Poznajcie nowe wcielenie Aloy, która jest śmieszna, sarkastyczna i w niczym nie przypomina bohaterki z oryginalnego HZD. Za to w LEGO Horizon Adventures rozbawi was do łez, zapraszam na recenzję.
Seria gier Horizon od holenderskiego studia Guerrilla, to obecnie jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek na w portfolio PlayStation. Nie przesadzę również, gdy stwierdzę, że główna bohaterka – Aloy od wielu lat jest największą kobiecą ikoną tej platformy. Horizon Zero Dawn oraz Forbidden West to bez wątpienia piękny gry, które prezentowały wysoki poziom możliwości zarówno starszej konsoli PS4, jak i nowszej PS5. Poznawanie i eksplorowanie świata po apokalipsie potrafiło wciągnąć bez opamiętania. Jednak nie wszystkim graczom podobała się sama Aloy, szczególnie w Horizon Zero Dawn. Jedni narzekali na jej wygląd, drudzy na zachowanie, które było, jakby to ująć… mało entuzjastyczne. Należy jednak pamiętać, że Aloy jest wyrzutkiem, nie zna swojego pochodzenia oraz matki, co oczywiście bardzo ją frustruje. Na szczęście, szczególnie dla młodszych graczy w LEGO Horizon Adventures, Aloy jest zupełnie inną osobą. Jej klockowe ciało wypełnione jest tylko i wyłącznie pozytywną energią oraz dobrym humorem.
Czytając na początku listopada moje przemyślenia z pierwszego rozdziału, mogliście odnieść wrażenie, że ciężko jest się przyzwyczaić do takiej niedojrzałej Aloy. I wtedy faktycznie tak było, jednak po ukończeniu gry, która składa się z czterech rozdziałów, bardzo polubiłem nowe wcielenie rudowłosej bohaterki. LEGO Horizon Adventures jest bardzo skróconą parodią wydarzeń z Horizon Zero Dawn. Oczywiście klockowa adaptacja jest jak najbardziej przystępna dla najmłodszych graczy, pominięto wszystkie mroczne wątki z oryginału. Gra prezentuje podobny humor do innych dobrze znanych gier z serii LEGO. Choć należy zauważyć, że padają tu takie słowa, jak choćby głupek czy idiota.
Klockopalipsa!
Akcja gry ma miejsce po tajemniczej apokalipsie. U podnóża góry Wszechmatki plemię Nora znajduje niemowlę — Aloy. Wychowaniem oraz szkoleniem głównej bohaterki zajmuje się, dobrze znany fanom oryginału, Rost. Co ciekawe, Rost jest także narratorem w grze i w tej roli ponownie usłyszymy Piotra Grabowskiego. Duże brawa należą się dla polskiej ekipy lokalizującej, której udało się ponownie zebrać rodzimych aktorów z 2017 roku. Głosu Aloy użycza Julia Kołakowska-Bytner i na początku rozgrywki ciężko ją poznać, gdyż kapitalnie operuje głosem wcielając się w dziecinną Aloy. Ogólnie polski dubbing jest naprawdę wysokich lotów i wszystkich głosów słucha się z wielką przyjemnością.
Głównym podłożem fabularny LEGO Horizon Adventures jest ocalenie świta przed zbuntowaną sztuczną inteligencją, którą nazwano HADES. Gra z klocków studia Gobo za bardzo nie tłumaczy, skąd się wziął ów antagonista, oraz jakie motywy nim kierują. Wiemy tylko, że jest to samoświadoma SI, skaził wiele rejonów w okolicach góry Wszechmatki i chce zniszczyć świat. Oczywiście, aby poznać szczegóły tej historii, należy zagrać w oryginalny Horizon Zero Dawn. Najlepiej w wersji Remastered, której recenzji znajdziesz na naszym portalu. Aby pokrzyżować plany HADESA, musimy odnaleźć rozrzucone w świecie gry trzy metalowe kwiaty. W tym celu odwiedzimy różne krainy dobrze znane fanom oryginału: Święte Ziemie, dżunglę Klejnotów, Pustynię Zmierzchu oraz Góry Śnieżne. Każda z nich w bardzo uproszczonym stopniu odpowiada bardzo pięknym lokacjom, jakie znajdziemy w Horizon Zero Dawn.
