Elden Ring ukaże się na konsolach za 15 dni. Dzięki Cenedze miałem możliwość ponownego sprawdzenia tej gry. Zapraszam do moich wrażeń.
Elden Ring to z pewnością jedna z najbardziej oczekiwanych premier tego roku. Zdobyła ona nagrody z tego tytułu i muszę przyznać, że po tym, co widziałem 3 miesiące temu ani trochę mnie to nie dziwi. Moje wrażenia ze sprawdzania tytułu w ramach zamkniętej bety możecie oczywiście przeczytać na portalu. Ten odnośnik zabierze Was na odpowiednią stronę. Nie kryję, że bardzo czekam na premierę tej gry od From Software. Wobec tego z ogromną przyjemnością ponownie przeniosłem się do fantastycznej krainy. Zapraszam do lektury moich wrażeń ze spędzenia tam kolejnych 6 godzin.
Początek przygody

Jak Wam zapewne wiadomo, Elden Ring pozwala nam na stworzenie swojej postaci i zadecydowanie o wielu kwestiach z tym związanych. Jedną z nich jest wygląd naszego bohatera bądź bohaterki. Nie będę naturalnie zagłębiał się w tym tekście w szczegóły na ten temat. Więcej będzie można się o tym dowiedzieć bliżej premiery. Mogę natomiast już napisać, że znajdziecie mnóstwo suwaków, które pozwolą stworzyć postać wyglądającą jak najbardziej zgodnie z naszym wyobrażeniem. Wśród dostępnych opcji znajdziemy między innymi kolor włosów i skóry, ale też ogólną budowę ciała, rozmiar głowy, nosa czy wiek. Nie brakuje oczywiście wyboru płci. Kreator postaci jest bardzo rozbudowany i można w nim spędzić wiele czasu. Mnie jednak on gonił, toteż postanowiłem nie zabawić w kreatorze bardzo długo. Zależało mi bardziej na czystej rozgrywce, wobec czego wybrałem podstawowe atrybuty wizualne i klasę postaci, po czym na nowo wsiąknąłem w przedstawiany przez From Software świat. Tym razem postawiłem na bandytę, chcąc mieć inną postać niż 3 miesiące temu.
Konsekwencje wyboru klasy w Elden Ring

Wybór klasy ma ogromne znaczenie dla początkowej fazy rozgrywki w opisywanej grze. Nie powinno być zaskoczeniem, że bandyta nie ma siły pokroju chociażby samuraja, czy wojownika. Nadrabia to jednak nieco większym maksymalnym poziomem zdrowia i większą zręcznością. Zdawałem sobie oczywiście sprawę z takich zależności, a więc mój start przypominał bardziej skradankę niż grę akcji. Musiałem najpierw podnieść sobie nieco statystyki, by mieć szanse w starciach z bardziej wymagającymi przeciwnikami. Na szczęście bardzo pomocne było przekradanie się za oponentami i wyprowadzanie silnych ataków w plecy, nie będąc wykrytym. Nierzadko byłem w stanie pozbyć się tak przeciwnika bez wchodzenia w tryb walki. Co jakiś czas natkniemy się tez na wrogów patrolujących teren i wyposażonych w długą trąbę. Zdecydowanie warto likwidować ich w pierwszej kolejności. Jeśli się nam to nie uda, podniosą alarm, a o naszej obecności dowiedzą się wszyscy okoliczni nieprzyjaciele. Możecie mi wierzyć na słowo, ze często potrafi to bardzo odczuwalnie utrudnić ujście z życiem.
Elastyczność ponad wszystko

