The Quarry, najnowsza produkcja studia Supermassive Games, ukazała się kilka dni temu na konsolach. Czy warto się zainteresować tym tytułem?
The Quarry to gra, którą zapowiedziano stosunkowo niedługo przed premierą. Ogłoszono ją bowiem zaledwie kilka miesięcy temu. Pisałem oczywiście o tym na portalu, a do odpowiedniego newsa zabierze Was ten odnośnik. Zaprezentowane założenia fabularne dla niektórych osób niewątpliwie mogły trącić sztampą. Ja jednak lubię czasem obejrzeć schematyczny film, czy zagrać w grę o znanej strukturze. Dzięki temu bardzo dobrze bawiłem się na przykład, oglądając Krzyk. Moje zdanie na temat tego filmu możecie sobie przypomnieć, przechodząc na poniższą stronę.
Jak się wkrótce dowiecie, bynajmniej nie wspominam o Krzyku bez powodu. The Quarry korzysta bowiem z wielu znanych od lat klisz gatunkowych. Jednocześnie prezentuje bardzo angażującą, choć nie pozbawioną wad, opowieść. Zapraszam do lektury mojej recenzji tego dzieła.
Fabuła w The Quarry
Bynajmniej nie zamierzam nigdy nikomu zdradzać opowieści, jaką przygotowują twórcy. Tym bardziej w przypadku recenzowanej dziś gry, jako że to fabuła jest jej podstawą. Pozwolę sobie jednak na skorzystanie z oficjalnego zarysu historii, aby chociaż trochę wprowadzić Was w wydarzenia, jakich będziemy doświadczać.
Gdy słońce zachodzi ostatniego dnia obozu letniego, nastoletni wychowawcy Hackett’s Quarry urządzają imprezę pożegnalną. Żadnych dzieciaków, dorosłych ani zasad.
Źródło: Steam
Sprawy szybko przybierają zły obrót.
Ścigani przez zalanych krwią miejscowych oraz coś znacznie bardziej złowrogiego, plany imprezowe nastolatków przeradzają się w nieprzewidywalną noc horroru. Przyjazne przekomarzanie się i flirty ustają, gdy trzeba podejmować decyzje, które zaważą na życiu lub śmierci, a relacje budują się lub łamią pod wpływem niewyobrażalnych wyborów.
Należy zaznaczyć, że – standardowo dla produkcji studia Supermassive Games – przejmujemy kontrolę nad wieloma postaciami. Z pewnością łatwiej byłoby zadbać o możliwość kreowania charakteru tylko jednego bohatera. Wobec tego tym większe słowa należą się Brytyjczykom. Każda postać jest bowiem wiarygodna i żadnej nie poświęcono – w mojej ocenie – za mało czasu. Mimo niemal dziesięciu grywalnych postaci nie miałem problemu z pamiętaniem o cechach i charakterze każdej z nich. Są to bohaterowie charyzmatyczni i łatwo można ich polubić. Nie przyzwyczajajcie się do nich jednak – zewsząd może bowiem nadejść śmierć.
Rozgrywka
Tak naprawdę bardzo trudno jest mi oceniać The Quarry w kontekście gry. Tak samo jak w poprzednich dziełach tego producenta – na przykład wybitnym Until Dawn – ponownie mamy do czynienia właściwie z filmem interaktywnym. Zdecydowaną większość naszego czasu z tą produkcją przeznaczymy na podejmowanie decyzji w przerywnikach filmowych. Rozgrywki w sensie stricte jest tu co kot napłakał. W żadnym razie nie uznaję tego za wadę. To przecież jedna z cech charakterystycznych dla portfolio Supermassive Games i na szczęście twórcy poznają wierni swojej wizji. Nie znaczy to naturalnie, że nie będziemy mogli zwiedzać poziomów, ani że zabraknie sekwencji akcji. Nierzadko będziemy bowiem mogli strzelać z broni palnej, a odpowiednie eksplorowanie etapów pozwoli nam odszukać sporo znajdziek. Miejcie jednak świadomość tego, że tytuł nie jest typową grą. Co jakiś czas zobaczymy też samouczki zrealizowane w stylu klasycznych filmów animowanych. The Quarry często miesza poważne etapy z lżejszymi dialogami, czy scenami. Twórcom udało się na szczęście idealnie wyważyć ton, przez co nie jesteśmy przytłoczeni klimatem.