Powrót Żyrafa i koteła… kotła!
W samej grze nie zabrakło również kilku Kotłów, które w Horizon Zero Dawn pełniły role jakby lochów w górskich jaskiniach. To właśnie w nich powstają maszyny, które teraz chodzą po świecie. Jest to zamknięta korytarzowa lokacja z kilkoma łamigłówkami i elementami platformowymi, w której na końcu czeka duża, wściekła maszyna do pokonania. Jestem pod dużym wrażeniem tego, jak cudownie te lokacje prezentują się klocków LEGO. To właśnie one , a nie świat zewnętrzy najbardziej mi zaimponowały.
Jeżeli chodzi o eksploracje, to nie zapomniano o Żyrafie, czyli ogromnej chodzącej satelicie. Jednak w LEGO Horizon Adventures twórczy podeszli do tego tematu bardzo oszczędnie. Niestety nie ma mowy o żadnym epickim wspinaniu na maszynę, jak miało to miejsce w HZD. Maszyna idzie na drugim planie, a my po prostu ją gonimy pokonując kolejne elementy platformowe oraz okolicznościowo walczymy po drodze z kultystami i maszynami. Etap kończy się, gdy wskoczymy na talerz maszyny i odbierzemy w nagrodę złoty klocek.
Cztery grywalne klocki
Porozmawiajmy o grywalnych postaciach, oprócz Aloy możemy zagrać jeszcze Erendem, Varlem oraz babcią Teersą. W pierwszym rozdziale do dyspozycji gracza jest również Rost, jednak w wyniku pewnych wydarzeń w dalszych etapach gry pełni jak już wspomniałem tylko rolę narratora. Aloy jest jedyną grywalną postacią w serii Horizon, dlatego choćby tylko z powodu zagrania innymi bohaterami warto kupić LEGO Horizon Adventures. Varla po prostu nie da się nie lubić, to fan komiksów i superbohaterów. Bardzo chciałby być jednym z nich, niestety w tym bardzo przeszkadza mu niezdarność. Wyposażony jest we włócznie, którą zabrano Aloy, która w tej odsłonie dysponuje tylko łukiem.
Erend również jest fantastyczny, to wielki fan donutów. Zapytacie skąd donuty w LEGO Horizon Adventures? Aloy też się dziwiła, Erend odpowiedział jej, że nadziewane są konserwantami przedwiecznych, które pozwalają im zachować świeżość. Erend zwinnie posługuje się dwuręcznym młotem i moim zdaniem jest to najlepsza postać nie licząc Aloy do grania w ten tytuł. Natomiast rozgrywkę Teersą zostawiam wam do samodzielnego odkrycia, gdyż jej umiejętności same w sobie sobą ciekawym easter eggiem.
Nowy tryb kooperacji
Recenzowana produkcja oferuje lokalną kooperację dla dwóch graczy, jednak nie odbywa się ona jak dotychczas na podzielonym ekranie. Tym razem mamy dwie postaci na jednym ekranie. Jeżeli za bardzo oddalimy się od Aloy, to zostaniemy do niej natychmiast przyciągnięci. Możliwa jest też rozgrywkę online – wystarczy do gry zaprosić po prostu jednego ze znajomych.
Otooo… DJ Sylens!
W LEGO Horizon Adventures oczywiście nie mogło zabraknąć Sylensa, który pomagał Aloy odkryć prawdę o je pochodzeniu. Był również badaczem maszyn i tego co się stało z przedwiecznymi. To on znalazł i naprawił pierwszy Focus. Jednak LEGO Horizon Adventures wam tego nie opowie, zamiast tego poznajemy go jako… DJ-a. Nawet na parceli inspirowanej pustynią ma swoją ogromną scenę muzyczną, jakby wiecznie grał koncert na Tomorrowland. W naszej wiosce znalazło się jeszcze miejsce dla hologramu Elisabet Sobeck, to właśnie ona zleca nam główne zadanie odnalezienia trzech metalowych kwiatów. Jak sama wspomina w rozmowie Aloy, w każdej grze komputerowe przedwiecznych w którą grała, do sukcesu były potrzebne trzy ukryte przedmioty.
