Gry studia Ryu Ga Gotoku zawsze trzymają pewien poziom, a Judgement dał solidne podwaliny pod kolejną część.
Wszystko zaczęło się od Judgement. Wydany na świecie w 2019 roku tytuł doczekał się lekkiego liftingu do wersji na PlayStation5, której recenzję możecie przeczytać na naszym portalu. Tytuł ma swoje korzenie w grach z serii Yakuza, ale ma również silne naleciałości prawno-sądowych dramatów i pracy detektywistycznej. Postawmy sprawę jasno, już na początku. Czy można zacząć przygodę od razu od Lost Judgement? Główne sprawy między dwiema grami nie są połączone, więc tak, teoretycznie można. Praktycznie jednak byłoby to jak zaczęcie serialu od drugiego sezonu. W otoczeniu głównego bohatera Takayuki Yagamiego, pojawia się sporo postaci z pierwszej części. Uważam więc, że najlepiej byłoby poznać najpierw ich genezę. Tym bardziej, że do ich sportretowania w obu grach nie można mieć zastrzeżeń. Z kolei jeśli znacie pierwszą część, czy Lost Judgement spełni Wasze (całkiem słusznie) wysokie oczekiwania? Na to postaram się odpowiedzieć w poniższej recenzji!
Fundamenty Judgement
Tak jak wspomniałem we wstępie, gra wywodzi się z bijatyki akcji, gdzie dosypano sporo sądowych i jeszcze więcej detektywistycznych motywów. Jeżeli nie jesteście wielkimi fanami bijatyk, nie lękajcie się. Fabuła, postaci, dialogi to obok sekwencji akcji, kolejny filar gry. Jak wiecie, sam wielkim fanem bijatyk nie jestem. Jednak w Judgement i Lost Judgement sekwencje te sprawiały mi ogromną przyjemność i satysfakcje. Tak jak w poprzedniej grze, tak i tutaj będziemy mogli dokupić za zdobyte doświadczenie kolejne umiejętności i ciosy. Będziemy więc rozwijać naszego bohatera, wraz z postępem gry wedle naszych upodobań.
W grze odnajdziemy prawie wszystkie elementy „detektywistyczne” z poprzedniej części, oraz sporo nowości, które opiszę w kolejnym akapicie. Mam wrażenie, że w głównych misjach większy nacisk położono na właśnie te nowe techniki. Co nie zmienia faktu, że tak jak i w Judgement zdarzy się nam znajdować wskazówki w widoku z pierwszej osoby. Będziemy też śledzić cel na ulicy czy brać udział w pościgu. Nie zabrakło również otwierania zamków wytrychem. Z fundamentów, które pamiętam z pierwowzoru zniknęło wybieranie kluczy, które znaleźliśmy podczas przygody z wielkiego ich pęku. Muszę przyznać że nie za bardzo tęskniłem za tym elementem. Oczywiście, mamy też sporo aktywności dodatkowych i retro-gier, w które zagramy w salonach…
Najważniejsze zmiany
Tym razem jednak w retro gry zagramy również w agencji detektywistycznej Yagamiego, ponieważ dorobił się własnego Sega Master System. Podczas przygody znajdziemy kolejne kartridże, które pozwolą nam zagrać w aż 12 tytułów, których pełną listę znajdziecie tutaj. Oprócz retro-gier w najnowszej części dochodzą dodatkowe aktywności jak taniec czy boks, które dostępne są w szkole, do której skieruje nas śledztwo. Nad mini-grami zachwycałem się już w poprzedniej recenzji, teraz więcej miejsca chciałbym poświęcić najważniejszym zmianom w rozgrywce.
Wcześniej mieliśmy okazję poznać na wylot Kamurocho wzorowaną na jednej z dzielnić Tokyo. W Lost Judgement również będziemy ją przemierzać, główna część gry będzie się jednak rozgrywać w Yokochamie, a dokładniej w dzielnicy Ijincho, którą mogą już kojarzyć fani serii Yakuza. Co ważne, ulice wydały mi się jeszcze bardziej żywe niż wcześniej, a to dzięki wprowadzeniu ruchu samochodowego. Znowu, zdjęcia Yokohamy, które widziałem w intrenecie świadczą o tym, że twórcy po raz kolejny świetnie oddali ducha japońskich metropolii.
