Studio Romero Games prezentuje swoją debiutancką grę konsolową – Empire of Sin. Czy warto przenieść się dzięki niej do dawnej wersji Chicago?
Empire of Sin to gra, która zainteresowała mnie już od pierwszego ogłoszenia. Zapowiedź produkcji, która pozwoli mi przenieść się do złotej ery wojen gangów na ulicach Chicago skutecznie zachęciła mnie do śledzenia informacji o tym tytule. Nie mogłem się doczekać, kiedy włączę tę grę na swojej konsoli i udowodnię, że moja mafia – ma familia – jest najlepsza. Chciałem wykazać, że nikt nie może się z nią równać i dowieść, że lojalni capo informują mnie o wszystkim, dzięki czemu nikt nie jest w stanie mnie pokonać. Okazało się niestety, że odniosłem porażkę. Zwyciężyły błędy, przez które nie jestem w stanie równocześnie dobrze się bawić i długo grać w tę produkcję, choć nie przeczę, że występuje w niej spory potencjał. Dzieło Romero Games wyraźnie nie zostało jeszcze należycie dopracowane, co boli tym bardziej, że klimat i walki są bardzo dobrze zrealizowane.
Empire of Sin rozpoczyna się od wybrania jednego z aż czternaściorga bossów rodzin mafijnych. Są to znane postaci, które faktycznie działały jako głowy światka przestępczego w Chicago w pierwszej połowie minionego wieku. Możemy więc wcielić się w następujące osoby: Al Capone, Angelo Genna, Daniel McKee Jackson, Dean O’Banion, Elvira Duarte, Frankie Donovan, Frank Ragen, Goldie Garneau, Maybel Riley, Maggie Dyer, Sai Wing Mock, Salazar Reyna oraz Stephanie St. Clair. Ja zdecydowałem się zacząć od zaznajomienia się z Alem Capone. Odpowiadały mi jego statystyki i umiejętności – wydawało mi się, że wybierając tego mężczyznę, będę miał do czynienia z najbardziej normalną, nie udziwnioną niepotrzebnie rozgrywką. Okazało się, że miałem rację. Niektóre z innych wyżej wymienionych osobistości zapewniają szybsze wychodzenie naszych gangsterów z więzienia, inne na przykład zakręcanie wystrzeliwanych kul jak bohaterowie filmu Wanted, jeszcze ktoś inny będzie się popisywał swoim ruchem, dzięki któremu wyciąga dwa pistolety i strzela do wszystkiego, co w jego zasięgu, kręcąc się w miejscu. Warto poświęcić chwilę na wybór właściwego bossa – diametralnie wpływają oni na nasze możliwości w walkach, a tych stoczycie naprawdę sporo.
Starcia w Empire of Sin są zrealizowane turowo. Przemierzając Chicago – samotnie bądź z członkami naszej mafii (więcej na ten temat później) – możemy natknąć się na członków rywalizujących z nami rodzin. Naciskając O na padzie (w przypadku recenzowanej wersji na PS4 – kompatybilnej oczywiście z PS5, na której to konsoli grałem w produkcję Romero Games), wejdziemy do trybu walki. Zobaczymy wtedy podzielone na kwadraty pole, po którym mogą poruszać się nasi mafiozi. Wychylając lewą gałkę analogową, wybieramy miejsce, w które chcemy się udać. Musi ono oczywiście mieścić się w dostępnym dla danej osoby obszarze. Następnie potwierdzamy ruch przyciskiem X. Jeśli nasz ruch nie był specjalnym zagraniem kończącym turę i mamy jeszcze punkt akcji, to możemy jeszcze wykonać kolejny manewr. Może to być przybranie pozycji Overwatch – oczekiwania na ruch przeciwnika i automatyczne oddanie strzału, nawet poza naszą turą, ukucnięcie za osłoną terenową (co w naturalny sposób zmniejsza szansę na trafienie nas przez ostrzał oponenta), oddanie strzału z jednej z naszych broni, czy wykorzystanie wyuczonej specjalnej akcji. Może to być na przykład ostrzał osłaniający, rażący wszystkich przeciwników na zadanym obszarze. Nie bez znaczenia jest konieczność przeładowywania broni – o ile w niektórych grach taki obowiązek mnie drażni, o tyle w Empire of Sin pasuje to do czasów, w jakich toczy się akcja. Nie ukrywam, że dzięki konieczności dbania o poziom amunicji miałem wrażenie obcowania z dość starą grą i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym elementem. Każdy nasz atak ma oczywiście procentową szansę na powodzenie – jestem miłośnikiem takiego rozwiązania. Wymaga ono często kombinowania, jak podejść, starając się zadać jak największe obrażenia i wykonać pewny cios.