Elisabet Sobeck to bez dwóch zdań bardzo ważna postać w Horizon Zero Dawn. Nie inaczej jest w naszej parodii z klocków, tutaj pani doktor pełni role NPC, u której ulepszamy naszą czwórkę grywalnych bohaterów. Każde z nich ma małe drzewko rozwoju podzielone na 20 ulepszeń, które krok po kroku same się odblokowują. Im więcej gramy daną postacią, tym szybciej wbijemy jej dwudziesty poziom, a tym samym zdobędziemy wszystkie ulepszenia. Znajdziemy wśród nich m.in. zwiększenie liczby serduszek oraz obrażeń od naszej głównej broni. Są tam również mocniejsze obrażenia w czułe punkty maszyn. Co ciekawe mamy jeszcze wspólne ulepszania dla wszystkich czterech postaci, które kupujemy za zbierane klocki. Możemy tam zwiększyć liczbę zdobywanych PD, obrażeń od wybuchowych beczek, czyli liczbę jagódek pozyskiwanych z drzewka. Tu warto dodać, że nasze postaci odnawiają życie zaprezentowane za pomocą serduszek właśnie jedząc jagódki. Tak, jak to robiła Aloy w Horizon Zero Dawn.
Prosta walka jest prosta
Mechanika walki została bardzo uproszczony względem oryginału z 2017 roku. Nadal możemy skanować za pomocą fokusu słabe części maszyn, jednak nie dostajemy w ten sposób szczegółowych informacji. Części podatne na uszkodzenia świecą się na niebiesko, natomiast na żółto zaświecą się te najbardziej wrażliwe. Walka z maszynami w pierwszym rozdziale trawa kilka sekund, natomiast kultyści na normalnym poziomie padają po 2 – 3 strzałach. Bardziej wymagająca rozgrywka na szczęście zaczyna się już od drugiego rozdziału. Wiąże się to oczywiście z coraz większymi, czy też skażonymi maszynami. Podstawowych strzał mamy nielimitowaną liczbę; nie ma możliwości ich wytwarzania. Jednak strzelając celnie w słabe części maszyn możemy otrzymać za ich zniszczenie strzały ogniste, porażające lub lodowe. Zadbano też o takie modyfikacje jak strzały obszarowe, możemy wystrzelić kilka strzał naraz w pionie lub poziomie. Dodatkowym ułatwieniem w walce jest strzelanie do wybuchających beczek lub rzucanie nimi.
Czy maszyny boją się wihajstrów?
Fani Horizon Zero Dawn zapewne dobrze pamiętają, że oprócz łuku i włóczni Aloy nosiła jeszcze inne uzbrojenie jak potykacz, pułapki, rozrywacz, czy wyrzutnię lin. Najlepszy z nich był oczywiści potykacz i tylko on trafił do LEGO Horizon Adventures. Jednak twórcy gry przygotowali oprócz niego całą masę, jak to ładnie nazwali wihajstrów. Kilka z nich może być używane tylko przez konkretną postać. Bez wątpienia wszyscy gracze od razu pokochają używanie rozdzielacza. Tak, do gry trafił ten słynny długi pomarańczowy klocek służący do rozdzielania elementów, którym tłuczemy po głowach maszyny jak i kultystów.
Pomyślano też o tak odjechanych gadżetach, jak rakietowe buty, Aloy robi podskok, salto i podpala przeciwników, których przeskakuje. Jest też kula grawitonowa, która przyciąga wrogów, a następnie wybucha. Z pewnością odjechanym wihajstrem jest również wózek z hot-dogami. Gadżetów jest sporo i przyznaje, że pomysłowość bardzo poniosła twórców gry, używanie ich do walki z maszynami daje sporo radości.
Sterownie jest jak Varl. Nizdarne!
Jednak z samą walką mam jeden duży problem. LEGO Horizon Adventures to gra ukazana w rzucie izometrycznym. Całe sterownie Aloy oraz celowanie z łuku lub rzutem odbywa się tylko za pomocą lewego analogu. Myślę, że dla wielu z was to też może wydać się frustrujące, gdy będziecie celować przytrzymując kwadrat i nie będziecie mogli się jednocześnie poruszać. Ustawienia sterownia są bardzo ubogie, umożliwiają tylko zmianę całego sterowania lewym analogiem na prawy. Niestety nie podoba mnie się również to, że twórcy całkowicie zmarnowali potencjał kapitalnego skradania z HZD. Nadal co prawda możemy się schować w wysokiej trawie, jednak nie ma cichej eliminacji, a oddanie strzału od razu zdradza naszą pozycję.