Zwiedzanie rozdziałów popłaca
Supermassive Games w swoich dziełach zawsze zachęcało do wielokrotnego kończenia opowieści. Oczywiście nie inaczej jest w przypadku The Quarry. Przeczesywanie poziomów może bowiem sprawić, że znajdziemy dowody albo karty tarota. Te pierwsze służą dokładniejszemu poznaniu tła wydarzeń i ułatwią nam poznanie prawdy o wydarzeniach, jakie działy się w okolicy tytułowego kamieniołomu i letniego obozu. Natomiast karty karota mogą nas ostrzec przed nadciągającym niebezpieczeństwem. Niewyraźna wizja nierzadko przestrzeże nas przed określonym zachowaniem, co może ułatwić przeżycie pewnym postaciom. Szkoda jednocześnie, że nie zastosowano tu rozwiązania znanego z antologii The Dark Pictures. W Little Hope punkty interakcji, po których opuścimy bezpowrotnie aktualną lokację były oznaczone charakterystycznymi strzałkami W The Quarry nie uświadczymy takiego udogodnienia – szkoda. Sprawia to, że często możemy bezpowrotnie opuścić obszar.
Dodatkowe tryby rozgrywki
Recenzowana gra oferuje rozgrywkę zarówno dla jednego gracza, jak i dla dwójki osób. W pierwszym trybie to my kontrolujemy oczywiście wszystkie postaci. Natomiast, decydując się na współpracę, każde z nas wybiera bohaterów, którymi będzie kierowało. Należy zaznaczyć, że wykorzystujemy tylko jednego pada, którego sobie przekazujemy. Wspomniałem wcześniej, że o śmierć nie jest trudno w The Quarry i warto rozwinąć ten aspekt gry. Po jednorazowym ukończeniu opowieści – lub od razu dla posiadaczy produkcji w wersji Deluxe – uzyskamy możliwość przejścia jej jeszcze raz z kilkoma dodatkowymi szansami.
Dzięki nim możemy ocalić postać, która zginęła, cofając się do feralnej decyzji i rozdziału. Oczywiście, aby nie było za łatwo, mamy dostępne trzy takie cofnięcia na całą grę. Nie jest to z pewnością wiele, aczkolwiek i tak dobrze, że postanowiono dodać taką opcję. Historię można poznać w pojedynkę, we dwoje oraz w tak zwanym trybie filmowym. Nie doświadczymy w nim sekwencji QTE i samodzielnego eksplorowania Hackett’s Quarry wraz z przyległościami. Może to być więc dobry tryb na wieczorny seans ze znajomymi, bez konieczności sięgania po pada.
Grafika i udźwiękowienie w The Quarry
Bez wątpienia ogromne znaczenie dla zanurzenia się w przedstawianym świecie może mieć jakość oprawy graficznej. Gry Supermassive Games zawsze wyglądały świetnie, ale to, czego studio dokonało w The Quarry powala na kolana. Lokacje są przygotowane z dbałością o najmniejsze szczegóły (choć nie brakuje niestety niewidzialnych ścian) i samo oglądanie rozgrywki jest bardzo satysfakcjonujące. Modele postaci wykreowano z ogromną pieczołowitością. Dzięki temu bez problemu można rozpoznać aktorów, którzy użyczyli swych wizerunku i głosu. The Quarry zaciera granicę między filmem a grą i pokazuje, że dzisiejsza technologia pozwala stworzyć prawdziwie filmowe przeżycie bez konieczności spotykania się na planie. Sama mimika bohaterów, ich delikatne ruchy oczu i brwi, tiki nerwowe, przygryzanie warg – wszystko to jest zgodne z towarzyszącymi im emocjami. Zaangażowani aktorzy spisali się na medal i zasługują na Oscara.
Nie mniejsze znaczenie ma udźwiękowienie. Każdy, kto choć raz miał styczność z dobrym horrorem – a takim niewątpliwie jest recenzowany tytuł – zdaje sobie sprawę z wagi udźwiękowienia. Bardzo często to ono wprowadza niepokój i kieruje nasze emocje na obrane przez twórców tory. Aktorzy również spisali się fenomenalnie, odpowiednio intonując wypowiadane kwestie. Nierzadko zapominałem, że to przecież tylko gra/film. Miałem wrażenie, że – mimo surrealistycznej otoczki horroru – oglądam poczynania faktycznie działających postaci, przeżywających te wydarzenia teraz, na żywo. Dawno nie wciągnęła mnie aż tak opowieść w jakiejś grze – czapki z głów, Supermassive Games. Wasza ścieżka dźwiękowa może śmiało konkurować z muzyką z filmów grozy z lat 80-tych. Ian Livingstone jako kompozytor to mistrzowski wybór!
Kwestie techniczne
Miałem przyjemność ogrywania The Quarry w wersji na konsolę PlayStation 5. Brytyjczycy stojący za tą grą doskonale zdają sobie sprawę z możliwości zapewnianych przez sprzęt nowej generacji. Widać to przede wszystkim w błyskawicznych czasach ładowania. Zastosowanie dysku SSD przez Sony było strzałem w dziesiątkę, a Supermassive Games ewidentnie ma dobrze skalibrowany celownik. Czasy ładowania właściwie nie występują w recenzowanej produkcji i momentalnie przenosimy się do nowej postaci po zakończeniu fragmentu poświęconego poprzedniej. Podobnie szybko poruszamy się po menu znajdziek, w którym możemy raz jeszcze wyświetlić wizje tarota i podejrzeć dowody. Sprawdzimy tu również skutki podejmowanych przez nas decyzji. Nadal jednak tak samo jak w poprzednich grach występują problemy z kamerą. Manewrowanie przy zmieniającym się układzie kamery, zwłaszcza w małych pomieszczeniach, potrafi irytować.
