Szukacie uniwersalnego przewodowego headsetu do Waszej konsoli? Koniecznie sprawdźcie nasze testy Cooler Master MH751.
Od końcówki zeszłego roku moim kompanem w konsolowych grach były bezprzewodowe słuchawki HyperX, aktualnie najczęściej sięgam jednak po przewodowy headset Cooler Master MH751. Choć może nie wyglądają one specjalnie zjawiskowo, bez RGB czy w ogóle kolorów, to jednak nadrabiają wszystkim innym. Ale po kolei!
Opakowanie
Słuchawki Cooler Mastera, jak już może zauważyliście w innych naszych testach, przychodzą w całkiem sporym kartonie. W środku znajdziemy bardzo sztywne opakowanie wypełnione gąbką, w którą idealnie wpasowuje się nasz headset. Obok wyciętego miejsca na słuchawki, mamy jeszcze żłobienie na mikrofon oraz pudełko, w którym znajdziemy dwa kable: 1.5-metrowy z wejściem 3.5 mm po obu stronach oraz krótki adapter z jednego wejścia 3.5 mm na dwa. Oczywiście w konsolach ten drugi kabel nie będzie nam w ogóle potrzebny.


Całość wygląda bardzo porządnie i widać, że twórcy dbają o stan dostarczanych nam urządzeń. Nie ma szans, żeby coś uszkodziło się w transporcie.
Wizualnie
Słuchawki Cooler Master MH751 samym wyglądem nie zachwycają. Nie mają żadnych lampek, ani nawet kolorowych akcentów. Na nausznikach zobaczymy srebrne logo bez napisów w środku, a jedynym przełamaniem kompletnej czerni będą metalowe zakończenia na nausznikach.
Zarówno pałąk, jak i wnętrze nauszników obite są ekoskórą. Dzięki temu, całość jest bardzo wygodna i sprawdza się nawet przy bardzo długich sesjach grania.





Same nauszniki jesteśmy też w stanie obrócić, jeśli więc potrzebujecie je na chwilę zdjąć na szyję, czy chcecie bezpiecznie położyć na biurku, będziecie w stanie ustawić je na płasko.
Kabel jest również czarny i z ładnym oplotem.
Rozmiarowo słuchawki są dość spore – na moją głowę pasują bez wysuwania dodatkowych „blach” z pałąka. Siedzą one jednak pewnie i nawet przy kichaniu, nie musiałam się martwić o to, że spadną mi z głowy. Może to drobnostka, ale wiem, jak irytowało mnie to w przypadku headsetu Recon 200 od Turtle Beach, więc pomyślałam, że o tym wspomnę. Nie obawiam się schylając po coś pod biurkiem, czy odchylając się na krześle, by przez moment popatrzeć w sufit.
Jak działają?
Jak większość przewodowych słuchawek, do działania potrzebują jedynie podłączenia do kontrolera. Nie ma do nich żadnej dodatkowej aplikacji, nie trzeba ich ładować, ani nic podobnego. Działają, po prostu.
Na kablu mamy pokrętło do sterowania głośnością oraz możliwość wyciszenia mikrofonu prostym przełącznikiem. Jeśli zobaczycie czerwoną kropkę, to znaczy, że Wasz mikrofon jest aktualnie wyłączony.

