Upadek Światła, nowy rozdział Destiny 2, trafił na serwery. Zobaczmy, czy warto wziąć udział w tych zmaganiach.
Pod koniec lutego rozpoczął się przedostatni rozdział toczącej się w Destiny 2 sagi o Świetle i Ciemności – Upadek Światła. Finał całej tej skomplikowanej opowieści niewątpliwie wielkimi krokami zbliża się do końca. Przed nami został już tylko jeden dodatek – Final Shape – który trafi na konsole w 2024 roku. Jednak zanim to nastąpi musimy zająć się starym znajomym, a nowym uczniem Świadka – Calusem na Neptunie.
Fabuła
Świadek wraz ze swoją liczną flotą piramid stoi u naszych drzwi. Tak naprawdę cały czas nie znamy jego zamiarów. Wiemy tylko, że ma odwieczny konflikt z Wędrowcem. Zavala przypuszcza, że Świadek chce dokończyć, to co zaczął podczas Zapaści. Świadek to bez wątpienia najpotężniejszy antagonista, jakiego widzieliśmy w całym uniwersum Destiny. Jedynym skinieniem palca może bowiem zniszczyć statek, czy ducha Strażnika.
Co ciekawe, w dodatku Upadek Światła jest bardzo mało nawiązań do fabuły z poprzedniego DLC – Królowej Wiedźmy, który oceniłem na 10/10! Z ubiegłorocznego dodatku pamiętamy, że nasza antagonistka – Savathun – podszyła się pod Ozyrysa, czyli jednego z najpotężniejszych Strażników. Dzięki temu poznała tajemnice i moce Strażników, ale my także odkryliśmy jej sekrety. Jednym z nich jest coś ukrytego na Neptunie w mieście Neomuna. Coś, co może pomóc nam pokonać władcę Ciemności.


Całun
Tym sekretem jest Całun. Tak naprawdę nikt nie wie, co to dokładnie jest i do czego służy. Możemy tylko przypuszczać, że to źródło mocy (artefakt światła) podobne do tego oferowane przez Wędrowca. Świadek wysyła więc swojego nowego ucznia, Calusa, aby zdobył dla niego ten relikt. Jak już się pewnie domyślacie, musimy wraz z Ozyrysem przeszkodzić Calusowi w zdobyciu tego artefaktu dla Świadka.
Podążając za Ozyrysem, który za wszelką cenę chce powstrzymać Calusa i jego Legion Cienia, trafiamy na planetę Neptun, a konkretnie do miasta Neomuna. Tam poznajemy dwóch miejscowych obrońców. Nazywają się „Kroczącymi Wśród Chmur”, a my będziemy z nimi współpracować. Rohan i Nimbuso przypominają mi trochę mistrza i ucznia z Gwiezdnych Wojen: Obi-Wana Kenobiego i Anakina. Z tą jednak różnicą, ze Nimboso zachowuje się jak rozkapryszony dzieciak, który ma za dużo siły. Do tego jego dubbing w polskiej wersji jest naprawdę fatalny. Brzmi jak Spejson z Blok Ekipy. Posługuje się dziwnym młodzieżowym slangiem, który absolutnie nie pasuje mi do Destiny. Niestety, odczułem w tej postaci chęć przyciągnięcia przez Bungie nastolatków z takich gier jak Fortnite lub Minecraft.