Walki będziemy prowadzili, starając się obronić swoje posiadłości, lub zdobyć nowe. Trzeba bowiem wiedzieć, że jedną z najważniejszych cech recenzowanego tytułu jest ciągłe dążenie do ekspansji i zwiększania naszych wpływów w mieście. Będziemy w tym celu przejmować różnego rodzaju interesy, które są pod kontrolą konkurencyjnych organizacji przestępczych. Może to być bar, hotel, burdel, browar lub kasyna. Każdy z tych typów miejsc charakteryzuje się inną ceną wykupienia i preferowanym rodzajem alkoholu. Tu dochodzimy do dwóch walut, na jakich opiera się gra. Pierwszy to oczywiście pieniądze – dostajemy je za wykonywanie misji, ale też w ramach cotygodniowego przypływu z posiadanych biznesów. Możemy też sprzedawać odnalezione we wrogich placówkach przedmioty użytkowe i elementy wyposażenia naszych gangsterów. Może zdarzyć się tak, że przejęliśmy placówkę, ale nie mamy pieniędzy, aby ją odpowiednio dostosować do naszych preferencji, a tym samym wykupić. Możemy jednak na przykład zburzyć miejsce, aby na kilka miesięcy konkurencja nie mogła niczego tu postawić i zwiększyć sobie wpływów na podstawie tego budynku. Empire of Sin bardzo silnie promuje myślenie i jest bardzo dobrą nowoczesną strategią.
Musimy również zarządzać naszym gangiem. Możemy zwerbować niemal 60 osób, które w istotny sposób wpłyną na możliwości, jakie będziemy mieć podczas naszej rozgrywki. Niektórzy gangsterzy będą korzystali z materiałów wybuchowych, inni będą lepsi z bronią krótką, jeszcze kolejni to profesjonaliści jeśli chodzi o karabiny maszynowe. Co najważniejsze, należy zwracać uwagę na relacje naszych gangsterów między sobą. Nierzadko natkniecie się na mężczyznę lubiącego innego gangstera i kochającego kobietę z naszej rodziny, ale nienawidzącego innej osoby z mafii – do tego stopnia, że nie będzie w stanie przebywać z nią jako jedna rodzina. Często zobaczycie, podchodząc do kandydata komunikat, że chętnie by do nas dołączył, ale nie zrobi tego, bo jest u nas Pan Iksiński. Oczywiście nie możecie się nastawić na to, że do naszej mafii dołączy każdy, kogo tylko spotkamy – każdy gangster generuje miesięczne koszty utrzymania, które musimy pokryć. Empire of Sin na każdym kroku dowodzi, że odpowiednie zarządzenie finansami to podstawa każdej organizacji.
Oczywiście konkurencyjne rodziny nie śpią i nieustannie próbują poprawić swoją pozycję w mieście. Nierzadko będziemy musieli wziąć udział w spotkaniach z przeciwnymi bossami. Ich wynik wpłynie znacząco na dalszy kształt i kierunek naszego rozwoju. Niektórzy hersztowie mogą nam zaoferować zawarcie w paktu, co oczywiście będzie miało swoje następstwa – zarówno w dostępnej dla nas ilości alkoholu, jak i przychodzie finansowym. Nie raz i nie dwa warto jednak zawrzeć pakt, aby oddalić od siebie ryzyko wywołania wojen mafii. Jeśli już do niej dojdzie, będziemy musieli uporać się z wieloma przeciwnikami naraz, a dodatkowo wystąpi wysokie ryzyko zabicia naszego dona – a tym samym przedwczesnego ujrzenia napisu oznajmiającego koniec gry. W Empire of Sin występuje bowiem system permanentnej śmierci. Przyznaję, że sprawiało to, że każda walka wywoływała niemałe emocje i uważam, że decyzja o takim systemie była jedną z lepszych, jakie podjęli twórcy.