Dzięki temu, że mamy tu pokrętło oraz przełącznik, bez problemu jesteśmy w stanie korzystać z nich nawet bez odrywania wzroku od ekranu. Wspomaga to jeszcze fakt, że pokrętło ma „blokady”, więc szybko dowiemy się, czy kręcimy w dobrą stronę, czy nie. Dodatkowo, warto zaznaczyć, że wszystko to umieszczone jest na kablu dość nisko – siedząc wypada to u mnie na wysokości bioder. Wygodnie!
Dźwięk i mikrofon
Och. Dobra, to już moje kolejne dobre słuchawki, a nadal jestem pod ogromnym wrażeniem. Headset ten gran niesamowicie dobrze i świetnie sprawdza się w strzelankach. Kroki było słychać bardzo wyraźnie, a sam dźwięk był „ostry”. Może momentami coś brzmi za ostro (w Apex Legends na przykład dźwięk niszczonej tarczy), ale jest to po prostu kwestia przyzwyczajenia, a nie realny problem. Jak się możecie domyślać, nie brzmią one szczególnie basowo, ale nie znaczy to, że nie usłyszycie mruczenia silnika w grach wyścigowych – bo nadal on tam będzie. A jak cudownie brzmią w nim miecze!
Mikrofon jest również świetny i bardzo dobrze rejestruje głos. Czasem łapię się na tym, że mam go ustawionego pod brodą, a mój rozmówca dalej nie narzeka na to, że źle mnie słychać. Sam głos brzmi bardzo czysto i wyraźnie, a redukcja szumów dobrze się spisuje. (Czat głosowy na konsolach Xbox, zarówno natywny, jak i ten przez Discorda, ma teraz naprawdę dobrą redukcję szumów.)
Jedynym minusem tych słuchawek byłby dla mnie brak osobnej regulacji dźwięku z gry i głosowego czatu. Takie rzeczy znajdziemy jednak głównie w headsetach dedykowanych Xboksowi (czy innym konkretnym konsolom), a oznaczenia o tym nie mamy na pudełku – Cooler Master MH751 to sprzęt po prostu uniwersalny.
Co warto wiedzieć?
Bardzo cieszy mnie fakt, że kabel w słuchawkach Cooler Master MH751 jest odczepiany. Nie dość, że ułatwia to transport i nie musimy się obawiać, że coś się „złamie”, to jeszcze w przypadku jakiegokolwiek uszkodzenia, możemy go po prostu wymienić. Wiele moich słuchawek po dłuższym czasie zaczynało przerywać, głównie przez problemy z kablem, więc jest to naprawdę dobra wiadomość.
I jeszcze taki mały szczegół dotyczący kabla: końcówka, którą wkładamy do słuchawek, ma specjalne bolce, które zapewniają pewne mocowanie po przekręceniu. Nie musimy się więc bać o wyrwanie kabla rękami… Przynajmniej z tej strony – do kontrolera nie są one oczywiście mocowane inaczej, niż przez wciśnięcie.


Dzięki temu, że słuchawki te są przewodowe, są kompatybilne z wszystkimi konsolami, a także urządzeniami mobilnymi. To spory plus, jeśli korzystacie na co dzień z więcej niż jednej konsoli.
Mikrofon też jest odpinany, a wokół gniazda ma kawałek gumy o specyficznym kształcie zapewniający pewne trzymanie w nauszniku. Sama wtyczka w środku to jednak znów typowe dla urządzeń audio 3.5 mm. Dzięki temu mamy więc możliwość podłączenia do nich innego mikrofonu o uniwersalnej wtyczce! Pomijając już sam fakt, że możemy go wypiąć na czas transportu albo gdy używamy headsetu tylko jako słuchawek.
Moim głównym kontrolerem jest Victrix Gambit, więc poza faktem, że jestem cała w kablach, systemowe ustawienia dźwięku na konsoli nie są dla mnie dostępne. Balans pomiędzy czatem a grą muszę ustawiać więc w aplikacji Victrixa, co ciężko robić „w locie”. Realnie dużo szybciej ewentualnie ustawić dźwięk gry niżej w ustawieniach samej gry, domyślnie dając priorytet głosowi towarzyszy.
Jeśli jednak będziecie korzystać z oficjalnych kontrolerów, będziecie mogli korzystać z systemowych opcji dotyczących dźwięku.
Cooler Master MH751 – wrażenia
Powiem Wam, ze headset ten mnie w sobie totalnie zakochał i od miesięcy używam go w 80% przypadków. Pozostałe 20% to wciąż HyperX, głównie w sytuacjach gdzie wiem, że jego mobilność mi się przyda. Cooler Mastery zabieram ze sobą do plecaka idąc do biura i podłączam do telefonu, gdy oglądam film, bo dźwięk jest tak dobry, a one wygodne i bezobsługowe. I do tego ten mikrofon, naprawdę dobry mikrofon.


Bardzo cieszy mnie to, że pomimo swojej wagi (280 gramów, czyli więcej niż pozostałe testowane przeze mnie headsety) wciąż jest wygodny i nie ciąży nawet przy dłuższym użytkowaniu. Nie boli od nich głowa, ani kark. I tak, dalej, fantastycznie brzmią. O co więcej można prosić*?
*ani przez chwilę nie myślałam o tym, żeby pozbyć się kabla. Bo właśnie za to je uwielbiam – że zawsze po prostu działają.
Parametry techniczne
Typ słuchawek: wokółuszne zamknięte
Średnica membrany: 40 mm
Impedancja: 26 Ohm
Pasmo przenoszenia (słuchawki): 20 – 20000 Hz
Czułość mikrofonu: ~42 dB
Pasmo przenoszenia mikrofonu: 100 – 10000 Hz
Długość przewodu: 150 cm
Waga: 280 gramów
Cena: 349 PLN
Słuchawki do testów udostępniła firma Cooler Master.



Dodaj komentarz