Nowi oponenci w Destiny 2: Upadek Światła
Oprócz nowych sojuszników także w Destiny 2 Upadek Światła wprowadzono dwóch nowych przeciwników. Jest jeszcze wspomniany Legion Cienia, ale o nich nie ma co się rozpisywać. Jest to tylko reskin Kombinatu, który odłączył się od Caiatl, przyłączając się do Świadka. Natomiast zupełnie nowymi przeciwnikami są Dręczyciel i piętno Nezareca. Jeżeli graliście w poprzedni dodatek, Królowa Wiedźma, oraz ukończyliście najazd Przysięga Ucznia, w którym pokonaliście finałowego bossa Rhulka, to są to przeciwnicy tej samej rasy o podobnej mechanice. Najpierw niszczymy im pancerze na ramionach, a dopiero zabijamy strzałami w ciało.
Podsumowanie kampanii – 6/10
Niestety, w ogólnym rozrachunku kampania w Destiny 2 Upadek Światła mocno rozczarowuje. Po dotarciu na Neomunę wszystko spłycone jest do walki z Legionem Cienia czy Weksami. Bronimy jakiegoś Całunu, który nie wiadomo do czego nam, czy Świadkowi jest potrzebny. Do tego Wędrowiec odszedł (albo tylko znacznie oddalił się), Duchy nie czują jego obecności. Natomiast my dalej możemy korzystać ze światła, gdy myśleliśmy zawsze, że to on jest jego źródłem. Fabularnie to jest strasznie zakręcone i niestety zostawia więcej pytań, niż daje odpowiedzi. Niestety, na tle wszystkich dużych dodatków, które w ostatnich latach wyszły do Destiny 2 (Porzuceni, Twierdza Cieni, Królowa Wiedźma), ten najnowszy jest najsłabszy pod względem fabularnym.
Natomiast nauka i poznawanie pasma są absurdalnie powolne. Co więcej, finałowe szkolenie przypomina mi zbędne sceny filmu Karate Kid. Nie sposób nie odnieść tu wrażenia, że finalny produkt został pocięty, aby zrobić tu miejsce na jeszcze jeden dodatek – Final Shape w 2024 roku. Nie da się również oprzeć przeczuciu, że pasmo zostało wyjęte z dodatku Królowa Wiedźma. Naturalnie bardzo by do niego pasowało, ale zamiast tego otrzymaliśmy tam tylko wzmocnienie klasy próżniowej. Natomiast cała Neomuna oraz walka z Legionem Cienia, Calusem i być może Świadkiem była zaplanowana właśnie w Final Shape. Srogim rozczarowaniem w tej kampanii jest też niemal zerowy udział Zavali, Ikory, czy nawet Marry Sov. Przez całą fabułę tylką stoją za szybą statku i obserwują ruchy Świadka oraz Wędrowca.
Na szczęście królowa Marra Sov oraz dawno zapomniany Devrim z EMS mają swój spory udział w 20 sezonie. Bronimy w nim Ziemi i Neomuny przed atakami Legionu Cienia oraz ratujemy porwanych przez nich ludzi. Dlaczego Legion ich porywa? Nie mam pojęcia, ale sezon dopiero się rozpoczął i co tydzień będzie nam serwować nowy wątek fabularny.
Pasmo – nowa podklasa
Podróżując po Neptunie, szybko trafiamy na nieznaną anomalię, która przypomina zielone nitki. Wchodząc z nią w interakcję, odkrywamy, że jest to „pasmo”; nowa moc związana z ciemnością. Niestety w kampanii będziemy mogli tylko sporadycznie z niej korzystać. Używanie jej szybko nas bowiem wyczerpuje. Dopiero po ukończeniu kampanii na stałe będziemy mogli posługiwać się nową mocą. Jak już pewnie widzieliście na niejednym zwiastunie, dzięki pasmu możemy się przyciągać do wielu elementów otoczenia, czy przeciwników niczym Spider-Man. W swobodnej rozgrywce daje to oczywiście masę zabawy, aczkolwiek w trudniejszych aktywnościach warto przyciąganie zamienić na granat. Zawiesza on niemal wszystkich przeciwników w powietrzu.
Pasmo najbardziej podoba mi się na Łowcy, który nie tylko granatami może zawieszać przeciwników, ale też może robić to za pomocą uników. Strzelanie do zwieszonych celów powoduje naprawdę mnóśtwo dobrej zabawy. Jeżeli chodzi o superzdolność, to Łowca odpala duże zielone lasso. Obracając nim, rani wielu przeciwników lub może nim uderzać w jeden konkretny cel zadając sporo obrażeń. Dodatkowo każda z klas postaci może produkować wątczaki. Są to takie zielone robaczki, które wyszukują i ranią przeciwników. Czarownicy dzięki superzdolności przywołują falę przeszywających pocisków pasma. Po trafieniu we wroga pociski wybuchają i przeplatają się w wątczaki, które ścigają pobliskie cele. Natomiast Tytan zmienia się w zielonego Berserka z utkanymi na swoich rękach dwoma dużymi ostrzami, którymi wykonuje lekkie i ciężkie ataki.


Nowe mechaniki w Destiny 2
Tworzenie pancerzy przez wiele lat sprawiło problemy niejednemu graczowi. System, choć rozbudowany, często był zbyt skomplikowany, szczególnie dla nowych graczy. Odpowiednie modyfikacje, żywioły pancerza, budowanie zgodnie z pięcioma statystykami. Sporo rzeczy, które z pewnością było trudno ogarnąć. Solarne pancerze były od regeneracji zdrowia i granatów, elektryczne od ataku wręcz, natomiast próżniowe od szybszego odnawiania zdolności. Na szczęście zrezygnowano z tego systemu i w Pancerzu 3.0 nie ma już mocy żywiołów. Teraz odpowiednie mody po prostu umieszczamy w konkretnych elementach pancerza.
Mody
Wraz z szóstą rangą Strażnika gracze odblokują wszystkie modyfikacje. Nie musimy już czekać, aż Ada-1, czy Banshee będą mieli je w swoim magazynie. Bungie usunęło też rodzaje energii modyfikacji, co wyeliminowało potrzebę posiadania czterech różnych wersji danego elementu pancerza. Co ważne, weterani, którzy spędzili sporo czasu z grą rozpoczynają przygodę już od 6 rangi i natychmiast mają dostęp do wszystkich modyfikacji. Nowi gracze odblokują modyfikacje, podnosząc stopniowo swoją rangę.