Wspominałem już o tym, że do naszego detektywistycznego podwórka dodano pewne nowości. Są to między innymi sekwencje nasłuchu dźwięków za pomocą mikrofonu kierunkowego oraz szukania podsłuchów za pomocą specjalistycznego urządzenia. Na tym jednak nie koniec, w Lost Judgement możemy się teraz wspinać. Dzięki parkour, możemy osiągać wcześniej niedostępne miejsca. Dodano również sekwencje skradania, gdzie możemy zmylić bądź ogłuszyć przeciwników, jednak najważniejszą rzeczą jest właśnie uniknięcie wykrycia. Nie można nie wspomnieć o psie detektywistycznym, który wspomoże nas przy misjach pobocznych wyszukując i ciągnąc nas w stronę tropu.
Zmian ciąg dalszy!
W samej walce, oprócz dodania kolejnych umiejętności pojawił się całkowicie nowy styl walki. Szkoła węża służy do kontrowania i rozbrajania przeciwników i świetnie wkomponowuje się między pozostałe style. Dla przypomnienia, styl żurawia (kontrola dużej grupy przeciwników), oraz tygrysa (mocne uderzenia w przeważnie jednego przeciwnika).
Z pozoru mało znaczącą zmianą mogło być dodanie deskorolki, na której możemy jechać po ulicach (tylko tam, poniważ na chodnikach bohater sam ją chowa). Piszę „z pozoru” ponieważ zmiana ta ma poważne implikacje do mechaniki spotkań z grupkami przeciwników. Kiedy jedziemy na deskorolce, nawet tuż obok nich jesteśmy „niezauważalni”. Wystarczy jednak zderzenie z przechodniem, autem, czy przeszkodą aby zaliczyć wywrotkę i rozpocząć walkę z drabami. Przeważnie jednak jazda na deskorolce pozwala wyminąć przeciwników, jeżeli akurat nie mamy ochoty walczyć z nikim pobocznym i chcemy skupić się na głównej fabule. Oczywiście jazda na deskorolce jest szybsza niż bieg, dlatego przedmiot ten przyspiesza poruszanie się po mieście. Deskorolka jest więc bardzo przyjemnym dodatkiem, wpływającym na przypadkowe spotkania, których możemy teraz łatwiej uniknąć.
Warstwa audio-wizualna
Silnik gry nie przeszedł rewolucyjnych zmian od kwietnia tego roku, kiedy to zobaczyliśmy ulepszoną wersję Judgement dla nowych konsol. Tak jak poprzednio, możemy zachwycać się refleksami neonów w kałużach, pracy światła, a przede wszystkim modelami postaci. Przede wszystkim głównych bohaterów i ich głównych adwersarzy. Ich twarze oddane są z niebywałą wręcz szczegółowością. Jeżeli śledziliście moje wpisy dotyczące prac nad grą, z pewnością zauważyliście jak dokładnie odwzorowano aktorów głosowych w grze.
Nie tylko modele bohaterów robią wrażenie, ale również to co mówią. Tak jak poprzednio, wybrałem angielską ścieżkę audio i nie zawiodłem się. Tradycyjnie już, w pełni zdubbingowana została główna ścieżka fabularna. Tu i ówdzie znajdzie się również obowiązkowa misja poboczna już bez dubbingu, jednak jest ich na głównej ścieżce o wiele mniej niż poprzednio. Do gry głosem nie można mieć większych zastrzeżeń.
To co można byłoby poprawić w warstwie wizualnej to znikające często ciała przeciwników. Wystarczy obrócić aby ciało zniknęło nawet spod naszych nóg. Podobnie jest podczas krótkich przerywników filmowych dziejących się na ulicy. Nasz bohater odbiera telefon i w tym samym ujęciu widać rozpływających się przechodniów. Generalnie jednak grafika stoi na wysokim poziomie, a gra aktorska to klasa światowa.
Fabuła
W warstwie rozgrywki Lost Judgement dodał wiele elementów, które uczyniły grę jeszcze bardziej rozbudowaną i ciekawą. Oczywiście, można powiedzieć że sekcje skradankowe mogłyby być jeszcze bardziej dopracowane, jest to jednak pole do popisu przy kolejnych produkcjach studia Ryu Ga Gotoku. To co jest jednak najważniejszym filarem serii Judgement to właśnie fabuła.
