Intercept – najnowszy dodatek do Killzone: SF, w którym to przyjdzie nam się zmierzyć z całymi hordami Helghastów.
Na początku, myślę, że warto wspomnieć o tym, że nowy twór studia Guerilla Games tylko pierwotnie był integralną częścią Killzona. Bowiem po kilku miesiącach, dodatek ten otrzymał także wersję funkcjonującą samodzielnie tzw. standalone. A teraz już do rzeczy. Nowe DLC bez wątpienia przeznaczone jest dla osób, które lubią i potrafią grać w trybie współpracy… współpracy sensu stricte. Mam tutaj na myśli dobór 4 graczy (bo tyle maksymalnie może brać udział w rozgrywce) i włączenie opcji „Impreza” na PlayStation 4. Dopiero wtedy możemy czerpać największą przyjemność z gry. W Intercept wcielamy się w role agentów VSA, których zadaniem jest eliminowanie wrogów oraz ochrona trzech nadajników połączenia. Za te czynności dostajemy odpowiednią ilość vektańskich dolarów.
Do wyboru mamy trzy strefy wojny z trybem współpracy – krótką, zwykłą oraz długą. Podczas krótkiego starcia wynik docelowy, jaki musimy osiągnąć wynosi 1500, natomiast podczas zwykłego i długiego odpowiednio 3000 i 10000 vektańskich dolarów. Podczas gry należy pamiętać, aby co jakiś czas zdeponować gotówkę, jaką udało nam się uzbierać podczas rozgrywki. Jeżeli tego nie zrobimy, wynik nie będzie się zwiększał, a co gorsze w przypadku naszej śmierci cała kasa przepada.
W dodatku tym, twórcy dali nam możliwość zabawy na czterech mapach, które zostały stworzone specjalnie dla nowego trybu. I tak przyjdzie nam toczyć walkę w następujących lokalizacjach: autostrada, rynek, strefa zdemilitaryzowana oraz posterunek.
Do dyspozycji mamy cztery klasy żołnierzy: szturmowca, strzelca wyborowego, sanitariusza oraz taktyka. Każdy z nich posiada odpowiednie dla swojej roli zdolności i tak dla przykładu: sanitariusz ma możliwość ożywiania swoich kompanów, taktyk ma do dyspozycji trzy wieżyczki i tarczę. Każdy uczestnik trybu może wybrać jedną klasę. Nie ma możliwości, że na mapie będą sami żołnierze szturmowi czy sami strzelcy wyborowi.
Podczas gry, po zdobyciu odpowiedniej ilości punktów, w losowym miejscu na mapie pojawia się kondensator. Po umiejscowieniu go w specjalnym urządzeniu uzyskujemy tzw. premię za kondensatory. Nie jest to nic innego jak uzyskanie możliwości wyboru jednego z gadżetów, który pomoże nam rozprawić się z nacierającymi Helghastami. Wspomnianymi gadżetami są:
- pełne przechwycenie – oznacza to, że wszystkie nadajniki połączeń zostają przez nas przechwycone,
- pełne uzupełnienie – uzupełnienie amunicji,
- darmowe odrodzenie – czy ja już wspominałam, że koszt odrodzenia wynosi 50 vektańskich dolarów?,
- działko obrotowe – wszyscy współtowarzysze dostają na wyposażenie działko obrotowe,
- ostrzał z moździerza – bardzo przydatna rzecz, gdy wszystkie naszej nadajniki połączeń okupowane są przez wrogów; dzięki temu ostrzałowi Helghaści znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki,
- podwójne obrażenia – komentarz w tym wypadku jest chyba zbędny,
- wieżyczki – po wybraniu tego rodzaju premii, wieżyczki obronne rozmieszczone na mapie zostają uruchomione i pomagają nam eliminować wrogów,
- plecak odrzutowy – bardzo, bardzo ciekawy gadżet, dający wiele frajdy podczas jego użytkowania – przekonacie się sami.
Podsumowując, nowe DLC jest świetną odskocznią od takiego typowego grania w FPS, o ile mamy zgraną paczkę znajomych. Naprawdę ogromne znaczenie ma tutaj współpraca i wzajemne porozumiewanie się. Łatwo można się o tym przekonać już po kilku godzinach spędzonych z losowo dobranymi graczami. Ograniczona liczba map, które są niewielkie i zbudowane bardzo schematycznie doprowadza do tego, że bardzo szybko je poznajemy. A co za tym idzie? Szybko zaczynamy się nudzić, a cała rozgrywka staje się dość monotonna. Emocje, jakie wywołał we mnie nowy dodatek określiłabym taką falą – sinusoidą. Odpalając go, nie wiedziałam, co mnie czeka. Grając pierwsze starcie, był pewien element zachwytu, takie swoiste „wow”. Niestety wraz z kolejnymi meczami zachwyt ten opadał, aż do poziomu wyjściowego.
Dziękujemy SCEP za dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz