Uwielbiam bitwy turowe, a każda gra, która nawiązuje do nieśmiertelnej serii Heroes of Might and Magic ma moją wielką uwagę. Nie inaczej było z King’s Bounty II, sprawdźmy jak wyszło połączenie przygodowej gry RPG z bitwami turowymi.
Wyobraźcie sobie kultową strategię Heroes III z końca lat 90-tych, w której zamiast poruszać się po mapie patrząc na nią z góry, podróżujecie po świecie gry widząc swojego bohatera (lub bohaterkę) zza pleców. Na papierze brzmi to jak świetny plan, ale w praktyce niestety nie prezentuje się już to tak kolorowo. Studio odpowiedzialne za King’s Bounty II – 1C Entertainment przygotowało grę tylko na konsolę poprzedniej generacji, a i tak brakło im czasu (lub umiejętności), aby na tak wysłużonych konsolach recenzowany tytuł działał zadowalająco. Recenzowanej produkcji ani trochę nie pomaga to, że grałem w ten tytuł na PS5. Optymalizacja tej gry w trybie TPP nie przekracza 30 klatek, a gdy wsiądziemy na koń, bo jest taka opcja podróży, to gra jeszcze bardziej gubi FPSy. Podróżowanie w tej produkcji to zdecydowanie najgorszy jej aspekt. Ale zacznijmy od początku.
Wybieramy bohatera w King’s Bounty II
Na początku rozgrywki gracz wybiera sobie jednego z trojga bohaterów. Aivar to wojownik, który w walce wspiera swoją armię bonusami do ataku i obrażeń. Katherina jest natomiast czarodziejką, która brak zdolności bojowych nadrabia magią. Czerpie ją ze znalezionych zwojów, dzięki czemu w walce może korzystać z potężnych czarów. Eliza to ostatnia bohaterka gry, jest paladynką, która średnio posługuje się magią, ale potrafi przywoływać na pole bitwy dodatkowe magiczne jednostki oraz nie najgorzej sobie radzi w dowodzeniu armią.
Przejdźmy teraz do elementów RPG, gdyż każda postać ma swoje drzewko umiejętności, a te podzielone jest na cztery sektory. Na początku ciężko dobrze wybrać co będzie dla naszej postaci najlepsze dlatego też dokonane wybory możemy w dowolnym momencie za darmo zresetować i od nowa przydzielić punkty. Niezależnie od wyboru postaci początek jest taki sam dla wszystkich. Z rozkazu księcia wychodzimy z więzienia, aby zbadać pewny incydent w fabryce, którą zaatakowały potwory z innego wymiaru. Pierwsza zimowa lokacja pełni role samouczka, nauczymy się tu wyposażać naszą postać w potrzebne przedmioty, jak pancerze, amulety, pierścienie, które obdarzą nas bonusami w walkach. Od rekrutrów kupimy pierwsze jednostki wojenne oraz stoczymy pierwsze bitwy turowe.
Wspomniałem, że krainę zwiedzamy zza pleców bohatera, tym samym warto zaglądać w każdy zakamarek, gdyż świat gry jest bogaty w wiele ukrytych skrzyń. Te zawierają nie tylko złoto, ale także całą masę wartościowych przedmiotów, które możemy sprzedać u handlarzy. Niestety twórcy wręcz zmuszają nas do pełnej eksploracji pierwszej zimowej krainy, do zrobienia wszystkich misji pobocznych, bez tego nie uzbieramy potrzebnej armii do pierwszej dużej bitwy.
Bitwy turowe w King’s Bounty II
Starcia w King’s Bounty II wzorowane są na bitwach z kultowej serii strategii Heroes of Might and Magic. Pole bitwy podzielono na plastry miodu, pola po których poruszają się nasze jednostki są sześcioramienne. W skład naszej armii może wejść tylko pięć różnego rodzaju jednostek. Te które nie biorą udziału w bitwie przetrzymywane są w tzw. obwodach. W zależności jak duże obrażania dana jednostka zadaje tym ich liczba będzie mniejsza. Przykładowo możemy mieć 10 łuczników na pole, ale tylko dwie jednostki konne lub dwa golemy. Każda jedenastka ma indywidulną liczbą pól o po których może się przemieszczać w czasie jednej rundy.
Warto wspomnieć, że przed bitwą możemy rozmieścić dowolnie nasze jednostki. Te silniejsze dajemy na pierwszą flankę, a strzelające i leczące umieszczamy z tyłu. Podobnie, jak to ma miejsce w Heroes of Might and Magic, także w bitwach turowych King’s Bounty II raz na rundę możemy skorzystać z umiejętności naszego bohatera. A te są różne w zależności od tego, którego bohatera lub bohaterkę wybraliśmy. Możemy korzystać z magii, uzdrawiania, wspierania ataku lub obrony lub osłabiania przeciwników.
Tworzenie armii
W budowaniu armii musimy się kierować pewnymi wyborami, gdyż jednostki są podzielone jakby na cztery frakcje: porządek, anarchia, siła i finezja. Jak łatwo zobaczyć, siła to przeciwieństwo finezji, porządek, to przeciwieństwo anarchii. Warto o tym pamiętać przy tworzeniu armii, gdy sprzyjające sobie jednostki podnoszą morale drużyny, a wrogie sobie jednostki je obniżają. Wysokie morale co jakiś czas zagwarantują nam dodatkowe ruchy w trakcie bitwy. Dodatkowo w trakcie wykonywania misji pobocznych staniem przed wyborem, czy chcemy pomóc frakcji, która preferuje siłę czy finezję. Nasz wybór będzie nagradzany punktami umiejętności, które wykorzystamy w odpowiednim drzewku rozwoju. Świetną decyzją ze strony dewelopera jest możliwość wyleczenia jednostek po bitwie. Jednak aby to było możliwe, musimy spełnić dwa warunki. Posiadać złoto oraz przynajmniej jedna jednostka z oddziału musiała przetrwać bitwę. Dzięki temu nie musimy po każdej bitwie udawać się do rekrutera po kupno nowych jednostek.
Podsumowanie
Starcia turowe to najlepszy i tak naprawdę jedyny godny polecania aspekt gry King’s Bounty II. Wszystko inne zrobiono tu źle lub niedbale. Grafika, animacje i optymalizacja jest na poziomie konsol PS3 lub Xbox 360. Fabuła nie porywa, misji pobocznych jest dużo, ale większość z nich to „przynieść podaj, pozamiataj”. Do tego podróżowanie jest strasznie mozolne. Nasza postać biega lub jeździ konno bardzo wolno, owszem w świecie gry umieszczono punkty szybkiej podróży, ale dotarcie do nich także jest frustrujące.
Moim zdaniem twórcom niestety nie wyszło połączenie gry RPG z bitwami turowi. Miało być połączenie Wiedźmina III z Heroes III, a wyszło bardzo niestrawne danie. Szkoda, że deweloperzy zdecydowali się na widok TPP zamiast izometrycznego, totalnie nie poradzili sobie z optymalizacją gry pod tym katem. Kapitalne bitwy turowe, to za mało, abym mógł komukolwiek polecić ten tytuł. Ale trzymam kciuki za szybki patch do wersji next-genowej.
Grę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Cenega.

Dodaj komentarz