Klocek do klocka
Świat gry w LEGO Horizon Adventures jest bez wątpienia bardzo urzekający. Absolutnie wszystko, co spotkacie na swojej drodze, wykonano tylko z klocków. Studio Gobo nie poszło na żadne kompromisy, wszystkie zniszczone budynki, samochody, drzewa oraz oczywiście maszyny są wykonane z klocków LEGO. To z pewnością pierwsza gra LEGO, w której dioramę wykonano całkowicie z klocków duńskiego producenta. I wyszło to naprawdę kapitanie, wydaje wam się, że nie da się zrobić wody z klocków? W LEGO Horizon Adventures animowana woda czy wodospady prezentują się po prostu fantastycznie.
LEGO Horizon Adventures oferują nam bazę wypadową nazwaną Serce Matki, to właśnie z niej ruszamy do czterech wyżej wymienionych rejonów. Konkretne regiony odpowiadają rozdziałom, jeżeli ukończymy jeden, który zawsze kończy się walka z potężną maszyną, to możemy ruszać do kolejnego. Co ciekawe wraz z ukończony rozdziałem odblokowuje nam się parcela odpowiadającą regionowi, w którym teraz będziemy grać. Jeżeli będzie to Pustynia Zmierzchu, to podłoże będzie pustynne z charakterystycznymi kaktusami. Natomiast parcela prowadząca do Gór Śnieżnych będzie zawierała w wielu miejscach śnieg, np. na drzewach i roślinach.
Wahadłowiec w Sercu Matki
Na tych kilku parcelach w Sercu Matki za zdobyte wcześniej klocki możemy wznosić najdziwniejsze budynki z różnych światów LEGO oraz możemy im nawet budować przedziwne dachy. Z większymi budowlami możemy wejść w interakcje, możemy zbudować np. wahadłowiec i na chwilę polecieć nim w kosmos. Możemy też wystrzelić na orbitę dowolnego mieszkańca wioski, wystarczy po prostu rzucić nim o rakietę. Dużym zaskoczeniem była dla mnie interakcja z obserwatorium, wchodząc do niego posuwamy czas do przodu o kilka godzin, zmieniając tym samym porę dnia i nocy.
Mało PlayStation w tym LEGO
I jak to w grach LEGO bywa możemy przebierać naszą postać w różne stroje. Oprócz przebrań z serii Horizon do gry trafiły stroje z takich produkcji LEGO jak CITY, Ninjago i parku rozrywki Amusement. Co mnie bardzo zasmuciło, to niestety w podstawowej wersji gry nie ma żadnej postaci ze świata PlayStation. Dopiero kupując edycję Deluxe otrzymacie stroje dla Sackboya, czy Ratcheta. Młodszym graczom z pewnością bardzo spodoba się to, że mogą zbudować własne postaci. Możemy dowolnie połączyć takie elementy, jak: nakrycie głowy, sama głowa, tors, nogi, a nawet peleryna. Możliwości jest naprawdę wiele.
Podsumowanie
LEGO Horizon Adventures nie jest dużą grą, ale bez wątpienia daje dużą dawkę humoru. Oczywiście, aby w pełni zrozumieć wszystkie żarty i nawiązania do historii należy wcześniej ukończyć Horizon Zero Dawn. Tak naprawdę bez znajomości oryginału najnowsza gra z serii LEGO nadaje się tylko dla najmłodszych gracz, którzy znajdą w niej kapitalny humor, barwne postaci, piękny świat oraz mechaniczne zwierzątka, jakich nigdy wcześniej nie widzieli. Do tego z pewnością pobudzą swoja kreatywność budując w wiosce wiele ciekawych budowli, a nawet tworząc własne, grywalne ludziki. Mnie ostatecznie LEGO Horizon Adventures bardzo się podobało. Jednak ja jestem bardziej fanem Aloy niż samych gier LEGO.
Grę do recenzji dostarczyło PlayStation Polska.
Dodaj komentarz