Cyberpunk 2077 dostał niedawno kolejny komiks. Czy warto zainteresować się Blackoutem? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji. Zapraszam do lektury.
Co do pewnej kwestii nikt chyba nie ma wątpliwości – Cyberpunk 2077 to jedna z najpopularniejszych marek ostatnich lat. Świat wymyślony przez Mike’a Pondsmitha dostał świetną adaptację w formie gry (zarówno podstawowej jej wersji, jak i rozszerzenia, Widma Wolności). Nie brakuje także wielu komiksów, które oczywiście zrecenzowałem dla Was na portalu. Do odpowiednich artykułów zabierze Was ten odnośnik. W kwietniu ukazała się kolejna mała opowieść w Night City. Zobaczmy więc, czy Blackout jest dobrym komiksem i czy warto po niego sięgnąć. Najpierw przyjrzyjmy się oczywiście przedstawianej historii.
Fabuła
Głównym (aczkolwiek oczywiście nie jedynym) bohaterem Cyberpunk 2077 – Blackout jest Arturo – specjalista od napraw sprzętu zwanego z braindancem. Jeżeli nie wiecie, o co w tym chodzi, to już tłumaczę. Braindance pozwala doświadczać czyichś wspomnień tak, jakbyśmy byli w centrum danego wydarzenia. Osoba przeżywająca braindance zarówno widzi, jak i czuje wszystko tak, jakby w tej chwili była świadkiem odtwarzanego wspomnienia. Od pewnego czasu w Night City występują zaniki napięcia – tak zwane blackouty. W związku z tym Arturo ma ręce pełne roboty; musi serwisować urządzenia, które nie działają tak jak powinny. Arturo niestety, delikatnie mówiąc, nie przepada za swoją pracą, ale musi ją wykonywać. W pewnym sensie ma związane ręce. Co jednak jeśli udałoby się mu znaleźć inne zajęcie? Na to pytanie odpowiada ten komiks i muszę przyznać z przyjemnością, że jest on napisany naprawdę rewelacyjnie.
Komiks, którego akcja toczy się w świecie bestsellerowej gry komputerowej „Cyberpunk 2077”. Fortuna, miłość, szczęście – wszystko jest możliwe dzięki technologii DMS. Od braindansów nie sposób się oderwać. Arturo, zajmujący się ich naprawami po ciągłych awariach prądu w Night City, ma pewien plan. Potrzebuje tylko zaufanego cyberpunka, najlepszej kierowczyni w okolicy, sojusznika w skorumpowanej policji i… blackoutu. Każdy wybór niesie ze sobą konsekwencje, ale tym razem decyzja należy wyłącznie do Artura…
Autorem scenariusza jest Bartosz Sztybor („Wiedźmin”, wyróżniony nagrodą Hugo komiks „Cyberpunk 2077: Sny wielkiego miasta”), a rysunki stworzył Roberto Ricci.
Album zawiera zeszyty #1–4 miniserii „Cyberpunk 2077: Blackout”.
Oficjalny opis komiksu
Bartosz Sztybor stworzył bardzo wiarygodne postaci, których losy śledziłem z ogromnym zainteresowaniem. Zdecydowanie warto sięgnąć po ten komiks, aby poznać tę historię. Pozwala nam przede wszystkim poznać ogromny wpływ braindance’u na życie i nawyki ludzi. Wyjątkowo sugestywne i mocne jest moim zdaniem wykorzystanie go w więzieniu. Braindance może być zarówno niezwykle pomocną technologią, jak i zagrażającą życiu i zdrowiu. Sztybor bardzo przekonywująco pokazał także jak istotne są emocje, które targają ludźmi. Nie zawsze można przewidzieć jak ktoś się zachowa – nawet jeśli uważamy, że znamy tę osobę. Relacje międzyludzkie są ukazane wiarygodnie i między innymi dlatego bardzo szybko wciągnąłem się w prezentowaną historię. Uważam ją za jedną z najlepszych z komiksowej serii Cyberpunk 2077. Nie brakuje też wątku z handlem organami i jest on bardzo umiejętnie wkomponowany w tę opowieść. Nie jest nachalny i stanowi sensowną jej część.
Ilustracje i estetyka Cyberpunka 2077
Nie da się zaprzeczyć, że styl wizualny w Cyberpunku 2077 – Blackoucie jest dość specyficzny. Nie ukrywam, że początkowo nie byłem jego fanem i recenzowany dziś tom wydawał mi się niestety brzydki. Na szczęście jednak im dłużej go czytałem, tym bardziej zacząłem się do niego przyzwyczajać. Co więcej, ma on sens w kontekście finału opowieści, którego bynajmniej nie będę Wam zdradzał. Wspomnę jedynie, że nie jest on jednoznaczny i właśnie ta otwartość zakończenia jest jedną z wielu zalet tego zeszytu. Naturalnie występuje też wiele ilustracji dotyczących miejsc, które rozpozna niejeden fan gry studia CD Projekt RED. Zobaczymy więc chociażby megablok (zarówno wnętrza mieszkań, jak i przedsionki), klub Afterlife czy ulice Night City, bank i siedzibę korporacji. Detali jest tu całkiem sporo i nie tylko osoby znające dzieło Redów bez wątpienia docenią te szczegóły. Sprawiają one, że świat wydaje się być bardzo żywym, autentycznym miejscem.
Podsumowanie
Cyberpunk 2077 – Blackout nie jest przesadnie długim komiksem. Ma on bowiem około 100 stron objętości i jest podzielony na 4 rozdziały. Nie ma wątpliwości co do tego, że lektura nie zajmie Wam wiele czasu. Nie znaczy to bynajmniej, że nie należy rozważyć włączenia tego tomu do swojej kolekcji. Ja uważam go za jedną z najlepszych opowieści w świecie Cyberpunka 2077 – nie tylko z wersji komiksowych, ale również włączając w to gry oraz książki. Bartosz Sztybor stworzył wybitne dzieło i nie waham się użyć tego słowa. Po komiks ten powinien sięgnąć nie tylko każdy fan Cyberpunka 2077, ale i science-fiction oraz częstych, ale wiarygodnych zwrotów akcji. Myślę, że nie spojrzycie już tak samo na braindance po lekturze recenzowanego dziś komiksu. To niezwykle potężne narzędzie, którego możliwości są, wydawać się może, nieograniczone. Czy to dobrze? Na to pytanie odpowiedzieć musi sobie każdy osobno. Ja na pewno będę darzył braindance większym respektem niż dotychczas i jestem ciekaw kolejnych historii, jakie stworzy Bartosz Sztybor. Night City wyraźnie bardzo mu odpowiada, czego dowodem jest Blackout. Bardzo dobry komiks, który został bardzo przystępnie wyceniony. Ja na pewno będę do niego co jakiś czas wracał. Polecam!
Liczba stron | 104 |
Wymiary | 16.7 cm x 25.5 cm |
Scenarzysta | Bartosz Sztybor |
Ilustrator | Roberto Ricci |
Typ oprawy | Miękka ze skrzydełkami |
Cena | od 24 zł |
Komiks dostarczył jego wydawca, firma Egmont.
Dodaj komentarz