Rangi w Destiny 2: Upadek Światła
Niestety system rang to niezwykle nietrafiony pomysł. Jego jedynym zadaniem jest tak naprawdę pokazanie innym graczom z jak mało lub bardzo doświadczonym Strażnikiem mają do czynienia. Aby podnieść rangę, musimy wykonać zlecenia z konkretnej listy oraz zdobyć wymaganą wartość reputacji od innych graczy. Teraz po ukończeniu dowolnej rozgrywki możemy pochwalić graczy, którzy razem z nami grali. Oczywiście nikt nie przywiązuje żadnej wagi do ich opisu, klika dowolną pochwałę i leci na kolejną aktywność.
Wraz z premierą dodatku Upadek Światła usunięto dopasowanie osłon z aktywności o wysokim poziomie trudności (Legenda, Mistrz). Podstawowa odporność osłon przeciwników na niedopasowane typy obrażeń w całej grze wynosi teraz tylko 50%. Dodatkowo Bungie wprowadziło inne sposoby na zwiększenie obrażeń zadawanych osłonom. Każdego dnia zmienia się moc żywiołu, którą zadajemy, jak i otrzymujemy większe obrażenia. To samo dotyczy też broni, którymi gramy.
Nowy najazd
Źródło Koszmarów to nazwa nowego najazdu, który rozpoczął się 10 marca. Trafiamy na statek-piramidę Świadka, w którą swoim laserem uderzył Wędrowiec. Wywołało to nie tylko duże zniszczenia, ale także sprawiło, że cała lokacja jest niezwykle piękna. Zawdzięcza to licznym kwiatom, długim łodygom, czy po prostu drzewom – brakuje tylko skaczących sarenek i króliczków. Wybuch spowodowany atakiem Wędrowca obudził ciało Nezareca, który również przebywa na tym statku i będzie naszym finałowym bossem w całej tej rozgrywce. Zanim jednak to nastąpi, musimy ukończyć trzy etapy najazdu. Pierwszy i drugi są dość proste. Walczymy bowiem z Legionem Cienia oraz przenosimy białe i ciemne światło.


Zaczynają się schody
Pierwsze poważne starcie czeka nas w trzecim etapie, gdzie zmierzymy się z czempionem Legionu Cienia – „Zo’Aurciem, opiekunem planet”. To bez wątpienia najlepszy moment tej rozgrywki. Co ciekawe, miejscem walki jest pokój, w którym widzimy pierwszy raz Świadka po ukończeniu poprzedniej kampanii – Królowej Wiedźmy. Naszym zadaniem jest odpowiednie ustawienie planet. Sześć jest po prawej i sześć po lewej stronie. Osoba zabijająca Kolosusa widzi dwie niepasujące planety z jednej strony. Musi je przenieść na drugą stronę areny. Gdy odpowiednio ustawimy wszystkie planety, to odpali nam się walka z bossem.


Finałowe starcie
Ostatnim etapem zmagań jest walka z Nezareciem, bogiem bólu i kolejnym uczniem Świadka. Z dodatku Twierdza Cieni pamiętamy, że jego statek robił się na Księżycu, a ciało uległo zniszczeniu. W 18 sezonie skarbów zbieraliśmy jego relikwie zrabowane przez Upadłych (Eliksni) z księżycowej piramidy. Walka z Nezareciem absolutnie nie należy do skomplikowanych. Dwie osoby ponownie niosą światło białe oraz ciemne, dwie czyszczą arenę z przeciwników oraz dwie strzelają w trzy punkty krytyczne na ciele bossa. Sama nazwa Źródło Koszmarów w żaden sposób nie odnosi się miejsca akcji. Gracze nie trafią na żadne przerażające sceny, czy przeciwników. Źródłem koszmarów jest po prostu sam Nezarec, który po wybudzeniu przez Wędrowca planuje kolejny Upadek, zsyłając na mieszkańców Neomuny plagę koszmarnych snów.



Podsumowanie
Niestety nowy najazd nie wnosi niczego do fabuły Destiny 2: Upadek Światła. Co prawda uwolniliśmy mieszkańców Neomuny od koszmarów, ale nadal musimy im pomagać w odpieraniu ataków Weksów i Legionu Cienia. Nadal nie wiemy czym jest ten cały Całun, Nezerec tylko nam potwierdził, że jest to klucz do tego, co planuje Świadek. Ten nam gdzieś uciekł przez portal… i szukajcie chłopa. Podsumowując wydarzenia z nowego dodatku, mogę tylko napisać „wiem, że nic nie wiem”.
Ale gram dalej, ponieważ Destiny 2: Upadek Światła przyniosło tak dużo dobrych zmian w samej mechanice gry, że śmiało można by z tego zrobić Destiny 3.0. Kapitalne zmiany w pancerzach i modyfikacjach, zapisywanie zestawów oraz modyfikacje w samej rozgrywce na wyższych poziomach sprawiają, że odstawiając fabułę na bok mamy perfekcyjny gunplay. Strzelanie i granie w Destiny 2 jeszcze nigdy nie było tak przyjemne.


Kod recenzencki dostarczyła firma CENEGA

Dodaj komentarz