Twórcy zapowiadali, że w grze znajdzie się ponad 180 zakończeń różniących się drobnymi szczegółami. Jest tu też 12 głównych finałów i faktycznie widać, że nasze poczynania oraz relacje między postaciami mają wpływ na to, co się ostatecznie stanie. Zdecydowanie warto przejść The Quarry więcej niż raz – ja na pewno będę wracał do tego tytułu. Należy jednocześnie zauważyć, że jednorazowe przejście gry zajmuje około 10 godzin. Czeka na nas 10 głównych rozdziałów plus prolog i epilog.
Trzeba też odnotować, że gra jest dostępna z polskimi napisami. Nie jest to regułą w przypadku produkcji tego studia. Spolszczenie jest dobre, choć nie ustrzeżono się pewnych błędów. Na szczęście jednak nie są to wielkie problemy i nie przeszkadzają w zrozumieniu wydarzeń.
Wszechwiedzący przewodnik w The Quarry
Najnowsza produkcja Supermassive Games zdecydowanie najsilniej jest powiązana z Until Dawn. Nie znaczy to bynajmniej, że nie korzysta z elementów, które wprowadziła następna seria, The Dark Pictures. Mieliśmy tam bowiem do czynienia z dość enigmatycznym, a zarazem intrygującym Kuratorem. Nie sposób odmówić mu wiedzy na temat naszych poczynań i wglądu w możliwe konsekwencje. W The Quarry występuje podobna osoba. Jest nią wróżka, do której kramu przenosimy się automatycznie po ukończeniu rozdziału. O ile jednak w przypadku Curatora miałem wrażenie, że zależało mu na przedstawianiu opowieści i nie miał ukrytych celów, o tyle nie mogę tego powiedzieć w odniesieniu do wróżki. Wyraźnie zależy jej na skompletowaniu przez nas talii tarota.
Nie powiem jednak dlaczego – to musicie spróbować odkryć sami. Naturalnie karty te warto zbierać – jak wspomniałem wcześniej, dzięki nim poznamy możliwe wersje wydarzeń, wyświetlane w szklanej kuli. Jednocześnie muszę zwrócić uwagę na pewne dość wątpliwe rozwiązanie. Otóż w jednym rozdziale znajdziemy często więcej niż jedną kartę. W namiocie wróżki możemy jednak wybrać wyłącznie jedną kartę, której znaczenie chcemy poznać. Nawet jeśli zbierzemy więcej kart, a w następnym rozdziale nie odkryjemy żadnej, to i tak nie będziemy mogli poznać wizji z zebranych wcześniej kart. Szkoda.
Podsumowanie
The Quarry to dla mnie zdecydowanie jedna z najlepszych produkcji w portfolio brytyjskiego zespołu. To właściwie interaktywny film, ale taki, w którym mamy ogromny wpływ na rozwój wydarzeń. Opowieść jest całkiem długa i bardzo mnie wciągnęła. Nawet pomimo tego, że nie jestem fanem stworzeń, które stanowią tu zagrożenie. Bez trudu można się doszukać inspiracji Piątkiem 13-ego, czy ostatnimi dwoma grami z serii Resident Evil. Jednocześnie recenzowana gra jest wierna własnej wizji i bynajmniej nie można jej nazwać plagiatem. To obowiązkowa pozycja dla każdego miłośnika dobrze prowadzonej opowieści – niezależnie od tego, czy lubi horrory.
Należy też zaznaczyć, że sekwencje QTE wymagają na ogół naciskania jednego przycisku – kółka – i wychylania gałki analogowej w odpowiednim kierunku. Sporadycznie będziemy musieli przytrzymać lub naciskać X, aczkolwiek tych sytuacji nie ma wiele. Okienko czasowe, w którym musimy nacisnąć zadany przycisk jest też na tyle szerokie, że zarazem stanowi małe wyzwanie, ale i nie sprawia trudności osobom niezaznajomionym z kontrolerem. Potwierdziła to moja żona, a więc nie jest to tylko moja opinia ;). Jeśli jednak będziecie mieli problem, to – wyłącznie grając samemu – można wydłużyć czas na podjęcie decyzji fabularnej, dialogowej, czy wykonanie sekwencji QTE. Wobec tego nie widzę przeciwwskazań, aby ktokolwiek w odpowiednim wieku mógł sięgnąć po The Quarry. To fenomenalna gra.
Kod recenzencki dostarczył polski wydawca, Cenega.
Dodaj komentarz