Ping Pong kolejny raz trafia na PlayStation VR. Sprawdźmy, czy studiu Reddoll Srl udało się oddać zasady gry.
Ping pong, czy też tenis stołowy jest znany chyba każdemu. Na szkolnych zajęciach wychowania fizycznego ping pong był jedną z dyscyplin, których reguły z łatwością pojmowali wszyscy. Dla porządku jednak nakreślę Wam ogólny zarys zasad, którymi kierują się gracze podchodzący do tenisa stołowego. Nie będę tu opisywał debla, bo nie występuje on w VR Ping Pong Pro.
W podstawowej formie ping ponga, a taką przedstawia recenzowana produkcja, naprzeciwko sobie, po dwóch stronach stołu staje dwójka zawodników. Jeden z nich serwuje piłkę tak, by odbiła się od jego połowy, nie trafiła siatki oddzielającej polowy i uderzyła w stół po stronie przeciwnika tak, by ten nie był w stanie jej odbić. Jak więc widać, reguły są bardzo proste i to właśnie stanowi o sile tej dyscypliny. Wydawałoby się więc, że stworzenie dobrej gry poświęconej ping pongowi nie powinno być trudne.
Mam wrażenie, że VR Ping Pong Pro zostało stworzone dość dziwnie, z niejasno obraną grupą docelową. Większość trybów gry jest nastawiona na rozgrywkę jednoosobową. Jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Możemy sprawdzać swoje umiejętności w kilku zadaniach trybu zręcznościowego (polegających głównie na odpowiednio częstym odbijaniu piłki), ale bardzo szybko się one nudzą. Nieco ciekawsze są zwykłe, proste mecze przeciwko SI. Szkoda jednak, że nie znajdziemy w grze niczego na kształt kampanii fabularnej. Grając samotnie, możemy jedynie wybrać jedno z pięciu miejsc, w którym chcemy wyzwać wirtualnego przeciwnika na pojedynek, zdecydować się na jego poziom trudności (w pięciostopniowej skali) i zwyczajnie grać. O ile nie mam uwag do zróżnicowania lokacji (jest między innymi park, klub, czy garaż), o tyle mam zastrzeżenia do technicznej strony produkcji.
VR Ping Pong Pro wymaga posiadania kontrolera Move. Nie dziwi mnie to w najmniejszym stopniu, przecież ping pong to dyscyplina, która stawia na wykonywanie ruchów paletką, a te najlepiej może odwzorować ruchowy kontroler. Szkoda jednak, że uderzenia, jakie wykonujemy są bardzo płytkie – nie czuje się mocy nadlatującej piłki, a próby ostrego ścinania piłek są wyraźnie wygładzane, co odejmuje im siły. Serwowanie tylko jednym kontrolerem również nie napawa optymizmem. Najpierw przytrzymujemy spust, co opuści piłkę z pozycji, w której mieliśmy dłoń, a następnie szybko musimy uderzyć ją tak, by odbiła się od naszej połowy, przeleciała nad siatką i trafiła w część stołu przeciwnika. Największą trudność sprawia jednak śledzenie kontrolerów. O ile samo odbijanie posyłanej w naszym kierunku piłki jest przyzwoicie rozpoznawane, o tyle serwowanie sprawia, że piłka często jest gubiona albo leci pod błędnym kątem. To ogromna wada recenzowanej produkcji. Sytuację poprawia trochę podłączenie drugiego kontrolera PlayStation Move. Możemy wtedy puścić piłkę z ręki, a odbić ją, odpowiednio wychylając prawego Move’a. Nadal jednak odpowiednie serwowanie jest bardzo często niemożliwe.
VR Ping Pong Pro teoretycznie pozwala mierzyć się z innymi żywymi graczami w trybie rozgrywki sieciowej. Niestety, mimo ustawicznych prób nie znalazłem ani jednej osoby, z którą mógłbym sprawdzić się przez sieć. Miałem nadzieję, że chociaż będę mógł sprawdzić tryb turnieju – ale szybko okazało się, że jest on przeznaczony wyłącznie do rozgrywki sieciowej. To wielka strata i niewykorzystany potencjał wzbogacenia zawartości dla jednej osoby o dodatkową aktywność.
Gra nie ma niestety najlepszej strony audiowizualnej. Celowo w moim tekście użyłem grafik producenta oraz własnych zrzutów ekranu. Różnica jest widoczna gołym okiem. Chociaż w toku meczu nie zwraca się wielkiej uwagi na niedociągnięcia graficzne, to jednak ogólną jakość wizualną można bez problemu dostrzec. Ta jest nierówna. Z jednej strony mamy rozmazane, nieostre krawędzie i elementy otoczenia oraz brak sylwetki przeciwnika, z którym gramy, ale z drugiej nie można nie wspomnieć o wielu detalach wpływających na złudzenie faktycznego istnienia w świecie oraz ładnie umiejscowione wyniki meczu. Poza punktacją widoczną na stole, możemy też zerknąć w bok, aby dostrzec przykładowo kurtynę, na której pokazano ile razy my zdobyliśmy punkt, a ile przeciwnik. Nie mogę natomiast obronić udźwiękowienia, z bardzo prostego powodu. W VR Ping Pong Pro nie słyszymy niemal niczego oprócz uderzeń rakietek, a i to nie w każdym momencie. Celowo uderzyłem czasem w stół, aby sprawdzić, czy przypisano do tego jakikolwiek dźwięk. Odpowiedź to „nie”. Nie przypisano.
VR Ping Pong Pro mogło być bardzo dobrą propozycją dla fanów tenisa stołowego. Jednak problemy techniczne, na czele z często problematycznym śledzeniem rakietki przy serwowaniu, skutecznie obniżyły ostateczną ocenę gry. Nie mogę też nie wspomnieć o stanowczo zbyt wysokiej jak na oferowaną zawartość cenie. 100 złotych to zdecydowanie za dużo jak na kilka miejscówek i martwy tryb sieciowy. VR Ping Pong Pro można sprawdzić, ale niekoniecznie za taką cenę. Może warto poczekać na Czarny Piątek? Póki co, jeśli jesteście miłośnikami tenisa stołowego, dodajcie najlepiej tę grę na listę życzeń i obserwujcie, jak będzie się kształtowała jej cena.
Dziękujemy Merge Games za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz