John Wick Hex od studia Good Shepherd Entertainment na początku maja trafiło na konsole. Czy krucjata Johna wciąga?
John Wick Hex jest oczywiście zaadaptowaniem filmów o tytułowym bohaterze na grunt gier wideo. Pierwowzór z wielkiego ekranu to kino akcji w czystej postaci, więc wydawać by się mogło, że przeniesieniu tych filmów do gier byłoby tylko kwestią czasu. John Wick o dziwo nie miał szczęścia do swoich wcieleń w innych mediach. Co zaskakujące, powstało bardzo mało gier, w których akcja kręciła się wokół postaci przedstawionej przez Keanu Reevesa. Przed John Wick Hex można było zagrać jedynie w John Wick Chronicles – produkcję wydaną na gogle VR działające na komputerach PC. Konsolowi gracze otrzymują więc tym razem pierwszą grę, wykorzystującą świat i bohaterów filmowej serii Lionsgate.
Kolejną niespodzianką jest gatunek, reprezentowany przez recenzowaną produkcję. John Wick Hex to strategia. Tak, dobrze przeczytaliście. Nie mamy do czynienia z TPS-em (niestety), ani strzelanką pierwszoosobową. Nasze działania muszą być dobrze przemyślane, jeśli chcemy ujść z życiem z miejsc, które odwiedza Baba Jaga. Przed każdą misją możemy poprawić statystyki bohatera i wykupić ulepszenia, mające często niebagatelny wpływ na nasze szanse w starciach. Walutą są oczywiście złote monety hotelu Continental, co fani filmowych perypetii Wicka – do których się zaliczam – na pewno powitają z uśmiechem. Wydając stosowną ilość monet, możemy zapewnić sobie dłuższy pasek skupienia, czy obniżyć szansę przeciwników na trafienie naszej postaci w ruchu.
John Wick Hex mimo swojej dość zamkniętej formuły, sprawia przyjemność rozgrywką. Jako Baba Jaga mamy możliwość wykonywania kilku ruchów. Podstawowym jest oczywiście poruszanie się. Możemy chodzić po określonych ścieżkach, bardzo kojarzących się z trasami w seriach gier logicznych GO. Przemierzamy różnego rodzaju doki, galerie, czy biurowce ukazane w rzucie izometryczny i staramy się przewidzieć ruch przeciwnika. Po zauważeniu oponenta mamy do dyspozycji kilka ruchów. Jednym z nich jest wyprowadzenie potężnego ciosu powalającego nieprzyjaciela. Oprócz tego można uderzyć oponenta pięścią, zablokować jego uderzenie, czy strzelić.
Amunicja nie rośnie na drzewach i warto rozważyć, który wariant byłby lepszy: strzelić do przeciwnika z szansą na trafienie wynoszącą 40%, czy lepiej zbliżyć się do oponenta i pozbyć go w walce wręcz? A może jeszcze lepiej zastrzelić go z mniejszej odległości? Nie mogę nie wspomnieć o opcji zmiany postawy. John Wick potrafi poruszać się zarówno na stojąco, jak i kucając. Ten drugi sposób zapewnia nam gorszą widoczność, ale jesteśmy trudniejsi do trafienia. Gdy już pokonamy przeciwnika wyposażonego w broń palną, możemy ją przejąć. Asortyment jest bardzo dobry – są pistolety (zwykle i maszynowe), karabiny (SMG i snajperskie), strzelby, czy rewolwery. Nie możemy niestety ich przeładować (oprócz naszego podstawowego pistoletu, a i to zaledwie dwa razy). Bardzo często będziecie wobec tego żonglować bronią, usiłując cały czas mieć coś do walki na odległość. A jeśli nie ma już innych alternatyw, zawsze można rzucić bronią w oponenta, ogłuszając go tym samym na kilka sekund.
Nie bez powodu wspomniałem o czasie – jest on niesamowicie istotny podczas planowania naszej sekwencji. Każda wykonywana przez nas czynność zajmuje nieco sekund. Podobnie ma się sprawa z manewrami przeciwników. Na górze ekranu widzimy najbliższe akcje oponentów, wraz z czasem wymaganym do ukończenia danego ruchu. Pod tym paskiem widnieje drugi, poświęcony manewrom Johna. Jeśli nasza czynność (jak na przykład Refocus) zajmie dłużej niż to, co chce robić przeciwnik, możemy się spodziewać trafienia naszej postaci. Jeśli jednak zdołamy go uderzyć albo strzelić do niego przed zakończeniem akcji nieprzyjaciela, to my zadamy mu obrażenia i przerwiemy jego atak. Założenia brzmią prosto, ale realnie niekiedy odpowiednie manewrowanie między strażnikami i likwidowanie ich, samemu unikając ciosów stanowi niemałe wyzwanie. W John Wick Hex bardzo łatwo jest o śmierć i nierzadko będziecie powtarzali segmenty poziomów.
