Od 16 lutego można było skorzystać z przyjemności, jaką był dostęp do otwartej bety gry Guilty Gear Strive. Dziś o 15:59 wszystkie serwery zostały zamknięte. Udało mi się jednak sprawdzić, czy warto będzie zaczekać na pełną wersję. Pojawi się ona już 9 kwietnia 2021 na konsolach PS4 i PS5.
Guilty Gear: Strive to kolejna odsłona kultowej serii klasycznych bijatyk Guilty Gear. Wszystko rozpoczęło się w roku 1998. Za emocjonującą rozrywkę podczas gry możemy podziękować studiu Arc System Works. W tym miejscu przypomnę tylko, że każda z postaci dostępnych w grze charakteryzuje się unikalnym stylem walki, atakami specjalnymi i męczącymi dla palców kombosami.
Na pierwszy rzut oka
Po dołączeniu do gry przywitała mnie całkiem dobra muzyka w tle, oddająca to, co będzie się działo podczas walki. Menu główne okazało się całkiem czytelne i bogate, choć nie z każdej opcji można było skorzystać. Zabawę podzielono na dwa podstawowe tryby – rozgrywkę online i starcia offline. W becie, niestety, tryb story nie chciał działać i musimy na niego zaczekać do pełnej wersji. Guilty Gear Strive w wersji beta na pierwszy rzut oka prezentował się całkiem przyjemnie. Wizualna strona produkcji to duży plus, choć momentami brakowało płynności. O tym jednak za chwilę.
W momencie wybierania postaci, ich animacje wyglądały znośnie, ale odniosłam wrażenie, że nasi bohaterowie powinni się ruszać nieco szybciej. Nie sposób było oprzeć się wrażeniu niskiej płynności, jednak w niczym to nie przeszkadzało. Każdy, kto miał dostęp do wersji beta mógł walczyć jedną z 13 dostępnych postaci. Do wyboru dostaliśmy: Nagoriyuki, Millia Rage, Chipp Zanuff, Sol Badguy, Ky Kiske, Potemkin, May, Zato-1 (love), Leo Whitefang, Faust, Axl Low, Ramlethal Valentine, Gyovanna. Mam nadzieję, że nigdzie nie strzeliłam literówki… Wracając, jak na wersję testową, można się było świetnie bawić.
Rozgrywka
Animacje przed samym rozpoczęciem walki przypadły mi do gustu. To coś na kształt krótkiej pogadanki pomiędzy rywalami. Muszę przyznać, że po raz pierwszy nie miałam ochoty wyłączać muzyki w tle podczas zmagań. Myślę, że gdybym to zrobiła, to czegoś by mi brakowało. Okazuje się, że wszystko ze sobą w miarę dobrze współgra.
Podczas samej walki pomiędzy barwnymi postaciami, o idealnie gładkiej linii jeżeli chodzi o grafikę, brakowało mi troszkę większej dynamiki. Tak jakbym lekko zwolniła tempo w grze, choć przyznać trzeba, że kombinacje klawiszy poszły w ruch. W najłatwiejszym trybie bez ukończenia samouczka można pokonać przeciwnika losowym naciskaniem przycisków, jednak wiadomo – lepiej znać ciosy na pamięć. Kombosy są jak zwykle efektywne, mimo iż mortalowego fatality one nie przypominały.
Rozgrywka online
Beta Guilty Gear Strive pozwoliła na wejście do rozgrywki online. Śmiesznie się tworzyło awatar, który był prosty i mógł być zabawny. Dobre połączenie z internetem gwarantuje niezłą batalię z innymi graczami. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że bez względu na to, iż gram w betę ciosy warto znać. Na początku wychodziłam z kombinacjami z Mortala, jednak szybko się zorientowałam, że to przyzwyczajenie nie wyjdzie mi na dobre. Tak też się stało.
Gra w sieci na pierwszy rzut oka wydawała się skomplikowana, ponieważ skacze się po piętrach i szuka graczy, a wcześniej nie spotkałam się z czymś takim. Może dlatego, że wcześniej nie miałam jak zagrać online. Co do płynności, wszystko śmigało, jak należy.
Gracz kontra gracz
Udało mi się reanimować drugiego pada (niech żyje Blue) i sprawdzić, jak gra będzie się prezentowała w tym trybie. Okazuje się, że nie było większych problemów oprócz tego, jak wspominałam wcześniej, że wszystko mogło się dziać nieco szybciej. Czuję, że w pełnej wersji gry będzie niezła zabawa.
Najważniejszy jednak jest fakt, że wygrałam.
Pozostaje nam czekać na premierę gry, by w pełni sprawdzić, co twórcy dla nas przygotowali.
Dodaj komentarz