni do wyboru jest od groma. Mamy shotguny, SMG, karabiny, DMRki i snajperki. Każda z nich ma sporą ilość celowników do wyboru podzielonych na Rosyjskie i Nato. Pozostałem akcesoria, są praktycznie uniwersalne pomiędzy typami broni. Przykładowo mamy uchwyt, który przyspiesza przeładowanie broni, inny, który przyspiesza zmianę broni i jeszcze inny, który zmniejsza odrzut.
Grafika
Gra wygląda dobrze, nie jest to tytuł AAA i to widać, ale nie mam też nic do zarzucenia. Wręcz powiedziałbym, że jak na tytuł indie i skomplikowanie rozgrywki to wygląda bardzo dobrze. Mapy są duże i bogate w detale. Niestety wszystkie pustynne i miejskie, co po jakimś czasie trochę zaczyna się nudzić. Wśród nich mamy miks tych, w któryh będziemy przechodzić od budynku do budynku i takie, gdzie budynki będą na tyle oddalone od siebie, że spokojnie sobie posnajpimy.
Dźwięk
Dźwięk to chyba najmocniejsza strona tej gry. Każdy typ materiału ma swój unikatowy dźwięk. Każda broń brzmi inaczej. Postacie mają odzywki unikatowe dla każdej strony. Ba, nawet dźwięk kulki przelatującej obok głowy jest inny od tej, która przebiła się przez ścianę. Do tego wszystkiego każdy z nich jest kierunkowy. Wyraźnie słyszymy, czy ktoś jest blisko, czy daleko, za ścianą czy zaraz obok.
Ten realizm dźwięków w połączeniu z taktycznym aspektem gry sprawia, że polecam grać w ten tytuł w porządnych słuchawkach. Tu naprawdę, to jak dokładnie słyszymy otoczenie, ma ogromne znaczenie.
Next gen
Gra, na tym etapie, na konsolach nowej generacji obsługuje 4K i 60 klatek na sekundę. Faktycznie to widać i czuć. Tytuł jest bardzo płynny. Nie zdążyły mi się przycięcia. W przyszłym roku ma oferować więcej ulepszeń dla nowych konsol. Niestety nie wiemy, jakie to będą ulepszenia.
Na Insurgency: Sandstorm na konsolach czekałem długo. Ten tytuł wypełnia pewną pustkę. Tą trudnych gier w kategorii milsim, których na konsolach ze świecą szukać. Miałem sporo obaw jak to wyjdzie i… na szczęście się nie zawiodłem. Owszem grafika nie wgniata, jest na odpowiednim poziomie, ale gra nadrabia atmosferą. Tymi detalami, jak fakt, że nie wiemy ile mamy amunicji w magazynku, tylko oszacowanie. I to audio. Ten przypływ adrenaliny kiedy słyszysz przeciwnika za ścianą i czekasz, aż się wychyli za drzwi. Te wręcz ogłuszające wybuchy granatów. Jedyne co mnie mocno irytuje w tej grze to vaulting. Cały czas nie umiem rozgryźć kiedy mogę przeskoczyć przez murek, a kiedy nie.
Polecam Insurgency wszystkim tym, którzy potrzebują od gry czegoś więcej niż biegania po mapie jak Rambo.
Gra dostępna jest na PC, PlayStation 4 i 5 oraz Xbox One i Series X|S.
Za grę dziękujemy Cenega
Ogarniam gierkę na ps5 i ma bardzo duży potencjał, jednak masa bugów i crashow psuje rozgrywkę. Brak wyświetlania rangi żołnierza, co jakiś czas znikający na chwilę dźwięk, albo niespodziewane zamykanie aplikacji co kilka rund to tylko niektóre problemy. Mam nadzieję, że szybko to naprawią, bo bez tych niedoróbek gra się naprawdę fajnie.
No i bez dobrych słuchawek może być ciężko na polu walki.