Kiedy już wydamy nieco run – waluty w grze – na rozwinięcie swojej postaci, warto częściej myśleć o udziale w starciach. Możemy wpłynąć między innymi na maksymalny udźwig, kondycję (wymaganą do wykonywania uników i wyprowadzania ciosów), zdrowie czy siłę. Dobrym pomysłem jest zadbanie o ten ostatni atrybut. Nie tylko pozwoli to nam na zadawanie większych obrażeń, ale da nam tez możliwość efektywnego korzystania z cięższych broni i osłon. Kluczowe jest tu słowo „efektywne”. Już tłumaczę, o co chodzi. Mianowicie, nawet jeśli będziecie za słabi do korzystania z jakiejś broni czy tarczy, to i tak będziecie mogli ich używać. Problem przejawi się jednak na dwa sposoby. Po pierwsze, nie będziecie zadawać pełnych obrażeń zadawanych przez tę broń. Nierzadko będzie wtedy lepiej postawić na oręż o mniejszych obrażeniach, ale takich, które możecie osiągnąć. Natomiast drugą kwestią, którą należy rozważyć – można się pokusić nawet o stwierdzenie, że ważniejszą – jest koszt w kondycji. Jeśli bowiem zdecydujemy się korzystać ze zbyt silnego wyposażenia dla naszej postaci i udźwig będzie za wysoki, będziemy w stanie zadać mniej ciosów, a nasze uniki będą wolniejsze. Nie muszę chyba przypominać, że Elden Ring to gra souls-like? W związku z tym podstawą udanej walki musi być uchylanie się przed atakami.
Świat pełen skarbów

Już w moim poprzednim tekście z ogrywania Elden Ring wspomniałem, że gra zachęca do eksploracji. Nie inaczej było tym razem. 6 godzin, jakie spędziłem z tytułem From Software upłynęło mi błyskawicznie i nie chciałem przestawać grać. Bardzo dobrze rokuje to na jakość ostatecznej wersji gry. Świat, którego mitologię tworzy George R. R. Martin, autor sagi Pieśni Lodu i Ognia, momentalnie wciąga, a projekt przeciwników zachwyca. Ziemie Pomiędzy to bardzo klimatyczne i zróżnicowane miejsce. Widać, że zdecydowanie będzie mnóstwo powodów do zaglądania we wszelkie zakamarki. W jednym miejscu możemy na przykład znaleźć róg, z którego rozchodzi się pewien blask. Udając się za nim, dotrzemy do drzwi, które to zaprowadzą nas do lochu. Następnie będziemy mogli przebyć korytarze i komnaty, by znaleźć pewien artefakt. Jeżeli wymyślimy, w jaki sposób go wykorzystać (unikając oczywiście pułapek – na przykład ziejących ogniem oraz okolicznych przeciwników), otworzymy sobie drogę do skrzyni ze skarbem – wyposażeniem. Zdecydowanie warto szukać jak największej ilości takich miejsc – dobry ekwipunek to podstawa w każdej grze RPG i Elden Ring nie jest pod tym względem inne.
Wierzchowiec i walka z siodła

Skoro From Software postanowiło zapewnić nam spory obszar do zwiedzania, dobrze byłoby mieć jakiś szybki środek transportu. Na szczęście możemy korzystać z pomocy dość oryginalnego wierzchowca. Dostęp do niego zyskujemy dość wcześnie, co tylko potwierdza, że powinniśmy sporo eksplorować w tej grze. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy wsiadałem na mojego dziwacznego rumaka i przemierzałem Ziemie Pomiędzy. Nierzadko pozwala nam on pokonać spore odległości, zwłaszcza biorąc pod uwagę specjalne punkty wyskoków. Nie zauważyłem, abyśmy mogli w jakiś sposób wpłynąć na wygląd zwierzęcia, aczkolwiek nie ukrywam, że przywitałbym to z ogromną przyjemnością. Pozostaje poczekać na premierę gry i wtedy sprawdzić, czy dostaniemy taką możliwość.
Jadąc w siodle, bynajmniej nie jesteśmy bezbronni. Co prawda nie możemy blokować ciosów i wyprowadzać specjalnych ataków tak wydajnie, jak podczas przemierzania świata pieszo, co nie powinno dziwić. Nadal możemy jednak wyprowadzać proste ciosy i strzelać z łuku. Zwłaszcza ta druga opcja jest niesamowicie przydatna w starciu ze smokiem. Podobnie zresztą jak ataki magiczne dystansowe. Oczywiście musimy do tego mieć odpowiednio wykształconą postać i nie każdy będzie w stanie wykorzystywać energię magiczną. Na szczęście nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbować zdjąć maszkarę w konwencjonalny sposób – walcząc wręcz. Elden Ring prezentuje bardzo elastyczne podejście do rozgrywki i tak naprawdę nie ma tu jednego słusznego zestawu atrybutów i wyposażenia. Za to twórcom należą się ogromne brawa.
Bossowie i mapa