W recenzowanej grze nie brakuje niestety kilku niedoróbek i błędów technicznych. Już na samym początku Empire of Sin moją uwagę zwrócił brak ruchu ust postaci. Podczas rozmów słyszymy kwestie wypowiadane przez bohaterów i widzimy napisy, ale nie doświadczymy mimiki. Mało tego, jedną z kwestii dialogowych do wybrania w spotkaniach donów jest wyciągnięcie broni, aby zagrozić konkurentowi. Nie zobaczymy jednak odpowiedniej animacji – skutecznie burzy to immersję. Same rozmowy donów to jedynie nadmierna gestykulacja i pomrukiwanie podobne do tego, co słyszymy z ust tytułowych postaci w serii The Sims. Bardzo zaskoczyła mnie ta decyzja – tym bardziej, że przez większość gry jednak słyszymy dialogi. Jednocześnie muszę zwrócić uwagę na brak polskiej wersji językowej – recenzowany tytuł nie został przetłumaczony na nasz język, co może stanowić sporą przeszkodę dla wielu osób. Nie mogę też nie wspomnieć o problemach technicznych. Zdarzało się często, że wdając się z kimś w rozmowę, nie mogłem potwierdzić opcji dialogowej. Nie to jest jednak najgorsze. Nie mogłem wyjść z rozmowy! Nie było innego wyjścia jak tylko całkowite wyłączenie gry i włączenie jej od nowa. Wykonywanie ręcznych zapisów jest wysoce wskazane, najlepiej po każdej misji. Automatyczne zapisy też występują, aczkolwiek ja preferowałem zapisywać osobno, aby mieć pewność, że mój stan jest jak najbardziej aktualny. Co jakiś czas kamerze zdarzało się też wariować, zamiast przybliżając się na rozmowę, odwracając się do góry nogami. Twórcy zdają sobie sprawę z problemów z kamerą i zapewniają, ze zajmą się ich naprawą. Nierzadko problem występował również podczas starć – mój atak zdejmował przeciwnikom zdrowie, ale animacja pokazywała ruch wykonywany w kierunku zupełnie innym niż powinna.
Udźwiękowienie jest przyzwoite, ale nie ma tu mowy o jakimkolwiek wybitnym elemencie składowym. Ot, wszystko brzmi jak powinno. Muzyka jest w porządku, ale nie mogę napisać, abym nucił główny swingowy motyw po wyłączeniu gry. Jest on bardzo przyjemny i pasuje do klimatu produkcji, ale nie wybija się w żaden sposób na tle innych tytułów zrealizowanych w podobnych czasach. Plusem jest natomiast grafika – Empire of Sin wygląda bardzo dobrze i przemierzanie ulic Chicago może się naprawdę podobać. Szkoda jednocześnie, że na oddaleniach mamy do czynienia z makietą miasta, która przywodzi na myśl planszę rodem z Monopoly. Nie wiem, może taki był zamysł twórców. Ja jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to niepotrzebna oszczędność i tak plastikowy model Chicago nie pasuje do gry.
Empire of Sin nie jest najlepszą strategią turową, w jaką grałem. Występują w niej błędy, obok których nie sposób przejść obojętnie. Nie mogę jednak stwierdzić, żebym zmuszał się do rozgrywki. Bardzo chętnie siadałem przed monitorem i wracałem do dawnego Chicago. Szybko jednak okazywało się, że błędy techniczne i szybko wkradająca się monotonia skutecznie burzą optymistyczne nastawienie. Mimo wszystko fani gier takich jak Chicago 1930, czy seria X-COM powinny dać szansę tej produkcji. Warto jednak poczekać aż zostanie wydanych jeszcze kilka aktualizacji, które mogą naprawić błędy.
Gra została zapewniona przez wydawcę, Koch Media Poland.
Dodaj komentarz