Tym razem tematem przewodnim gry będzie znęcanie się psychiczne wśród nastolatków. Temat jak wiadomo nie jest błahy, przecież nawet w Polsce dochodziło do poważnych sytuacji kończących się samobójstwem. Naturalnie, nie chcę zdradzić za dużo historii, aby nie popsuć nikomu zabawy. Napiszę tylko, że tym razem można sympatyzować z niektórymi podejrzanymi. Ciężko o to było w pierwszej części, tam za wszelką cenę chciało się rozbić oś zła, która jak się okazało zrzeszała dosyć wpływowe osoby w Japonii. Tak samo dzieje się i teraz, a historia nie raz wywali fikołka i nas zaskoczy.
Niemniej muszę przyznać, że fabuła drugiej części nie była aż tak mocna jak pierwszej. Zdecydowanie trzeba pochwalić dobór trudnego tematu i osadzenie w nim historii Lost Judgement. Prowokuje myślenie, co by się zrobiło na miejscu nie tylko głównego bohatera, ale nawet jego współpracowników czy oskarżonych. Wszyscy chodziliśmy do szkoły i mogliśmy obserwować mniejsze czy większe przykłady znęcania się psychicznego nad niektórymi uczniami. W pierwszej części zaskakiwała mnie dokładność i realizm scen. Jednak w drugiej części, nie miałem wrażenia, żeby historia była kuloodporna i mógłbym przyczepić się do 2 czy 3 sytuacji, gdzie scenariusz został lekko naciągnięty. Judgement miało jedną z lepszych historii jaką widziałem w grach, Lost Judgement nie dostarczył może tak dobrej historii, nie jest ona jednak w żadnym wypadku słaba. Dalej przeżywa się ją jak dobry serial… i to wcale nie błachy.
Długość gry
W tym miejscu mogę wspomnieć, że chociaż w głównym wątku zdarzają się trochę mniej poważne nuty (znowu przebierzemy znajomą Yagamiego z kancelarii Gendy), to czekają nas jeszcze 42 misje poboczne w których nieraz znajdziemy już coś typowo pokręconego. Jest tu co robić, główny wątek powinien zająć prawie 23 godziny. W moim wypadku, wraz z paroma misjami pobocznymi zajął 26,5 godziny. Aby zrobić wszystkie misje główne i poboczne należałoby poświęcić około 46 godzin, a kompletne przejście gry oszacowane jest na prawie 92 godziny. Acha! Tak, w Lost Judgement można również przejść jeden wątek „miłosny” (nie trzy, jak wcześniej).
Kontroler
Nie można chyba zrobić recenzji gry na PlayStation 5 nie wspominając o kontrolerze DualSense. Judgement pozostawiło tutaj spory niedosyt, kiedy to w ogóle nie pokuszono się o wykorzystanie adaptacyjnych spustów. Tym razem wykorzystano je… raz. W sekwencjach skradanki możemy rzucić pieniążek bądź bombę dymną w celu zmylenia przeciwnika. To wtedy wciskamy spust, który stawi w pewnym miejscu lekki opór, jednak nie ma to żadnego wpływu na rozgrywkę. Sekcji z włamywaniem się do zamka nie było dużo, jednak tam również można byłoby postarać się o wykorzystanie spustów DualSense. Tymczasem dostajemy oczywiście wibracje HD, dźwięk z głośniczka na kontrolerze czy sterowanie w widoku mapy za pomocą dotyku na kontrolerze. Zdecydowanie jest tu jeszcze potencjał do wykorzystania.
Werdykt
Lost Judgement jest świetną grą. W warstwie rozgrywki nawet lepszą od poprzedniczki. Dostaliśmy sporo nowych aktywności, deskorolkę i jeszcze więcej gier retro. Jednak przede wszystkim cieszy nowy styl walki. Graficznie tytuł nie odbiega od wersji Judgement na konsole nowej generacji, ma bardzo solidną fabułę i świetny voice acting. Fabuła gry nieraz sprowokuje nas do myślenia o motywach głównych bohaterów i jest mniej jednoznaczna niż wcześniej. Tym razem jednak, scenariusz miał parę naciąganych scen. Całokształt jest dalej na bardzo mocny plus, jednak nie zrobił już takiego piorunującego wrażenia jak wcześniej. Coś co niestety się nie zmieniło, to dalszy brak polskiej wersji językowej. Jeżeli nie czujecie się silni w czytaniu angielskich, francuskich, włoskich, niemieckich, hiszpańskich czy japońskich napisów- musicie poważnie przemyśleć czy będziecie w stanie śledzić główny wątek gry.
Kod recenzencki dostarczyło wydawnictwo Cenega
Dodaj komentarz