Czym byłaby gra typu soulslike bez potężnych bossów? W Elden Ring znajdziemy ich naprawdę sporo. Niektórzy tacy przeciwnicy bronią naturalnie przejść do dalszych etapów Ziem Pomiędzy, a więc będziemy musieli ich pokonać, chcąc przejść grę. Nie są to jednak jedyni trudniejsi oponenci, których spotkamy na naszej drodze. Ogrywając tę produkcję po raz kolejny nie mogłem sobie odpuścić okazji do pokonania przeciwnika, którego nie udało mi się powalić poprzednim razem – Margita, Złego Omenu. Na szczęście tym razem powiodło mi się to zadanie, dzięki czemu otworzyłem sobie dostęp do kolejnych obszarów. Jakby wcześniej było ich mało… Bez cienia wątpliwości, nie będzie powodów do narzekania na zbyt mały rozmiar świata w opisywanej grze. Na szczęście nie jest to pusty świat. Jak wspomniałem wcześniej, eksploracja popłaca. Możemy natknąć się na przeciwników, którzy zapewnią nam oczywiście przyrost punktów służących do rozwijania postaci i kupowania wyposażenia, czy uczenia się umiejętności od mistrzów danej profesji. Możemy też podążać za wołaniem pomocy, by otrzymać jedno z wielu zadań pobocznych. Co istotne, takie punkty nie są zaznaczane na naszej mapie i musimy je odkryć samemu w Ziemiach Pomiędzy. Warto zauważyć, że samemu możemy nanieść na mapę do stu markerów, ułatwiając sobie tym samym późniejszy powrót do interesującego miejsca.
Inni gracze w naszej rozgrywce?

Elden Ring, podobnie jak inne gry od From Software, będzie zawierało pewien element rozgrywki wieloosobowej. Będąc w posiadaniu odpowiedniego przedmiotu, będziemy mogli przywołać innego gracza. Możemy tego dokonać z dwóch powodów. Jednym z nich jest oczywiście chęć skorzystania z pomocy przy trudniejszym starciu – w końcu co dwie głowy to nie jedna, jak powiedział Herkules odcinając pierwszy łeb Hydrze. Jeśli jednak uważacie nie tylko, że nie potrzebujecie wsparcia, ale też, że gra oferuje Wam za małe wyzwanie, to jest również coś dla Was. Możecie bowiem wyzwać innego gracza i spróbować go pokonać, zdobywając oczywiście dodatkowe runy. Mało tego, jeśli pokonacie przeciwnika w odpowiednim miejscu, to otworzycie wielkie wrota prowadzące do świątyni. W niej natomiast będziecie mogli zdobyć oczywiście cenne nagrody. Zakładając, naturalnie, że uda się Wam ujść z życiem.
Podsumowanie

Elden Ring jest niesamowicie wciągającą produkcją i nadal nie mogę się doczekać jej premiery. Na szczęście nie zostało już długo tego oczekiwania. Gra trafi bowiem w polskiej wersji językowej na konsole poprzedniej i nowej generacji PlayStation oraz Xbox już 25 lutego. Polskim wydawcą jest Cenega. Jeśli nie wiecie jeszcze, czy warto zainteresować się tym tytułem, a lubicie wymagające gry i serię Dark Souls, to nie ma się nad czym zastanawiać. Otwarty świat to ogromna zmiana na korzyść i żaden fan gatunku nie powinien przejść obojętnie obok nadchodzącej wielkimi krokami premiery. Jeszcze tylko dwa tygodnie!
Sesję poprzez Shadow udostępniła nam Cenega.
Dodaj komentarz