Spora w tym rola niewielkiej ilości bandaży, z jakimi wybieramy się na misje. Domyślnie możemy wziąć ze sobą jedynie dwa bandaże. Fakt, że jeden odnawia cały zapas zdrowia, ale jednak wspomniana ilość medykamentów jest bardzo niewielka na jedną misję. Ta składa się na ogół z około 7 mniejszych segmentów, naszpikowanych różnego typu przeciwnikami. Nierzadko już w połowie misji zorientujemy się, że zużyliśmy oba bandaże. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak próbować wykonać wspomniane sektory, często przy tym ginąc. Niestety, w trakcie misji nie znajdziemy ani jednego bandażu, co niepotrzebnie utrudnia grę i często doprowadza do frustracji. Podobnie jak nierzadkie błędy – komunikat o nagłym wykrzaczeniu się tytułu widziałem tak często, jak w żadnej innej grze na PlayStation 4. Spotkało mnie to co najmniej kilkanaście razy i uniemożliwiło mi przejście tytułu, a szkoda – potencjał był obiecujący.
Pozostając jeszcze przy kwestiach technicznych, wypada wspomnieć nieco o grafice. Cóż, na pewno jest ona specyficzna i może mieć swoich zwolenników. Mi niestety nie wpadła w oka i uznaję ją za jedną z najbardziej istotnych wad recenzowanej produkcji. John Wick Hex jest zwyczajnie brzydki i o ile projekty lokacji są przyzwoite, o tyle tekstury biją po oczach. Przeciwnicy to armia klonów, które wydają niesłychanie generyczne dźwięki. Jakość tekstur również nie powala, a animacje są bardzo sztywne i niedopracowane. Najjaśniejszym punktem jest naturalnie model Johna i bez problemu widać inspirację Keanu Reevesem. Muzyka jest natomiast dobra i odpowiednio współgra z dźwiękami, które znamy z filmów. Nie brakuje gitarowych riffów, ale i znajdzie się coś dla miłośników techno, na przykład mordując zastępy wrogów na dyskotece.
Nie mogę niestety pochwalić fabuły, jaką chcą przedstawić twórcy John Wick Hex, Good Shepherd Entertainment. Właściciel Hotelu Continental jest porwany i oczekując na uratowanie go przez Jonathana, wspominane są co lepsze akcje z historii bohatera. Historia w najmniejszym stopniu mnie nie porwała i bardziej nudziła niż zaciekawiła. Nie sądzę, by wielu z Was grało dla prezentowanej opowieści w recenzowaną produkcję.
John Wick Hex oferuje dwa tryby rozgrywki. Pierwszym z nich jest klasyczny i to właśnie w nim polecam Wam zacząć grę. Nie ma tu presji czasu i wszystko wykonujemy w swoim rytmie. Jeśli już poczujecie, że opanowaliście mechanikę i macie ochotę na ponowne rozegranie misji, to czeka na Was tryb Expedited. Różnica, wydawałoby się, nie jest wielka – ot mamy 7 sekund na podjęcie działania. Okazuje się jednak, że wprowadza to istotne ograniczenie do planowania i sporo dodaje do złudzenia bycia jak John Wick. Jeśli nie zdążymy podjąć decyzji zanim licznik w prawym górnym rogu dojdzie do 0 – cóż, stoimy w miejscu i obserwujemy akcje przeciwników, po których dopiero my możemy zadziałać.
Miłym bajerem jest możliwość obejrzenia powtórki z naszej rozgrywki po przejściu każdego etapu. Widać wtedy, że twórcy starali się oddać styl gun-fu Johna, co nierzadko doprowadza do bardzo satysfakcjonujących sekwencji.
Mimo wielu wad, na czele z wysypywaniem gry, zaskakująco dobrze wspominam czas spędzony jako John Wick. Tytuł wyłączał się, a ja włączałem go od nowa i w dalszym ciągu próbowałem ukończyć kolejny etap, i kolejny i jeszcze jeden. Bez wątpienia była to trudna miłość, ale możliwość zaplanowania działania bohatera i podziwiania jego ruchów z kilku kamer na powtórzeniach oferowała pewną namiastkę filmu z Babą Jagą, w którym to my jesteśmy reżyserem. John Wick Hex mógłby być udaną produkcją przeznaczoną dla fanów filmowego cyklu i gier GO. Jednak błędy techniczne bardzo utrudniają ukończenie gry – nigdy nie wiecie, czy Wasza akcja nie zostanie nagle, bez powodu, przerwana. To propozycja ściśle dla fanów dzieł Lionsgate, którym zależy na większej dawce akcji znanej z kina, ale niepozbawionej taktyki. Mam nadzieję, że twórcy poprawią rażący błąd, o którym pisałem i kiedyś będę mógł wrócić do przygód Johna, wystawiając im finalną notę. Póki co nie jestem w stanie ukończyć gry, a tym samym ocenić John Wick Hex. Jeśli aktualizacja w przyszłości poprawi tę sytuację, recenzja zostanie zaktualizowana.
Dziękujemy Cosmocover za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz