Cyberpunk 2077 dostał w tym miesiącu kolejny komiks. Czy warto śnić w wielkim mieście?
Cyberpunk 2077 to bez wątpienia jedna z moich ulubionych gier. Czerpałem niemałą przyjemność z ogrywania jej na PS5 (choć uruchamiana była wersja z PlayStation 4), co wyraziłem w mojej recenzji. Odpowiedni wpis znajdziecie oczywiście pod tym adresem. Na naszym portalu znajdziecie również moje wrażenia po lekturze komiksów, których akcja dzieje się w Night City. Za pomocą tego odnośnika przejdziecie do tych tekstów. Dziś jednak skupmy się na kolejnym, czwartym już, tomie. Oto moja recenzja Snów wielkiego miasta.
Fabuła w nowym komiksie
Każdy, kto mnie zna doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jestem przeciwnikiem spoilerów. Nie widzę przyjemności w zdradzaniu komuś wydarzeń i psuciu mu samodzielnego odkrywania fabuły. Dlatego właśnie w moich wpisach nie znajdziecie spoilerów i nie inaczej jest w przypadku dzisiejszej recenzji. Pokuszę się tylko o przytoczenie oficjalnego opisu fabuły w Snach wielkiego miasta:
Komiks, którego akcja toczy się w świecie bestsellerowej gry komputerowej Cyberpunk 2077. Dwoje młodych szabrowników przemierza ulice Night City, kradnąc cyberwszczepy, imprezując i relaksując się przy braindansach. Ona ma ambicję zostać królową gangów, on chciałby czegoś więcej – miłości, nadziei, prostego życia. W pogoni za marzeniami oboje stopniowo zbaczają z wytyczonej ścieżki. Ale w mieście takim jak Night City do sukcesu wiedzie tylko jedna droga. Albo pędzisz, walczysz i zmieniasz się z chwili na chwilę – albo umierasz…
Nie wchodząc w szczegóły, muszę przyznać, że niestety – recenzowany dziś komiks zawiódł mnie. Znajdziemy w nim 60 stron, aczkolwiek lektura całości nie powinna zająć dłużej niż 15 minut. Niech wyrazem tego, jak szybko kończy się ten komiks będzie następujący fakt. Otóż zdołałem go przeczytać, nie spiesząc się, między tercjami meczu hokeja. Nie jest to bynajmniej najgorsze. Największy problem dotyczy bowiem jakości opowieści. Dowiecie się o niej z następnego akapitu.
Jakość wydarzeń w Cyberpunk 2077: Tom 4
Cyberpunk 2077 dzieje się oczywiście w Night City. Ta metropolia to niesamowicie zróżnicowane miasto, w którym żyje wiele klas społecznych. Możemy więc dowiedzieć się nieco zarówno o korposach, jak i o przedstawicielach samego dna społeczeństwa. Wszyscy starają się przeżyć w mieście przyszłości i tym razem postawiono na uboższych mieszkańców. Nasi główni bohaterowie, Tasha i Mirek, pewien czas temu przestali parać się uczciwą pracą. Teraz postawili na okradanie zwłok z cyberwszczepów. Oczywiście wszystko nie może iść dobrze i ściągną na siebie pewne kłopoty. Mimo tego niemałe znaczenie dla naszej dwójki mają braindansy, w których przeżywają fantastyczne, nierzadko odrealnione, historie. Tak naprawdę fabuła w Snach wielkiego miasta nie wzbudza niestety większych emocji i na pewno nie będę jej pamiętał za kilka tygodni. Szkoda, że z tak bogatego uniwersum, jakim jest Cyberpunk 2077 nie zdecydowano się wykrzesać więcej.
Kreska i ilustracje
Komiksy z serii Cyberpunk 2077 nigdy nie odznaczały się najbardziej realistycznymi ilustracjami. Nie inaczej jest w tym zeszycie. Za ilustracje odpowiada duet – Filipe Andrade oraz Alessio Fioriniello – i muszę przyznać, że jest nierówno. O ile same sceny dziejące się w Night City prezentują się bardzo interesująco, o tyle inaczej jest w przypadku braindansowych. W mojej ocenie zabrakło im finalnego sznytu. Sprawia to, że komiks ten jest dość przeciętny – zwłaszcza w zestawieniu z nieciekawą fabułą. Same napisy i dialogi są jak najbardziej czytelne i do tego elementu nie mam zastrzeżeń. Możecie je zresztą sami zobaczyć na okalających tę recenzję przykładowych grafikach.
Podsumowanie – Cyberpunk 2077: Sny wielkiego miasta
W ogólnym rozrachunku nie jestem niestety w stanie polecić tego komiksu. Jego sugerowana cena – wynosząca niecałe 35 złotych – jest stanowczo za wysoka w zestawieniu z jakością. Poprzedni komiks, Gdzie jest Johnny? – zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko. W związku z tym można się było spodziewać czegoś równie dobrego po czwartym tomie. Niestety, nie wyszło i zamiast tego otrzymaliśmy dzieło, które nie zapada w pamięci. Nie tracę jednocześnie nadziei – cyberpunkowe uniwersum to niesamowicie wdzięczny materiał źródłowy. Może kolejne tomy będą lepsze? Mam taką nadzieję i życzę tego Wam oraz sobie.
Liczba stron | 60 |
Wymiary | 16.7 cm x 25.5 cm |
Scenarzysta | Bartosz Sztybor |
Ilustratorzy | Filipe Andrade, Alessio Fioriniello |
Tłumacz | Zofia Sawicka |
Typ oprawy | miękka ze skrzydełkami |
Cena | od 21,88 zł |
Komiks do recenzji dostarczył Egmont.
Dodaj komentarz